Odsłuch
I tak dotarliśmy do kolumn, które nawet w naszym teście pojawiły się trochę "psim swędem" - Horn dorzucił je do innych jakby od niechcenia, a i w sklepach trudno na nie trafić. Firma Piega nie bije rekordów popularności, i chociaż mocna pozycja na rynku nie zawsze idzie w parze z jakością, to trudno było robić z Piegi faworyta. Nie czekałem więc z wypiekami na twarzy, myślałem, że Piega pokaże swoją kulturę, która może nie jest dostatecznie doceniana, ale też nie musi być porywająca.
Piega zrobiła podobną niespodziankę, jak dwa lata temu Martin-Logan swoimi podstawkowymi Motion 15, co prawda prawie dwa razy tańszymi, ale patrząc na sytuację w odpowiednich proporcjach - Piegi sprawiły mi teraz tyle samo radości. Mógłbym fabularyzować, że po radosnym, świeżym brzmieniu Kudosów, niczego więcej w tym stylu już się nie spodziewałem, ale prawdę mówiąc, Piegi poznałem wcześniej, bo Kudosy dołączyły do testu później.
Weźmy jednak za układ odniesienia Cantony - zrównoważone, neutralne, poprawne. Piega nie zmienia drastycznie ogólnych proporcji charakterystyki tonalnej, jednak muzyka jest znacznie żywsza, bliższa, jednocześnie bardziej plastyczna i detaliczna. Wszystkie podzakresy bardziej soczyste oraz dźwięczne, i podobnie jak w przypadku Kudosów - od samego początku jest bardzo przekonująco i angażująco.
Piegi wydają się nie wymagać żadnego przygotowania od słuchacza ani żadnej korekty ze strony systemu, "podgrzania" albo "schłodzenia", takie terminy zresztą tutaj mniej pasują; z jednej strony temperatura jest wysoka witalnością, ale brzmienie nie jest w klasyczny sposób podgrzane specjalną siłą niskich tonów; te są może nie tyle najsłabszym, co najmniej efektownym składnikiem, ale i tutaj nie można narzekać na słabość czy przesadę, ani oczekiwać czegokolwiek więcej po takiej konstrukcji.
W porównaniu z Kudosem bas jest "konkretniejszy", a środek mocniejszy; wysokie tony - rewelacyjne. Pobłyskują, posypują, z detali robią małe fajerwerki - tak jak we wspomnianych Motion 15, z najlepszej strony pokazuje się wysokotonowy AMT.
Można dostrzec dźwięki twardsze i ostrzejsze, nie decydują one o agresywności, lecz o bardzo dobrej mikrodynamice. Dźwięk jest zwarty i przejrzysty, wgląd w nagranie - wyborny, a jednocześnie wcale nie "techniczny".
Jeszcze więcej plastyczności w zakresie wokali zademonstrowały Elaki, ale tamże mamy do czynienia z brzmieniem znacznie spokojniejszym, cieplejszym, na górze pasma bardzo subtelnym. Piegi natomiast nie chcą stracić żadnych muzycznych emocji, ani tych kojących ani podnoszących adrenalinę, i w swojej uniwersalności są wybitne.
Co też ciekawe, to zupełnie inny profil, niż większych Classic 40.2, a wielkość wcale nie musi determinować aż takiej różnicy. Classiki 40.2 robiły nam z brzmienia głęboki, miękki fotel, w którym siedziało się bardzo wygodnie, ale trudno było wstać... Znacznie tańsze kolumny Piega Classik 5.0 grają z "przytupem", lepszą przejrzystością i lepszą równowagą.
Dwa 15-cm głośniki skonfigurowano w układzie dwuipółdrożnym; ich celulozowe (powlekane) membrany są "zamknięte" miękkimi nakładkami przeciwpyłowymi.
Wysokotonowe transformacje
Dziesięć kolumn przetestowanych w dwóch odcinkach dało nam dobry przegląd różnych technik, w tym rodzajów stosowanych głośników wysokotonowych. Dominowały oczywiście kopułki, których mniej więcej połowa była tekstylna, a połowa - metalowa.
Ten "spór" wydaje się nierozstrzygnięty, to wojna pozycyjna, a pozycje są mocno obstawione - są firmy, które konsekwentnie stawiają na kopułki jedwabne, inne mają pewność, że lepsze są metalowe, zróżnicowanie w ofercie określonego producenta jest rzadkie i ewentualnie marginalne.
Przypomnijmy, że zasadnicza różnica w sposobie zachowania kopułki "miękkiej" i "twardej" polega na tym, że ta pierwsza, wraz ze wzrostem częstotliwości, nie trzyma ściśle pierwotnego kształtu, co generuje pewnego rodzaju zniekształcenia, ale inne rozprasza i tłumi; druga zachowuje swój kształt dłużej, aż do granicy, przy której następuje efekt tzw. "łamania się membrany" ("break-up", na szczęście nie oznacza on uszkodzenia kopułki), przez co zniekształcenia w szerokim zakresie są niższe, ale na skraju pasma przenoszenia powstaje silny rezonans, który też "rzuca cień" przesunięcia fazowego na całą oktawę poniżej.
Dyskusja, co jest "mniejszym złem", nie tyle trwa, co została zamrożona, każda strona ma swoje znane argumenty. Trzeba też dodać, że są kopułki tekstylne lepsze i gorsze, podobnie jak kopułki metalowe, a to, czy kolumna gra "jasno", a nawet "metalicznie", zależy w dużym stopniu od poziomu wysokich tonów i kształtu charakterystyki ustalonej w zwrotnicy.
Nie należy więc pochopnie wnioskować, że kolumny z kopułkami metalowymi będą grać ostro, a z tekstylnymi - delikatnie; "najjaśniej" i "najciemniej" grające kolumny w tym teście - odpowiednio: Kudosy X2 i Elaki FS U5 Slim - mają kopułki tekstylne.
Warto zwrócić uwagę na pozorną niekonsekwencję Elaca, który w swoim układzie koncentrycznym razem z aluminiową membraną średniotonowego (aluminiowe są też niskotonowe) stosuje tekstylną kopułkę wysokotonową; to jednak nie brak konsekwencji, ale elastyczność, dobranie optymalnego materiału do określonego zakresu częstotliwości (oczywiście wedle określonych założeń).
Głośnik średniotonowy i tak filtruje się dolnoprzepustowo, więc odpowiednio konfigurując filtr, można "break-up" wyciąć (chociaż zawsze jakiś jego ślad zostanie...), natomiast głośnika wysokotonowego w praktyce nie można potraktować biernym filtrem dolnoprzepustowym, bez poważnego ograniczenia pasma przenoszenia.
Z kolei KEF w swoim znacznie większym układzie koncentrycznym założył kopułkę aluminiową, tutaj bardziej zwraca uwagę jej wyjątkowa średnica (38 mm), która pozostaje w związku z dużą średnicą membrany średniotonowej i niską częstotliwością podziału.
Typowe kopułki wysokotonowe mają średnicę 25-28 mm. Zwiększenie średnicy zwiększa moc (średnicy kopułki zwykle odpowiada średnica cewki, na której wydziela się ciepło), a przez zwiększenie powierzchni membrany - efektywność; z tym zastrzeżeniem, że w porządnie zaprojektowanym głośniku, w parze ze zwiększeniem powierzchni membrany powinno iść zwiększenie siły układu magnetycznego.
Zwiększenie średnicy pogarsza jednak charakterystyki kierunkowe. Odmianą kopułki, jaka się w tym teście nie pojawiła, jest kopułka wklęsła, z której najbardziej znany jest Focal; w jego rozwiązaniu cewka ma średnicę mniejszą niż kopułka, co wraz z "odwróceniem" profilu daje pewne korzyści - stabilizuje profil membrany i poprawia charakterystyki kierunkowe.
Dwie konstrukcje w tym cyklu testu przynoszą zasadniczo inny (niż kopułkowy) typ przetwornika wysokotonowego; w Opticonach Dali (poprzednia piątka) jest to przetwornik wstęgowy, chociaż zastosowany w dość nietypowy sposób - w tandemie z kopułką; w Piegach to przetwornik typu AMT (Air Motion Transformer), który działa na "trochę" innej zasadzie, niż wstęgowy, chociaż konstrukcyjnie ma z nim więcej wspólnego, niż z kopułkami.
Tunel bas-refleks wyprowadzono z tyłu, na dole; taka lokalizacja może dać premię basu ze względu na bliskość powierzchni odbijających (podłoga, ściana).
Ścieżka przewodząca, podobnie jak we wstęgowych, jest wytrawiona na samej membranie, znajdującej się w polu magnetycznym; membrana jednak nie jest płaska, lecz złożona w "harmonijkę"; siła powstająca podczas przepływu prądu w polu magnetycznym nie wywołuje tłokowego ruchu sztywnej membrany, lecz jej "wyginanie się", powodujące z kolei "wyciskanie" i "zasysanie" powietrza pomiędzy fałdami.
Ponieważ całkowita powierzchnia membrany (w rozwinięciu) jest większa od powierzchni czołowej, więc prędkość ruchu cząsteczek powietrza jest większa, niż prędkość ruchu samej membrany - następuje transformacja "powierzchni" na "prędkość"; poziom ciśnienia akustycznego przed membraną jest podobny, jaki byłby, gdyby membrana pracowała rozwinięta, jednak emisja takiej samej energii z mniejszej powierzchni jest w przypadku głośnika wysokotonowego korzystniejsza ze względu na lepsze charakterystyki kierunkowe.
W porównaniu z typowym głośnikiem wstęgowym o takiej samej powierzchni czołowej, określone ciśnienie jest wytwarzane przy mniejszym ruchu membrany, co zapowiada niższe zniekształcenia... jednak ruch ten nie jest prostoliniowy, a ścieżka przewodząca nie znajduje się tak blisko pola magnetycznego (jak w głośniku wstęgowym), co z kolei może zwiększać zniekształcenia.
Membrana kopułkowa, metalowa czy tekstylna ma z kolei tę zaletę, że może poruszać się z relatywnie większą amplitudą, generując ciśnienie właśnie większą prędkością, a nie powierzchnią (co oznacza lepsze charakterystyki kierunkowe); w głośniku wstęgowym membrana, a wraz z nią ścieżka przewodząca, poruszając się, zmienia swoją odległość od magnesów, co zmienia siłę nieproporcjonalnie do wartości przepływającego prądu (bo zależy ona również od odległości między ścieżką/cewką przewodzącą, a magnesem).
Głośniki dynamiczne (z cewką), w założonych przez konstruktora granicach, w których w szczelinie magnetycznej pozostaje stała liczba zwojów, pracują liniowo - siła jest proporcjonalna do płynącego przez uzwojenie prądu.
Głośnikom kopułkowym zarzuca się, że cewka zwiększa masę drgającą, nie uczestnicząc bezpośrednio w tworzeniu fali akustycznej, jednak... jak widać, jest bardziej prawidłowo pracującym elementem układu "napędowego" niż ścieżka wytrawiona na membranie.
Nie można więc jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy lepszy jest wstęgowy, czy AMT, czy lepsza jest kopułka metalowa, czy tekstylna - z każdym typem głośnika wiążą się jakieś problemy, a redukowanie ich wpływu w bardzo dużym stopniu zależy od jakości konkretnego modelu głośnika.
Z przetwornikiem AMT problem był też taki, że wynalazek Dr. Heila został w latach 70. opatentowany; dlatego też był rzadko spotykany, gdy jednak prawa patentowe wygasły, za jego wykorzystanie i projektowanie własnych modeli AMT wzięło się dużo firm, nazywając zresztą zasadniczo ten sam typ przetwornika na różne sposoby.
Niektóre przykłady wskazują, że wcale nie musi być to przetwornik drogi, a w hierarchii Piegi jego pozycja jest nawet podrzędna względem "prawdziwego" wstęgowego LDR. Co jednak wciąż wszystkiego nie przesądza...
Andrzej Kisiel