Odsłuch
Na temat brzmienia ProAców można zetknąć się z różnymi opiniami, ale prawie zawsze wyraża się w nich przekonanie, że jest to brzmienie o jednoznacznym charakterze, ustalonym, utrwalonym, charakterystycznym. Jednym może się ono podobać bardziej, innym mniej, ale kto lubi ProAca, ten nie lubi kolumn firmy X, ewentualnie może lubić kolumny firmy Y...
Firma zdobyła tak silną pozycję w audiofilskim świecie, jest wręcz jednym z jego filarów, że trudno, aby było inaczej... Pewnie ma też bardzo wyrazisty profil dźwiękowy, któremu ją zawdzięcza. Według mnie ProAc jest jednak pod tym względem zupełnie... przeciętny - nie marny i byle jaki, ale zupełnie normalny. Nie trzyma się kurczowo jednego, ściśle określonego brzmienia, lecz też nie rzuca się od ściany do ściany.
Wypływają z tego całkiem praktyczne wnioski - jeżeli jakiś model ProAca zdecydowanie nam nie leży i od razu wiemy, że szukamy czegoś innego, szukajmy tego w ofertach innych firm. Jeśli coś nam tylko trochę nie pasuje, nie wykluczajmy, że inny model będzie w sam raz.
Kiedy wreszcie wszystko jest w porządku, tylko trochę za drogo... nie kupujmy pochopnie czegoś tańszego bez sprawdzenia, ale nie traćmy nadziei, że model z niższej półki będzie dla nas optymalny.
A ciesząc się z dobrego brzmienia tańszej konstrukcji, nie możemy być wcale pewni, że znacznie droższa będzie dla nas pod każdym względem lepsza. Niby to wszystko oczywiste - i to w stosunku nie tylko do ProAca, ale kolumn większości marek - jednak ludzie (a nawet audiofile...) często podejmują dziwne decyzje.
W górnym głośniku nisko-średniotonowym nakładkę przeciwpyłową zastąpiono korektorem fazy – co sugeruje, że dzięki niej głośnik umieszczony bliżej wysokotonowego będzie lepiej przetwarzał średnie tony, zgodnie z zasadami działania układu dwuipółdrożnego. Jednak w Studio 148, podobnie jak wcześniej w Studio 140, obydwie 18-tki są podłączone przez ten sam fi ltr, traktujący je „hurtem” jako nisko-średniotonowe.
ProAc Studio 148 to takie wydanie ProAcowego brzmienia, które znowu można uznać za... przeciętne - w najlepszym znaczeniu tego słowa. Jest dobrym reprezentantem w zasadzie wszystkich wątków, jakie występują w ProAcach, jakoś je uśrednia (stąd przeciętność), ale nie traci charakteru, który słychać na tle innych kolumn tej grupy. Wręcz przeciwnie - dostajemy pakiet wyjątkowo bogaty i efektowny.
Nawet jeżeli nie ma tu jeszcze wyrafinowania, jakie ze względu na bardziej zaawansowaną technikę jest zastrzeżone dla droższych ProAców (rozdzielczość wysokich tonów, kontrola basu), ani dynamiki będącej w zasięgu większych modeli, to Studio 148 sięgają zaskakująco daleko praktycznie w każdym aspekcie. A przy tym wcale nie grają asekuracyjnie, nie wypracowują sobie audiofilskiej pozycji kunktatorstwem i ostrożnymi ruchami.
Od pierwszych dźwięków wiadomo, że kolumny ProAc Studio 148 chcą i potrafią grać energetycznie, z rozmachem pod każdym względem - żywo, szerokim pasmem i na szerokiej scenie. Nie boją się popełnić jakichś błędów, pójść gdzieś na skróty, potrafią jednak utrzymać się w granicach w gruncie rzeczy podobnych, jak większość kolumn tego testu, i dodać do tego specjalną witalność.
R500 KEF-a są bardzo zdyscyplinowane, również przestrzennie, ale nie mają takiej swobody. Classiki 10 Audio-Physica dorównują ProAcom w zakresie spontaniczności, prezentują średnicę nawet bardziej kreatywnie, ale to nie takie trudne, gdy na drugi plan odsuwa się bas... którego ProAc nam nie żałuje.
Dolna 18-tka ma membranę z dużą nakładką przeciwpyłową, jednak w odróżnieniu od podobnie wyglądających membran głośników niskotonowych, nakładka ta jest tekstylna i dość lekka, nie stanowi poważnej przeszkody do dobrego przetwarzania średnich częstotliwości. Tak przygotowane głośniki ProAc stosował długo jako nisko-średniotonowe w układach dwudrożnych.
Z kolei Aria 926 Focala, dostarczając niskie częstotliwości o podobnej sile buduje inny obraz, z bardziej błyszczącą górą pasma, ale chłodniejszym, mniej emocjonalnym środkiem.
Bardzo podobało mi się brzmienie werbla w wykonaniu ProAc Studio 148 - mocne, dynamiczne, szerokie, obejmujące dość duży zakres, niebędące miękkim klapnięciem w poduszkę ani cienkim klaśnięciem w dłonie, a porównywałem przecież ten sam fragment muzyczny.
Bas Studio 148 też jest specjalny - mocny i sprężysty, trochę zaokrąglony, mniej konturowy, ale uwolniony od twardości, a przez to całe brzmienie nabiera jędrności, nie jest ciężkie, chociaż zdecydowanie lepiej podparte niż w przypadku Classiców 10.
ProAcowi udało się więc połączyć witalność z nasyceniem niskich rejestrów, ale nie poprzez rozjaśnienie samej góry, lecz pozostawienie pewnego luzu w zakresie niskich tonów, a przede wszystkim wydobycie dźwięczności ze środka pasma.
Średnica nie jest gruba i podgrzana w niższym podzakresie, lecz dość odważnie podana na przełomie z wysokimi tonami. Pamiętam jakieś ProAki sprzed paru lat, które trochę w tym zakresie przesadziły i zbyt chętnie "dzwoniły", przesuwając ku górze wokale, a ku dołowi blachy perkusji.
To zresztą efekt spotykany czasami w kolumnach innych firm, chociaż obecnie większość konstruktorów wykazuje się czujnością, może nawet nadmierną, i zakres ten wycofuje zapobiegając jakiejkolwiek agresywności, ale też ograniczając naturalną ekspresję.
Trzeba się nieźle nagimnastykować, w zasadzie łączyć wodę z ogniem, żeby wyjść z tego z brzmieniem jednocześnie żywym i niemęczącym, a ostateczny rezultat i tak zależy w jakiejś mierze od współpracującego sprzętu...
Do Studio 148, inaczej niż do R500 KEF-a, szukałbym więc raczej spokojnego, grającego "satynowo" wzmacniacza, zamiast jakiegoś rozkrzyczanego nerwusa. Same ProAki wystarczająco się starają, aby muzyka nie była nudna. W jakiejś recenzji przeczytałem, że grają za spokojnie... Trzeba mieć głód wyjątkowych emocji, żeby je tak ocenić.
Andrzej Kisiel