Kolumny Bowers & Wilkins 703 w ramach testowanej trójki prezentują się technicznie najambitniej. Również spoglądając z szerszej perspektywy trudno znaleźć konkurentów na tym pułapie cenowym, którzy mogliby bardziej zaimponować.
Klasą wykonania i głośnikowym "wsadem" B&W 703 wyrastają ponad klasę 10 000 zł. Cabasse Sumatra też ma cztery głośniki i jest jeszcze większa, ale... do środka jej lepiej nie zaglądać. Owszem, Avance Magnum 18 ma równie piękną obudowę i komplet doskonałych przetworników, ale już "tylko" w układzie dwuipółdrożnym.
Bowers & Wilkins 703 - głośniki
Koncepcja 703 nie jest jednak żadnym zaskoczeniem to kontynuacja CDM9 NT (test Audio 9/01). Z kolei CDM9 NT zostały zaprojektowane jako nieco prostsza wersja Nautilusa 803. Układ dwóch 16-cm głośników niskotonowych z dużym, 18 cm średniotonowym (i oczywiście kopułką wysokotonową) jest więc od dawna przerabianym tematem.
W ogóle schemat dwóch niskotonowych w układach trójdrożnych jest w B&W niemal kanonem tak zbudowana jest zdecydowana większość dużych kolumn brytyjskiej firmy.
Chociaż wielkości głośników zainstalowanych w CDM9 NT i 703 są identyczne, i z zewnątrz wyglądają one bardzo podobnie, to w każdym przypadku są jednak wyraźnie inne. Aby się o tym przekonać, "wystarczy" je wykręcić.
Już zdjęcie samych zewnętrznych pierścieni sygnalizuje różnice. Niskotonowe mają odlewane kosze o nowym, "aerodynamicznym" profilu, natomiast w tej właśnie dziedzinie nastąpił pewien regres w przypadku głośnika średniotonowego.
W CDM7 NT był to głośnik jeżeli nie identyczny, to wyglądający jak identyczny względem stosowanego w Nautilusach – był więc mocowany elastycznie, za pośrednictwem długiego stalowego pręta, do tylnej ścianki, gdzie znajdowało się charakterystyczne gniazdo. Już brak tego elementu w Bowers & Wilkins 703 wskazuje, że z takiego niezwykłego rozwiązania teraz zrezygnowano.
Niejasne jednak pozostawało, w jaki sposób zamocowano nietypowy nautilusowy kosz głośnika średniotonowego, nie posiadający przecież otworów pod wkręty na swoim obwodzie. Okazało się, że sam kosz też jest już "normalny".
Szkoda, średniotonowy kosz Nautilusowy, poza niezwykłym sposobem mocowania, wyróżnia się niespotykanymi nigdzie indziej, ekstremalnie cienkimi żebrami, które niemal w ogóle nie zakłócają promieniowania od tylnej strony membrany i nie powodują odbić.
Czytaj również:
Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?
Czy obudowa kolumny jest potrzebna po to, aby działać jako pudło rezonansowe?
Cóż, jeżeli niegdyś dałem się przekonać, że jest to rozwiązanie ważne i korzystne, to dzisiaj nie mogę zbyt łatwo zgodzić się, że nie ma czego żałować. Ale mogę uznać, że z konstrukcji nautilusowego średniotonowego pozostało to, co najważniejsze kewlarowa membrana z niekonwencjonalnym górnym zawieszeniem, którego... prawie wcale nie ma.
Krawędź membrany opiera się na cienkim, niemal niewidocznym pierścieniu z pianki. Taki system jest ściśle wyspecjalizowany nie może pracować przy dużych amplitudach, ale głośnikowi średniotonowemu one nie zagrażają.
Ponadto głośniki stosowane w nowej serii 700 mają coś, czego wcześniej CDM-y, a może nawet Nautilusy nie miały, w każdym razie coś, o czym dopiero teraz konstruktorzy B&W dużo mówią systemy magnetyczne z pierścieniami i kapslami miedzianymi i aluminiowymi, które poprawiają rozkład pola magnetycznego, linearyzują charakterystykę impedancji i stabilizują ją w funkcji poziomu sygnału sterującego, prowadząc do zmniejszenia zniekształceń... skądś już to znamy.
Głośniki niskotonowe
Głośniki niskotonowe mają niewielkiej średnicy (12 cm), ale bardzo mocne membrany, które wysoką sztywność uzyskały nie tylko dzięki zastosowaniu twardej celulozy, ale i wzmocnieniu stożka bardzo dużą (niemal pełna średnica membrany), sferyczną nakładką.
Masa tych membran pewnie nie jest mała, ale z kolei dla głośnika niskotonowego, wbrew temu co się czasami pisze, wcale mała być nie musi, a nawet nie powinna (im wyższa, tym niższa częstotliwość rezonansowa, a to dla basu zaleta).
Ważne tylko, aby w takiej sytuacji odpowiednio silny układ magnetyczny utrzymał dobre charakterystyki impulsowe. 11cm średnicy magnesy głośników niskotonowych w Bowers & Wilkins 703 powinny zupełnie wystarczyć.
25-mm, aluminiowa kopułka wysokotonowa, z krótką tubką wytłumiającą falę od tylnej jej strony, zamknięta jest w małej plastikowej obudowie, która z kolei połączona jest z główną skrzynką za pośrednictwem tłumiącej wibracje podkładki.
Drucianą siatkę ochronną można zdjąć, ale jak wykazały nasze pomiary, jest ona niemal idealnie przezroczysta akustycznie. Nawet główna maskownica została bardzo dobrze zaprojektowana, i jak mało która ma tylko marginalny wpływ na charakterystyki.
Nie trzeba więc, a nawet nie należy jej zbyt często zdejmować dlatego, że kołeczki mocujące są wyjątkowo cienkie (dzięki temu odpowiednie gniazda w przedniej ściance są miniaturowe) i kruche... nie wiedząc nawet kiedy, podczas testu ułamaliśmy dwa, i przyznajemy się do tego bez bicia (to nasze pierwsze oficjalne oświadczenie w tej sprawie).
Głośnik średniotonowy
Głośnik średniotonowy jest oczywiście odseparowany, ale obydwa głośniki niskotonowe pracują już we wspólnej komorze w obudowie typu bass-refleks. Otwór układu rezonansowego widać z przodu, na pierwszy rzut oka wydaje się on dość duży, jednak to tylko złudzenie duże jest jego wyprofilowanie, ale średnica w świetle wynosi tylko 5 cm. Mało, jak na obsługę dwóch 16-cm głośników niskotonowych.
Czy firmowy patent Flow Port, zmniejszający szumy turbulencyjne dzięki zastosowaniu wielu drobnych wgłębień (podobnych jak na piłkach golfowych), może być aż tak skuteczny, że średnica otworu może zostać radykalnie zmniejszona bez zagrożenia turbulencjami?
Wedle klasycznych recept, otwór powinien być większy, aby nie wymuszać zbyt dużych prędkości powietrza, które "nie nadąży", i przez to wprowadzi do działania systemu rezonansowego nieliniowość. Ale ta wątpliwość to nic nowego podobnie było w CDM9, a także w Nautilusie 803, a nawet 804. A w ogóle, jak się komuś nie podoba, to... może otwór zatkać znajdzie w komplecie walec z twardej gąbki.
Bowers & Wilkins 703 - obudowa i zwrotnica
Obudowa kolumn Bowers & Wilkins 703 jest unowocześniona, w stosunku do konstrukcji generacji CDM, o łagodnie wyprofilowaną górną ściankę, płynnie przechodzącą z frontu (obydwie wykonano z jednego, wcześniej fornirowanego elementu), ale generalnie zbudowana według znanej firmowej recepty.
Budulcem nie są więc bardzo grube płyty mdf nawet front ma tylko 19 mm, za to w środku założono wiele przecinających się wzmocnień. Nie tak wiele, jak w kratownicy "Matrix" ale więcej, niż zwykle w kolumnach tej wielkości. Wytłumienie jest starannie wkomponowane precyzyjnie poprzycinane kawałki pianki pokrywają wszystkie ścianki pomiędzy wzmocnieniami.
Zwrotnica to zestaw bardzo dobrych elementów, spośród czterech cewek tylko jedna jest rdzeniowa, wszystkie kondensatory są foliowe/polipropylenowe. Terminale przyłączeniowe nie tylko że są podwójne, ale i wyjątkowo solidne, i ładnie oprawione w niestandardowym, firmowym gniazdku. Można zainstalować ostre kolce, albo miękkie półkuliste nóżki.
Wreszcie ogromny atut w czasach wygórowanych wymagań estetycznych 703 występują w bardzo wielu wersjach kolorystycznych, a wszystkie w regularnej cenie, bez dopłat.
Odsłuch
Mimo że na "B", to właśnie Bowers & Wilkins 703 były pierwszymi odsłuchiwanymi w sesji trzech kolumn "ABC". Niedawno testowałem podstawkowe 703, i w naturalny sposób byłem bardzo ciekaw, o ile brzmienie 705 będzie lepsze i bogatsze oczekiwania zupełnie zrozumiałe wobec konstrukcji większej, droższej, a pochodzącej z tej samej serii.
Jednak i tym razem sytuacja jest bardziej skomplikowana, niż oczekiwaliby tego zwolennicy prostych hierarchii i prostych rekomendacji... nawet ja sam wolałbym pisać łatwo, jasno i dobitnie. Jasno i dobitnie ależ tak! Tak właśnie brzmią 703.
Tak też zasadniczo brzmiały 705, które jednak, mimo swej przejrzystości i braku najmniejszego zawoalowania, były delikatniejsze, gładsze, generalnie bardziej przyjazne dla ucha. 703 w pierwszym wrażeniu milutkie nie są. Wręcz przeciwnie. I nie byłoby dobrze, gdybym nie miał czasu zająć się nimi dłużej.
Bardzo rzadko pozwalam sobie na trywialne uwagi na temat wygrzewania, ale tym razem muszę sytuacja jest wyjątkowa. Wyjęte prosto z pudełka Bowers & Wilkins 703 grają szorstko, wręcz zgrzytliwe. I nie stanie się cud, aby kiedykolwiek zagrały ciepło i grzecznie.
Ale właśnie dlatego, że w ich charakter została wpisana wyrazistość i bezpośredniość, koniecznie trzeba usunąć nalot nierozgrzania, wzmacniający natarczywość i przeszkadzający uzyskaniu płynności. Doprawdy, odczucie jest właśnie takie, jak byśmy zapalali silnik na mrozie.
Ale i jadąc już prawidłowo, 703 są tak jednoznaczne w charakterze, że musiały zostać dostrojone w ten sposób z pełną premedytacją, zwłaszcza w tak doświadczonej firmie. Ale po co?
Dochodzimy do najważniejszych faktów. Bowers & Wilkins 703 są zdecydowanie najbogatszymi w informacje kolumnami w tym teście. Wraz z tym spójność i pierwszoplanowa rola zakresu średnio-wysokotonowego wywołują stuprocentową komunikatywność, wszystko podane jest "jak na dłoni".
Nadzwyczajna rozdzielczość średnich i wysokich tonów połączona została z ich ofensywnością, zaczepnością.
Czytaj również:
Czy przetworniki koncentryczne wymagają zwrotnicy do podziału pasma?
Co to jest głośnik koncentryczny?
703 są antytezą miękkości, ciepła i aksamitności. Czy wszystko to musi oznaczać, że nie będziemy ich słuchać po prostu z przyjemnością? Ależ skąd. Mają tak wielki temperament dynamiczny, są tak bardzo zaangażowane w detale, wychodzą z dźwiękiem tak chętnie w kierunku słuchacza, że przykuwają do fotela, a po jakimś czasie... zauważone na początku cechy przestają drażnić, za to powoli, ale systematycznie, procentują wrażeniem odbioru brzmienia wyjątkowo realistycznego, co owszem, obnaża niedoskonałości wielu nagrań, zwłaszcza tych o gęstej fakturze.
Bowers & Wilkins 703 z jednej strony oferują wysoką analityczność i wyrafinowane brzmienie płyt starannie przygotowanych, z drugiej piętnują strasznym bałaganem nagrania niedoskonałe. Efekt ten jest spotęgowany bezkompromisowo pokazanym przejściem między średnimi a wysokimi tonami, gdzie zawsze gnieździ się bakcyl agresywności.
Natomiast w zakresie nisko-średniotonowym, 703 wycofują się o krok do tyłu (co właśnie premiuje wyższe rejestry).
Sam bas pojawia się znów w dobrej ilości i jakości, chociaż tak jak w mniejszych 703, nikt chyba nie powie, że jest go choćby odrobinę za dużo co oznacza, że niektórzy powiedzą, iż...Ja w ich imieniu powiem, że jest go odrobinę za mało.
Jest czysty, dynamiczny, szybki, i wielu audiofilów świadomych tych walorów może go z pełną satysfakcją zaakceptować, jednak również wielu audiofilów, a tym bardziej nie audiofilów, widząc kolumnę tej wielkości, tak wspaniale uzbrojoną, oczekiwać będzie na bas w większej skali.
W profilu tonalnym 703 niemal w ogóle nie odstępują od wzoru nakreślonego przez podstawkowe 705. W większych pomieszczeniach sprawdzą się pod względem dynamiki, ale nie wypełnią ich dużą masą dźwięku.
Sądzę, że są odpowiednie do maksimum 25m2. Wymagają starannego doboru sprzętu współpracującego jakiego dokładnie, nie wiem, trzeba będzie poeksperymentować. Ale przede wszystkim wymagają starannego doboru użytkownika... Kolumny wyjątkowe wyjątkowo trudne, ale i wyjątkowo utalentowane. To zresztą często idzie w parze, nie tylko w sprzęcie.
Pouczający był powrót do Bowers & Wilkins 703 po przesłuchaniu dwóch pozostałych kolumn testu wtedy dopiero uwidoczniło się doskonale, ile informacji odzyskaliśmy, chociaż w trakcie słuchania Magnumów 18 przecież wcale nie uświadamialiśmy sobie jakiegokolwiek niedostatku.
To 703 są hiper, chociaż nie dla każdego będą super. Ale zimna kalkulacja biorąca pod uwagę ich obiektywne zalety pozwala wystawić im tylko jedną ocenę bardzo dobrą.