Wprawdzie Mehldau odebrał klasyczne wykształcenie pianistyczne, lecz swe wirtuozerskie umiejętności demonstruje od lat w jazzowych kontekstach. W młodości chłonął nie tylko dzieła klasyczne, ale też ambitne poczynania rockowych idoli.
Twórczością kwartetu The Beatles zainteresował się Brad Mehldau później, ale w ostatnich dekadach coraz częściej na jego koncertach i albumach pojawiały się interpretacje ich piosenek. Przyszedł jednak moment, gdy pianista postanowił zintegrować swe impresje związane z kompozycjami Wielkiej Czwórki z Liverpoolu i przedstawił je solo w Paryskiej Filharmonii we wrześniu 2020 r. Zostało to pięknie uwiecznione na niniejszym krążku.
Od pierwszych nut odnosimy wrażenie, jakby fortepian wyśpiewywał fantazje mistrza językiem wysublimowanych dźwięków. Formę wypowiedzi Brada Mehldaua można kojarzyć z barwną twórczością Keitha Jarretta z początku lat 70. Prezentacje Mehldaua są dalekie od free-jazzowej swobody, ale też daleko im do jazzowej tradycji.
Pianista nie swinguje, a jego interpretacje mają w sobie najwięcej z atmosfery kameralnego recitalu o jazzowym frazowaniu i pulsacji. To chyba dobrze, że repertuar został skonstruowany z mniej znanych Beatlesowskich szlagierów, co pozwoliło na większą swobodę interpretacyjną, a dla fanów stało się bardziej intrygujące. Od słuchacza wymagana jest jednak pewna znajomość repertuaru The Beatles, bo pianista nie przypomina melodii na początku i końcu utworu.
Motywy poszczególnych piosenek rozwija w improwizacjach, a niekiedy zdarza się, że do modyfi kacji tematu przystępuje już na samym początku. Fragmenty melodii czy towarzyszące im progresje rytmiczne bywają cytowane w trakcie rozwoju akcji, a wrażeń związanych z kreacjami nie brakuje. O oryginalnej formie prezentacji można się zorientować już na samym początku płyty w interpretacji piosenki "I Am the Walrus".
W fantazję improwizacyjną Brad Mehldau wplata charakterystyczne fragmenty ostinato, ale nie są to dosłowne cytaty, tylko jakby szkice pełne wtrąceń. Refleksje na temat wymownej kompozycji tytułowej mistrz przekazuje w kroczącym rytmie, natomiast rock’n’roll "I Saw Her Standing There" – w formie boogie.
Są też momenty zadumy, jak w "For No One" czy w "Here, There and Everythere". Kompozycja "Baby’s in Black" to też walczyk, ale znacznie wolniejszy niż w oryginale. W introdukcji do utworu "Maxwell’s Silver Hammer" zostaje wytworzona bluesowa atmosfera, dość daleka od skocznego oryginału. Dopiero potem pojawiają się zmiany akcentów rytmicznych, komentarze i zdobienia.
Najkrócej ujmując: Brad Mehldau dokonał zmyślnych dekonstrukcji melodii i ułożył z nich formy fantazyjne, jednak dobrze czytelne dla każdego fana The Beatles.
Cezary Gumiński
NONESUCH/WARNER