Cambridge Audio CXA81 - front
Front wzmacniacza Cambridge Audio CXA81 ma lekko zaokrąglone krawędzie i charakterystyczny występ na dole, pełniący rolę podpory (z tyłu są już typowe nóżki). Pokrętło głośności umieszczono typowo, z prawej strony, działa również tradycyjnie.
Środek zajmuje ciemny, akrylowy panel z dziewięcioma przyciskami wyboru źródeł. Podzielono je na dwie grupy - cztery dla wejść analogowych i cztery dla cyfrowych, przedzielone przełącznikiem wyjść głośnikowych.
Włączenie poszczególnych funkcji sygnalizują subtelne diody. Nie zabrakło wyjścia słuchawkowego (3,5 mm). Nie ma natomiast wyjścia gramofonowego, ale koncepcja firmowego, systemu z gramofonem wyposażonym w phono-stage, jest okolicznością łagodzącą.
Cambridge Audio CXA81 - złącza
Cambridge Audio CXA81 ma cztery wejścia liniowe RCA i jedno XLR. Wprawdzie wzmacniacz nie jest zbalansowany, ale nie przekreśla to potencjalnych korzyści wynikających ze stosowania połączenia symetrycznego.
Ich źródłem może być sama transmisja (między źródłem a wzmacniaczem), jak również właściwości zbalansowanego wyjścia w odtwarzaczu. Jeżeli więc mamy tak wyposażone źródło, warto wypróbować obydwa warianty.
Wśród złącz analogowych mamy tu jeszcze wyjście z przedwzmacniacza i to w dwóch odmianach: stereofoniczne (dla zewnętrznej końcówki mocy) oraz monofoniczne dla subwoofera.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
W sekcji cyfrowej przygotowano dwa wejścia optyczne (24/96), jedno współosiowe (24/192) oraz najwartościowsze obecnie USB-B, którego możliwości sięgają 32 bit/384 kHz i DSD256.
Na deser zostaje bezprzewodowe strumieniowanie Bluetooth z kodekiem aptX HD, który Cambridge Audio stosuje coraz częściej. Obok dwóch par terminali głośnikowych pojawia się typowe wyposażenie związane z systemowym sterowaniem (RS232 i 12V).
Cambridge Audio CXA81 - wnętrze
Cambridge Audio CXA81 jest ciężki, a jego wnętrze naładowano układami liniowymi. To będzie podobało się audiofilom i trzeba przyznać, że przynosi wymierne rezultaty, potwierdzone choćby naszymi pomiarami.
Czytaj również: Czym się różni wzmacniacz zintegrowany od wzmacniacza dzielonego?
Nie ma tutaj wyraźnych oszczędności wymuszanych budżetem czy ograniczoną przestrzenią, natomiast jest duży transformator toroidalny, posadowiony pomiędzy dwoma sporymi radiatorami (oddzielnymi dla każdego kanału).
Końcówki mocy bazujące na elementach dyskretnych pracują w klasie AB. Na oddzielnych modułach zainstalowano część z układów sterowania, a także sekcję cyfrową.
Wszystko to wygląda podobnie jak u poprzednika (CXA80), ale nie jest identyczne. Aby opanować komunikację ustawionych piętrowo podzespołów, użyto przewodów (taśm), te są jednak krótkie, całość wygląda schludnie i porządnie.
Czytaj również: Czy wejścia XLR oznaczają, że urządzenie jest zbalansowane?
Głównym elementem sekcji cyfrowej jest przetwornik ESS Sabre ES9016K2M, co oznacza najważniejszą zmianę w stosunku do poprzednika (w CXA80 był DAC marki Wolfson, ulubionej przez CA przez wiele lat).
Wprawdzie ten konkretny model ESS nie jest ani najnowszy ani najlepszy (ani nawet specjalnie audiofilski, bo to odmiana "mobilna"), ale zapewnia bardzo dobre rezultaty.
Optymalnie wykorzystano jego potencjał, projektując interfejs wejściowy USB w taki sposób, aby wzmacniacz mógł przyjąć sygnał 32/384 (i wspomniany standard DSD256). Gniazdo USB jest obsługiwane przez układ XMOS - rozwiązanie typowe i optymalne.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
Odsłuch
Konstrukcyjnie Cambridge Audio CXA81 wywodzi się z integry CXA80. Testowaliśmy ją 5 lat temu, została zapamiętana (a raczej zapisana...) jako propozycja o brzmieniu uniwersalnym i bezpiecznym. Nowy model zachowuje "kręgosłup", dobre zrównoważenie, wynikającą stąd ogólną sprawność i wszechstronność, dodając do tego zarówno trochę charyzmy, jak i poloru.
Dźwięk nie jest suchy i prostacki, nazbyt dobitny czy przerysowany, świetna detaliczność nie psuje kultury, a przede wszystkim jest połączona z dobrym nasyceniem, siłą niskich rejestrów, możliwością zagrania nawet potężnego – gdy muzyka dostarcza takich bodźców.
W porównaniu z Arcamem SA20 dźwięk jest cięższy, pełniejszy, lecz nie traci energetyczności, jedzie do przodu równo i pewnie. Nie jest tak "szybki" i błyskotliwy, za to lepiej trzyma ogólne proporcje. Bas nie męczy ani nadmiarem, ani twardością. Jest gęsty, plastyczny, lekko zaokrąglony, co nie ogranicza wyraźnie jego dynamiki i kontroli.
Czytaj również: Co to jest konstrukcja dual-mono, jakie są jej wady i zalety?
Cambridge Audio CXA81 ma autorytet, wchodzi w świat poważnego basu, zachowuje się tutaj pewnie i odpowiedzialnie, czym przypomina znacznie mocniejsze i droższe urządzenia.
Średnica jest spójna, płynna, melodyjna, lekko ocieplona, bliska, bez śladów krzykliwości, nerwowości czy wysiłku. Naturalność i czystość są utrzymywane przy wysokich, "imprezowych" poziomach głośności.
Wysokie tony są słodsze niż z SA20, ale wciąż klarowne, rozdzielcze i otwarte. Tak wyważony, a przy tym kompletny dźwięk dobrze służy zarówno nagraniom dobrym, jak i słabszym, a nawet źródłom BT. Cambridge Audio CXA81 potrafi dobrać się do samej muzyki, nie tłumiąc problemów, ale odkładając je na bok.
Czytaj również: Co to jest współczynnik tłumienia wzmacniacza?
Cyfra i winyl
Na pierwszy plan wysuwa się tutaj umiejętność bezprzewodowego strumieniowania Bluetooth. BT to obecnie nic nadzwyczajnego, ale CXA81 znalazł sposób, aby się wyróżnić dzięki znakomitemu kodowaniu aptX HD.
Przy tej okazji warto nawiązać do gramofonu Cambridge Audio Alva TT, który robi karierę również dzięki aptX HD. Cambridge Audio poszedł więc za ciosem i wdrożył ten system do wzmacniacza CXA81.
Na tym tle łatwiej zrozumieć decyzję o wykluczeniu z CXA81 przedwzmacniacza gramofonowego - w firmowym systemie nie będzie on potrzebny. Nawet jeśli ostatecznie nie zdecydujemy się na strumieniowanie BT, to gramofon Alva TT może wysłać sygnał liniowy (ma wbudowany preamp). Oczywiście BT z aptX HD w CXA81 może też służyć do przyjęcia sygnału z najbardziej oczywistych źródeł tego typu, jakimi są smartfony.