Łączą to, co w technice Dali obecnie najbardziej zaawansowane, z tym, co dla firmy najbardziej typowe. Nie jest to może "typowość” bardzo oryginalna, bo wywodzi się z jakże popularnego obecnie dwuipółdrożnego układu, lecz w wydaniu Dali specyficznie zmodyfikowanego i pełniącego bardzo ważną rolę w ofercie - tego typu układy są w duńskiej firmie szczególnie hołubione, co widać zarówno w katalogu, jak i w fakcie, że cztery lata temu nagrodę EISA dostał model Ikon 6 - znacznie tańsza, ale układowo analogiczna (symbol też podobny...) konstrukcja.
Zresztą trudno przy tej okazji nie przypomnieć, że Dali zdobywając nagrodę EISA również trzy lata temu, a kolejną w zeszłym roku, zaliczyło nagrody cztery lata pod rząd, co dla firmy o profilu głośnikowym, a nie "ogólnoelektronicznym”, jest sukcesem chyba dosłownie niebywałym.
Jednak w pełni zasłużonym, bo proszę zwrócić uwagę, za co dokładnie były te nagrody - za każdym razem za wyraźnie różne projekty, nie za kolejne "zwykłe” zespoły głośnikowe. Po Ikonach 6 nagrodzono szalenie dizajnerskie Fazony, a ostatnio - innowacyjny system aktywnych głośników bezprzewodowych.
Wracając do Epiconów, decyzja o nagrodzeniu największych "ósemek”, a nie "szóstek”, była w dużej mierze determinowana kategorią nagrody - "Europejski hi-end roku". A jak hi-end, to lepiej będzie nagrodzić droższe... Chociaż Dali Epicon 6 miały równie wielu zwolenników, co Epicony 8.
Design
Wszystkie Epicony, w tym i Dali Epicon 6, są wykonane z mistrzowską precyzją, z użyciem najlepszych materiałów, pełne smaczków, jak przystało na produkty luksusowe, drogie i przecież najlepsze w ofercie. Coś jednak pozostawia u mnie niedosyt...
W gruncie rzeczy, niezależnie od zaawansowanej techniki, jaką w nich zawarto, i od owego "dopieszczenia" w sferze estetyki, są bardzo konwencjonalne, płynące z głównym prądem głośnikowej mody.
Niczego nowego i oryginalnego w ich projekcie wzorniczym nie widzę; mają się podobać większości i uniknąć kontrowersji. Typowe proporcje, zaokrąglone ścianki, błyszczący lakier - elegancko i bezpiecznie. Firma na pewno ma designerów, którzy potrafiliby przygotować coś odważnego, lecz szefowie zdają się sądzić, pewnie nie bez racji, że klient na takie kosztowności to zwykle konserwatysta.
Układy, układziki
Układ dwuipółdrożny zostaje rozwinięty przez pomysł, który jest chyba najważniejszym znakiem rozpoznawczym Dali - zastosowania hybrydowego modułu wysokotonowego, składającego się z 28-mm jedwabnej kopułki i wstęgowego "superwysokotonowego". Zamiast jednego, takiego czy innego przetwornika wysokotonowego, stosowanego w większości konstrukcji, pojawiają się więc dwa różne, dzielące między siebie zakres wysokotonowy.
Jeżeli takie połączenie ma sens, to dlaczego jest tak rzadko spotykane? Oczywiście wszyscy konstruktorzy wiedzą, że kopułka ma swoje walory i ograniczenia, a wstążka swoje. Gdyby udało się połączyć ich zalety, a wyeliminować wady, powstałby przetwornik bliższy idealnemu.
Czy jednak sposobem na takie połączenie jest... podzielenie pasma między dwa przetworniki, nawet jeżeli uznamy, że kopułka jest bardziej predestynowana do przetwarzania "niższej góry”, a wstążka - "wyższej”?
Każdy podział pasma generuje kolejne problemy, których nie można uniknąć i które trzeba rozwiązywać, budując układy dwudrożne, dwuipółdrożne czy trójdrożne, ponieważ oczywistych ograniczeń pojedynczego przetwornika (a w układach większej mocy nawet dwóch przetworników) nie da się usunąć inaczej, niż poprzez rozwinięcie układu o kolejny, innego typu przetwornik.
Większość konstruktorów uznaje jednak, że różnego typu przetworniki wysokotonowe nie służą temu, aby je ze sobą łączyć, ale żeby między nimi wybierać, jako że zupełnie wystarczą do obsłużenia dedykowanego im zakresu, a ich ewentualne ograniczenia są mniej istotnie niż problemy, jakie powstaną przy próbie łączenia różnych typów. I raczej nie chodzi tutaj o problemy natury finansowej, ale akustycznej.
Z podobnego powodu tak rzadko widuje się układy czterodrożne z dwoma różnymi średniotonowymi - nawet wśród referencyjnych kolumn renomowanych firm dominują układy trójdrożne. Problem z parą wysokotonowych jest z jednej strony najmniejszy, z drugiej - najpoważniejszy.
Podział ma mieć miejsce przy bardzo wysokich częstotliwościach (kilkanaście kHz) i można uznać, że czułość ucha w tym zakresie na ewentualne zniekształcenia, jakie wniesie podział, jest na tyle mała, że można je zignorować... Ale sama idea cyzelowania dźwięku za pomocą dwóch przetworników byłaby sprzeczna z takim założeniem.
Problem jest potencjalnie poważny dlatego, że wysokie częstotliwości to krótkie fale, przy których pod mniejszymi kątami pojawiają się przesunięcia fazowe między rozsuniętymi na określoną odległość przetwornikami i wynikające stąd nierównomierności wypadkowej charakterystyki przetwarzania.
Łącząc dwa różne wysokotonowe, można więc trochę zyskać albo dużo stracić... Żeby bilans był dodatni, trzeba sprawę przeprowadzić perfekcyjnie, czyli idealnie zgrać filtrowanie, zarówno w dziedzinie amplitudy, jak i fazy. Konstruktorzy Dali bawią się tym od lat, więc można się spodziewać, że wychodzą na swoje i brzmienie jest po prostu lepsze, niż byłoby z samej kopułki lub samej wstążki.
Membrany
Drugą ciekawostką spotykaną w większości kolumn Dali są brązowe membrany głośników niskotonowych, nisko-średniotonowych i średniotonowych - kolor taki ma sugestywnie nawiązywać do domieszki włókna drzewnego, ale zasadniczą substancją membrany pozostaje pulpa celulozowa, do której zwykle dodaje się szaroniebieski barwnik.
Czasami Dali posuwa się do tego, że barwi na brąz membrany nawet bez drzewnej domieszki (najtańsze serie), ale w Epiconach mamy oczywiście te najlepsze. Warto zwrócić uwagę, że niezależnie od drzewnych domieszek (w zakresie nisko-średniotonowym) i wstęgowych dodatków (w zakresie wysokotonowym) mających za zadanie nie tylko poprawiać brzmienie, ale i wyróżniać produkty Dali, układ jest konwencjonalny i bazuje na tradycyjnych, naturalnych materiałach membran, od zawsze bardzo lubianych przez Duńczyków - celulozowych i tekstylnych.
Układ magnetyczny Dali Epicon 6
Najważniejszym elementem techniki, który wyróżnia Epicony w całej ofercie Dali, jest "Linear Drive Magnet System”; działanie i nazwa nawiązują do opracowanego wiele lat temu przez innych Duńczyków z firmy Scan-Speak systemu "Symmetric Drive”.
Jednak wysiłki mające na celu poprawę działania układu magnetycznego - nie tylko w zakresie jego siły, ale też zmniejszenia zniekształceń - są udziałem wielu producentów. W pozornie prostym układzie, jaki tworzą magnes i poruszająca się w jego polu cewka, znajduje się wiele źródeł zniekształceń.
Układ magnetyczny nie ma przecież konstrukcji symetrycznej (pierścień magnetyczny znajduje się po jednej stronie szczeliny, "z tyłu”, gdy patrzymy od przodu), rozkład pola powyżej i poniżej cewki jest niesymetryczny i niejednorodny, prąd płynący przez cewkę wpływa na parametry układu magnetycznego (indukuje prąd w elementach przewodzących), cewka zmienia swoją indukcyjność w zależności od położenia...
Parametry układu magnetycznego, a w ślad za tym charakterystyka impedancji, a nawet amplitudowa charakterystyka przetwarzania, wcale nie są stałe, lecz zmieniają się w funkcji natężenia płynącego przez cewkę prądu i jej wychylenia. Wymyślono i udoskonalono już mnóstwo patentów, a wciąż jest coś do zrobienia.
System Dali jest kompleksowy, zawiera wiele rozwiązań, a zupełnie nowy, którym firma się chwali, polega na zastosowaniu materiału SMC - bazującego na miękkich związkach magnetycznych - w częściach układu znajdującego się w bezpośredniej bliskości cewki, a więc narażonych na oddziaływanie płynącego przez nią prądu.
Stosowane już wcześniej aluminiowe (lub miedziane) pierścienie, sama geometria elementów całego układu magnetycznego - to wszystko ma prowadzić do dalszego zmniejszania zniekształceń nieliniowych, bo z opanowaniem dobrze zrównoważonej charakterystyki przetwarzania poradzić sobie dzisiaj może - za pomocą programów symulacyjnych i prostych systemów pomiarowych - nawet średnio doświadczony konstruktor.
Nie da się jednak ani za pomocą skomplikowanych zwrotnic, ani prostych, i żadnego typu obudów, ich wzmacniania i wytłumiania, redukowania rezonansów czy izolowania wibracji usunąć tego typu zniekształceń, o jakich piszemy powyżej - powstających na samym początku przetwarzania napięcia na dźwięk.
Przy okazji rodzi się też taka refleksja, że bardzo trudno jest ocenić jakość układu magnetycznego tylko na podstawie jego zewnętrznego wyglądu i wielkości - to, co może stanowić o jego zaawansowaniu, jest ukryte wewnątrz.
"Piękny, duży magnes"... Owszem, mając do czynienia z układami magnetycznymi tego samego producenta, głośników tej samej serii, można przypuszczać, że większy magnes nie będzie w środku uboższy od mniejszego, a jego większa siła też jakoś zaprocentuje - albo wyższą efektywnością i niższą dobrocią, albo wyższą mocą (pozwalając prowadzić cewkę znacznie dłuższą niż szczelina).
Ale wystarczy zdać sobie sprawę, jak wielkie znaczenie, nawet w najprostszych układach magnetycznych, ma rzecz tak podstawowa (a niewidoczna), jak wypełnienie szczeliny uzwojeniem cewki - im lepsze wypełnienie, tym wyższa efektywność i niższe zniekształcenia.
Wymaga to dużej dokładności wykonania elementów, stabilności kształtu cewki i jej idealnie osiowego prowadzenia przez zawieszenie - aby cewka nie "ocierała się” o szczelinę. (Czasami z całej dostawy - co prawda zwykle niewielkiej - głośników Tonsilu w latach 80. nie mogłem dobrać jednej pary, która nie miałaby tej wady! Najbardziej wrażliwe pod tym względem były, skądinąd mające dobre notowania, średniotonowe GDM18/40). A to dopiero początek drogi do uzyskania naprawdę niskich zniekształceń w układzie magnetycznym, niewymagający przecież żadnej zaawansowanej technologii...
Odsłuch
Wyglądałoby to bardzo dziwnie, gdybym w takim teście nie porównywał brzmienia opisywanych kolumn. A bezpośrednie porównania, choćby nawet owijać w bawełnę i używać najbardziej dyplomatycznych zwrotów, przynajmniej gdzieniegdzie muszą prowadzić do wniosków, że jeden model robi coś lepiej, a drugi - gorzej. I nawet jeżeli ja takich wniosków bezpardonowo wyciągać nie będę, przedstawiając różnice jako "równoprawne sposoby intepretacji”, to i tak zrobią to czytelnicy, słusznie lub nie...
Dynaudio C2 mają swoją długą historię, sam testowałem ich pierwszą wersję dziesięć lat temu, natomiast Dali Epicon 6 znałem tylko z relacji z drugiej ręki; były to jednak relacje wiarygodne i entuzjastyczne - pochodzące od kolegów z EISA, a niektórzy z nich już na wiosnę 2012 testowali te kolumny - my wówczas zajęliśmy się większymi Epiconami 8. I właśnie Epicony 8 były naturalnym tropem, jakim szły moje oczekiwania względem mniejszych "szóstek”.
Oczywiście skoro mniejsze, to mogą grać "mniejszym” dźwiękiem, cokolwiek to oznacza, ale z zaznaczeniem charakteru i tych możliwości, które od wielkości mniej zależą, a które słyszałem już z "ósemek". Z drugiej stronykolumny Dali Epicon 6 stanęły do konfrontacji z C2 i to też ustawiło jakąś perspektywę.
Pamiętam bowiem Epicony 8 z brzmienia niezwykle czystego, a zarazem naturalnego, nasyconego i płynnego. Dostojnego i wyrafinowanego spokojem oraz przejrzystością, a przy tym swobodnego dynamiką i bogatym detalem. Itede, itepe, sraty taty, kilo waty.
Dali Epicon 6 nie poszły jednak dokładnie tym tropem; przynajmniej na tle Confidence grają żywiej, intensywniej, nie mają tej łagodności, która niemal definiuje brzmienie Confidence, a która była też wpisana w dokładność i klarowność Epiconów 8.
O ile w profilu Confidence najważniejsza jest spójność, porządek, a wiarygodność oraz siła przekonywania, więc i przyjemność słuchania, nie jest szczególnie wspierana przez dynamikę, to Dali Epicon 6 kreują mocniejszy dźwięk, w którym ważna jest jednak nie "masa”, ale szybkość ataku, dyscyplina wybrzmień i rytm - o ile w ogóle jest on obecny.
Bas wcale nie jest wielki czy potężny, nie był też taki w Epiconach 8, i tutaj widzę wspólne cechy obydwu konstrukcji, mimo że wielkość determinuje różnicę w możliwościach - bas z Epiconów, mniejszych czy większych, jest bardzo zwinny, czysty, każde uderzenie jest wyraziste, a zagęszczenie niskich częstotliwości w aranżacji nie skazuje nas na bulgot czy "wymiksowanie” wszystkich składowych.
Kompresja pojawi się na poziomie niewiele odbiegającym od możliwości typowego układu dwuipółdrożnego z parą "18-tek”, więc za pomocą kolumn Dali Epicon 6 nie wygenerujemy wprost estradowego brzmienia, lecz dopóki będziemy się trzymać "domowych” poziomów głośności, będziemy w kontakcie ze zdrowym, konturowym, zwartym basem, który wcale nie musi przywalać ani się przewalać, żeby zaznaczyć swoją obecność, a przede wszystkim dać muzyce, która tego wymaga, dobrą rytmiczną podstawę.
Dali Epicon 6 jest właśnie jak dobry basista w zespole - nie leni się ani nie robi z siebie lidera, gra sprawnie i dokładnie. Nawet jeżeli w tle, to takie "tło" daje muzyce witalność, zamiast ją odbierać, gdy basista przesadza. Zróżnicowany, dźwięczny zakres niskotonowy doskonale pasuje do... drugiego skraju pasma.
Tak, w moim odbiorze Dali Epicon 6 chwalą się przede wszystkim skrajami pasma; nie znaczy to, jak już wspomniałem w opisie basu, że dominują, ale ich klasa, maniery, rozdzielczość są wybitne. I o ile bas z układu dwuipółdrożnego nie może być "ostatecznie" doskonały w każdym wymiarze, to taki moduł wysokotonowy i takie brzmienie, jakie z niego tutaj uzyskujemy, jest już w absolutnej ekstraklasie. Jednak bardzo trudno byłoby wyrokować, czy lepszą górę pasma mają Epicony, czy Confidence. Naprawdę nie warto silić się na takie sądy.
Najważniejsze, że słychać różnicę, słychać też wspólny "rodowód" - w działaniu kopułkowo-wstęgowego modułu Dali wstęga daje "wykończenie”, jednak zasadniczy ton nadaje jedwabna kopułka. Góra pasma jest z Dali jaśniejsza, bardziej błyszcząca, perkusja efektownie wybrzmiewa feerią swoich harmonicznych (mikrorezonansów?), wciąż nie atakuje mocną "blachą", wciąż przede wszystkim szeleści, a nie dzwoni, muska i pieści, jest jednak bardziej soczysta, choć nie mniej detaliczna niż z Dynaudio...
Tam są bardziej wytrawne, zdystansowane, może nawet bardziej przejrzyste i precyzyjne, ale mniej zaangażowane - góra Dali gra radośniej, lekko iskrząc i sypiąc detalem. Do pewnego stopnia jest to związane z typowym dla Dali wyeksponowaniem na osi głównej, które szybko topnieje, gdy schodzimy na bok, czyli gdy kolumny ustawimy osiami równolegle, a nie na wprost miejsca odsłuchowego. W takiej sytuacji można sobie we własnym zakresie, tylko ustawieniem, "podregulować" poziom wysokich tonów; natomiast gdy kolumny są zestrojone bardzo liniowo, możemy ich mieć mniej, ale nigdy więcej.
Sposób strojenia Dali Epicon 6 (i generalnie Dali) pozwala na coś jeszcze: zamiast ustawiać je osiami równolegle, można zrobić coś przeciwnego - skręcić je tak bardzo, aby osie przecięły się jeszcze przed miejscem odsłuchowym. Wtedy również zmniejszymy poziom wysokich tonów, ale spowodujemy zupełnie inną sytuację z dźwiękami odbitymi i budowaniem sceny - znacznie zredukujemy pierwsze odbicia od ścian bocznych, o ile te znajdują się (zbyt) blisko - w takiej sytuacji jest to więc bardzo wskazane.
Ja spróbowałem takiego ustawienia przy dużej odległości od ścian i różnica też była wyraźna - mniejsza scena, a w zamian lepsza lokalizacja. Ken Ishiwata stosuje tę metodę regularnie i z każdymi kolumnami, a ponieważ od pewnego czasu jest "ambasadorem" nie tylko Marantza, ale też głośnikowej marki Boston Acoustics, więc ustawia tak i te kolumny, które mają niemal pryncypialnie liniowe charakterystyki i w ostatecznym rezultacie w takim ustawieniu wysokich tonów jest odrobinę za mało (według mnie) c za to Dali nadają się do tego doskonale.
Dynaudio mają średnicę spokojniejszą, trochę zmiękczoną i zaokrągloną, natomiast Dali gra z mocniejszą artykulacją, "więcej się dzieje". Dali Epicon 6 chętnie wysuwają dźwięk do przodu, ale nie zawsze i nienachalnie.
Najczęściej scena nie była tak głęboka jak z Dynaudio, za to najważniejsze dźwięki zajmowały mocniejsze pozycje na pierwszym planie - nawet jeżeli nie oznaczało to, że pierwszy plan jest tuż przed nosem. Trąbka była agresywniejsza, co nie jest zarzutem - to też składnik naturalnego brzmienia.
Brzmienie nigdy nie stawało się chropawe czy zmatowione, a tym bardziej przymulone. Płynne, elegancko błyszczące, imponujące zróżnicowanym detalem, przypomina trochę zewnętrzną aparycję tych kolumn.
Za to bas - znacznie lepszy, niż można by się po kolumnach tej wielkości spodziewać. "Kolumny DALI są projektowane i produkowane z miłości do muzyki" - Lars Worre, CEO, DALI A/S. Owszem, Epicony grają świetnie, muzykę przecież, ale czy miesięcznik "Audio" jest redagowany i drukowany z miłości do audiofilów?
Andrzej Kisiel