Obecnie oferta Bowersa rozwija się bardziej w kierunku nowych (na rynku albo w profilu Bowersa) kategorii produktów, urządzeń strumieniujących, bezprzewodowych - głośników, soundbarów i słuchawek, instalacyjnych głośników i wzmacniaczy itd.
Pisząc ten tekst kilka miesięcy temu stwierdziłem, że tradycyjne, pasywne zespoły głośnikowe nie były ostatnio odświeżane, jednak pod koniec wakacji doczekaliśmy się wreszcie na nową edycję referencyjnej serii 800 (test modelu 802 D4 opublikujemy już w następnym numerze), a pozostałe serie jeszcze się dramatycznie nie zestarzały.
Chociaż seria 700 S2 nie jest najtańsza, to obecnie jej znaczenie wzrosło, bowiem seria 600, do niedawna podstawowa i bardzo popularna, została w zeszłym roku "skrócona" do tylko jednego modelu wolnostojącego, dwóch podstawkowych i jednego centralnego, występujących pod szyldem "Anniversary Edition"; rok temu donosząc o tej specjalnej edycji nie wiedzieliśmy, że za jubileuszową akcją skrywa się wycofanie połowy dawnej serii 600...
Na szczęście takie rocznicowe obchody nie dotknęły serii 700 S2. Wyróżniają się w niej szczególnie dwa modele – najlepszy wolnostojący (702 S2) i najlepszy podstawkowy (705 S2) – mające odseparowany głośnik wysokotonowy, zainstalowany na górnej ściance głównej obudowy.
To rozwiązanie znane od dawna z wielu konstrukcji Bowersa, ale wciąż zarezerwowane dla tych z wyższej półki (w tym wszystkich w serii 800). Nie mamy więc tej atrakcji w Bowers & Wilkins 706 S2, ale zasadnicze parametry mogą być podobne jak w 705 S2, bowiem taki sam głośnik nisko-średniotonowy pracuje dokładnie w takiej samej objętości. Nie zdziwiłbym się, gdyby producent podał nieco różne parametry, faworyzując oczywiście droższe 705-ki, w ten sposób "dokumentując" ich wyższą jakość.
A jednak wszystkie parametry elektroakustyczne są dokładnie takie same, różnice dotyczą tylko całkowitych wymiarów (wysokotonowy w 705 S2 przecież "wystaje") i masy. Zatem wyprowadzenie wysokotonowego nie zmienia mocy, czułości, impedancji i pasma przenoszenia, które są ujęte w firmowych danych.
Czytaj również: Co to są charakterystyki kierunkowe?
Nie oznacza to jednak, że charakterystyki są identyczne – w końcu inne warunki promieniowania wysokotonowego mają na to wpływ, co stwierdzamy porównując nasze pomiary (kolumny Bowers & Wilkins 705 S2 już testowaliśmy). Można więc uznać, że droższe 705 S2 to tylko i aż "specjalna wersja" 706 S2.
Z drugiej strony, wielkość, konfiguracja i technika kolumn Bowers & Wilkins 706 S2 są podobne jak w popularnym, tańszym monitorze 606, ale nie takie same – ważna różnica znowu dotyczy przetwornika wysokotonowego.
Tym razem nie chodzi o jego mocowanie, ale o membranę: we wszystkich 600-tkach jest ona aluminiowa, w 700-tkach... też aluminiowa, ale z napyloną z zewnątrz warstwą karbonową i wzmocniona od tyłu karbonowym pierścieniem (przy łączeniu z cewką), stąd nazwana przez producenta Carbon Dome.
Taka zmiana przesunęła "break-up" daleko powyżej granicy pasma akustycznego, z 38 kHz aż do 47 kHz (według informacji producenta); już 38 kHz dla kopułki aluminiowej to wynik fantastyczny...
Czytaj również: Dlaczego otwór bas-refleks nie promieniuje w fazie przeciwnej do fazy przedniej strony membrany?
Chociaż głośnik wysokotonowy jest wprawiony we front obudowy, to przynajmniej do pewnego stopnia nawiązuje to do rozwiązania z 705 S2 – nie jest zamocowany na sztywno, ale przez tłumiącą podkładkę, stąd "Decoupled".
Dzięki zastosowaniu neodymowego magnesu front wysokotonowego ma niewielką średnicę, co pozwala zbliżyć centra akustyczne obydwu przetworników, a to zawsze poprawia charakterystyki kierunkowe, które ze względu na sposób filtrowania (generalnie wszystkich aktualnych Bowersów) są bardziej "wrażliwe" niż w innych konstrukcjach, co dokładnie omówimy już w Laboratorium.
Zwrotnica kolumn Bowers & Wilkins 706 S2 nie jest więc skomplikowana, a to z kolei umożliwiło (biorąc pod uwagę budżet) zastosowanie elementów wysokiej jakości – cewka filtra nisko-średniotonowego jest powietrzna, nawinięta grubym drutem, a kondensator wysokotonowego to Mundorf Evo Cap; dla niektórych hobbystów DIY wydających majątek na znacznie droższe komponenty to nic specjalnego, ale coś lepszego na tle konkurentów.
Membrana nisko-średniotonowego jest wykonana z plecionki nazwanej przez firmę Continuum, która zastąpiła kilka lat temu zasłużony (i "moralnie" wysłużony) Kevlar.
Czytaj również: Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?
Producent nie ujawnia "surowca", z jakiego jest zrobiona – może to modyfikacja znanego i ogólnie dostępnego materiału, w każdym razie Bowers pozostaje przy ogólnej koncepcji optymalnego zachowania się membrany przetwarzającej średnie tony (i ewentualnie niskie), które ma polegać na rozpraszaniu rezonansów własnych poprzez zróżnicowanie długości dróg prowadzących falę w membranie od cewki do górnego zawieszenia – fala nie biegnie po promieniu, lecz trzyma się włókien plecionki, a te układają się nieregularnie.
Zapowiadane lepsze właściwości Continuum nie zmieniają tego podstawowego zjawiska, tak jak przesuwanie break-upu kopułki wysokotonowej utrzymuje ją w konwencji kopułek sztywnych (w tym metalowych), które "mają prawo" ostro rezonować, byle poza pasmem akustycznym.
Z kolei przygotowanie charakterystyki głośnika nisko-średniotonowego bez ostrych rezonansów ułatwia zastosowanie łagodnych filtrów. Pomiary naszego Laboratorium pokazują, że sam głośnik nisko-średniotonowy nie ma charakterystyki tak wyrównanej, aby filtr 1. rzędu zapewnił uzyskanie gładkiego zbocza, które w takiej konfiguracji silnie wpływa na charakterystykę wypadkową.
Bowers ma jednak utrwalone rozwiązania składające się w niepowtarzalną kombinację oraz rezultaty pomiarowe i brzmieniowe. Układy trójdrożne dokładają do tego jeszcze inne membrany niskotonowych – sandwiczowe i celulozowe, sztywne i już ostrzej filtrowane, ale nawet dwudrożne 706 S2 demonstrują większość firmowych specjałów i trzeba przyznać, że tylko odrobinę mniej mają ich tańsze 606-tki.
Przewaga Bowers & Wilkins 706 S2 (nad 606) polega w dużym stopniu na skoncentrowaniu uwagi na jakości wykonania obudowy. Mamy do wyboru naturalny fornir (typowy dla Bowersa rosenut, czyli barwiony na czerwono orzech), lakierowanie na biało-satynowo albo na czarno-wysoki połysk.
Bowers & Wilkins 706 S2 - obudowa
Obudowa Bowers & Wilkins 706 S2 jest regularnym prostopadłościanem i w tym też zawiera się jej urok nowoczesnego minimalizmu. Wszystkie powierzchnie są doprowadzone gładko do krawędzi, bez uskoków i dylatacji, które wiążą się z łatwiejszą, a więc i tańszą technologią, zastosowaną w serii 600.
Mocowania głośników (zewnętrzne części koszy) są zasłonięte pierścieniami, które ozdobiono bardzo delikatnymi, ale wyraźnymi wstawkami z błyszczącego aluminium.
Ramka maskownicy jest cieniutka, co nie tylko pasuje do takiego stylu, ale też zmniejsza jej wpływ na fale dźwiękowe – potwierdzają to pomiary. Oczywiście maskownica jest trzymana przez schowane pod powierzchnią frontu magnesy, więc 706-ki będą dobrze wyglądać i dobrze grać zarówno z maskownicami, jak i bez nich.
Bowers & Wilkins 706 S2 - tylna ścianka i bas-refleks
Wyposażenie tylnej ścianki jest typowe dla Bowersa, poznalibyśmy go bez żadnej "metki" – połączono w jeden element puszkę terminala przyłączeniowego i wylot bas-refleksu.
Czytaj również: Czy długość przewodów ma wpływ na pracę kolumn?
Terminal jest wygodny, solidny i bez przesadnego blichtru, ale z niezależnymi parami dla obydwu sekcji z metalowymi nakrętkami; trzpienie osadzono pod kątem ok. 45º, jak w wielu standardowych gniazdkach, i połączono wygiętymi zworami ze złoconych blaszek. Złotousi rzucą się do ich wymiany na kabelki, a my wykorzystaliśmy tę okazję do przeprowadzenia dodatkowych pomiarów.
Wylot bas-refleksu ma znane już "ślady" rozwiązania ochrzczonego przez Bowersa mianem Flowport, a służącego zmniejszeniu turbulencji, które są jednak przede wszystkim funkcją prędkości powietrza w tunelu, a stąd – wielu innych parametrów układu. Takie starania też mają swoje znaczenie, zwłaszcza gdy są konsekwentne, a wewnętrzne zakończenie tunelu, chociaż nie jest już "nakrapiane", też jest wyprofilowane.
Na wyposażeniu są elementy wykonane z gęstej gąbki, które pozwalają zamykać, a nawet przestrajać układ bas-refleks. To sposób tani i skuteczny, coraz częściej stosowany również przez innych producentów. Włożenie pierścienia razem z korkiem praktycznie zamyka obudowę, a włożenie samego pierścienia zmniejsza przekrój tunelu, co obniża częstotliwość rezonansową.
Producent w instrukcji słusznie wskazuje na związek między strojeniem a ustawieniem, do optymalnych rezultatów należy jednak dojść na drodze samodzielnych prób, a nie teoretycznych rozważań, czy "powinniśmy" (czy też nie) otwór zamknąć lub przymknąć. Podpowiedzmy tylko, że opcja pośrednia (niższe strojenie dzięki pierścieniowi) daje w pomiarach bardzo obiecujące rezultaty.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Bowers & Wilkins 706 S2 - odsłuch
Chociaż "Bałerki" są jednymi z mniejszych monitorów tego testu, to otwierają go z rozmachem i wigorem, nie tylko wyrazistością wysokich częstotliwości, ale też mocnym basikiem – może jeszcze nie potężnym, bardzo niskim basem, ale już krzepkim, sprężystym basikiem. Jakby nie chciały nikomu oddać pola, ustąpić w energetyczności i żywości, ale przekonać do siebie natychmiast i nie zostać zapomniane aż do końca.
Trochę jak zawodnik, który rzuca na szalę wszystkie siły, widząc szanse na wygraną w zdobyciu jak najwięcej punktów na samym początku. Różnica polega jednak na tym, że tak jak Bowers & Wilkins 706 S2 grają na początku, tak też grać będą później i zawsze (a może nawet lepiej, jeżeli na początku nie są wygrzane), sił nie stracą, za to może zmienić się nasza ocena ich możliwości i jakości. Jednak pierwsze wrażenie będzie duże i raczej pozytywne, i wcale nie uleci jak kamfora, nawet po wszystkich sprawdzianach i porównaniach.
Efektowne, soczyste i błyskotliwe zainteresują nie tylko laików, ale również bardziej osłuchanych audiofilów, którzy niekoniecznie są purystami, lecz wiedzą, że taka swoboda i bogactwo wybrzmień są rzeczywiście czymś wyjątkowym dla monitora tej wielkości, To nie są tylko tanie chwyty i podbicie skrajów pasma.
W działaniu Bowers & Wilkins 706 S2 słychać dużo zręczności, chociaż nie jest to charakterystyka liniowa i spokojne odtwarzanie. Tworzą własny porządek, są na swój sposób czytelne, nawet klarowne, nie jest to precyzja bezosobowego monitorowania, a raczej własna kreacja; niektóre elementy podkreślają, inne chowają.
Wystarczy włączyć praktycznie dowolny wokal, aby usłyszeć nosowość i specyfikę Bowers & Wilkins 706 S2, której nie da się pogodzić z absolutną wiernością i neutralnością. Brzmi to jak zarzut, ale zniesiemy to bez bólu, gdy tylko przestawimy naszą wrażliwość z wyłapywania niedociągnięć na odbiór dynamiki, kontrastów, szybkości i wynikających stąd emocji.
Jest się czego czepiać, jest się z czego cieszyć – czasami są to punkty zbieżne, a ocena zależna od interpretacji. Sybilanty są wyeksponowane, wysokie tony z wyraźną dawką metaliczności, co jednego zrazi, a dla innego będzie atrakcją – nie samo w sobie, ale jako część grania bardziej ekspresyjnego niż wyważonego.
Wyraźny rysunek, kontury, detale, rytm, ale też esencjonalność i plastyczność – inna niż "misiowatość", miękkość i ciepło, ale też zaprzeczająca suchej techniczności.
Czytaj również: Czy obudowa z membraną bierną to obudowa zamknięta?
"Chęć do grania" przebija się przez każdy materiał i... zachęca też do słuchania. Bowers & Wilkins 706 S2 nie uspokoją i nie uśpią, grają z odwagą i animuszem muzyka, który jeszcze nie opanował dokładnie materiału, zdarzają mu się fałsze, ale wie już dobrze, że najgorsze to podczas grania przyznać się do błędu, zawahać, poprawiać...
Trzeba równo i jeszcze bardziej zdecydowanie grać "do przodu". Bowers & Wilkins 706 S2 narzucają własny styl, nie mają kompleksów, a ich mocną stroną jest nie tylko oryginalność i zadziorność (co zresztą nie każdemu musi się podobać).
Są też zalety bardziej obiektywne i niepodważalne. Wracając do basu – jest on pod każdym względem co najmniej dobry. Spójny, dynamiczny, dość niski, czytelny, równy, bez dudnienia i nadmiernego podbicia wyższego podzakresu, chociaż z lekkim "podrasowaniem". Sprawia tylko przyjemność i żadnego problemu.
Dzięki takim proporcjom, słuchając Bowers & Wilkins 706 S2 cicho, nie tracimy z nim kontaktu, a słuchając głośno...Nie są to monitory do bardzo głośnego grania, ale to chyba oczywiste. Za to gdy grają "średnio głośno", przekazują bardzo dużo: czasami hałaśliwie, czasami napastliwie, ale nawet wtedy z bardzo dobrą przejrzystością, której w tym wypadku nie należy mylić z neutralnością.
W ślad za tym przestrzeń też jest obszerna, scena szeroka i głęboka. Tak ofensywne, swobodne, spektakularne brzmienie już się w tym teście nie powtórzy. To głośniki, które kupuje się dla frajdy, a nie ze skądkolwiek płynącego przymusu posiadania "profesjonalnych monitorów". Ani muzycznego środka uspokajającego.