BOWERS & WILKINS
803 Diamond

Lepsze jest wrogiem dobrego. Utrwalony sens tego powiedzenia jest chyba dla wszystkich zrozumiały, ale na wszelki wypadek... Chcąc ulepszyć coś dobrego, możemy sprawę popsuć. Gdyby jednak stosować się do tej przestrogi, stalibyśmy w miejscu. 

Nasza ocena

Wykonanie
Choć już dobrze znana, to wciąż powabna i doskonała akustycznie obudowa, potężny arsenał wyrafinowanych przetworników, pierwszorzędne komponenty zwrotnicy, eleganckie detale i prawdziwy "piano black". Tip-top.
Laboratorium
Lokalne zafalowania charakterystyki przy dobrym ogólnym zrównoważeniu, nisko sięgający i łagodnie opadający bas, dobre rozpraszanie wysokich częstotliwości. Impedancja znamionowa 4 omy, efektywność 87 dB.
Brzmienie
Swobodne, plastyczne, z głęboką sceną i wyraźnym pierwszym planem. Dynamika i rozdzielczość w pięknym stylu, bez napięcia i wyostrzenia. Bas zdrowy, jędrny, z kontrolowanym zejściem i dobrym rytmem. Wysokie dźwięczne, bogate, lekko dosłodzone. Żywe i angażujące.
Artykuł pochodzi z Audio

Czasami owa sentencja się sprawdza, jednak częściej - na szczęście - nie; i w taki sposób, metodą dwóch kroków do przodu i jednego w tył, posuwamy się naprzód. Albo przynajmniej tak nam się wydaje... a w tematach, w których ostanie zdanie ma nasze subiektywne wrażenie, to jest najważniejsze.

Geneza B&W 803 Diamond to przykład na poprawianie nie tego, co dobre, ale tego, co bardzo dobre. Niby to jeszcze bardziej ryzykowne, ale spójrzmy na to z innej strony - skoro ktoś wiedział, jak zrobić rzecz bardzo dobrą, to chyba jest kompetentny i wie, co robi... kiedy ją poprawia.

Komentarz dotyczy całej referencyjnej serii 800, ale 803-ki w szczególności - model 803 D zdobył nagrodę EISA, co na pewno nie przeszkadzało mu w popularności. Można co prawda zakładać, że nowe B&W 803 Diamond to "800 D plus", ale mogą też znaleźć się i tacy, którzy stwierdzą, że "to już nie to". I tak jest od samego początku, od samego stworzenia audiofilskiego świata, od kiedy zaczęto produkować sprzęt audio.

Ale też, szczerze mówiąc, nadeszła już pora, aby (poprzednią) serię 800 wymienić. Z nowej generacji zdążyliśmy do tej pory przetestować najmniejszy (podstawkowy) model 805 (i znowu nagroda EISA.). W jego opisie przyznałem, że oczekiwałem nawet jeszcze większych zmian. Nie dlatego, że sama technika się zestarzała, lecz z powodu najzwyklejszego "opatrzenia się" i znudzenia dotychczasowymi projektami.

Z taką formą, jaką (nadal) widzimy (w sensie kształtów i układów głośnikowych), mamy do czynienia od końca lat 90. ubiegłego wieku, kiedy pojawiła się seria 800 Nautilus (nie pojedynczy Nautilus - to jeszcze inna i jeszcze dłuższa historia).

Wtedy zainwestowano wielkie pieniądze w projektowanie i oprzyrządowanie, szykując produkcję całej serii bardzo zaawansowanych hi-endowych konstrukcji, nafaszerowanych nie tylko najlepszą ówczesną techniką, ale opartych też na najwyższej klasy stolarce.

Stolarka

"Stolarka" może kojarzyć się z jakąś piłą, ściskiem stolarskim i klejem do drewna, lecz tutaj chodziło o potężne i zarazem precyzyjne maszyny, przygotowane indywidualnie pod każdy model, sklejające ze sobą kolejne warstwy sklejki na wielkim "kopycie", według kształtu konkretnej obudowy.

A ponieważ obudowy najlepszych B&W są wewnątrz wzmacniane szkieletem Matrix, to wszystkie jego elementy muszą być też bardzo dokładnie wykrojone, a sama wygięta skorupa powinna być od wewnątrz poszatkowana wieloma podfrezowaniami, ustalającymi ich pozycję.

Obudowa B&W 803 Diamond wyglądająca z zewnątrz po prostu ładnie, związana jest z nadspodziewanym wkładem pracy i kosztów. Być może nikt wcześniej i nikt później w branży audio nie przygotował takiego parku maszynowego, dedykowanego produkcji jednej serii.

Do tego dochodzi samo wykończenie powierzchni zewnętrznych, wymagające nie mniejszej dokładności i nakładu pracy. Mówimy o produkcie hi-endowym, projektowanym i wdrażanym jeszcze w XX wieku; nie myślano więc w ogóle o "kierunku chińskim", lecz ulokowano produkcję (obudów) w najlepszym dla tego celu miejscu na świecie - w Danii. Kraj ten kojarzy się nam z doskonałymi głośnikami i ekskluzywną elektroniką, a i stolarstwo od dawna stało tam na najwyższym poziomie.

Również cena B&W 803 Diamond, która - niestety - wciąż wzrastała. Nie mogąc utrzymać się w założonym "biznesplanie", firma B&W została zmuszona do przeniesienia całej produkcji obudów referencyjnej serii do... nie, nie do Chin, ale do swojej głównej fabryki w Worthing na południu Anglii. Zbiegło się to właśnie z wprowadzeniem jej najnowszej generacji - Diamond.

Cennik

Już w poprzedniej edycji mieliśmy literę "D" w symbolach najlepszych modeli, oznaczającą zastosowanie diamentowego tweetera, ale były też modele "S", z aluminiową kopułką. Teraz hasło Diamond obowiązuje wszystkie modele - bez wyjątku.

Testując podstawkowe B&W 803 Diamond można było skupić się na tej zmianie w stosunku do poprzednich 805 S, które diamentowego tweetera jeszcze nie miały. 803-ki miały już swojego diamentowego protoplastę - 803 D o bliźniaczej konstrukcji, jeśli chodzi o wielkość i układ przetworników.

Mimo to pozostaje nam do przedstawienia wiele innych modyfikacji, choć nie tak "ideowych", to być może wcale nie mniej ważnych z brzmieniowego i estetycznego punktu widzenia. Jednocześnie dzięki temu, że diament był już obecny w modelu 803 D, nowe 803-ki nie są od niego o wiele droższe - jedynie o ok. 10%, podczas gdy 805-tki po wprowadzeniu diamentowego tweetera podrożały o ok. 80%!

Choć ceny bliskiej 40 000 zł, jaką trzeba zapłacić za parę B&W 803 Diamond, nie wypada ogłaszać za generalnie "przystępną", to w sferach hi-endowych skonfrontowana z cenami niektórych konstrukcji na podobnym poziomie, może okazać się okazyjna.

Przetworniki

B&W 803 Diamond wyglądają bardzo obiecująco, również na tle jeszcze droższych modeli serii 800 Diamond. Wśród wszystkich konstrukcji wolnostojących B&W wyróżnia je zastosowanie aż trzech przetworników niskotonowych.

Dzięki temu, że nie są to przetworniki o dużej średnicy, można było utrzymać smukłą sylwetkę; a ponieważ nie są to też przetworniki małe, to uzyskano jednocześnie dużą łączną powierzchnię membran - wcale nie mniejszą niż w znacznie droższych 802 Diamond, gdzie pracują dwa woofery 22-cm.

Średnicę niskotonowych zastosowanych w B&W 803 Diamond producent określa jako 18-cm, ale wedle naszych standardów, odnoszących się do całkowitej średnicy kosza, są to jednostki 20-cm. A trzy 20-tki to nie w kij dmuchał.

Takie kolumny niemal na pewno zdolne będą do nagłośnienia nawet bardzo dużych pomieszczeń (w rozumieniu audiofilskim, a nie dyskotekowym), a jednocześnie nie stworzą problemów natury estetycznej; dzisiaj im większe pomieszczenie, tym mniej w nim różnych gratów. Taka moda - żeby było luźno.

Piano black

Podporządkowanie się aktualnym trendom i zmiany we wzornictwie dotyczą wszystkich rodzajów sprzętu, ale pozycja zespołów głośnikowych jest szczególna - to urządzenia największe, czasami wielkości mebli, trudne do ukrycia.

Albo wtłacza się je w ogólny, aktualnie obowiązujący design urządzeń AV - a więc od kilku sezonów w błyszczącą czerń - albo traktuje się "meblowo", wykańczając fornirami lub foliami drewnopodobnymi. Żadne rozwiązanie nie jest idealne.

"Piano black" w zasadzie nie musi do czegokolwiek nawiązywać, a i tak pasuje do paru innych urządzeń systemu AV, szczególnie w dużych pomieszczeniach wygląda efektownie, choć jest stanowczo niepraktyczne (kurz i ślady palców). Z kolei "drewno" ma za zadanie dopasować się możliwie ściśle do stylu panującego w danym pomieszczeniu, do jego mebli i podłogi.

Wraz z nową serią Diamond B&W daje klientowi wybór, a więc po raz pierwszy (w referencyjnej serii) dostęp do błyszczącej czerni, i to w standardowej cenie, mimo że koszty wykonania "piano blacku" są o wiele większe niż położenia naturalnej okleiny.

Ta z kolei nie pojawia się w szerokiej ani oryginalnej palecie - dostępne są tylko dwie dobrze znane wersje - czereśniowa oraz "rosenut" ("różany orzech"), powstający przez ciemnoczerwone zabarwienie orzecha amerykańskiego.

Tymczasem ten ostatni jest znów modny i trochę szkoda, że jako taki (naturalny) nie jest dostępny. Ale może intensywne wybarwienie pozwala maskować różnice kolorystyczne między poszczególnymi partiami forniru i trzymać się bezpiecznego standardu.

Ostatecznie piano black (mimo że osobiście za nim nie przepadam), na tle dwóch prozaicznych opcji fornirowanych, wraz z pasującymi do niego błyszczącymi (ale subtelnymi) pierścieniami wokół głośników, i wreszcie w kontekście jego "normalnej" ceny, wydaje się propozycją trudną do odrzucenia, będącą mocnym punktem programu nowej serii 800 Diamond.

Technika

Wróćmy do techniki i do głośników niskotonowych. W serii 800 - teraz oraz w poprzednich edycjach - występuje jeden model podstawkowy, dwudrożny (805) i kilka wolnostojących, trójdrożnych (co ciekawe, nie ma żadnego dwuipółdrożnego), dlatego też prawie we wszystkich konstrukcjach (poza 805-tką) pracują wyspecjalizowane przetworniki niskotonowe i średniotonowe.

W tej drugiej roli widzimy wszędzie przetwornik 18-cm (być może w różnych wersjach, choć z zewnątrz identycznych), ale niskotonowe są bardzo różne - pojawiają się aż cztery ich wielkości, od 17-cm w 804 do 27-cm w 800. Wszystkie one uległy poważnej przemianie, bowiem tradycyjne (choć zawsze bardzo silne) magnesy ferrytowe zastąpiono magnesami neodymowymi, w specjalnej, cylindrycznej konstrukcji.

Diamentowa kopułka

Diamentowa kopułka zastąpiła w najlepszych konstrukcjach B&W (stosowaną nadal w pozostałych seriach) kopułkę aluminiową. B&W należy do grupy producentów preferujących kopułki sztywne, co w praktyce oznacza zwykle kopułki metalowe; kiedy pojawiła się perspektywa zastosowania materiału lepszego niż jakikolwiek metal, nie było z tym ideowych problemów.

W kręgu kopułek sztywnych udoskonalenia zmierzają głównie do tego, aby bez zmniejszenia średnicy membrany jak najwyżej przesunąć rezonans "break-up" (łamania się membrany); w przypadku diamentowej kopułki B&W osiągnięto 70 kHz.

Nie chodzi przy tym o zapewnienie doskonałego przetwarzania aż do 70 kHz, bo to niemożliwe i niepotrzebne, lecz o przesunięcie strefy zaburzeń amplitudowych i fazowych na charakterystyce, poprzedzających ów rezonans.

Chociaż diamentowa kopułka była obecna już w 803 D, to w nowej generacji 800 Diamond parametry głośnika wysokotonowego uległy zmianie. Powód tego był po części ponoć przypadkowy - inny kooperant dostarczył zawieszenie o innej - niż wcześniej - specyfikacji, co zmieniło charakterystykę przetwarzania i charakterystykę kierunkową.

Mimo że na osi głównej opada ona szybciej, to rozpraszanie jest lepsze. Ostatecznie charakterystykę można (do pewnego stopnia) skorygować działaniem filtra (tutaj górnoprzepustowego). Wysoka efektywność, którą zapewnia rozbudowany (w nowej wersji) układ magnetyczny, pozwala zmniejszyć doprowadzaną moc elektryczną, co szczególnie ważne przy stosowaniu filtra 1. rzędu, obciążającego głośnik relatywnie wysoką mocą w zakresie średniotonowym.

W katalogu jest krótki rozdział poświęcony "prostocie" filtrowania w nowej serii 800, z którego można wnioskować, że zastosowano wyłącznie filtry 1. rzędu. W rzeczywistości w układach trójdrożnych takie filtrowanie dotyczy tylko głośnika wysokotonowego, średniotonowy podłączony jest przez filtry 2. rzędu, a niskotonowy przez - 3. rzędu.

Niekwestionowana jest natomiast jakość elementów - kondensatory to wyłącznie Mundorfy, w zależności od pozycji białe, Supreme aż do Silver/Gold/Oil w filtrze wysokotonowego. Cewki - wyłącznie powietrzne (choć nie taśmowe).

Membrana

Głośnik średniotonowy ma membranę z Kevlaru, z którym B&W nie rozstanie się chyba nigdy. Firma włożyła tak wiele wysiłku w przekonanie klientów, że jest to najlepszy materiał jaki można zastosować w tym miejscu, i tak mocno oparła swój własny image na tym fundamencie, że jakakolwiek zmiana byłaby bardzo ryzykowana dla jej wizerunku.

Zresztą trzeba przyznać, że argumentacja jest spójna i konsekwentna: sama pleciona struktura kevlarowej membrany dobrze rozprasza fale stojące, a firma dokłada do tego swoje doświadczenie w umiejętnym stosowaniu potrzebnych tu jeszcze substancji nasączających (jednocześnie uszczelniających i tłumiących).

Charakterystyczne jest też zawieszenie FST - w formie szczątkowej, nieprzygotowane do dużych amplitud (które tu nie występują), optymalne dla głośnika średniotonowego. Membrana niskotonowego, chociaż też pokazuje powierzchnię z plecionki, ma zupełnie inne właściwości.

Jest przede wszystkim bardzo sztywna, co zawdzięcza zarówno specjalnej strukturze zasadniczej stożkowej części (gruby "sandwicz" złożony z dwóch warstw z włókna węglowego i pianki wewnątrz), jak i wzmocnieniu dużą nakładką przeciwpyłową, połączoną z wydłużonym karkasem cewki.

Uruchomienie aż trzech niskotonowych sprowokowałoby niejednego konstruktora do kombinowania z podziałem na kilka komór, ale w B&W 803 Diamond, tak jak i w innych konstrukcjach serii 800, niezależnie od solidnego układu wzmocnień (Matrix), układ akustyczny typu bas-refleks jest najprostszy z możliwych - wszystkie trzy przetworniki pracują w jednej komorze, z jednym otworem.

Wątpliwości budzi tylko bardzo mała średnica otworu względem całkowitej powierzchni membran, a dokładnie względem ich (oczekiwanego) wychylenia objętościowego - w takiej sytuacji, przy wysokich poziomach wysterowania (głośności) w tunelu powstawać będą bardzo duże prędkości przepływu powietrza i nawet specjalne wyprofilowanie wylotu (Flowport) może nie być wystarczające do uniknięcia kompresji i turbulencji.

Otwór w 803-kach ma taką samą średnicę, jak w 805-tkach, a tam obsługuje jedną 17-tkę! Dopiero w modelach 802 i 800 jego średnica znacznie się zwiększa, czemu towarzyszy wydłużenie tunelu, możliwe na skutek jego zainstalowania w dolnej ściance.

W 803-kach przy otworze na przedniej ściance nie było na taki tunel miejsca, więc do bardzo niskiego strojenia (do jakiego najwyraźniej zmierzał konstruktor) nie mógł on też mieć dużej średnicy. Faktycznie, przyjęte wymiary tunelu zapewniły bardzo niską częstotliwość rezonansową obudowy - 20 Hz. Gdyby - mimo tego - basu było zbyt dużo ("mimo tego", bo niskie strojenie wcale nie wzmacnia basu), możemy otwór zamknąć zatyczką, która jest na wyposażeniu.

Brzmienie

Oczywiście powody zmiany serii 800 są złożone, a nawet perspektywa realnego (nie tylko marketingowego) udoskonalenia nie musi dawać takich samych, pozytywnych skutków przy wszystkich modelach. A jak już zmieniać, to wszystkie - nawet ten, który zdobył nagrodę EISA.

Może jego następca zdobędzie kolejną... co się jednak rzadko zdarza. Chociaż, jeżeli komukolwiek, to właśnie B&W... I można by tak dalej stawiać trzykropki, lecz bardziej sprawiedliwe dla samych kolumn będzie postawienie paru wykrzykników.

Testowaliśmy kilka lat temu 803 D. Były wyśmienite. Bez trzykropka, bez wykrzyknika. Testowaliśmy kilka miesięcy temu 805 Diamond. Były wyśmienite! Słuchałem na firmowych pokazach 800 Diamond. Były wyśmienite... Czy już umiemy się porozumiewać? Teraz miałem do wyboru: Wyśmienite! Albo wyśmienite. Albo... wyśmienite... A to jest różnica.

Nieraz pisałem, że większość nowych konstrukcji B&W (z perspektywy czasu, już nawet nie tylko tych najnowszych, ale i poprzedniej generacji) gra wyraźnie cieplej, plastyczniej i po prostu przyjemniej niż kiedyś, gdy kolumny tej firmy chwaliły się neutralnością, lecz raczej jej suchą odmianą, równowagą tonalną, pozbawioną jednak głębszej barwy i żywego blasku.

Nie lubię krytykować kolumn, które brzmią co najmniej poprawnie, i zachwalać tych, które coś po swojemu "wykombinowały" a jednocześnie straciły równowagę i odpowiedzialność.

Nie jest też jednak czymś zupełnie wyjątkowym sytuacja, w której brzmienie jest żywe, angażujące, mające nawet indywidualne rysy czy mocny charakter, a jednocześnie uchwycona jest ogólna równowaga, spójność, wysoka rozdzielczość, a przede wszystkim wewnętrzna harmonia, która łączy te dwa światy - obiektywnej prawdy i subiektywnego wrażenia.

B&W 803 Diamond grają pięknie, z nasyceniem, które nie jest ciążącym muzyce balastem, z detalem, który nie kłuje i nie rozprasza uwagi, z czytelnością, która nie jest natarczywością, z żywą barwą, która nie jest jątrzącym dzwonieniem.

Nie ma tu żadnej mechaniczności, nie czuć krępujących rygorów; pojawiające się w brzmieniu poszczególnych instrumentów zmiany w barwie są bezbolesne, lekkostrawne, a po przesłuchaniu wielu płyt już wiemy, co takiego B&W 803 Diamond "robią muzyce" i wiemy, że robią tylko i aż to, co jej służy.

Nie jest to stuprocentowo neutralne odtworzenie i nie ma co owijać w bawełnę, że w ogóle nie ma kolumn stuprocentowo neutralnych - bo są neutralniejsze od B&W 803 Diamond. Nie chodzi więc o to, że B&W 803 Diamond są we wszystkim "naj".

Chodzi o to, że są (jednymi z) "naj" w tym, co bardzo ważne... o ile nie naj... ważniejsze. Gwarantują najlepszą odmianę żywości, intensywność, bogactwo, pełną symbiozę detalu i całej struktury, organiczność i charyzmę, nie wpadając jednocześnie w cieplarnianą manierę ani w agresywność.

Każde nagranie zostaje subtelnie przekształcone przecież wedle jednego określonego schematu, bo kolumny nie zmieniają swojej charakterystyki, a jednak schemat ten jest tak utrafiony i w pewien sposób inteligentny, że świetnie pasuje do każdego nagrania.

Zobrazuję to następująco: kiedy wchodzimy do salonu z B&W 803 Diamond, nie wiedząc jeszcze nic o ich brzmieniu, ale zakładając, że są to kolumny bardzo liniowe i neutralne, moglibyśmy uwierzyć, słuchając jakiejś znanej nam płyty (która była na miejscu), że to jakiś jej najnowszy, lepszy remaster, podkreślający klimat, wydobywający z muzyki to, co w niej najciekawsze.

Rzecz się jednak "wyda", gdy przesłuchamy kilka płyt - to przecież niemożliwe, aby wszyscy zrobili remastery w ten sam sposób, ten klimat pasuje do prawie wszystkich, ale wciąż się powtarza... bowiem same kolumny remasterują i "klimatyzują". Bardzo ważne - tylko w nielicznych sytuacjach pojawi się wrażenie, że brzmienie uległo zaciemnieniu lub rozjaśnieniu, i to w niewielkim stopniu.

Ostatecznie i te przypadki się uśredniają, znosząc chwilowe postulaty, aby góry czy dołu było mniej lub więcej. Owszem, B&W 803 Diamond mają soczysty, pełny bas, niezwykle rzadko trafimy na nagranie, wraz z którym chcielibyśmy go więcej, ale nawet wtedy, gdy jest go bardzo dużo, nie wydaje się, aby było go za dużo.

Ktoś powie: pewnie ma bardzo dobrą kontrolę... Nie o to chodzi, a w każdym razie nie o to, że bas jest szybki i konturowy. Może i jest, ale nie to decyduje o jego stylu.

Bas B&W 803 Diamond jest zróżnicowany, ale też gęsty, owszem - lekko zaokrąglony, w sposób podkreślający tylko "akustyczność" lub "analogowość", a niepogarszający czytelność - ta jest wyśmienita jako czytelność muzyki, a nie wyostrzanie konturu i dynamicznych kontrastów.

Bas płynie z mocą, ale właśnie płynie, a nie szarpie. I kontynuacja jest stylowo bezbłędna - średnica pokazuje najbardziej plastyczne oblicze, jakie może zostać wykreowane bez osłabienia rysunku i rozdzielczości. Wokale są nie tylko mocne - to pierwszy filar, lecz świetnie różnicowane - to drugi filar. Mają też filar trzeci - owe własne zabarwienie, które nie muli, nie drażni i nie zaciera różnic.

Nie ma w nim ani przeładowania dolnego podzakresu, ani krzykliwości górnego, dominuje raczej skupienie i wyważenie, dzięki czemu głosy - zarówno męskie, jak i żeńskie - brzmią równie prawdziwie. Udział "diamentowych" wysokich tonów jest w tym zarówno wyraźny, jak i dyskretny.

Nowe 803-ki brzmią soczyście, dźwięcznie, nawet miękko, subtelnie i z gracją. Góra pasma jest świetnie zgrana, ani niepodporządkowana, ani niedominująca.

Podobnie jak w małych 805-tkach, niesie w sobie dużo swobody dla całego brzmienia, duży arsenał detalu i "powietrze" oraz odrobinę słodyczy. Potężne i filigranowe, spójne i swobodne, plastyczne i detaliczne. Stawiając obok siebie za kotarą B&W 803 Diamond i wiele kolumn kosztujących dwukrotnie więcej, a czasami i ponad 100 000 zł, trudno byłoby w "ślepym teście" odkryć różnicę cenową.

Nie ma tu zresztą żadnych cudów - przecież potencjał basowy B&W 803 Diamond jest tak silny, że jego wyczerpanie nie nastąpi w czasie nawet głośnego słuchania najdynamiczniejszej muzyki w dużym pomieszczeniu.

Średnica płynie z jednego z najlepszych średniotonowych - podobnie wysokie tony... Ale taka argumentacja jest trochę obosieczna dla samej firmy B&W, bo po co w takim razie kupować 802 Diamond lub 800 Diamond? Na razie nie wiem...

Andrzej Kisiel

Specyfikacja techniczna

BOWERS & WILKINS 803 Diamond
Moc wzmacniacza [W] 50-500
Wymiary [cm] 116,5 x 30,5 x 45,5
Rodzaj głośników P
Efektywność [dB] 87
Impedancja (Ω) 4
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
B&W 803 Diamond

Kartaginę trzeba zburzyć ...Producent podaje jednym tchem (w jednym wierszu), że impedancja znamionowa to 8 omów, a minimum to 3 omy. Faktycznie - przy 100 Hz widać wartość 3 omów, podobnie przy 600 Hz, a w szerokim i czerpiącym moc zakresie 60 Hz - 1 kHz charakterystyka impedancji znajduje się poniżej pułapu 6 omów. Skąd więc "nominowanie" na 8 omów? To znamionowo obciążenie 4-omowe, i to dość "wymagające", zdolne jednocześ ie przyjąć dużą moc; rekomendowana moc wzmacniacza w szerokich granicach 50 W-500 W wydaje się być rozsądną wskazówką. Efektywność 87 dB jest przeciętna, ale w statystycznym, a nie potocznie-negatywnym tego słowa znaczeniu.

Na charakterystyce przetwarzania, w zakresie niskotonowym pokazujemy dwa przebiegi - dla bas-refl eksu pracującego i otworu zamkniętego. Krzywe nie różnią się aż tak bardzo (jak zwykle w takich sytuacjach), gdyż bardzo niskie strojenie bas-refl eksu (ujawniające się na charakterystyce impedancji jako minimum przy 20 Hz) daje podobnie łagodne nachylenie zbocza (12 dB/okt., charakterystyczne dla systemów zamkniętych) aż do owych 20 Hz, a jednocześnie umiarkowane promieniowanie z otworu zwiększa ciśnienie powyżej tej częstotliwości tylko nieznacznie. Spadek -6 dB (względem poziomu średniego) pojawia się przy ok. 30 Hz - zgodnie z zapowiedziami producenta.

Charakterystyka na przełomie niskich i średnich częstotliwości jest trochę osłabiona, a na przełomie średnich i wysokich trochę "poturbowana", pokazując różne przebiegi na różnych osiach, co jest spodziewanym efektem łagodnego fi ltrowania, wynikającego stąd szerokiego zakresu współpracy między średniotonowym a wysokotonowym i niestabilności relacji fazowych między nimi.

W sumie sytuacja jest jednak opanowana, dopóki pozostajemy w pobliżu osi głównej lub nieco powyżej - utrzymujemy się tam w deklarowanej ścieżce +/-3 dB. Siedząc niżej, odczujemy większe osłabienie w okolicach 3 kHz, co też nie musi być przykre - wycofanie tego zakresu jest czasami praktykowane z pełną premedytacją. W zakresie wysokich tonów widać delikatne uwypuklenie przy 10 kHz, łagodne opadanie przed samym skrajem pasma i dobre rozpraszanie; dopiero pod największym kątem 30O pojawia się różnica kilku decybeli. Maskownica nie ma w zasadzie żadnego wpływu.

BOWERS & WILKINS testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta marzec 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio marzec 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu