Klasyczny styl urządzeń NAD pojawia się tutaj w najlepszym wydaniu. Na materiałach nie oszczędzano. W tańszych modelach dominuje plastik, tutaj niemal wszystko wykonano z metalu - nie tylko przednią ściankę, ale nawet pokrętła regulacji barwy. Układ elementów jest typowy, wszystko zainstalowano na jednej linii.
Największe, choć nieprzesadnie duże - po prostu normalne - jest przysunięte do prawego boku pokrętło wzmocnienia (z analogowym potencjometrem). Trzy mniejsze gałki służą do regulacji barwy i zrównoważenia kanałów.
Układy te wyłączymy znajdującym się obok przyciskiem. Kolejne klawisze służą wejściom i dwóm parom wyjść głośnikowych. NAD zainstalował wyjście słuchawkowe (6,3 mm) oraz podręczne wejście analogowe dla urządzeń przenośnych (3,5 mm), obydwa "jacki" są złocone.
Na dużej tylnej ściance zmieściło się wiele konektorów, z których można korzystać w wygodny sposób. Gniazd RCA mamy tu w sumie aż dwanaście par - na co składa się siedem wejść liniowych, do których zaliczają się dwie pętle dla... magnetofonów (oznaczenia to wciąż "tape").
Swoim dawnym zwyczajem, producent zastosował wyjście z przedwzmacniacza i wejście na końcówki mocy połączone zewnętrznymi zworkami. Można je wyjąć i skorzystać z dowolnej sekcji NAD-a 375BEE lub wpiąć w tor sygnału np. procesor wielokanałowy lub amplituner.
Jest jeszcze drugie wyjście oznaczone jako pre-out z dodatkowym analogowym potencjometrem do precyzyjnego ustalenia poziomu sygnału; to świetne rozwiązanie np. dla prostego systemu multiroom lub bi-ampingu, gdy zewnętrzna końcówka mocy będzie miała zupełnie inną czułość od tej wbudowanej w 375BEE.
Czytaj również: Co to jest współczynnik tłumienia wzmacniacza?
Co więcej, wzmacniacz może też pracować w układzie mostkowym (jako końcówka mono), ale w takiej sytuacji minimalna impedancja obciążenia wynosi 8 ohm.
Jest też układ Soft Clipping - stary jak świat, a jego zadaniem jest łagodzenie lawinowego wzrostu zniekształceń, jaki pojawia się po przekroczeniu mocy maksymalnej; tym sposobem zapewnia ochronę przede wszystkim podłączonym zespołom głośnikowym.
Soft Clipping pojawił się już w integrze 3020, która miała na tyle niską moc (20 W), że bardzo prawdopodobna była praca w zakresie przesterowania. W przypadku NAD-a 375BEE, który ma moc z grubsza dziesięć razy wyższą, układ nie będzie miał częstych okazji do zadziałania.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
W 375BEE nie ma USB ani Bluetooth, sprzęt przenośny można jednak podłączyć wejściem analogowym mini-jack.
NAD jest klasycznym wzmacniaczem analogowym pracującym w klasie AB (część obwodów przedwzmacniacza pracuje w klasie A). Firmowym rozwiązaniem jest jednak system BEE odpowiedzialny za monitorowanie obciążenia i optymalny dobór parametrów układu.
Współpracuje z nim zasilacz nazwany PowerDrive, zadaniem którego jest dynamiczna zmiana napięć, aby w szerokim spektrum mocy i obciążeń zniekształcenia pozostawały jak najniższe.
Konstruktor zadbał o krótką ścieżkę sygnału, tuż za wejściami jest on kluczowany w przekaźnikach na niewielkiej drukowanej płytce. Potencjometr analogowy (czarny Alps) jest umieszczony przy przedniej ściance, znajdujące się nieopodal niższej jakości potencjometry regulacji barwy i zrównoważenia kanałów lepiej na stałe "wyrzucić" z toru sygnałowego za pomocą funkcji Direct.
Czytaj również: Dlaczego nie można podłączyć kolumn 4-omowych do wzmacniaczy 8-omowych?
Odsłuch
Zarówno z powodu potężnych gabarytów, jak też imponującej mocy wyjściowej, można by się spodziewać, że NAD pokaże muskuły już na samym początku i nie spuści z tonu aż do końca, w żadnej próbie.
NAD 375BEE zachowuje się jednak nieco inaczej, co nie znaczy, że brakuje mu energii. Jego dźwięk jest rozwinięty na wielu płaszczyznach, nie jest to "mięśniak" szukający wszędzie okazji do siłowych rozwiązań.
Muzyka odtwarzana z umiarkowanymi poziomami głośności może być przyjazna i łagodna, chociaż brzmienie nie ma takiej maniery jak w wydaniu Pro-Jecta czy Xindaka. To subtelność innego rodzaju, przejawiająca się bardziej w kontrolowaniu emocji.
NAD 375BEE znakomicie radzi sobie zarówno z kreowaniem przestrzeni, jak i wiarygodnym oddaniem wokali i większości instrumentów akustycznych. Gdyby na przełomie średnicy i sopranów zagrał mocniej, przysłużyłoby się to jeszcze bardziej naturalistycznemu wybrzmieniu np. instrumentów dętych.
Czytaj również: Czy przy stosowaniu bi-wiringu konieczne są podwójne wyjścia głośnikowe we wzmacniaczu?
Z drugiej strony naraziłoby jednak całość na pojawienie się natarczywości i rozjaśnienie, zwłaszcza przy podaniu słabszych nagrań. W tym zakresie słychać więc różnicę między NAD-em a Marantzem, który gra bardziej bezpośrednio i bezceremonialnie.
NAD 375BEE odrobinę łagodzi to, co w muzyce najbardziej błyszczy i dzwoni, unikając w ten sposób agresywności, za to zwiększając plastyczność i przenosząc uwagę bardziej w kierunku dolnego środka.
Duża moc wzmacniacza nie powoduje też napompowania niskich częstotliwości, może się nawet wydawać, że inne wzmacniacze tego testu brzmią potężniej. Tymczasem NAD wykorzystuje swój potencjał do uzyskania wyśmienitej dynamiki i kontroli; stąd znakomicie jest podawany rytm, najniższy bas się nie rozlewa.
W brzmieniu 375BEE nie ma ani zmulenia, ani nerwowości, wzmacniacz w swobodny sposób wchodzi na bardzo wysokie poziomy głośności, nie sygnalizując żadnych kłopotów. Wszystko przychodzi mu z łatwością.
Blok budowniczy
NAD 375BEE nie ma ani wejścia gramofonowego, ani przetwornika cyfrowo-analogowego, a te dwa elementy wyposażenia są przecież dzisiaj bardzo istotne. Jednak właściciel 375BEE będzie mógł sobie z tymi brakami poradzić, i to wcale nie poprzez dostawienie do systemu kolejnych urządzeń.
Integra została bowiem zaprojektowana według firmowej koncepcji o nazwie "Building Block", która pozwala na rozszerzenie funkcjonalności poprzez instalowanie wewnątrz dodatkowych modułów.
Patrząc na tylną ściankę wzmacniacza, możemy dostrzec dwa zaślepione "okienka" tuż obok gniazd głośnikowych. Zdejmując zaślepki, zyskujemy dostęp do dwóch równorzędnych zatok, a producent oferuje do 375BEE właśnie dwie karty rozszerzeń. Pierwsza to moduł przedwzmacniacza gramofonowego PP375 z dwoma parami wejść RCA, po jednym dla każdego typu wkładek, MM oraz MC.
Druga - przetwornik o nazwie MDC DAC 2 jest wyposażony także w dwa wejścia: optyczne oraz USB. Konwerter może przyjąć sygnały o rozdzielczości 24 bitów i częstotliwości próbkowania 192 kHz. Interfejs wejściowy USB pracuje w trybie asynchronicznym.
Układy są więc wysokiej klasy, a fakt, że za każde z nich musimy dodatkowo zapłacić, nie jest niczym dziwnym; wraz z nimi na pokładzie, 375BEE byłby przecież "na dzień dobry" znacznie droższy.
Radek Łabanowski