Seria CM pojawiła się ponad dziesięć lat temu, zastępując linię "700" (której symbol wskazuje, że lokowała się ona między seriami 600 a 800) - jest to zatem "średnia półka", chociaż tylko z perspektywy audiofilskiej, a z punktu widzenia przeciętnego Kowalskiego to już high-end, daleko powyżej jego potrzeb i możliwości.
Seria CM przez wiele lat rozwijała się, dodawano do niej nowe modele, niektóre usunięto, ale nie wiązało się to ze zmianą generacji i wymianą całej gamy - aż do roku 2014, kiedy przeprowadzono "generalny remont" i do sprzedaży weszła właśnie wersja S2. Jednak nieco wcześniej, jeszcze oryginalna, pierwsza seria CM, została uzupełniona o model flagowy CM10.
Podobno firma się wahała, czy wprowadzać go w tym momencie, czy nie poczekać, aby pokazać tę konstrukcję dopiero w ramach serii S2. Przeważyła jednak "potrzeba chwili". Test CM10 opublikowaliśmy niedługo po jego "zwodowaniu" (w "Audio" 1/2014), ale kariera tego konkretnego modelu nie trwała nawet rok.
W przypadku CM10/CM10 S2 zmiany są kosmetyczne, niewielki jest też wzrost ceny, więc nikt nie powinien się martwić ani czuć poszkodowany - ci, którzy zdążyli kupić pierwsze CM10, mogą mieć satysfakcję, że wydali mniej; a ci, którzy kupili CM10 S2, niewiele musieli dopłacić, aby mieć model nowy, który pozostanie w sprzedaży pewnie jeszcze ładnych parę lat.
Tym samym Bowers & Wilkins CM10 S2 jest najdroższą pozycją w serii CM w całej jej historii, ale są ku temu dobre powody.
Bowers & Wilkins CM10 S2 - układ głośnikowy
Od strony układu głośnikowego to konstrukcja bardzo zaawansowana, nafaszerowana wysokiej jakości przetwornikami, jak żadna inna w tym teście (ostatecznie ma ich najwięcej i na pewno nie gorszych niż konkurenci).
Smaczkiem - jednak bardzo ważnym w strategii B&W - jest głośnik wysokotonowy wyprowadzony z samej obudowy, posadowiony na jej górnej ściance - nie jest to oczywiście nowy wynalazek, lecz rozwiązanie, które w serii CM pojawiło się dopiero wraz z modelem CM10; jego rolę jako "samca alfa" określa też zastosowanie aż trzech głośników niskotonowych.
Bezpośrednio "niższy" model CM9 S2 ma "tylko" dwa niskotonowe i głośnik wysokotonowy zainstalowany konwencjonalnie - na przedniej ściance obudowy. Jest jednak w serii S2 jeszcze jedna konstrukcja z wysokotonowym ponad górną krawędzią obudowy - podstawkowe CM6 S2, które nie miały poprzednika w pierwszej generacji CM.
W przypadku głośnika niskotonowego to, co wygląda na korektor fazy, jest częścią membrany. Teoretycznie membrana zostałaby jeszcze lepiej usztywniona dużą nakładką przeciwpyłową, ale i taki element stabilizuje obwód cewki.
Membrana jest mieszanką włókien celulozowych i kewlarowych, jednak nie ma struktury plecionki (jak membrana głośnika średniotonowego), lecz jest typową dla membran celulozowych "pulpą" Zawieszenie jest konwencjonalne - z gumowej fałdy o profilu półokręgu. Różne wynalazki w tej dziedzinie, wprowadzane przez niektórych producentów, nie robią na takich wygach, jak B&W, wielkiego wrażenia - i słusznie.
B&W prowadzi bardzo uważną, kompleksową politykę, oblicza wiele ruchów z wyprzedzeniem, wszystko jest ze sobą powiązane i skoordynowane. Ponieważ technicznie i parametrycznie CM10 S2 bardzo zbliżyły się do najmniejszego wolnostojącego modelu serii 800 - 804, a podstawkowe CM6 S2 do 805-tek, to z 800-tkami musiano "uciec do przodu", zresztą stadnie, razem z całą nową serią 800 D3, a tamże głośniki, które wcześniej miały membrany z Kevlaru, teraz mają nowy materiał - Continuum.
W tej sytuacji modele CM6 S2 i CM10 S2 to obecnie jedyne konstrukcje B&W, w których występują jednocześnie te dwa, jakże charakterystyczne przez wiele lat dla brytyjskiej firmy, elementy - "tweeter na topie" i Kevlar (w głośniku nisko-średniotonowym CM6 S2 i średniotonowym CM10 S2).
Również głośnik średniotonowy CM10 S2 jest mocowany w specjalny sposób i chociaż nie ma tu jeszcze "głowy" właściwej dla najlepszych konstrukcji serii 800 D3, to jest już śruba, która kotwiczy głośnik do tylnej ścianki - na przedniej się tylko opiera za pośrednictwem tłumiącej podkładki, dzięki czemu zostaje zredukowane przenoszenie wibracji od koszy głośników niskotonowych przykręconych już konwencjonalnie, "na sztywno", do frontu obudowy. Głośnik średniotonowy ma oczywiście własną komorę chroniącą od wpływu ciśnienia z komory niskotonowych.
Głośnik wysokotonowy też jest zamocowany elastycznie, ponadto jego wystawienie ponad obudowę poprawia rozpraszanie - mniejsza jest powierzchnia odbijająca, fale mogą swobodniej opływać jego własną, wydłużoną puszkę, tworzącą jednocześnie większą niż zwykle objętość wytłumiającą falę od tylnej strony kopułki.
Kopułka jest aluminiowa, w generacji S2 z dodatkowym pierścieniem (niewidocznym z zewnątrz; wzmacnia membranę przy zawieszeniu) i ażurową osłonką założoną na stałe - producent zapewnia, że została dopracowana tak starannie, aby nie wpływać (negatywnie) na charakterystykę, jednak jej obecność nie jest dyktowana celami akustycznymi, lecz użytkowymi - chodzi o jej zabezpieczenie kopułki przed uszkodzeniem mechanicznym (mówiąc wprost - wsadzeniem palca), co było nagminne w poprzedniej serii. Trochę szkoda, bo bez siateczki kopułka wyglądała ładniej, ale rozumiem: eksperyment się nie udał, sami jesteśmy sobie winni (gówno chłopu nie zegarek).
We wszystkich modelach serii S2 osłonka przed kopułką wysokotonową (aluminiową) jest założona na stałe – uszkodzenia głośników w salonach sprzedaży były nagminne, a i w domach użytkowników zdarzały się zbyt często. Zaprojektowano ją jednak starannie i jej wpływ na charakterystyki jest bardzo niewielki. Głośnik wysokotonowy jest podłączony przez filtr 1. rzędu - proste filtry są jednak w praktyce najtrudniejsze do takiego zaprojektowania, które zapewnia zarówno wyrównany przebieg charakterystyki, jak i bezpieczeństwo głośnika obciążonego znacznie bardziej niż przy filtrach wyższego rzędu. To jednak rozwiązanie, które B&W stosuje konsekwentnie już od wielu lat w większości swoich konstrukcji.
Membrana średniotonowa z Kevlaru to już historia z brodą, nie będziemy jej powtarzać, membrany niskotonowe wykonano z pulpy celulozowej z domieszką Kevlaru (jest to więc membrana zasadniczo inna, sztywniejsza niż pleciona, średniotonowa).
Atutem głośników niskotonowych, czego z zewnątrz nie zobaczymy, ale nie powinniśmy lekceważyć, są ich bardzo duże układy magnetyczne, pozwalające na "bezpieczne" zainstalowanie aż trzech, w relatywnie umiarkowanej objętości, czyli utrzymanie dobrej odpowiedzi impulsowej, której zagraża zbyt mała objętość (przypadająca na jeden głośnik), a wspiera właśnie silny układ magnetyczny (ustalający dobroć układu rezonansowego na odpowiednio niskim poziomie).
Wszystkie trzy głośniki pracują w jednej komorze, port bas-refleks znajduje się z tyłu, tuż ponad gniazdkiem; jego średnica (a więc i powierzchnia) jest wyjątkowo mała jak na "obsługę" trzech 18-tek (łączna powierzchnia ich membran odpowiada przecież powierzchni membrany głośnika 30-cm, a maksymalne wychylenie, zgodnie z zapowiedziami producenta, też nie jest małe), zaś tunel długi, co w sumie powoduje ustalenie bardzo niskiej częstotliwości rezonansowej obudowy.
O ile mała powierzchnia zagraża turbulencjami, to z drugiej strony obniżanie częstotliwości rezonansowej zmniejsza prędkość przepływu powietrza, a z turbulencjami walczy jeszcze specjalne wyprofilowanie wylotu tunelu "Flow port". Strojenie bas-refleksu i uzyskane rezultaty są dość specyficzne, dokładniejsze ich omówienie zamieszczamy w dziale laboratorium.
Baterię przetworników wpakowano do obudowy o przeciętnej wielkości, pozornie prostej; oczywiście jest ona mniej skomplikowana i mniej kosztowna niż obudowy serii 800 , ale i tak można ją uznać za bardzo solidną, chociaż zewnętrzna forma niczego nie sugeruje. To regularny prostopadłościan, minimalistyczny i estetycznie uniwersalny, ale wykonany bardzo elegancko.
Tylko w modelu CM10 S2 (w ramach serii CM S2) głośnik średniotonowy jest mocowany długą śrubą do tylnej ścianki obudowy – podobnie jak w konstrukcjach referencyjnej serii 800 D3. W modelu CM9 S2 - chociaż też trójdrożny - głośnik średniotonowy przykręcono konwencjonalnie, czyli do frontu obudowy.
Wykończenie
Wszystkie powierzchnie wykończono albo naturalnym fornirem (firmowy "rosenut" - czyli orzech amerykański barwiony na czerwono-brązowy) albo lakierowaniem: do wyboru czarny na wysoki połysk (czyli piano black) i biały satynowy. Wersje kolorystyczne są więc zbieżne z tym, co pojawiło się w referencyjnej serii 800 D3, trochę brakuje mi wyboru wśród fornirów (zwłaszcza że rosenut nie jest moim ulubionym).
Do uznania wysokiej jakości wykonania ważne jest też to, że na obudowie nie ma żadnych śladów łączenia ścianek - i to zasadniczo odróżnia obudowy serii CM od obudów tańszej linii 600. Jeżeli czegoś o CM10 S2 tutaj nie napisałem, to na pewno można brakujące informacje znaleźć w teście oryginalnych CM10 ("Audio" 1/2014) i CM9 S2 ("Audio" 1/2015).