BANG & OLUFSEN
Beolab 90

Beolab 90 to referencyjna konstrukcja głośnikowa firmy Bang & Olufsen. Najlepszy, najbardziej zaawansowany projekt w całej jej historii. Wprowadzony kilka lat temu, wciąż świeci przykładem. Pełen innowacji, przygotowany z namysłem i rozmachem, jest wspaniałym nabytkiem dla swoich właścicieli i tematem dla miłośników techniki. Mimo to nie znajdziecie wielu testów tego elektroakustycznego arcydzieła, a prezentacja w AUDIO będzie najbardziej kompletna, obszerna i szczegółowa.

Nasza ocena

Wykonanie
Wyjątkowy wśród niezwykłych, najbardziej zaawansowany wśród najambitniejszych. Referencyjny, aktywny system z osiemnastoma pierwszorzędnymi głośnikami (w parze razy dwa) i tyloma też wzmacniaczami o łącznej mocy kilku tysięcy watów. Jeszcze bardziej imponująca niż ilość jest jakość – czyli organizacja tak rozbudowanego układu, służącego wyrafinowanym celom akustycznym. Futurystyczny i niepowtarzalny design, obudowa wykonana z aluminium, kilka wersji kolorystycznych. .
Funkcjonalność
W sferze akustycznej unikalna – regulowane charakterystyki kierunkowe, służące dopasowaniu do pomieszczenia i bieżących okoliczności, potrzeb słuchacza. Automatyczna korekcja (wyrównanie) niskich częstotliwości, ręczna equalizacja w całym pasmie. Sygnał dostarczamy ze źródeł analogowych i cyfrowych – zawsze kablem. Strumieniowanie to zadanie dla zewnątrznego urządzenia. Sterowanie za pomocą aplikacji z urządzenia przenośnego.
Laboratorium
W trybach Narrow i Wide bardzo dobre zrównoważenie na osi głównej i w jej pobliżu, w najbardziej „audiofilskim” trybie Narrow imponująca kontrola charakterystyk kierunkowych w szerszym zakresie kątów, w trybie Omni nieuporządkowane, ale efektywne promieniowanie dookólne. Fantastycznie rozciągnięte niskie częstotliwości (-6 dB przy 14 Hz). Efekt długiej pracy najlepszych specjalistów.
Brzmienie
Nieograniczona dynamika, nieskrępowany bas, naturalna barwa. Różne opcje charakterystyk kierunkowych wpływają na ogólne wrażenie w każdych warunkach. W trybie Narrow dźwięk energetyczny, bezpośredni, dokładny, ekscytujący; w trybie Wide – wciąż spójny i przejrzysty, bardziej swobodny, z większego dystansu; w trybie Omni – rozłożysty, zmiękczony, wypełniający pomieszczenie. Mniej lub bardziej precyzyjne, zawsze efektowne i przyjemne. Wyraziste gdy gramy cicho, dynamiką i czystością zachęcające do grania głośno
Artykuł pochodzi z Audio

Bang & Olufsen Beolab 90 - odsłuch

Test przeprowadziliśmy w firmowym salonie B&O (ul. Powązkowska 40, Warszawa), o czym wspominam z kilku powodów – dla formalności, z kurtuazji wobec gospodarza, który poświęcił nam całe dwa dni, a przede wszystkim w celu ujawnienia kulisów osiągnięcia takich rezultatów, które zaraz przedstawimy.

Zwykle firmowe salony, chociaż coraz lepsze, nie mają akustycznej przewagi na pomieszczeniem, w którym wykonujemy większość naszych testów, a bezwzględnie wszystkie testy porównawcze, zachowując jedność miejsca, czasu i akcji.

Tylko w wyjątkowych sytuacjach wyjeżdżamy "w delegację" testować indywidualnie sprzęt bardzo trudny do transportu i "trwale" zainstalowany w dobrze przygotowanym pomieszczeniu odsłuchowym. Wychodząc też z założenia, że ktokolwiek nam to proponuje, zdaje sobie sprawę, że od jego starań zależy bardzo wiele…

Kiedy jednak zobaczyłem Bang & Olufsen Beolab 90 w salonie na Powązkowskiej, spojrzałem na problem akustyki pomieszczenia z innej perspektywy. Tutaj muszę już włączyć kolejne wątki.

Pryncypialni audiofile za dobry dźwięk są gotowi… zapłacić mniej lub więcej, w zależności od zamożności i nie tutaj jest klucz do ich identyfikacji. Przede wszystkim gotowi są poświęcić mnóstwo czasu, starań i innych życiowych przyjemności.

Czytaj również: Co to znaczy trudne obciążenie? Co to jest wzmacniacz wydajny prądowo? Co to znaczy, że wzmacniacz 'nie napędzi' kolumn?

Grafika sterowania "Beam Control" (trybu i kierunku promieniowania) jest czytelna. Zewnętrzny okręg należy do trybu Omni, wewnętrzny, podzielony na pięć części, to pięć kierunków trybu Wide, wreszcie trójkąt symbolizuje tryb Narrow.
Grafika sterowania "Beam Control" (trybu i kierunku promieniowania) jest czytelna. Zewnętrzny okręg należy do trybu Omni, wewnętrzny, podzielony na pięć części, to pięć kierunków trybu Wide, wreszcie trójkąt symbolizuje tryb Narrow.

Dysponując różnymi warunkami lokalowymi, przygotują je przede wszystkim pod kątem jak najlepszych efektów brzmieniowych, a nie modnych trendów estetycznych czy też najogólniej rozumianej wygody.

I chociaż większość użytkowników wysokiej klasy sprzętu wypracowuje sobie (i swoim najbliższym) jakiś kompromis, to dla zrozumienia, czym są, co potrafią kolumny Bang & Olufsen Beolab 90 dobrze jest zrobić takie polaryzujące rozróżnienie. Już wcześniej założyliśmy (na podstawie dostatecznie wielu przesłanek), że nie są kierowane do takich pasjonatów i wyjaśniliśmy dlaczego.

I dlatego też stwierdzenie, że firmowy salon nie był szczelnie obłożony ustrojami akustycznymi, nie tylko nie powinien nas gorszyć czy w ogóle martwić, a wręcz przeciwnie – uspokajać, i to co do dwóch ważnych faktów.

  • Po pierwsze, jeszcze przed odsłuchem, że warunki nie są "idealizowane", lecz znacznie bliższe takim, w jakich Beolabów 90 będzie słuchać ich typowy użytkownik, dysponujący dużym salonem bez szczególnej adaptacji akustycznej, z "gołymi" ścianami.
  • Po drugie, że charakterystyka Beolabów jest doskonale dopasowana do takich warunków. Pozostaje pytaniem otwartym, czy w warunkach teoretycznie lepszych – przy większym udziale rozpraszania i wytłumienia – jakość dźwięku wspięłaby się jeszcze wyżej.

Stawiam, że tak, nawet najbardziej wyrafinowane i nowoczesne rozwiązania w zakresie układu akustycznego samych kolumn nie wyeliminują wszystkich problemów. Najwyraźniej mogą je jednak zminimalizować na tyle skutecznie, nie mniej jestem pewien, iż nawet bardzo wymagającemu słuchaczowi (a nie tylko "typowemu" w powyższym znaczeniu…) całkowicie wystarczy to, co Beolaby 90 potrafią wykreować w takim właśnie, w sensie akustycznym "przypadkowym" pomieszczeniu.

Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?

Nie słyszałem dotąd high-endowych kolumn grających tak dobrze w takich warunkach. Na pewno pomogła temu włączona korekcja niskich częstotliwości, co dla końcowego efektu odbieranego przez nasz słuch ma znaczenie większe, niż wskazuje na to parametryczny zakres działania. Uporządkowanie basu, wyczyszczenie go z silnych rezonansów wpływa na percepcję całego pasma, zapewnia lepszą klarowność, plastyczność i selektywność.

Zmienianie charakterystyk kierunkowych było bardzo łatwe – wystarczyło stuknąć na odpowiednią ikonkę na ekranie i skutek był natychmiastowy. Nawet jeżeli któryś tryb pokazywał swoją przewagę, to trudno było opanować ciekawość, jak będzie z następnym nagraniem.

Można w tym ugrzęznąć nie tylko podczas odsłuchu Beolabów, ale i w samej recenzji, nie tylko opisując oczywiste różnice, ale też rozważając znaczenie indywidualnych predyspozycji do takiego czy innego eksperymentowania.

W każdym z nas jest ciekawość, mająca tylko różne nasilenie i prowadząca do różnych wysiłków i wydatków. Kiedy jednak w ręku jest tak wygodne narzędzie, to nawet najbardziej leniwi i spokojni będą z niego często korzystać, co zmieni słuchanie muzyki trochę w zabawę… przecież zupełnie niegroźną.

Tryb Narrow generuje dźwięk bezpośredni, bliski, ekspresyjny, chociaż jest w tym pewna manipulacja – jak wynika z pomiarów, w tym trybie poziom w całym zakresie średnio-wysokotonowym jest najwyższy, mówiąc potocznie: kolumny grają najgłośniej, co w bezpośrednim porównaniu (np. kolumn o wyższej efektywności z tymi o niższej) często przekłada się na wrażenie dźwięku lepszego (oczywiście poza sytuacjami, gdy ten głośniejszy jest o wiele gorszy pod innymi względami).

Zjawisko to "uwodzi" nie tylko początkujących, ale doświadczeni wiedzą, że należy wówczas reagować – wyrównywać poziomy, przyciszać. Nie zrobiłem tego jednak podczas testu, tryb Direct został więc w ten sposób w odsłuchu uprzywilejowany, a o jego wyższym poziomie dowiedziałem się dopiero z analizy wyników pomiarów.

Zarówno w trybie Narrow, jak i Wide dźwięk jest solidny, dokładny, z dynamicznym rozmachem. W żadnej sytuacji nie jest skrępowany, nazbyt napięty, utwardzony czy krzykliwy. W każdym trybie jest spójny i płynny.

W trybie Narrow – najbardziej rozdzielczy i staranny w ustawianiu pozornych źródeł, przypominało to trochę działanie kolumn tubowych, ale nie znam takich, które oprócz tego zapewniałyby taką naturalność barwy, czystość, subtelność i "oddech" najwyższych tonów.

W trybie Wide scena nie jest wcale wyraźnie szersza, raczej trochę się cofa, lokalizacje zaokrąglają, nie jest to już tak dokładne monitorowanie i obrazowanie, jak w Narrow, ale pozostaje na wysokim poziomie, a taki styl, ogólnie nieco cieplejszy i delikatniejszy, jest może nawet odpowiedniejszy do sytuacji mniej "zobowiązujących", gdy użytkownik siada w fotelu nie z zamkniętymi oczami, aby delektować się każdym detalem i poddawać falom muzycznej energii, lecz aby poczytać książkę, przejrzeć Internet.

Do słuchania w tle odpowiedni będzie też tryb Omni, grający jeszcze łagodniej i "z oddali" – co na swój sposób jest efektowne, a nie męczy w najmniejszym stopniu.

Zaletą trybu Omni jest utrzymanie względnie dobrej charakterystyki tonalnej na dużym obszarze, nawet bardzo daleko od miejsca odsłuchowego. Stwierdzam to nie na podstawie przesłanek teoretycznych, ale praktycznego sprawdzianu – po prostu przechadzałem się po pomieszczeniu. Rekomendacja jest oczywista – to tryb najodpowiedniejszy dla "całego domu" albo na imprezę.

Lubię prezentację bliską, namacalną, nawet z dawką naturalnej napastliwości (to duża sztuka, ale możliwa). Rozumiem też, że nie wszyscy w tym gustują, preferując scenę głębszą, płynniejszą gradację planów itd. Tyle że brzmienie Beolabów 90, nawet w trybie Narrow, nie jest monotonnie "pierwszoplanowe", kolumny nie przestawiają i nie przesuwają pozornych źródeł dźwięku, pokazują je dokładnie tam, gdzie są w oryginalnym miksie.

Jednak nawet nie to jest w ich brzmieniu najważniejsze i najprzyjemniejsze. Odrzucam jak najdalej podejrzenia, że to kolumny grające technicznie, zimno, bezlitośnie. Chociaż na to pozwalają, to nie wydają się stworzone specjalnie dla "śledzenia" nagrań. Odmawiam im też zdolności do "czarowania" i wychodzenia poza ograniczenia samego nagrania.

Bang & Olufsen Beolab 90 potrafią za to z każdego materiału wycisnąć wszystkie soki, wszystkie informacje, we wszystkich wymiarach dźwięku, częstotliwościowych, przestrzennych, dynamicznych, i bezbłędnie poskładać to w całość.

Zresztą pisanie o takim "poskładaniu" to recenzencka nadinterpretacja, sami najpierw rozbieramy dźwięk na czynniki pierwsze, aby go zrozumieć i opisać, a potem sądzimy, że robi to sprzęt, więc musi wszystko na końcu poskładać, tymczasem sprzęt nie odróżnia częstotliwości, decybeli, przesunięć fazowych, wszystko płynie jednym nurtem i jeżeli nie ulega zniekształceniu, to na końcu słychać wszystko w takim porządku, w jakim było na samym początku – w zapisie.

Czytaj również: Dlaczego przy stosowaniu kolumn o wysokiej efektywności słychać szum, którego można nie usłyszeć z kolumn o niższej efektywności?

Naturalność i dokładność brzmienia Bang & Olufsen Beolab 90 zależy od wielu parametrów i zależności. Tutaj pora pokreślić unikalność tych kolumn w skali bezwzględnej – przynajmniej w moim odbiorze. Słuchając wielu bardzo dobrych, high-endowych kolumn, spotykamy brzmienia niepospolite, spektakularne, pod wieloma względami imponujące, ale też bardzo zróżnicowane, co powoduje pewną konfuzję.

W prostym, ale logicznym modelu kolumny lepsze powinny zbliżać się do ideału, a ideał powinien być jednoznacznie określony. W takim razie im kolumny lepsze, tym bardziej ich brzmienia powinny być do siebie podobne. Doświadczenie jednak uczy, że jest inaczej, coś wciąż istotnie najlepsze kolumny dzieli, odsuwa od siebie, mimo że słychać, iż są coraz wyżej. Jakby zdobywały zupełnie różne szczyty.

Po wielu podobnych doświadczeniach, jak też długim osłuchaniu ze sprzętem różnych klas, nabieramy odpowiednio dystansu w ocenach, zdajemy sobie sprawę z tego, jakie oczekiwania są realistyczne, a jakie pozostaną tylko marzeniami.

Rozumiemy i akceptujemy, że żaden sprzęt nie wprowadzi do naszego salonu żywych artystów, ani nawet nie odtworzy idealnie nagrania, lecz słyszymy też zmieniające się jak w kalejdoskopie podbarwienia, różne perspektywy przestrzenne, inaczej rozkładane akcenty.

Czasami trudno zdefiniować, co jest nie tak, albo trudno być pewnym, czy tylko nam się zdaje, że coś powinno brzmieć inaczej… Przecież idealnego odtworzenia nie ma, więc nigdy go nie słyszeliśmy, a odnoszenie się do wyobrażeń albo do brzmienia instrumentów czy głosów "żywych" jest nadużyciem i nieporozumieniem.

Czytaj również: Dlaczego nie można podłączać kolumn 4-omowych do wzmacniaczy 8-omowych?

Ale zwykle, nawet w najlepszych kolumnach coś byśmy chcieli zmienić… chociaż trochę, chociaż na próbę, coś nas uwiera, niepokoi albo co najmniej zaskakuje, intryguje, zwraca uwagę i nasuwa podejrzenia, że jest czymś dodanym, a nie odtworzonym.

Bang & Olufsen Beolab 90 to jedne z nielicznych kolumn – a szczerze mówiąc, w tym momencie nie pamiętam żadnych innych – które nie wywołały żadnego niedosytu albo przesytu w żadnej dziedzinie.

Jeżeli musiałbym wybrać jedno jedyne słowo do ich opisu, byłaby to naturalność. Taka, jaka w ogóle jest możliwa ze sprzętu. Taka, która pozwala jednocześnie zaangażować samą muzyką i odpocząć od wątpliwości, czy wszystko jest na swoim miejscu.

Mieści się w niej wszystko – dynamika, profil tonalny, przejrzystość, rozciągnięcie i kontrola basu, selektywność i czystość wysokich, plastyczność i barwa średnicy. I może właśnie w tej barwie jest tajemnica ostatecznego sukcesu, kropka nad i.

Średnie tony są ustawione idealnie, nie ma w nich syntetyczności, szklistości, metaliczności dzwonienia, ale też nie są podgrzane czy przyduszone. W wokalach słychać wszystkie szczegóły artykulacji, emocje, akustykę; przejawia się nasycenie, siła i delikatność. W takim połączeniu soczystość nie ogranicza rozdzielczości, różne faktury ją dopełniają, tworząc kompletny, indywidualny dźwięk każdego głosu.

Dynamika jest w ogóle poza dyskusją, rozciąga się od potężnych tąpnięć najniższych częstotliwości, przez szybkie uderzenia werbla, po niuanse, nic niczemu nie przeszkadza, nie zlewa się, nie zasłania.

Czytaj również: Jakie znaczenie ma moc, a jakie efektywność zespołów głośnikowych?

Bang & Olufsen Beolab 90 grają pięknie przy niskich poziomach głośności, nie trzeba ich "budzić", natychmiast są rześkie i komunikatywne w całym pasmie. Prowokują jednak, aby grać głośniej, bo dostarczają coraz więcej wrażeń bez żadnych nieprzyjemnych skutków ubocznych.

Słyszałem wiele kolumn dużej mocy zdolnych zagrać jednocześnie mocno, swobodnie, precyzyjnie, jednak żadne dotąd nie składały wszystkiego w dźwięk jednocześnie tak potężny i komfortowy. Muzyka była bliska i bezpieczna.

Najbardziej dynamiczne fragmenty, najmocniejsze blachy perkusji, najniższe zejścia basu, rozkrzyczane gitary i trąbki, nic nie tracąc ze swojej żywości, były po prostu przyjemne nawet w końskich dawkach.

Zwykle ten etap jest w teście krótki, służy tylko do sprawdzenia, czy kolumny dadzą radę, a nie do tego, aby się zamęczać… Tym razem słuchałem głośno i długo, mimo że szybko było wiadomo, co na ten temat można napisać. Nic się nie wzbudza, nie dzwoni, nie dudni, nie przeciąga, nawet przy największych i najgwałtowniejszych falach muzycznych energii.

Doskonałe głośniki, wzmacniacze, procesory, skomplikowana, ale logiczna i konsekwentnie zrealizowana koncepcja, praca i współpraca wielu ludzi, którzy w swoich dziedzinach są wybitnymi ekspertami. Dopóki nie posłucha się Beolabów 90, można o firmie i produktach B&O myśleć różnie, ale dla każdego zdrowo słyszącego takie doświadczenie będzie przełomowe.

Czy można było mieć wątpliwości, że kolumny za pół bańki (no dobrze, w praktyce to cały system, ale dla Kowalskiego to żadna różnica) będą grać wyśmienicie? Słyszałem systemy w tej cenie, które grały gorzej, dziwniej, mniej przyjemnie.

Moje wysokie noty dla Beolabów 90 po części wynikają z tego, że ich charakter – bo nie są go pozbawione – trafia w mój gust ostatecznie, jednak nawet biorąc na to poprawkę, sądzę, że podobałyby się wszystkim, którzy są obyci ze sprzętem tej klasy.

BANG & OLUFSEN testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta maj 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio grudzień 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu