Unitra jest gorącym tematem tego sezonu. Chyba nie ma już nikogo, kto interesując się sprzętem audio, nie słyszał o powrocie tej niegdyś najpopularniejszej polskiej marki na rynek.
Jeżeli napiszę, że "legendarnej", niektórzy uznają to za przesadę, ale przecież nie jest to tożsame z zachwytem nad jej przeszłością. Legendy nie muszą być tylko wzorami wszelkich cnót, a zainteresowanie, a nawet emocje, jakie wzbudza Unitra, wynikają zarówno z aktualnych działań obecnego właściciela, jak i długiej historii.
Tych, którzy jej osobiście doświadczyli, jest wśród nas coraz mniej, ale najwyraźniej kolejne generacje chcą przejąć ten spadek. Byle z dobrodziejstwem inwentarza… Nie ma co ukrywać, na dobre i na złe Unitra kojarzy się ze sprzętem z czasów PRL-u, a kolumny z tamtej epoki – z Tonsilem.
Wyjaśnijmy więc krótko, że Tonsil wchodził wówczas w skład Zjednoczenia Unitra, (w latach 80. przekształconego w Zrzeszenie Przedsiębiorstw Przemysłu Elektronicznego), które obejmowało wiele innych zakładów (m.in. Diorę). Dzisiaj, po wielu przekształceniach, Diora i Tonsil to firmy zupełnie niezależne, podobnie jak reaktywowana Unitra.
Kultywując tradycję dawnego omnipotencyjnego Zjednoczenia/Zrzeszenia, Unitra produkuje szeroki asortyment sprzętu elektroakustycznego. Kiedy testowaliśmy WSH-805 / CSH-801 / ZGZ-801, były to jedyne gotowe urządzenia, jednak zapowiadano już dwa gramofony, a na Audio Show pokazano jeszcze więcej – mniejszy wzmacniacz i mniejsze (podstawkowe) kolumny głośnikowe.
Te ostatnie są w kontekście Unitry ZGZ-801 szczególnie interesujące, bowiem wcale nie powielają ich techniki i stylu – opierają się na zupełnie innych przetwornikach, obudowa ma nowocześniejszą estetykę, co jest trochę zaskakujące. Szczegółów nie znamy, urządzenia te nie są prezentowane na stronie producenta, ale widząc, że Unitra wcześniej nie rzucała słów na wiatr, jesteśmy przekonani, że będzie ciąg dalszy.
Czytaj również: Czy długość przewodów ma wpływ na pracę kolumn?
Z konstrukcją, wyglądem, a nawet przebiegiem testu kolumn Unitra ZGZ-801 wiąże się kilka ciekawostek, wynikających w jakimś stopniu z oryginalności całej inicjatywy współczesnej Unitry.
Wszystkie testowane urządzenia (w tym WSH-805 i CSH-801) przybyły do nas w drewnianych skrzyniach; ZGZ-801 oczywiście w największych i chyba cięższych niż same kolumny (też nielekkie). Pomyślałem, że to gruba przesada – te kolumny nie wymagają aż takiego zabezpieczenia, będzie ono niewygodne dla każdego sklepu czy redakcji…
Okazało się jednak, że to "opakowanie" specjalne, służące wyłącznie transportowi pary demonstracyjnej – przeznaczonej do testów, na prezentacje. Skoro tak, to rozumiem, tym bardziej że w rozpakowaniu pomagał sam wiceprezes, szef konstruktorów, Adrian Krupowicz, którego pasja napędza całe przedsięwzięcie.
Czytaj również: Czy przetworniki koncentryczne wymagają zwrotnicy do podziału pasma?
Unitra ZGZ-801 - obudowa i wykończenie
Wzornictwo ZGZ-801 przypomina klasykę z przełomu lat 70. i 80. (do której odwołuje się elektronika) raczej detalami (maskownica!), a całością (proporcje obudowy i układu głośnikowego) – raczej późniejszą dekadę.
Jest to więc projekt trochę eklektyczny, ale może trzeba być historykiem techniki głośnikowej, żeby dostrzegać te niekonsekwencje, a dla większości kolumny Unitra ZGZ-801 będą po prostu dużymi, smukłymi, dość łatwymi do ustawienia kolumnami, estetycznie bezpiecznymi.
Można trochę żałować, że na otwarcie oferty, do kompletu z bezbłędnie stylową elektroniką, Unitra nie przygotowała konstrukcji odważniej odwołującej się do klasyki, a więc szerokiej, niskiej, z jednym dużym niskotonowym – podobnie jak wiele innych firm wykorzystujących nurt vintage i biorących za wzór swoje (i nie tylko swoje) dawne produkty. Takie myślenie niekoniecznie musiałoby zaprowadzić do Altusów…
Dużą estymą cieszą się dawne tonsilowskie "czterdziestki z membraną bierną" i coś na ich wzór było nawet brane pod uwagę już dwa lata temu, jednak powstały kolumny bardziej nowoczesne, chociaż na pewno nie awangardowe.
Obudowa kolumn Unitra ZGZ-801 stoi na cokole, który nie służy poprawie stabilności, bowiem "chowa się" pod dolną ścianką właściwej skrzyni, za to wyraźnie "odrywa" ją od podłogi, dodając całej bryle nieco lekkości.
Front jest czarny, ale otoczony "ramką" krawędzi bocznych ścianek – to szczegół typowy dla ogółu konstrukcji sprzed 40 lat, konsekwentnie połączony z maskownicą mieszczącą się między tymi krawędziami, ale nowocześnie mocowaną na ukryte magnesy, a nie na kołki.
Przygotowane są dwie wersje kolorystyczne – całkowicie czarna (barwiony na czarno fornir jesionowy i czarny materiał maskownicy) i brązowo-beżowa (orzech amerykański i lniany materiał maskownicy). Ta druga jest bardziej vintage, jednak przypomnę, że w latach 80. o wiele większą popularnością cieszyły się kolumny czarne niż w kolorze drewna. Altusy też były wykonywane w dwóch wersjach – czarnej i dębowej…
Czytaj również: Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?
Unitra chwali się nie tylko dbałością o styl, ale też zaawansowaniem i obudowy. Wedle deklaracji jest to konstrukcja typu "skrzynia w skrzyni". Zgodnie z dawną (ale wciąż dobrą) receptą, dwie warstwy "nośne" powinny być przedzielone warstwą tłumiącą.
Tego szczegółu producent nie wyjaśnia, ale informuje, że łączna grubość dwóch warstw MDF-u wynosi 20 mm. Dodaje to tego, iż masa "zestawu" wynosi 74 kg, co byłoby zaskakujące wobec takiej wielkości obudowy i grubości ścianek, jednak jest to masa pary kolumn.
Niezależnie od tego zastosowano system obudowy zamkniętej, skądinąd też bardziej popularny dawniej niż obecnie, chociaż… druga konstrukcja tego testu, Diora Chors 7, również jest tego typu. Najwyraźniej polscy konstruktorzy pracują na podobnych falach, a zalety tego systemu są im doskonale znane.
Jeżeli chodzi o historyczne konotacje, to obudowy zamknięte były preferowane przez dawną Unitrę (a więc głównie Tonsil) na wcześniejszym etapie rozwoju, w latach 70-tych; w latach 80-tych dominowały już bas-refleksy (głównie niespożytą siłą Altusów), za wyjątkiem mniejszych konstrukcji ("15-tek", "30-tek").
Czytaj również: Czy obudowa z membraną bierną to obudowa zamknięta?
Unitra ZGZ-801 nie ma więc takiego protoplasty, jak WSH-805, mimo to z czymś mi się kojarzy - pod warunkiem, że w wersji orzechowej i z założoną maskownicą – a mianowicie ze znacznie mniejszymi "25-tkami", znanymi też jako kolumny do "Elizabetki". Poszukajcie a znajdziecie.
Unitra pisze więcej na ten temat obudowy zamkniętej, wymieniając wśród korzyści łatwość ustawienia; chodzi z grubsza o możliwość zbliżenia do ściany bez tak dużego ryzyka wyeksponowania niskich częstotliwości, jak w przypadku obudowy bas-refleks, ale wypada zastrzec, że absolutnie uniwersalnych rozwiązań i gwarancji w tej mierze nie ma.
Jest jednak jeszcze jedno podobieństwo konstrukcji Unitry i Diory – Chorsy 7 są nieco większe, ale obydwie mają podobne proporcje, a więc umiarkowaną głębokość; ustawione pod ścianą, będą wyjątkowo mało "obecne" w pomieszczeniu, co dla części użytkowników może mieć duże znaczenie.
Unitra ZGZ-801 - układ głośnikowy
Unitra nie produkuje własnych głośników, ale zapewnia, że stosowane typy zostały przygotowane specjalnie na zamówienie . Niskotonowe to polskie STX-y, średniotonowy i wysokotonowy – norweskie Seasy.
Czytaj również: Dlaczego otwór bas-refleks nie promieniuje w fazie przeciwnej do fazy przedniej strony membrany?
Układ głośnikowy już na pierwszy rzut oka wygląda dość oryginalnie, a po rozpoznaniu szczegółów – jeszcze bardziej. Umieszczenie wysokotonowego poniżej średniotonowego to jeszcze nic specjalnego, bowiem przy obudowie tej wysokości (ok. 120 cm) to decyzja jak najbardziej racjonalna (chociaż rzadko spotykana czterdzieści lat temu… bo nie było wtedy tak wysokich kolumn); głośnik wysokotonowy znajduje się więc na optymalnym pułapie 85 cm.
Frapujący jest fakt, że parze 20-cm niskotonowych towarzyszy tej samej wielkości, a więc bardzo duży w swojej kategorii, 20-cm głośnik średniotonowy. Prawdopodobnie jest to typ zasadniczo nisko-średniotonowy, głośnik norweskiego Seasa, a więc dobrej jakości, "odpowiedzialny".
Nasuwa to przypuszczenie, że został on obciążony również niskimi tonami, czy to poprzez bardzo niską częstotliwość podziału, czy też bardzo łagodne filtrowanie górnoprzepustowe, a być może mamy do czynienia z układem elektrycznie dwuipółdrożnym (gdzie wszystkie trzy 20-tki przetwarzają niskie częstotliwości, ale tylko jedna, właśnie ta – średnie tony).
Dość snucia przypuszczeń, skoro wiemy, jak jest naprawdę… Częstotliwość podziału jest wysoka – 700 Hz, średniotonowy jest więc bardzo słabo obciążony, co oczywiście ma swoje dobre strony – cewka nie grzeje się mocno, nie ma kompresji, nie rosną zniekształcenia. Są też minusy dużych średniotonowych – przede wszystkim słabsze rozpraszanie wyższego podzakresu.
Konstruktorzy decydujący się na ich zastosowanie wiedzą o tym, ale zwykle kusi ich koncepcja przetwarzania szerokiego zakresu średnich częstotliwości, już od 200–300 Hz, przez jeden głośnik, co wymaga jego dużej wytrzymałości, która idzie w parze z wielkością. Do tego jednak wystarczą zwykle już 18-tki… A tutaj 20-tka jest filtrowana tak, jak zwykle 10-tki czy 12-tki.
Producent odnosi się do tego rozwiązania stwierdzeniem, że konfiguracja jest "inspirowana przez układ d’Appolito". Warto i nad tym się zastanowić. Oczywiście nie jest to typowy układ d’Appolito (symetryczny) i producent takiego nie obiecuje, ale co może on mieć wspólnego z wysoką częstotliwością podziału?
Ewentualnie to, że przy dość łagodnym filtrowaniu obydwu sekcji, niskotonowe i średniotonowy efektywnie ze sobą współpracują w zakresie 500 Hz – 1,5 kHz a ponieważ średniotonowy znajduje się powyżej wysokotonowego, a niskotonowe – poniżej, więc duża część energii średnich tonów biegnie mniej więcej z kierunku wysokotonowego.
Producent dodaje do tego obietnicę "wyjątkowych wokali" dzięki ominięciu częstotliwościami podziału zakresu największej czułości słuchu, jednak wartościami 700 Hz i 2,8 Hz niespecjalnie się od tego zakresu oddala, co niczego nie przesądza, bo na naturalność wokali wpływa bardzo dużo czynników.
Unitra ZGZ-801 - odsłuch
Kolumn Unitra ZGZ-801 słuchaliśmy kilka miesięcy temu, razem ze wzmacniaczem WSH-805 i odtwarzaczem CSH-801, z pierwotnym zamiarem przedstawienia jednego dużego testu całego takiego systemu.
Podłączyłem ZGZ-801 również do dwóch innych, "standardowych" wzmacniaczy, służących obecnie do różnych testów (nie zdradzam ich typów, ale zapewniam że są "uniwersalne", a przede wszystkim wiem, czego się po nich spodziewać), dzięki czemu możemy je odpowiedzialnie porównywać do Chorsów 7 Diory, które potraktowałem w taki sam sposób, chociaż kilka miesięcy później.
Chorsów 7 słuchałem przed chwilą, Unitry ZGZ-801 znacznie wcześniej, więc sięgam do notatek, ale i do pamięci, bowiem ich brzmienie było nie mniej charakterystyczne niż konkurenta, a zarazem na tyle różne, że nie mam obaw, aby takie "przesunięte w czasie" porównanie było nierzetelne. Nie mogę wszakże wykluczyć, że postawione obok siebie w tym samym miejscu i czasie, stworzyłyby nieco inny obraz tych różnic.
Wspólnym mianownikiem charakterystyki tonalnej obydwu konstrukcji jest ogólnie mocna średnica, co można też stwierdzić w pomiarach, które jednak nie ujawnią specyfiki barwy i "klimatów", a te są już odmienne. ZGZ-801 nadają muzyce wolumen. I nie chodzi tylko o scenę, ale o poszczególne elementy, zwłaszcza w zakresie średnich tonów.
Czytaj również: Co jest układ dwuipółdrożny?
Chociaż to kolumna duża, więc ostatecznie nic dziwnego, że gra "dużym dźwiękiem", jednak jest w tym coś szczególnego, zwykle korzystnego dla naturalności wielu instrumentów, głosu, a także "całokształtu". Właśnie tego często brakuje z domowych systemach hi-fi – wiarygodnej masy i objętości średnich tonów, nawet przy mocnym basie i dobrej dynamice. W pewnym stopniu może to być skutek zastosowania dużego średniotonowego.
Wiemy jednak z pomiarów, że wcale nie wykorzystano jego możliwości do pokrycia całego zakresu średnich częstotliwości, "dolny środek" obsługują dwa niskotonowe, co wydawało się posunięciem ryzykownym, ale po owocach ich poznacie, a osiągnięte brzmienie broni takiej decyzji lepiej niż wszelkie pomiary (które też są całkiem dobre). Można się zastanawiać, co by było gdyby (częstotliwość podziału była niższa) – może jeszcze lepiej, na pewno inaczej, ale jest dobrze.
Unitra ZGZ-801 grają obficie, bogato, swobodnie, jak z dużego instrumentu, a nie miniaturki. Nie ma tutaj ani krzykliwości, dopalenia, ani nawet skupienia.
Czytaj również: Co to jest główna oś odsłuchu?
Pozorne źródła dźwięku są trochę rozmazane, a jednak wiarygodne i obecne, w sposób bardziej naturalny dla dźwięku na żywo, realizacji koncertowych niż nagrania studyjnego.
Nazwijmy ten dźwięk "klubowym", z zastrzeżeniem iż chodzi o żywą muzykę w małej sali, a nie o "muzykę klubową"; do takiej Unitry ZGZ-801 też się nadają, ale nie będzie to ich żywioł, skoro nie pompują basu.
Dla mnie ich styl najbardziej pasuje do akustycznego jazzu i do starego rocka, ewentualnie do klasyki – o ile ważniejsza jest dla nas ogólna atmosfera poważnego wydarzenia niż śledzenie techniki gry i pozycji poszczególnych muzyków.
Wysokie tony zostały dobrze zintegrowane, podporządkowane, ale nie zmarginalizowane. Nie rażą ostrością ani zapiaszczeniem. Są uprzejme w swojej "zwyczajności", bez fajerwerków i wyrafinowanego niuansowania zapewniają "kompletność" odtworzenia każdego nagrania.
Bas jest porządny – dobrze kontrolowany, z większą dozą rytmiczności niż z Chorsów, za to z mniejszą masą najniższych rejestrów. Lekko podbarwiony w górnym zakresie (co jednak nie dominuje nad ogólnym wrażeniem, a może nawet dobrze z nim harmonizuje), nie szaleje, ale dzięki temu ZGZ-801 można postawić blisko ściany (sam też to uczyniłem).
Z takim charakterem mogą być elementem wielu systemów, nie tylko Unitry, ale przypomnę wnioski z testu WSH-805/CSH-801 – te kolumny dobrze do tego zestawu pasują, korzystnie ocieplając i "dosycając" jego brzmienie.
Klimat kolumn Unitra ZGZ-801 można uznać za "analogowy", bardziej homogeniczny niż analityczny, wolny od nerwowości i przejaskrawień, ale dość żywy i soczysty, "łaskawy" dla słabszych nagrań.
Brzmienie ZGZ-801 dobrze pasuje też do wyglądu, jest skoncentrowane bardziej na muzyce i ogólnym wrażeniu naturalnej swobody niż na aspektach technicznych.