Kolejne urządzenia to wzmacniacze X3 (22 000 zł) i X5 (37 000 zł), a więc mimo zintegrowanej formy też z najwyższej półki. Wszystkie są wyposażone w wejścia cyfrowe, ale bez strumieniowania - pewnie niebawem doczekają się odpowiedniego towarzystwa. Nawet jak na wzmacniacze w klasie AB to integry duże i ciężkie.
Rotel Michi X3 - obudowa i front
Relatywnie mniejszy Rotel Michi X3 też nie trzyma się standardu 43 cm, jego szerokość to prawie 50 cm (bez jednego centymetra), a masa prawie 30 kg (bez jednego kilograma).
Ogólny schemat i wygląd Michi został ustalony przy okazji P5 + S5. Powtarzają się więc zaokrąglone pionowe krawędzie frontu, przechodzące płynnie w ażurowe panele boczne (tuż za nimi grzeją się końcówki mocy).
Front Rotela Michi X3 zajmuje jednolita, błyszcząca czarna płyta. Są tylko dwa pokrętła, w typowym układzie, jest też wyjście słuchawkowe, ale najbardziej wyróżnia się okazały, kolorowy wyświetlacz, który informuje o wybranym źródle i poziomie wzmocnienia, może też zamienić się w dynamiczne wskaźniki mocy.
X3 ma rozbudowane menu związane oczywiście z szeroką funkcjonalnością. Można tutaj skonfigurować połączenie sieciowe, zmieniać nazwy wejść, regulować "barwę" (niskie/ wysokie) i wiele innych parametrów.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Rotel Michi X3 - tylna ścianka i złącza
Tylny panel Rotela Michi X3 podzielono na trzy poziome sekcje - wejść analogowych, cyfrowych (z dodatkami sterującymi) oraz wyjść. W sumie naliczyłem aż dwanaście wejść przewodowych z minimalną przewagą standardów cyfrowych.
Zacznijmy jednak od analogu. Mamy do dyspozycji trzy liniowe wejścia RCA i jedno zbalansowane XLR, a do tego wejście gramofonowe (wkładki MM, gniazda oczywiście RCA).
Są też wyjście na końcówkę mocy i wyjścia subwooferowe. W puli cyfrowej wybieramy wśród trzech wejść optycznych, trzech elektrycznych współosiowych i - co najważniejsze - jest USB-B (dla komputera), które potrafi najwięcej: przyjmie 32 bit/384 kHz, do czego Michi dodał obsługę DSD w odmianach DSD64 i DSD128.
Interfejs LAN nie jest zaproszeniem do strumieniowania, a jedynie do sterowania, podobnie jak klasyczny RS232. W komplecie są gniazda wyzwalaczy i sygnałów podczerwieni, a (drugie) złącze USB jest źródłem zasilania (np. dla zewnętrznego modułu Wi-Fi) oraz drogą komunikacji serwisowa.
W Rotelu Michi X3 jest jednak układ bezprzewodowy, znany zresztą z wielu wzmacniaczy Rotela - poza obrys tylnej ścianki wystaje charakterystyczna kostka odbiornika Bluetooth (kodowanie AAC i aptX). Na sam dół, pod baterię wejść i wyjść niskopoziomowych, trafił panel z dwoma parami gniazd głośnikowych.
Wszystkie gniazda są zgromadzone w środkowej części, co nie było specjalnie trudne, zważywszy na większą niż zwykle szerokość obudowy, natomiast skraje zarezerwowano na szczeliny, oczywiście wspomagające bierną wentylację końcówek mocy.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
Rotel Michi X3 - układ elektroniczny
Wewnątrz Rotela Michi X3 widzimy konstrukcję z dwoma niezależnymi płytkami końcówek mocy (po dwóch stronach obudowy, blisko bocznych ścianek).
Zasilacz to transformator toroidalny w dodatkowym ekranie - "tylko" jeden na dwa kanały, ale z niezależną stabilizacją napięcia dla sekcji cyfrowej, analogowej (przedwzmacniacz) oraz końcówek mocy.
Czytaj również: Co to jest współczynnik tłumienia wzmacniacza?
Tylna część obudowy Rotela Michi X3 to piętrowa architektura płytek drukowanych: na samym dole ulokowano elementy zasilacza, nieco wyżej płytkę cyfrową, a na samej górze moduł odpowiedzialny za sygnały analogowe.
Jest on nadrzędną częścią przedwzmacniacza odpowiedzialną za dystrybucję wszystkich sygnałów. Wstępne wzmocnienie odbywa się w układach scalonych. Scalone wzmacniacze operacyjne to również podstawa sekcji przedwzmacniacza gramofonowego.
Układ poziomych modułów wymusił zastosowanie licznych połączeń między płytkami. Na końcowym etapie napięcie jest również przesyłane za pomocą dość długich przewodów do płytek z końcówkami mocy.
Czytaj również: Czy wejścia XLR oznaczają, że urządzenie jest zbalansowane?
Główny regulator wzmocnienia to scalony układ Burr Brown z serii PGA, jest jeszcze drugi scalak firmy NJR (prawdopodobnie jakiś dodatkowy tłumik). Rotel Michi X3 nie jest wzmacniaczem zbalansowanym, o czym przesądza nie tylko regulator wzmocnienia, ale i sposób dystrybucji sygnałów między poszczególnymi sekcjami.
Wspomniane parametry PCM 32/384 wynikają ze specyfiki układów wejściowych USB, umieszczony wewnątrz przetwornik cyfrowo-analogowy to układ AKM o jeszcze większym potencjale - 32 bit/768 kHz.
Takie parametry to obecnie szczyt możliwości powszechnie dostępnych układów cyfrowych. Gdy przyglądałem się Rotelowi Michi X3, towarzyszyło mi uczucie deja vu. Jego źródłem okazał się być wzmacniacz Rotela RA-1592 (testowany w 2016 roku). Rotel stosował tam bardzo podobną konfigurację modułów, a przede wszystkim płytek z końcówkami mocy.
Czytaj również: Dlaczego nie można podłączać kolumn 4-omowych do wzmacniaczy 8-omowych?
Pokrewieństwo widać w identycznym układzie tranzystorów wyjściowych (sześć par znakomitych elementów Sankena), także w rozmieszczeniu elementów pasywnych, a nawet złącz. X3 to jednak nie "kopia" RA-1592, gdyż różni się zasilaczem, przedwzmacniaczem, wyjątkowym wyświetlaczem i sterowaniem.
Rotel Michi X3 - odsłuch
Wielkość, masa, wreszcie bardzo wysoka moc - wszystko to sugeruje określone możliwości brzmieniowe. Zdarza się, że charakter dźwięku nie idzie w parze z aparycją i podstawowymi parametrami, ale w tym przypadku nie będziemy zawiedzeni ani nawet czymkolwiek zdziwieni.
Niektóre najmocniejsze końcówki mocy grają twardo, żylasto, z doskonałą kontrolą i konturami basu, w których można odczytać ich niepospolity potencjał, jednak nie przekłada się to do końca na muzyczną swobodę i związane z nią emocje - dźwięk jest technicznie dynamiczny, ale jednocześnie wewnętrznie spętany, bez rozmachu i tej odrobiny luzu, która stawia kropkę nad i naturalności.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Łatwo też przesadzić w drugą stronę, stracić uderzenie i precyzję, a to wzmacniaczowi tej klasy jeszcze trudniej wybaczyć... zwłaszcza gdy świadomie kupujemy "tranzystor" jako wydajne i odpowiedzialne źródło zdrowej mocy, a nie animator "klimatu" czy też korektor niedociągnięć samych kolumn. Takie zadania i akrobacje zostawiamy innym.
Rotel Michi X3 ani nie zbacza z kursu, ani nie jedzie po bandzie. Bez szaleństwa, ale i nie nazbyt ostrożnie i pryncypialnie. Dźwięk nie jest usztywniony i spięty.
W pulsowaniu i sprężystości można doszukiwać się odrobiny miękkości jako składnika bogatej, zróżnicowanej tkanki, a nie dominanty. Dzięki temu Rotel Michi X3 z łatwością demonstruje zarówno siłę, szybkość, jak i elastyczność. Potrafi uderzyć potężnie albo punktowo, nisko zamruczeć, a także wyemitować sporo ciepła.
Czytaj również: Co to jest konstrukcja dual-mono, jakie są jej wady i zalety?
Rotel Michi X3 nie zwalnia, ale też nie rwie nieprzytomnie do przodu, nie napada i nie wyostrza - trzyma tempo nagrania i to wystarczy, aby tworzyć przekaz bardzo energetyczny, witalny i jednocześnie dokładny. Ofensywność i otwartość nie przechodzi w agresywność również dzięki przejrzystości.
Wzmacniacz maluje obraz klarowny i detaliczny, grając zarówno głośno, jak i cicho. To połączenie spokoju i animuszu - nie rozpędza się, nie ulega "pokusie" szarżowania, wszystko odtwarza proporcjonalnie.
Po względem barwy X3 zachowuje się poprawnie i uniwersalnie, nie upiększa i nie uwodzi, ale też trudno mu zarzucić jakiekolwiek zubożenie - zachowuje się obiektywnie i neutralnie.
Szukając dźwięku pod każdym względem solidnego, odpowiedzialnego, wszechstronnego a także muzycznie zaangażowanego, bez własnych wyraźnych skłonności, kaprysów i "czarów", nie znajdziemy dla X3 poważnego konkurenta.
Czytaj również: Czym się różni wzmacniacz zintegrowany od wzmacniacza dzielonego?
Warto sięgać po dobre płyty, które oszczędzą nam wrażenia twardości towarzyszącej słabszym realizacjom - tego X3 nie ukrywa, można z przyjemnością słuchać wszystkiego - zwłaszcza muzyki, którą się lubi - ale z większymi niż zazwyczaj kontrastami. Ten wzmacniacz niczego nie wyostrza ani nie retuszuje.
Bas jest wręcz wzorcowy, co jednak wcale nie zapewnia idealnych rezultatów w każdej sytuacji, i zależy to już nie tylko od nagrania, lecz i od kolumn głośnikowych, które będą determinować zarówno rozciągnięcie, jak i "kontrolę". Warto kupić jak najlepsze, aby stracić... jak najmniej z potencjału samego X3.
Najniższy bas zrobi wrażenie nie tyle masywnością, ile wibracją i artykulacją, rozciągającą się zresztą na całe pasmo. Wysokie tony są czyściutkie, selektywne, swobodne i chłodne - świeże i radosne bez dosładzania, zaokrąglania i nabłyszczenia. Wybrzmienia będą długie i zróżnicowane, a uderzenia w blachy nie będą zbyt ciężkie i napastliwe.
Czytaj również: WAT WAT-owi nierówny, czyli co powinien wiedzieć amator lamp
Decybelowy wskaźnik mocy
Większość producentów, którzy wyposażają swoje wzmacniacze we wskaźniki mocy (np. Accuphase, Yamaha), stosuje przelicznik logarytmiczny, oznaczający, że 6 dB różnicy odpowiada stosunkowi wartości wynoszącemu dwa do jednego, czyli że np. zmniejszenie o 6 dB oznacza dwukrotne obniżenie mocy wyjściowej.
Michi stosuje jednak inny przelicznik (ze względów formalnych nawet bardziej prawidłowy), zgodnie z którym dwukrotny spadek mocy przejawia się różnicą 3 dB (dziesięciokrotny - 10 dB, stukrotny - 20 dB).
Pole 0 dB na wskaźniku X3 oznacza w rzeczywistości 210 W przy 8 Ω, więc prawdopodobnie było korelowane z mocą znamionową (200 W) przy takiej impedancji. Pole -5 dB powinno więc oznaczać 63 W, w rzeczywistości jest to 66 W.
Gdy wskaźnik zejdzie na pole -10 dB, moc wynosi 21 W, a przy -20 dB to dokładnie i zgodnie z obliczeniami 2 W. Nie ma to wielkiego znaczenia praktycznego, ale na pewno daje jeszcze większą satysfakcję.