Polk Audio w przyszłym roku będzie obchodził 50-lecie, będzie miał się czym pochwalić, może pokaże coś specjalnego, a nawet jeżeli nie... Pokazał całkiem niedawno, wprowadzając dwa lata temu serię Legend - najlepszych konstrukcji od wielu lat, a pewnie i w całej historii, a w tym roku serię Reserve, która "hurtem" zdobyła nagrodę EISA (system głośnikowy kina domowego).
Ale historia Polk Audio wcale nie była gładka i pełna tylko sukcesów. Zwłaszcza na rynku europejskim, gdzie pozostawała mało znana, a próby jej wypromowania przez dłuższy czas nie dawały rezultatów. I prawdę mówiąc, nic dziwnego, bo oferta nie była skrojona pod europejski gust.
Coś drgnęło kilka lat temu, kiedy Polk Audio razem z inną amerykańską firmą - Definitive Technology - znalazł się pod kuratelą koncernu Sound United (Denon, Marantz).
Seria Legend okazała się nie tylko wydarzeniem, ale otwarciem nowego rozdziału, o czym przekonaliśmy się nieco później, widząc serię Reserve. Dopiero wtedy się okazało, że nowe rozwiązania wprowadzone w serii Legend wkrótce rozprzestrzenią się w tańszych seriach, na razie Reserve, oczywiście z pewnymi uproszczeniami i kompromisami, w mniej luksusowej oprawie obudów i szczegółów, ale określają nowe, firmowe środowisko techniczne, które będzie łatwo rozpoznawalne i rozwojowe.
Tego brakowało, kolumny Polk Audio nie miały takich argumentów i takiego wizerunku jak konkurenci, od lat budujący swój prestiż nie tylko ogólnie pojętą jakością, ale też wyrazistymi cechami. Wreszcie są, wreszcie Polki mają charakter, a ich rysy indywidualne nie są nazbyt kontrowersyjne.
Estetyka trochę przypomina Bostony Acoustics sprzed dekady, które też miał w swojej pieczy Sound United, ale coś nie wypaliło i marka ta została "wygaszona" - być może poświęcona właśnie dla sukcesu Polka.
Czytaj również: Czy kolumny trzeba ustawiać na kolcach?
Referencja referencji nierówna, firmy zaczynają i kończą swoje oferty na różnych pułapach. Polk Audio nie startuje w ekstremalnym, rozpasanym, hedonistycznym high-endzie, nie sięga na tak wysokie półki, jak Martin Logan, Dynaudio, a nawet Bowers & Wilkins, więc już za 6000 zł możemy przetestować (i kupić) model z jego najlepszej serii. Dzisiaj nawet wolałbym sprawdzić jakiś model Reserve, ale do tego porównania pasowały właśnie monitory Polk Audio Legend 100.
Tym testem weźmiemy serię w dwa ognie - przedstawialiśmy już największe Legend 800, teraz najmniejsze Legend 100, a pomiędzy nimi jest jeszcze Legend 200 (większy podstawkowiec), Legend 700 (mniejszy wolnostojący), Legend 400 Center i Legend 900 Atmos (atmosowy dodatek do wolnostojących).
Polk Audio Legend 100 jest mniejszym z dwóch modeli podstawkowych serii, ale w skali bezwzględnej wcale nie jest malutki. Wielkością obudowy jest przeciętny (w skali wszystkich monitorów) podobny modeli Bowers & Wilkins do 706 S2 i Martin Logan Motion 35XTi.
Czytaj również: Czy obudowa kolumny jest potrzebna po to, aby działać jako pudło rezonansowe?
Polk Audio Legend 100 - przetworniki
Pojawia się jednak ważna różnica - takie gabaryty wiążą się zwykle z zastosowaniem 17-18-cm przetwornika nisko-średniotonowego (jak w wymienionych modelach), tymczasem Polk Audio Legend 100 ma przetwornik 15-cm, czym z kolei przypomina mniejsze Evoke 10. Przetwornik 18-cm, w jeszcze większej obudowie, o kubaturze zbliżonej do S300 mkII, zastosowano w Legend 200.
Przetwornik mniejszy niż "spodziewany" po takiej objętości nie powinien nas martwić. Kombinacja 18-cm przetwornika z objętością ok. 10-12 litrów (706 SII, Motion 35XTi) jest nastawiona na relatywnie wysoką efektywność i moc, bas wyeksponowany w średnim podzakresie, ale wcale nie zawsze nisko rozciągnięty.
Dla rozciągnięcia niskich częstotliwości nawet lepszy jest mniejszy głośnik w większej objętości, niż większy w mniejszej, a żeby osiągnąć wszystko naraz, potrzebny jest większy głośnik w jeszcze większej objętości... jakiej konstrukcje podstawkowe mieć nie mogą, dlatego obudowa wolnostojąca daje większe możliwości. Ale to już inny wątek.
Większą część tylnej ścianki zajmuje oryginalny element, który współtworzy rozbudowaną strukturę wylotu bas-refleksu nazwaną Enhanced Power Port - bo to już struktura, a nie zwykła rura.
Na pierwszy rzut oka można by podejrzewać, że to radiator wzmacniacza, ale przecież Legendy nie są aktywne... przynajmniej na razie. To profil z tworzywa sztucznego, który kieruje ciśnienie na boki i do góry, zapobiegając jednocześnie turbulencjom i powstawaniu rezonansów piszczałkowych w rurce, już w typowy sposób zainstalowanej w tylnej ściance, prostopadle.
U jej wylotu pojawia się stożek będący integralną częścią elementu zewnętrznego, podobny element znajduje się na drugim końcu, wewnątrz obudowy, rzecz jasna już bez dużej płyty. Akurat to "wyposażenie" nie pojawiło się w Polkach znienacka, nie jest nowym pomysłem firmy, lecz kontynuacją rozwiązań wprowadzonych wcześniej, w serii Signature i subwooferach HTS.
Rozbudowany port to ważny punkt programu Polk Audio, w związku z czym producent przypisuje mu duże znaczenie akustyczne, zapowiadając rozwiązanie tym sposobem wszystkich problemów związanych z pracą bas-refleksu.
Obiecuje trochę zbyt wiele, bo podstawowych parametrów działania bas-refleksu nie poprawi, gdyż zależą one od parametrów głośnika, objętości obudowy, długości i przekroju tunelu, ale może zredukować zjawiska pasożytnicze (w które w tradycyjnym porcie też są zaznaczone mniej lub bardziej, w zależności od jego szczegółowej konfiguracji).
Czytaj również: Czy przetworniki koncentryczne wymagają zwrotnicy do podziału pasma?
Minusem tego rozwiązania jest trudność przestrojenia lub zamknięcia układu rezonansowego przez użytkownika, co staje się coraz częstszą opcją, związaną z wyposażeniem kolumn w piankowe walce i zatyczki (Bowers, Dynaudio), a nawet gdy nie znajdziemy ich w komplecie, to każdy może sobie takie elementy łatwo "dorobić" i wypróbować. Tutaj dojście do tunelu, który można zwęzić lub zatkać, jest utrudnione, ale wciąż możliwe... Tylny element jest do tylnej ścianki przykręcony.
Ostatnie słowo w tej sprawie jest jednak takie, że w tym przypadku nie warto tego robić, bo bas-refleks jest zestrojony bardzo kulturalnie i nie grozi nam nadmiarem basu nawet w ustawieniu blisko ściany.
Polk Audio Legend 100 - obudowa
Obudowa ma wyraźnie wyodrębniony front, z mocno zaokrąglonymi krawędziami - to na pewno zmniejszy odbicia i pomoże uzyskać wyrównaną charakterystykę.
Producent zapowiada, że maskownica jest "komputerowo modelowana pod kątem precyzyjnego dopasowania oraz minimalizacji zakłóceń dźwiękowych" i tym razem ma rację - wpływ maskownicy na charakterystykę jest rzeczywiście minimalny, w stopniu rzadko spotykanym, można ją zostawić bez obaw, co potwierdza nasze Laboratorium.
Czytaj również: Co to jest układ dwuipółdrożny?
Jeżeli jednak podoba nam się wygląd Legendów bez maskownicy, to po jej zdjęciu nie zostanie na froncie żaden ślad, bo jest mocowana magnetycznie. Kosze przetworników zasłonięto dodatkowymi elementami, płynnie przechodzącymi w powierzchnię frontu. Ten jest polakierowany na czarno, a pozostałe ścianki wykończono fornirem przyciemnionym orzechem lub lakierowanym na czarno (black ash).
- Membrana
Membrana ma wyraźne wypukłości, układające się w kształt turbiny (stąd firmowa nazwa tego rozwiązania Turbine), których celem jest przede wszystkim rozproszenie rezonansów w zakresie średnich częstotliwości. Membrana nie jest w tych miejscach pogrubiona, nie jest więc na skutek tego rozwiązania cięższa, a tylko "pognieciona" za pomocą formy.
Jak sugeruje opis producenta, w którym pada stwierdzenie o "wewnętrznym rdzeniu z pianki", membrana jest sandwiczowa (wielowarstwowa. Takie pomysły były już widziane w przeszłości, ale pozostają na tyle rzadkie, że można "turbinę" uznać za polkową innowację.
Trudniej tak traktować przetwornik wysokotonowy, który Polk nazywa po swojemu - Pinnacle - przedstawiając go jako owoc 40 lat projektowania i doświadczeń. Membrana wyraźnie jednak wskazuje na to, że mamy do czynienia z doskonale znanym przetwornikiem pierścieniowym, produkowanym obecnie przez wielu producentów w różnych wersjach.
Czytaj również: Co to jest głośnik koncentryczny?
W dodatku w opisie producenta następuje pomylenie pojęć, gdy centralna cześć tego przetwornika, będąca nieruchomym korektorem fazy, nazywana jest "radiatorem stożkowym".
Nawet jeżeli kształt tego elementu można w uproszczeniu nazwać stożkowym, to radiatorem nazywamy powierzchnię emitującą falę, a tą są dwie połówki pierścienia (też mniej więcej), stąd oryginalna nazwa tego typu to "ring radiator".
Uwagi te nie podważają jego jakości, podkreślonej przez fakt, że korektor jest aluminiowy, a nie plastikowy (jak w tańszych "pierścieniowych"). Wybór pierścieniowego przetwornika wysokotonowego wiąże się z certyfikatem Hi-Res, wymagającym pasma przenoszenia sięgającego 40 kHz.
Odpowiednie rozpraszanie uzyskano za pomocą krótkiego falowodu, czyli "lejka" tuż przy samej membranie. Polk nie informuje o żadnych szczególnych cechach i zaletach swoich zwrotnic, co wcale mnie nie rozczarowuje, a wyniki pomiarów i rezultaty brzmieniowe najlepiej świadczą o tym, że sztukę tę opanował nie gorzej od konkurentów, a nawet lepiej niż wielu z nich, przechwalających się "filozofiami" i najwyższej jakości komponentami.
Polk Audio Legend 100 - odsłuch
Testowaliśmy już największy model z serii Legend – wielką 800-tkę. Czy najmniejsza 100-tka może mieć z nią coś wspólnego? Może i ma, chociaż będzie to "coś" małego.
Zastosowanie podobnych materiałów i przetworników, a także oddanie tego zadania w ręce tego samego zespołu konstruktorów może zapewnić pewne podobieństwo, najogólniej barwy i tonacji, ale już nie dynamiki czy rozciągnięcia basu. Można jednak, jak się chce i potrafi, nawet z małych monitorków wycisnąć podbity bas, nie najniższy, ale ten "średni", albo chociaż wyższy...
I dzieje się tak, w mniejszym lub większym stopniu w większości monitorów tego testu. Polk Audio Legend 100 nie mają wielkiego rozmachu, nie do tego zostały stworzone, aby "udawać" kolumny większe i próbować zastąpić je w dużych pomieszczeniach.
Jakby producent wychodził z innego założenia: że mniejsze monitory będą kupowane nie dlatego, że są tańsze i nie dla jakichś przewag nad dużymi kolumnami (zakładamy, że z tej samej serii), lecz z powodu prozaicznego i najlepiej tłumaczącego ich obecność – do mniejszych pomieszczeń, w związku z tym ustawienia bliżej ściany, nawet niekoniecznie na podstawkach...
Czytaj również: Dlaczego otwór bas-refleks nie promieniuje w fazie przeciwnej do fazy przedniej strony membrany?
Dla kogo taka rekomendacja oznacza zdegradowanie audiofilskich monitorów do pospolitych "regałówek", kierowanych ku niewtajemniczonym w arkana dobrego dźwięku, wymagającego zawsze i wszędzie "izolacji" i całego anturażu – trudno, jego strata, jeżeli w swoich planach nie weźmie pod uwagę Legend 100.
Mają one bowiem pewną wyjątkową zaletę, a pod każdym względem są co najmniej dobre. Bez pobudzonego basu jak też bez masywności, ale z dobrym nasyceniem, zręcznością i przyzwoitym rozciągnięciem – niskie częstotliwości są prawidłowe, zróżnicowane, wnoszą zarówno sporo własnych informacji, jak też umiejętnie wzmacniają średnicę.
W takich proporcjach można Legendy 100 umieścić bliżej ściany, bez pojawienia się przydudnienia. Najniższego basu z nich nie wyciśniemy, jednak w korzystnych warunkach efekty będą całkowicie satysfakcjonujące. Przenieśmy się na drugi skraj pasma. Wysokie tony są najnormalniejsze z normalnych...
Wyrównane, neutralne, czyste, bez żadnej emfazy i podbarwiania. Bez metaliczności i szklistości, bez słodzenia i okrągłości – "bezosobowe", a przez to bardzo komfortowe, nieabsorbujące, dopełniające. Nie jest to jednak sytuacja deficytu i przyciemnienia, tylko wytrawnego stylu i kultury.
Czytaj również: Na jakiej zasadzie działają kolumny z głośnikami niskotonowymi na bocznej ściance, jakie są zalety i wady takiego ustawienia?
Każdy monitor tej piątki miał w zakresie wysokich tonów coś "swojego" do powiedzenia. Legend 100 jest najbardziej wstrzemięźliwy z własnymi interpretacjami, a zarazem dokładny, selektywny, czysty. To też pomaga wyjściu na pierwszy plan średnich tonów, które w tym opisie zostawiłem na deser, chociaż są one właśnie głównym daniem Legendów 100.
Trochę to zaskakujące, gdyż od amerykańskich monitorków można by oczekiwać mocniejszego uderzenia, ale najładniejszej średnicy w całym teście? A przecież wystąpili w niej europejscy prymusi z audiofilskim podejściem do tematu... Nie byli słabi, ale może samo zaskoczenie, że tak dobrze radzi sobie mały Polk, nie będący faworytem?...
Średnica jest spójna, plastyczna, namacalna; wokale mają zdrową substancję i artykulację, nie są ani przydymione i nosowe, ani krzykliwe i rozjaśnione.
Każda muzyka brzmiała z Legendów 100 przyjemnie i bezpośrednio, bez "zawijasów" i splątania. Zarówno dla wytrawnych audiofilów, jak i dla "zwykłych" odbiorców, bo każdy może docenić łatwość i naturalność tego dźwięku.