Istniejące od ponad dekady trio Iyera wydawało się preferować dość złożone formy wypowiedzi, gdy na najnowszym albumie ich złożoność jakby została odsunięta na bok i ambitni Amerykanie zaproponowali nam muzykę wyraźnie transparentną, niebanalną i tylko z lekka zaszczepioną abstrakcją.
W nieprzeładowanych popisach pianistycznych Iyera nie brakuje należnej dynamiki. W kreowaniu jej niezmiennie wspomagają go kontrabasista Stephan Crump i perkusista Marcus Gilmore, którzy w mig potrafią rozwinąć myśli ukryte w kompozycjach i aranżacjach lidera. Nawet w minimalistycznym języku popisów solowych Iyera urzeka piękno brzmienia fortepianu, który jest zarazem pełen salonowej dostojności i elegancji.
Wśród tuzina utworów w różnorakich tempach i polifonicznych fakturach zaskakują trzy nienapisane przez Iyera, a stanowiące inspirację dla projektu. Zespołowi udało się wyciągnąć z każdego z nich esencję i dodać szczyptę pikanterii współczesności. Mało znany temat "Work" Theloniousa Monka zyskał afrykański podkład rytmiczny, na którego tle grana chromatycznymi akordami linia melodyczna zachwyciłaby z pewnością kompozytora. Podobnie się mają sprawy z balladowym "Blood Count" Billy`ego Strayhorna i "Countdown" Johna Coltrane`a. Ważni goście WSJD!
Cezary Gumiński
ECM/UNIVERSAL