XINDAK
V10, V20, V30

Xindak jest firmą wyjątkową. Ten chiński producent, nie ukrywając pod żadną anglosaską nazwą swojego prawdziwego pochodzenia, rzeczywiście nie musi się wstydzić swoich dokonań, które znamy już z wielu testów. W jego ofercie są wszelakie urządzenia i akcesoria stereofoniczne, ale największy wybór mamy wśród wzmacniaczy.

Nasza ocena

Wykonanie
Solidna obudowa i drogie, wyselekcjonowane komponenty bierne.
Laboratorium
Tylko trzy wejścia, żadnych wyjść, funkcjonalny pilot zdalnego sterowania; Parametry: Większość podobna dla wszystkich modeli. Rewelacyjnie niski szum (ok. -90 dB), wysokie zniekształcenia, ale w systematycznie opadającym spektrum, wczesny spadek charakterystyki w zakresie wysokotonowym przy obciążeniu 4-omowym, przyzwoity (jak na lampę) współczynnik tłumienia. Spora moc: V10 - 2 x 35W przy 1% THD=N, V20 - 2 x 21 W przy 1% THD+N, V30 - 2 x 50 W przy 1% THD+N.
Brzmienie
Zawsze w ogólnym klimacie lampy, ale z różnicami w szczegółach: V10 - dynamiczne, nasycone i rozdzielcze, z aktywną choć podbarwioną średnicą, V20 - żywe, rozjaśnione, z dużą przestrzenią, V30 - swobodne, rytmiczne, dokładne, z bardzo dobrym basem i mocną średnicą.
Artykuł pochodzi z Audio

Xindak stara się pogodzić dwie frakcje albo co najmniej im dogodzić - proponuje zarówno wzmacniacze tranzystorowe, jak i lampowe. Spośród tych drugich testowaliśmy już MT-1, MT-3; obydwa zaprezentowały się bardzo dobrze, zarówno w testach odsłuchowych, jak i w pomiarach - co lampom nieczęsto się zdarza.

Dowodzi to kompetencji, rzetelności oraz kontroli jakości - nie zawsze dotrzymywanej przez producentów chińskich. Urządzenia tego pochodzenia często nie prezentują szczytów elegancji, ale techniczna solidność i możliwości brzmieniowe Xindaków nie pozostawiają wiele do życzenia - zwłaszcza, gdy bierzemy pod uwagę relację jakości do ceny.

Gromadząc wzmacniacze do kolejnego testu, który ukazał się już w numerze majowym, zetknęliśmy się aż z trzema modelami Xindaka, które mogliśmy wziąć pod uwagę ze względu na cenę.

Zdecydowaliśmy więc… nie wprowadzać do wspomnianego testu żadnego z nich, ale wziąć wszystkie trzy i poświęcić im specjalny artykuł, bowiem sytuacja jest wyjątkowa - chociaż modele trochę różnią się cenami, to nie ustawiają się w prostej hierarchii lepszy-gorszy.

Można powiedzieć, że to trzy wersje tej samej konstrukcji bazowej, które różnią się jednak bardzo poważnie - ale nie prostymi "upgrejdami", lecz stosowanymi lampami.

Porównanie to jest szczególnie pouczające, ponieważ pozwala zbadać właściwości konkretnego modelu lampy, gdyż wszystkie pracują (niemal) w identycznych warunkach, czyli w tych samych układach, z takimi samymi sekcjami wejściowymi, zasilaniem i w dokładnie tej samej obudowie.

Można oczywiście argumentować, że to przecież tylko jedna z możliwych aplikacji i być może w innym układzie te same lampy zachowywałyby się inaczej… Cieszmy się jednak z tego, co możemy stwierdzić tu i teraz.

Xindak V10, czyli 6L6

Już na pierwszy rzut oka widać, że Xindak V10 to konstrukcja droższa od wzmacniaczy z serii "MT". Chassis montażowe, tworzące także front, tył i boki, jest wprawdzie stalowe, ale część ścianki przedniej, z potencjometrem, a także obudowę lamp wykonano z aluminium.

Lampy obydwu kanałów znajdują się daleko od siebie, przedzielone wypukłą częścią obudowy; pozwoliło to na zastosowanie dwóch mniejszych osłon, które wyglądają na tyle atrakcyjnie, że można je spokojnie pozostawić na miejscu.

Na przedniej ściance jest pokrętło wzmocnienia, przełącznik selektora wejść, sprzężone z nim niebieskie diody wskazujące wybrane wejście, wyłącznik sieciowy i czerwona dioda wskazująca włączenie zasilania (ale po co, skoro zapala się jedna z diod "wejściowych", gdy urządzenie jest włączone).

Za środkową częścią widać aluminiowe cylindry, w których ukryto kondensatory zasilacza, a za nimi duże trafo zasilacza, za lampami zaś - transformatory wyjściowe.

Wyjścia głośnikowe są osobne dla obciążeń 4 i 8 omów. Obok nich widać ładne, zakręcane gniazda wejściowe RCA - tylko trzy pary. Xindak V10 wyposażono w zgrabny, aluminiowy pilot zdalnego sterowania, którym zmienimy siłę głosu, wejście, a także wyciszymy urządzenie ("mute").

• Lampy

Wszystkie lampy zostały wyprodukowane w Chinach, jednak są to drogie, selekcjonowane bańki, przeznaczone do aplikacji wojskowych. Na wejściu każdego kanału mamy podwójną triodę 12AX7B, z której sygnał wysyłany jest do innej podwójnej triody, oktalowego klasyka, 6SN7GT. W stopniu wyjściowym widać tetrody mocy 350C, pracujące w push-pullu, w klasie AB.

Zarówno lampa sterująca (odwracacz fazy), jak i końcowe zostały wyprodukowane przez jedną z najbardziej rozpoznawalnych chińskich firm - Electron Tube. Od dawna już się ich nie produkuje, więc są to lampy typu NOS (New Old Stock) - nie używane, pochodzące ze starych zapasów.

Wyróżniająca wzmacniacz Xindak V10, lampa 350C, to tetroda mocy z oktalową bazą o kształcie podobnym do KT88. Choć ma egzotyczne, mało znane oznaczenie, jest bezpośrednim odpowiednikiem lamp 6L6, produkowanych przez wiele firm na całym świecie.

Opracowana na początku 1936 roku, używana była przede wszystkim we wzmacniaczach estradowych, głównie gitarowych. Jej napięcie żarzenia wynosi 6,3 V, a przy napięciu anodowym 450 V można było z pary pracującej w klasie AB1 "wycisnąć" 55 W.

Pierwsze wersje RCA miały konstrukcję z metalową, a nie ze szklaną, osłoną. Dopiero od kolejnych wersji 6L6G, 6L6GA, 6L6GB, 5881, 5932, 7027, a także we współcześnie produkowanej 6L6GC mamy szklaną bańkę. W ogóle pierwsze lampy oktalowe (tj. takie, w których baza wykonana była z metalu lub bakelitu) w latach 30. posiadały metalową osłonę. Zmiana na szklaną zapewniła lepsze chłodzenie anody.

• Wnętrze

Zaglądając do środka Xindaka V10 znajdziemy wiele rasowych, drogich elementów najlepszych firm z całego świata - z pewnością nie żadnych podróbek. Gniazda wejściowe zostały wlutowane do małej płytki z przekaźnikami kupionymi w Japonii.

Stąd, długimi przewodami własnej produkcji (srebrzona miedź OFC w oplocie z taśmy teflonowej) biegniemy do przodu urządzenia, gdzie znajduje się poruszany silniczkiem potencjometr Alpsa (czarny). Z niego trafiamy do lamp wejściowych, podwójnych, miniaturowych triod małej mocy.

Cały układ od tego miejsca zbudowano metodą punkt-punkt. Między obiema połówkami lampy sprzężenie zachodzi bez pośrednictwa kondensatora, jednak sygnał, biegnąc do lampy 6SN7GT, musi przez takowy przejść; Xindak zastosował w tym miejscu bardzo duży, znakomity kondensator polipropylenowy Rifa.

Z kolei obydwie połówki inwertera fazy są sprzęgnięte z lampami końcowymi polipropylenami niemieckimi (Top Cap, Grade A). Wszystkie zastosowane tu oporniki (poza katodowymi lamp końcowych) to niskoszumne, metalizowane elementy z USA.

Na płytkach zmontowano zasilacz. Żarzenie wszystkich lamp wejściowych jest prostowane i ustawiane osobno (względem masy) w potencjometrach. Po drugiej stronie chassis umieszczono płytkę z filtracją dla anod lamp wyjściowych.

Osobne uzwojenia wtórne, a w związku z tym osobne zasilacze, otrzymały obydwa kanały. Znajdziemy w nich kondensatory Rubycon, zaś na wyjściu filtra PI - kondensatory Wima. A co jest w "nadbudówce" na górnej ściance?

W zasadzie tylko układ zasilający diody selektora wejść i sterująca nim elektronika, a także układ odbiornika zdalnego sterowania. To jednak dobra wiadomość, ponieważ w ten sposób oddalono i zaekranowano najbardziej szumiące układy w tego typu wzmacniaczu.

Uwagę zwraca staranne prowadzenie wewnętrznych połączeń, co pozwala mieć nadzieję, że szumy urządzenia nie będą specjalnie wysokie. Dopiero od spodu widać, jak potężny jest transformator zasilający. Przemyślany układ, staranne wykonanie, doskonałe elementy.

Xindak V20, czyli EL34

Z zewnątrz trzy modele są niemal identyczne. Najistotniejszą zmianą są różne lampy końcowe, ale dotyczy ona też transformatorów wyjściowych. Wnętrze wzmacniacza Xindak V20 jest niemal nie do odróżnienia od V10, zauważa się różnice w wartościach niektórych oporników w układach zasilających lamp EL34.

Lampa EL34 to pośrednio żarzona pentoda mocy, wprowadzona do sprzedaży w roku 1953 przez Mullarda, brytyjską firmę należącą do Philipsa. EL34 od samego początku przeznaczona była do zastosowania we wzmacniaczach audio, w konstrukcjach push-pullu w klasie AB, gdzie z pary EL34 można otrzymać do 90 W (przy napięciu anodowym 800 V). Lampa ta ma pięć elektrod - anodę, katodę oraz trzy siatki sterujące.

Xindak V30, czyli KT88

KT88 to pośrednio żarzona tetroda strumieniowa. Często mylona z pentodą (nie bez powodu - w reklamie General Electric z października 1956, wprowadzającej tę konstrukcję na rynek, nazwana została "beam pentode", czyli pentodą strumieniową), jest blisko spokrewniona z tetrodami strumieniowymi KT66 (poprzednikiem KT88), 6550C oraz 6L6.

Układ pinów jest bardzo podobny do tego w EL34, a charakterystyki elektryczne - do 6550. Dzięki niskim zniekształceniom i wysokiej mocy stosowano ją bardzo chętnie we wzmacniaczach mocy audio przeznaczonych do domu, częściej niż we wzmacniaczach estradowych.

Jej szerokiemu rozpowszechnieniu dobrze służyła także wszechstronność - można ją było stosować we wzmacniaczach push-pull, single-ended, w klasie AB1, AB2 i A.

Odsłuch

Dźwięk jest intensywny, nasycony, mocny na przełomie niskich i średnich tonów, co jednak we wzmacniaczach lampowych tej klasy cenowej wcale nie zawsze idzie w parze z dobrą rozdzielczością. Na tym tle Xindak się wyróżnia - wzmacniacz doskonale różnicuje zarówno wielkość instrumentów, jak też ich rozmieszczenie.

Znakomicie zagrała elektronika w połączeniu z żywymi instrumentami, jak na płycie "Amnesiac" Radiohead. Wszystko było ładnie złożone w całość, gęste i jednocześnie klarowne. Wokale nie tak gorące, jak np. z Fatmana iTube 251, ale Xindak odtwarzał je poprawniej, bez wypychania. Ładnie zabrzmiał kontrabas, pokazywany w kompletny sposób - z bogactwem harmonicznych, szarpnięciem i masą.

Wysokie tony są lekko podkreślone w swoim dolnym podzakresie kilku kHz; wokale, blachy, trąbka, gitary elektryczne, wszystko zostaje tu trochę ożywione i ostatecznie dynamizuje cały dźwięk, mimo że najwyższa góra jest już delikatna.

Model MT-3 Xindaka był bardziej "okrągły" i cieplejszy. Megadeth zagrało z Xindaka V10 agresywnie, ale przy dobrze nagranych głosach, np. Sinatry, sybilanty tylko czasem nieco mocniej zadźwięczą. Wciąż jednak Xindak V10 gra bardzo koherentnym dźwiękiem - to jest lampa i to dobra lampa. Aktywny średni i wyższy bas nie pozwalają zorientować się od razu w jego ograniczeniach mocowych.

Oprócz mocnego rocka, każdy inny gatunek muzyczny zabrzmiał z Xindakiem co najmniej dobrze, ale prawdziwe czary działy się ze starszymi płytami jazzowymi z lat 50. Gęsta faktura tych nagrań w połączeniu z wirtuozerią artystyczną muzyków dawały niewiarygodnie poruszający, wciągający przekaz.

To były czasy, kiedy na nagranie płyty muzycy mieli jeden, dwa, czasem trzy dni, wchodzili więc do studia i grali na "setkę", bez dogrywek i nakładek. Dwuścieżkowe magnetofony pozostawały wówczas wciąż w sferze marzeń, więc trzeba było nagrać od razu wszystko.

Xindak V10 potrafi świetnie przekazać tę energię, ten nastrój skupienia i witalność. To wzmacniacz nie dla wszystkich, potrafi jednak poruszyć i serce, i nogi.

Zaskakujące, jak różnią się między sobą Xindak V10 i Xindak V20. I to w sposób raczej niespodziewany. Zastosowane w Xindak V20 na wyjściu EL34 znane są ze słodkiego, ciepłego brzmienia. To na nich gra większość najsławniejszych pieców gitarowych, a także większość klasycznych wzmacniaczy lampowych hi-fi z lat 60. Bo zawsze są "muzykalne", "przyjazne", "fizjologiczne" w eksponowaniu pełnej, gęstej średnicy itp. Xindak V20 gra jednak tak, jakby jego konstruktorzy chcieli zerwać z tym stereotypem.

Nagrania rockowe, jak "Amnesiac", czy też "10,000 Days" grupy Tool brzmiały niezwykle świeżo, ekscytująco, z drivem, z biglem. Xindak V20 wszystko traktuje jednak podobnie, "ożywiając" brzmienie i nieco je rozjaśniając.

Przestrzeń jest znakomita, z głębią i pięknie pokazywanymi sztuczkami z przeciwfazą, kiedy np. burza w 4. utworze z płyty Toola otacza słuchacza. Po odpaleniu Xindak V30 od razu słychać, że to wzmacniacz o sporej mocy, której czasem brakowało brakowało Xindakowi V20.

Nie dość, że nie trzeba tak mocno odkręcać gałki siły głosu (to zawsze może być pochodna większej czułości wejściowej), to jeszcze pojawiło się wypełnienie środka i mocniejszy wyższy bas, ale nie poprzez proste wyeksponowanie tych rejonów, ale solidną obecność tego "czegoś", co powoduje, że wzmacniacz gra bez stresu.

Dźwięk jest więc czystszy i delikatniejszy. Tak - delikatniejszy, pomimo że lampa KT88 potrafi "przyładować". Przy nagraniach braci Montgomery mieliśmy więc plastykę, przestrzeń i dobrą definicję - a tego brakowało w Xindaku V20 i nieco w Xindaku V10.

Fortepian brzmi prawidłowo zarówno u Rollinsa, gdzie w dwóch utworach przygrywa Harbie Hancock, jak i u Wesa Montgomery’ego, kiedy na tym instrumencie gra Bobby Montgomery. To była wyważona, skupiona interpretacja. Scena dźwiękowa nie tak duża, jak w V20, ani tak nasycona, jak w V10, pierwszy plan jest plastyczny, a reszta stanowi jego dopełnienie.

W sumie najrówniejszy, najbardziej rzetelny jest właśnie Xindak V30 z lampami KT88. To świetne lampy, w dodatku znakomicie je tu zaimplementowano. Z drugiej strony najbardziej uwiódł mnie V10. Pomimo że bardziej podbarwiony niż Xindak V30, pozwalał zagrać większości płyt fenomenalnie - głównie dzięki temu, że kolumny z tego przedziału cenowego nie zawsze potrzebują "całej prawdy".

Xindak V10 doskonale wpasuje się w systemy średniobudżetowe. Znakomite nasycenie środka, plastyka i pełnia - to rzeczy, które do mnie przemawiają, jak żadne inne. Xindak V20 jest dla mnie pewną zagadką - choć wyposażony w "ciepłe" lampy EL34, został tak zestrojony, żeby brzmiał w szybki i otwarty sposób. To też ciekawy dźwięk, ale mając obok siebie V10 i V20, już nie tak atrakcyjny.

Wojciech Pacuła

Laboratorium
Xindak V10, V20, V30

Laboratorium Xindak V10

Model V10 zbliża się pod względem mocy wyjściowej do najsilniejszej "trzydziestki", choć osiągnięcie najwyższego potencjału odbywa się przy niższych zniekształceniach. W przypadku V10 podnoszenie granicy THD+N do poziomu 5% nie przynosi dużych efektów, moc dla 8 i 4 omów to wtedy odpowiednio 43 oraz 46 W, podczas gdy przy znacznie niższych zniekształcenia 1 % mamy 34 i 35 W. I tak jest to więcej od zadeklarowanej przez producenta mocy 30 W. Na uznanie zasługuje bardzo niski poziom szumów, S/N wynosi wspaniałe 90 dB, a dynamika 105 dB.

Charakterystyka przenoszenia (rys.1) wykazuje tendencję do wzbudzenia w zakresie wysokotonowym (okolice 50 kHz) - ale tylko dla 8 omów. Charakterystykę 4-omową trapi z kolei wczesny spadek. Przy 10 Hz wzmacniacz spisuje się wybornie (-0,5 dB). Pierwsze harmoniczne w spektrum z rys. 2. są bardzo silne, druga leży przy -52 dB, trzecia przy -53 dB, poziom czwartej jest także wysoki - -65 dB.

Na rys. 3. widać systematycznie rosnące zniekształcenia (typowe dla lampy) i wyraźny obszar przesterowania (mniej typowe...).

Laboratorium Xindax V20

XINDAK testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta maj 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio listopad 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu