Największą w serii, Principię 7, już testowaliśmy i wiele z tego, co wówczas napisaliśmy o technice i wyglądzie, dotyczy też Principii 5. Postaram się więc zaindukować w moich uzwojeniach jakieś (względnie) nowe komentarze, napięcie podać do połączeń neuronowych, które w przetwornikach elektromechanicznych mięśni, poprzez ścięgna, zamienią je na ruch palców po klawiaturze, pod kontrolą czujników optycznych mojego wzroku.
Niezależnie od tego, czy sama produkcja ma miejsce we Włoszech, czy w innym zakątku Europy lub w Chinach, zaprojektowanie atrakcyjnej konstrukcji wolnostojącej w tym zakresie ceny wcale nie jest łatwe - wymaga wysiłku, "spięcia" ograniczonego budżetu i wysokich wymagań klientów; w tym zakresie ceny są nimi nie tylko audiofile, dla których "z definicji" najważniejsze jest brzmienie, ale i oni są już wyczuleni, bardziej niż kiedyś, na inne kwestie estetyczne, a tym bardziej na widoczne przejawy technicznego zaawansowania.
Jedni oczekują oryginalnych przetworników, i chociaż w tym zakresie ceny nic naprawdę bardzo wyrafinowanego nie da się zastosować, to jednak można kombinować, chociażby tak jak Mission czy Pylon. Inni lubią kolumny z rozbudowanymi układami, trójdrożne, ale w tym teście nic dla nich nie mamy (odsyłamy do odcinka sprzed dwóch miesięcy, nawet tańszych modeli). Niezależnie od "drożności", przez wielu ceniona jest wielkość - przynajmniej "dobrą średnią" reprezentują w tym teście Mission, Pylon i Wilson (chociaż ten ostatni jest podejrzanie lekki...).
Czytaj również test kolumn Sonus faber Principia 7
Oryginalny kształt obudowy przyciągnie uwagę wielu klientów; na zdjęciu nie widać tego bardzo wyraźnie, ale górna ścianka jest ustawiona pod kątem mniejszym niż 90 st. względem frontu ("opada" ku tyłowi); żadnego wazonika nikt na niej nie postawi.
Sonus faber Principia 5 - obudowa
Dla dużej grupy ważny jest sposób wykończenia obudowy - czy została potraktowana zwykłym winylem (co jednak też można zrobić mniej lub bardziej elegancko), czy naturalnym fornirem (tutaj zaszalał Pylon), czy wciąż powabnym "piano blackiem" (Triangle, Wilson). Tak indukuję, wymieniam, ale gdzie tu Sonus faber Principia 5? No właśnie - ani to duże, ani rozbudowane, ani nie ma rewolucyjnych przetworników, ani nie jest "ekskluzywnie" wykończone...
Ale jest też jeszcze inny sposób... dla wielu producentów nawet bardziej kosztowny, niż np. oklejanie fornirem, ale przy oszczędnościach w pozostałych sferach. Sonusa "było stać" na zaproponowanie ciekawego kształtu obudowy nawet w najtańszej serii.
Już tylko "pochylona" obudowa jest dla wielu klientów atrakcyjna, a w tym przypadku ma jeszcze dodatkowe smaczki, dzięki czemu jej kształt jest unikalny i "firmowy" (większość Sonusów ma obudowy pochylone).
Przy tym Principia 5 wcale nie jest malutka; obudowa jest odpowiednio (do kalibru 15-cm nisko-średniotonowych) wąska (co w odbiorze wielu klientów będzie atutem), ale w sumie, razem z cokołem, wysoka - mierzy równe 100 cm.
Ścianki przednia i tylna są równoległe, dolna i górna ustawione względem nich pod takim samym, niewielkim kątem (ale względem siebie - nierównolegle, lecz zbieżnie w kierunku tylnej ścianki), dopiero przykręcenie cokołu (co użytkownik wykonuje już samodzielnie) powoduje, że obudowa pochyla się do tyłu, a górna ścianka ma dodatkowo duży "spadek".
Czytaj również: Jakie właściwości mają magnesy neodymowe?
Cokół wystaje daleko poza obrys dolnej ścianki, aby zapewnić stabilność pochylonej sylwetce obudowy. Gniazdo przyłączeniowe jest tym razem standardowe, chociaż jeszcze podwójne...
Wszystkie (cztery) poziome krawędzie w zasadzie zlikwidowano, połączenia ścianek na tych odcinkach są łukami o dość dużych promieniach, a "czoło" obudowy (połączenie frontu i góry) wykonane w taki sposób teoretycznie poprawi charakterystykę w zakresie wysokich częstotliwości (usuwa jedną z ostrych krawędzi, od której powstawałyby odbicia).
Obudowę wykończono folią winylową, jednak i tutaj efekt jest co najmniej dobry, bowiem okleina "owija się" wokół obudowy, przechodząc płynnie przez wszystkie wspomniane zaokrąglenia, i łącząc dopiero na dolnej ściance, gdzie jest to oczywiście niewidoczne.
Na obszarze zajmowanym przez głośniki jest dodatkowy, cienki panel, który prawdopodobnie ułatwił obsadzenie pierścieni maskujących kosze głośników - błyszczą wokół wszystkich niekoniecznie w tradycyjnym włoskim stylu, ale gustownie.
Nie ma tutaj luksusowych materiałów, ale zarzut, że to nie jest "prawdziwy Sonus" można by równie dobrze postawić bez oglądania i bez słuchania, znając tylko cenę. Bo skoro "prawdziwy Sonus" to luksus, to żaden głośnikowy luksus nie kosztuje 5 tysięcy za parę.
Sonus faber Principia 5 - głośniki
Firmowe dane mówią wprost, że jest to układ dwudrożny, z częstotliwością podziału 2,5 kHz; obydwie 15-ki pracują więc jako nisko-średniotonowe w tym samym pasmie. W takiej sytuacji pochylenie obudowy ma duży sens akustyczny, bowiem zapewnia lepsze wyrównanie dystansów od obydwu głośników nisko-średniotonowych do miejsca odsłuchowego, stąd zredukowanie przesunięć fazowych między nimi.
Odrobina firmowej finezji ujawnia się w też w "podcięciu" maskownicy, które odsłania i podkreśla nazwę firmy. Na pewno nikt nie chciałby jej przegapić.
Z kolei utożsamianie przesunięć fazowych z różnymi dystansami od poszczególnych przetworników układu wielodrożnego, przetwarzającymi różne zakresy częstotliwości (w szczególności między nisko-średniotonowym a wysokotonowym) jest nieporozumieniem, jako że znaczne, ale idące "w przeciwną stronę", przesunięcia fazowe wprowadzają też filtry tych przetworników, a ich odpowiedni dobór może w zasadzie skompensować dowolne przesunięcie fazowe, wynikające z samego ustawienia. Pewne konfiguracje filtrów dobrze synchronizują się z pochyloną przednią ścianką, zaś inne nie.
Odsłuch
Umiejętność "udawania", że gra kolumna większa niż w rzeczywistości, nie jest zarezerwowana dla renomowanych marek. Oczywiście lepsi konstruktorzy, o ile tylko do tego zmierzają, potrafią taki rezultat osiągać z większą swobodą, chociaż zawsze jakimś kosztem.
Duże kolumny ułatwiają takie ukształtowanie charakterystyki, ale mniejsze (do pewnych granic) takich możliwości nie przekreślają. Po firmie Sonus faber moglibyśmy spodziewać się efektów nadzwyczajnych, tymczasem... Sonus faber Principia 5 nie jest demonem szybkiego grania, ale przede wszystkim - wszystko, co napisałem powyżej, w ogóle jej nie dotyczy...
W tym teście to brzmienie najbardziej szczupłe, rozjaśnione i "detalizujące". I nie będzie to wielkim zaskoczeniem, gdy zamiast cofać się wspomnieniami do przełomu wieków, zdamy sobie sprawę, co Sonus konsekwentnie proponuje od ładnych kilku lat. Nawet jego najlepsze kolumny średniej wielkości nie generują bardzo obfitego basu, chociaż mają ku temu odpowiedni potencjał, w równowadze tonalnej grają podobnie jak Sonus faber Principia 5.
Czytaj również: Co to jest główna oś odsłuchu?
Bas-refleks, chociaż ma dużą średnicę wylotu, wcale "nie rządzi" brzmieniem Principii; dobrze zestrojony, zapewnia przyzwoite rozciągnięcie, poprawną kontrolę i proporcjonalny udział niskich częstotliwości.
Jako jedyne w tym teście Sonus faber Principia 5 pozwalają dominować wysokim tonom, które zdecydowanie ściągają na siebie uwagę; dramatu nie ma, bo na szczęście, same w sobie są dość delikatne, wydobywają i eksponują smaczki, stuknięcia, dotknięcia, drobniejsze perskusjonalia, a nie masywne uderzenia w blachę. Podobnie jak w Ruby 25, nie atakują już od górnej średnicy, ale stopniowo się rozpędzają, wchodząc coraz wyżej.
Ostatecznie jest ich jednak na tyle dużo, że wpływają również na kształt wokali - podkreślają sybilanty, lepiej też służą Paniom, niż Panom... którym brakuje trochę siły niskich rejestrów. Różnica w stosunku do Ruby 25 jest w tym zakresie ewidentna, a cały obraz - jakby negatywem tego, co pokazuje QX-4.
Zamiast powagi, ciepła i delikatnej barwy mamy więcej blasku, otwartości, detalu. Bas gdzieś jest, ale wykonuje tylko program minimum. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że w teście kolumny były odsunięte od ściany ok. półtora metra (a od bocznych – jeszcze więcej).
Ustawienie bliżej ścian, w mniejszym pomieszczeniu, wzmocni bas, zmieniając też równowagę całej charakterystyki, chociaż nie wydaje się, aby zmiany zaszły tak daleko, żeby wysokie tony przestały grać pierwsze skrzypce.
Czytaj również: Co to są charakterystyki kierunkowe?
Dość szeroki, aluminiowy pierścień podkreśla rolę głośnika wysokotonowego, ale dzięki jego podcięciu i zastosowaniu niewielkiego (acz dostatecznie skutecznego) magnesu neodymowego, zbliżono wysokotonowy do nisko-średniotonowych, co było ważne dla uzyskania dobrych charakterystyk w pionie. Tekstylna kopułka ma średnicę 28 mm, a więc większą od jednocalowego standardu.
Bez naciągania można założyć, że tej wielkości kolumny będą pracowały właśnie w takich warunkach, i dla nich są stworzone nawet lepiej, niż większość pozostałych, które ładnie rozwinęły bas w dużym pomieszczeniu, ale w małym... mogą nim już przytłoczyć, bo brnąć jeszcze dalej w tym kierunku; zwłaszcza w przypadku Mission, już bym nie polecał.
Te kolumny mają nie tylko różne brzmienia, ale i związku z tym - różne przeznaczenie. Sonus faber Principia 5 to kolumna do małych pomieszczeń, raczej dobrze wytłumionych (ale zwykle im mniejsze, tym pod tym względem lepsze), daleka od dawnego, ciepłego, sonusowego brzmienia.
W sumie jej profil oceniam nawet wyżej niż większej Principii 7, bo chociaż basu ma jeszcze mniej... to swoją konstrukcją nie obiecuje aż tak wiele basowych wrażeń, jak "Siódemka", która pewnie częściej będzie ustawiona w dużych salonach, a też nie jest do tego do końca przygotowana.
Z pomiarów zresztą nie wynika, aby Principie 5 miały słaby bas; ogólne wrażenie rozjaśnienia, a nawet szczupłości, jest kwestią kształtu całej charakterystyki, w której przewagę mają wysokie tony. Gdyby odrobinę obniżyć ich poziom, wszystko ułożyłoby się w cieplejszy i chyba jeszcze lepiej zrównoważony obraz.
Obydwie 15-ki (membrany polipropylenowe) pracują jako nisko-średniotonowe (układ jest więc dwudrożny). W takiej sytuacji lekkie pochylenie frontu jest szczególnie korzystne - redukuje przesunięcie fazowe między falami obydwu głośników w miejscu odsłuchowym, oddalonym o kilka metrów. Nawet jeżeli pochylenie to było dyktowane głównie założeniami estetycznymi, to w tym przypadku (a wcale nie w każdym!) "działa" też akustycznie.