Xindak MT-3 to zintegrowany wzmacniacz lampowy. Jego konstrukcja jest charakterystyczna dla tej grupy urządzeń: na obudowie o niskim profilu umieszczono lampy, a za nimi trzy puszki z transformatorami - zasilającym oraz dwoma głośnikowymi. Przednia ścianka z płata aluminium jest niewysoka i znajdziemy na niej jedynie wyłącznik sieciowy z niebieską diodą, selektor wejść (tylko trzy!) oraz pokrętło wzmocnienia.
Sterować tymi elementami można jedynie ręcznie, ponieważ pilota zdalnego sterowania nie ma i nie będzie. Gałki wykonano z aluminium. Są solidne, chociaż ich kształt oraz kolor (czarny, kontrastujący ze srebrną ścianką przednią) nie do końca, moim zdaniem, pasują do czystej linii wzmacniacza.
A jego bryła jest bardzo zwarta, dzięki czemu chassis jest mniej podatne na drgania i odkształcenia. Całość usadowiono na nóżkach z metalu, podklejonych grubymi podkładkami z gumy. Po zdjęciu osłony (o niej zaraz) wzrok przykuwają oczywiście lampy.
Xindak MT3 - lampy
Xindak MT-3 to klasyczna konstrukcja, ze stopniem wyjściowym w pushpullu, pracującym w klasie AB i triodami w klasie A na wejściu oraz w sekcji sterującej.
Lampy końcowe wybrano starannie, to bardzo dobre i drogie egzemplarze lamp EL34, przygotowane przez Electro-Harmonixa (amerykańska firma, która wykupiła w rosyjskim Sovteku jedną z linii produkcyjnych, dlatego choć to firma z USA, na pudełkach znajdziemy napisy "Russia").
Ich sterowaniem oraz odwracaniem fazy zajmują się podwójne oktalowe triody 6SN7GT chińskiej firmy Electron Tube - jednej ze starszych i bardziej szanowanych, przez lata dostarczającej podzespoły dla wojska.
Czytaj również: WAT WAT-owi nierówny, czyli co powinien wiedzieć amator lamp
Xindak jest wyposażony w przyłącza wyjątkowo skromnie - tylko trzy wejścia liniowe i żadnego wyjścia.
Widząc właśnie te modele, z dużym prawdopodobieństwem da się określić, jaki wpływ będą one miały na brzmienie: anoda i katoda w 6SN7 są duże i daleko od siebie, w efekcie czego otrzymujemy słodkie i gęste brzmienie, często symulowane w nowocześniejszych odpowiednikach (np. seria XLP Sovteka). Ich wadą jest podatność na mikrofonowanie.
Na wejściu, w sekcji przedwzmacniacza znajdziemy z kolei nowszą, podwójną triodę 12AX7B, także chińskiej produkcji. Jest to specjalnie selekcjonowana do zastosowań wojskowych, niskoszumna wersja modelu 12AX7. Lampa ta obsługuje obydwa kanały - po jednej triodzie na kanał.
Z tyłu widzimy dobre zaciski głośnikowe, z odczepami dla obciążeń 4 i 8 omów, jedynie trzy wejścia liniowe, ale na dobrych, zakręcanych gniazdach RCA oraz gniazdo sieciowe IEC. Nie ma żadnych wyjść liniowych.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
Ponieważ regulacje Unii Europejskiej stanowią, że lampy muszą być czymś zabezpieczone, do kompletu dołączana jest ciężka klatka, która je zasłania. Wystarczy ją zdjąć i wszystko wygląda jak trzeba.
Lampy końcowe mogą pracować w trybach ultralinearnym pentodowym albo triodowym. W tym ostatnim moc znacząco się zmniejsza, jednak zmienia się też dźwięk. Tryby wybieramy przełącznikiem hebelkowym na górnej ściance.
Xindak MT-3 - układ elektroniczny
Niemal cały układ wewnątrz został zmontowany na jednej drukowanej płytce. Wyjątkiem jest mała płytka z przekaźnikami, z której biegnie sygnał do klasycznego, obrotowego potencjometru "Blue Velvet" Alpsa, a stamtąd, takimi samymi kablami do triody na wejściu. Jest to więc układ z przedwzmacniaczem aktywnym, w którym potencjometr znajduje się przed elementem wzmacniającym.
Czytaj również: Czy wejścia XLR oznaczają, że urządzenie jest zbalansowane?
Tak jak w wielu wzmacniaczach lampowych, tak i w MT-3 mamy dwa komplety wyjść głośnikowych – oddzielne dla obciążeń 4- i 8-omowych.
Większą część płytki zajmują układy zasilacza. Osobne uzwojenia wtórne, a w związku z tym osobne zasilacze, otrzymały bowiem obydwa kanały, a w ich ramach przedwzmacniacz (z lampami sterującymi) oraz końcówkę.
Napięcie anodowe dla tej ostatniej filtrowane jest w czterech (na kanał), sporych kondensatorach Rubycona. Z kolei napięcie anodowe triod - nie tylko filtrowane, ale też stabilizowane - tutaj także z pomocą Rubyconów. Znajdziemy też bardzo dobre precyzyjne oporniki metalizowane, a także świetne kondensatory Rifa (Evox) i Wima, sprzęgające poszczególne stopnie.
Odsłuch
Z górnej ścianki Xindak MT-3 mrugają do nas próżniowe bańki, sugerując charakter brzmienia. "Określone oczekiwania" sprawdzą się do pewnego stopnia, ale raczej w zakresie nadziei niż obaw.
Nikogo nie zawiedzie środek pasma - jego barwy, konsystencja, nasycenie itp. Średnica będzie tym, za co wielu zgodzi się na kompromisy w innych miejscach, kompromisy, które nie są wcale bardzo duże, gdy porównamy Xindak MT-3 z innymi wzmacniaczami lampowymi, nawet znacznie droższymi.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Zakres ten jest w najprostszym rozumieniu tego słowa "lampowy". Ciepły, gęsty, łatwo wchodzący w naszą wrażliwość. Jest to inna prezentacja niż u pozostałych wzmacniaczy (półprzewodnikowych) tego testu, trochę podobna jedynie do tego, co pokazała Micromega IA-60.
Gitara Montgomery`ego była wyraźnie z przodu, miała duży wolumen i ciało. Tak samo został zaprezentowany wokal Cassandry Wilson z Loverly - płyta ta nagrana jest dość nisko, emulując jednomikrofonowe nagrania Chesky`ego i często brzmi w nieco nosowy sposób. Najlepiej, najpełniej dopasowały się do tego Micromega i Xindak.
Nie ma co ukrywać: urządzenie to nie kontroluje basu wzorowo, nie tylko w trybie triodowym, ale i pentodowym (który jednak preferowałem). Nie ma też co panikować. Basu nie jest zbyt dużo - jego limity słychać najwyraźniej przy syntetycznych instrumentach z Téo&Téa Jarre`a, gdzie brylowały Arcam i Marantz.
Czytaj również: Jakie funkcje pełni przedwzmacniacz?
W MT-3 zastosowano podzespoły znanych, światowych firm – np. potencjometr "Blue Velvet" japońskiego Alpsa.
Nawet kontrabas z nowszych płyt jest z Xindakiem trochę z tyłu, za resztą wydarzeń, co pozwala uniknąć zmulenia i pokazać się średnicy w sposób żywy, pełny, ale nieprzeciążony.
Góra nie jest wybitnie rozdzielcza, zachowując znowu ładną barwę i naturalność. Dynamika - zupełnie przyzwoita, chociaż granica głośności, przy której Xindak MT-3 mówi "dość", leży na pewno niżej niż w Arcamie i Marantzu.
Scena dźwiękowa jest dość wąska, ponieważ jednak dźwięk jest plastyczny, a wokale nieco wypychane do przodu, wydaje się, że mamy sporą przestrzeń. To jest dźwięk, jakiego oczekujemy od takiego urządzenia. I lepszy, niż zwykle otrzymujemy.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Radosław Łabanowski