Scansonic HD występuje na łamach AUDIO po raz pierwszy, bo to marka dopiero od niedawna mająca w Polsce dystrybutora, chociaż już wcześniej w pewien sposób się do niej zbliżyliśmy, testując hi-endowe monitory Raidho.
Obydwie marki (a także Gamut) należą do koncernu Dantax; podobno ci sami konstruktorzy pracują nad ich projektami, może się tutaj splatać wiele motywów, a jeden z nich wydaje się oczywisty - prestiżowi firmie Raidho, opartemu na ekskluzywności bardzo drogich produktów, niespecjalnie służyłoby wprowadzenie do oferty modeli znacznie tańszych.
Aktualna rola Scansonica HD to jedno, a jego długa historia - drugie. Scan... to brzmi dumnie i obiecująco i coś jest na rzeczy... Scansonic (ale bez HD) to marka stworzona przez Scan-Speaka 50 lat temu (!) dla promocji zespołów głośnikowych, którymi wówczas też postanowił się zająć. Późniejsze wielokrotne przekształcenia i zmiany właścicieli całkowicie oderwały Scansonica od Scan-Speaka.
Ale i oferta Scansonica HD nie jest kierowana na rynek niskobudżetowy. Ceny (u polskiego dystrybutora) zaczynają się od 2800 zł za monitorki M10, a kończą na 40 000 zł za flagowe MB6 B.
Większość producentów tak wysoko nie sięga, Scansonic HD zaczyna niżej i kończy niżej niż Raidho, ale uzupełnia jego ofertę nie tylko o tańsze modele - ma swoje ambicje i też poluje na klientów z grubszym portfelem. I ma czym, bo konstrukcje z wyższej serii MB prezentują się wyśmienicie, a cenami jeszcze "nie zabijają" (tak jak Raidho...).
Niewiele powyżej górnej granicy zakresu cenowego tego testu znajdują się przecież MB2.5 B - kolumny o wręcz hi-endowej aparycji i technice, na które mamy duży apetyt. Przy pierwszej okazji na pewno się za nie weźmiemy, a raczej one wezmą się za konkurentów.
Modele serii MB bardzo przypominają konstrukcje Raidho i wskazują, że ustalanie ceny w high-endzie nie jest dyktowane tylko kosztami, ale i "polityką".
W strategii Raidho leży zaspokajanie potrzeb i zachcianek najbardziej zamożnych, a w strategii Scansonica HD - zaproponowanie odrobinę niższej jakości (w końcu nie może być taka sama) za znacznie niższą cenę.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Scansonic i seria M
Zajmiemy się jednak przedstawicielem tańszej serii M. Tutaj obudowy nie są tak skomplikowane, wysmakowane i luksusowe, jak w serii MB, ale i za nimi stoi bardzo konkretny pomysł, jak też pieczołowite wykonanie.
Po pierwsze, są bardzo szczupłe, co oczywiście wiąże się z niewielką średnicą zastosowanych przetworników. I niech nie zmyli szerokość podawana przez producenta (22 cm), bo to wymiar razem ze stabilizującymi nóżkami, a właściwa obudowa ma tylko 13 cm.
Głośniki niskotonowe i nisko-średniotonowe mają kosze o średnicach tylko 12 cm, a membrany - 7,5 cm. Producent przedstawia je jako 10-tki, my dalej, naszym zwyczajem, będziemy pisać o 12-tkach. Maleństwa. A kolumny - patyczaki.
Coraz częściej spotykamy konstrukcje z przetwornikami 15-cm - nie tylko podstawkowe, ale i wolnostojące; nie tylko dwudrożne, ale i dwuipółdrożne, a nawet trójdrożne.
Jednak zastosowanie 12-cm, i to w rozbudowanym układzie dwuipółdrożnym, jest już egzotyką - spotykaną, ale bardzo rzadko. Skoro jednak to rozwiązanie tak specyficzne, to spotkania z nim pozostają w pamięci i na myśl od razu mi przychodzą szczuplutkie kolumny firmy System Audio, która z takiej koncepcji zrobiła niegdyś swój znak rozpoznawczy, dorabiając do stosowania tylko małych przetworników bogatą teorię, do której zaraz wrócimy.
Czytaj również: Jakie znaczenie ma moc, a jakie efektywność zespołów głośnikowych?
Fakt, że obydwie firmy pochodzą z Danii, nie jest ani przypadkiem, ani nie świadczy o tym, że Duńczycy zakochali się w małych wooferkach i anorektycznych kolumnach - projektują najróżniejsze rzeczy: od malutkich do olbrzymich.
Drugim, a może najważniejszym punktem głośnikowego programu Scansonica HD jest przetwornik wysokotonowy - wszędzie wstęgowy, podobnie jak w Raidho.
Przetworniki niskotonowe i nisko-średniotonowe mają membrany z plecionki z włókna szklanego. Niskotonowe mają większe nakładki przeciwpyłowe. Wszystkie są niezależnie osłaniane przez metalowe, efektownie perforowane "talerze", które dość łatwo zdemontować, jednak wraz z nimi kolumna prezentuje się znacznie ciekawiej, a one okazują się nie mieć wyraźnie negatywnego wpływu na brzmienie.
Jak już wspomnieliśmy przy okazji kolumn Monitor Audio Silver 500 i objaśniania zasad komponowania układów trójdrożnych, podstawową zaletą małych przetworników (średniotonowych, a więc i nisko-średniotonowych) jest wyżej sięgająca charakterystyka przetwarzania i lepsze rozpraszanie w tym zakresie, a więc łatwiejsza integracja z wysokotonowym, również przy wysokich częstotliwościach podziału.
Czytaj również: Czy kolumny trzeba ustawiać na kolcach?
Jeżeli mały przetwornik zamontowany jest na wąskim froncie obudowy, tym lepiej dla rozpraszania, ale już niekoniecznie dla liniowości charakterystyki i efektywności. W kierunku wyższych częstotliwości przesuwa się efekt tzw. baffle-step, czyli obniżenie na charakterystyce spowodowane opływaniem frontu i "uciekaniem" do tyłu fal dłuższych od jego szerokości.
Skorygowanie tego osłabienia wymaga albo równoczesnego obniżenia charakterystyki powyżej tej częstotliwości (za pomocą filtra w zwrotnicy), albo podniesienia poziomu poniżej za pomocą pracy dodatkowych przetworników pracujących tylko w tym zakresie (w układzie dwuipółdrożnym) lub przygotowania sekcji o odpowiednio wysokiej efektywności (w układach trójdrożnych).
W praktyce łączy się różne czynniki, ale uzyskanie wyrównanej charakterystyki przy wąskiej ściance nie jest łatwe, niezależnie od strat w efektywności (w porównaniu z takim samym układem głośników na szerszym froncie, a tym bardziej z większymi przetwornikami).
Na wszelki wypadek warto zaznaczyć, że w tym wyjaśnieniu nie ma znaczenia objętość obudowy, zależna od innych parametrów, a tylko jej szerokość i powierzchnia - im większa, tym szerszy zakres pracy o wyższej efektywności dla danego systemu głośnikowego.
W przypadku głośników niskotonowych nie ma żadnego poważnego, akustycznego argumentu za tym, aby zmniejszać ich średnicę. Oczywiście gdy stawiamy na bardzo wąską obudowę z powodu charakterystyk i rozpraszania, jakie chcemy uzyskać w zakresie średniotonowym, albo choćby z powodu wyglądu, to nie możemy w niej zainstalować niskotonowych o średnicy większej niż jej szerokość, co niektórych konstruktorów skłania do przenoszenia ich na boczną ściankę, a innych, jak właśnie System Audio i Scansonica HD, do uzasadniania, że małe głośniki niskotonowe, w odpowiedniej liczbie, są w stanie zastąpić większe bez żadnych strat, a nawet z zyskiem - lepszej "szybkości" wynikającej z mniejszej masy membran. To sprawa śliska, a nawet śmierdząca.
Teoretycznie dowolnie dużą masę można zmusić do ruchu z dużym przyspieszeniem za pomocą odpowiednio dużej siły. Mówi o tym druga zasada dynamiki, więc odpowiedni układ napędowy (magnes- cewka) o dużym współczynniku siły Bxl jest w stanie zapewnić dobrą odpowiedź impulsową również w dobrze dostrojonym bas-refleksie.
Audiofilskie doświadczenie nie do końca się z tym zgadza, ale wrażenie lepszej "szybkości" basu z małych głośników może być związane z brakiem... niskiego basu, który w pomieszczeniu zawsze generuje więcej rezonansów, wydłużających wybrzmienie - i nawet piorunująca szybkość samego głośnika tego problemu nie rozwiąże.
Czytaj również: Co to są kolumny aktywne i jakie są ich odmiany?
Chcemy mieć niski bas - zawsze będziemy mieli z nim jakiś kłopot, ale i dużo frajdy... A jeżeli ostatecznie chcemy go mieć, to łatwiej pojawi się wraz z dużym głośnikiem niż z nawet kilkoma znacznie mniejszymi.
Mniejsze głośniki mają zwykle wyższe częstotliwości rezonansowe, a to jeden z kluczowych parametrów do uzyskania niskiej dolnej częstotliwości granicznej (chociaż z nią nie tożsamy), jak też mniejsze amplitudy liniowe, a to z kolei jest ważne dla wytrzymałości (mocy znamionowej).
Z membranami o niższej masie idą w parze mniejsze układy magnetyczne, więc mniejsze głośniki nie są automatycznie "szybsze". A szerokie rozpraszanie? Fale niskich częstotliwości są tak długie, że nawet z dużych głośników i przy szerokich frontach swobodnie opływają obudowy (stąd twierdzenie o rozchodzeniu się falą kulistą, która jednak przestałaby taką być, gdyby źródło promieniowania miało kilka metrów średnicy...).
Kolumny z małymi, dobrymi głośnikami niskotonowymi wciąż mają szansę grać przyzwoitym basem, o ile konstruktor zestroi wszystko bardzo starannie, nie tracąc już ani herca, ani decybela przez jakiś niedokładny ruch.
Podstawkowe M10 są wyposażone w układ dwudrożny z tylko jednym, 12-cm nisko-średniotonowym, ale od tak malutkich "monitorków" chyba nikt nie oczekuje wiele (w zakresie niskich częstotliwości). Wolnostojące M20 mają dwie 12-tki w układzie dwuipółdrożnym i już tutaj pojawia się dodatkowa ciekawostka - różnią się one między sobą układem drgającym.
Czytaj również: Czy długość przewodów ma wpływ na pracę kolumn?
Takie "specjalizowanie" przetworników niskotonowych i nisko-średniotonowych w układach dwuipółdrożnych nie jest niczym nadzwyczajnym, ale przy tak małej średnicy... wydawałoby się, że wnosi już niewiele, ale być może właśnie dzięki modyfikacjom przetwornik pracujący jako niskotonowy (o tym decyduje filtrowanie) potrafi wygenerować zadowalający bas, podczas gdy nisko-średniotonowy jest w tym zakresie słabiutki. Poza tym przetworniki M20 są ustawione w sposób typowy dla układu dwuipółdrożnego.
Scansonic M40 - głośniki
W największych (w serii) kolumnach Scansonic M40 sprawy się dalej i już ostatecznie komplikują, chociaż układ elektryczny wciąż pozostaje dwuipółdrożny. Podwojono nie tylko liczbę niskotonowych, ale i nisko-średniotonowych, i w ten sposób w zakresie niskich częstotliwości, lepiej lub gorzej, pracują już w sumie aż cztery 12-tki.
Pod względem powierzchni drgającej zostaje osiągnięty już niezły wynik odpowiadający pracy np. dwóch 15-tek... (jak w AE509, FS247.4 i Lumina III), ale trudno być pewnym innych ważnych parametrów - maksymalnego wychylenia (to przecież pozostaje dla tej powierzchni takie samo jak dla pojedynczego głośnika) i częstotliwości rezonansowej (podobnie). Efektywność takiego układu może być już całkiem niezła, ale dolna częstotliwość graniczna pozostanie wciąż wysoka.
Czytaj również: Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?
Parę nisko-średniotonowych ustawiono wraz z wysokotonowym w aranżacji symetrycznej, obydwa niskotonowe ulokowano bezpośrednio poniżej. Taka kombinacja wygląda ambitnie, atrakcyjnie i jest całkiem rozsądna - wysokość całej konstrukcji przesądza o tym, że przetwornik wysokotonowy znajduje się na optymalnej wysokości (85 cm).
Układ symetryczny może stwarzać pewne kłopoty z charakterystykami kierunkowymi, jednak ustawienie dwóch nisko-średniotonowych jeden pod drugim, poniżej wysokotonowego, też nie byłoby rozwiązaniem idealnym; ostatecznie dla obydwu opcji korzystna jest niewielka średnica przetworników zmniejszająca odległość między nimi.
Gdyby tak jeszcze głośniki niskotonowe ustawić symetrycznie, czyli jeden z nich przenieść na samą górę, konstrukcja wyglądałaby jeszcze bardziej imponująco, ale w celu utrzymania wysokotonowego na właściwej wysokości musiałaby być wyższa, a w konsekwencji droższa.
Producent podaje częstotliwości podziału: 4 kHz między średniotonowymi a wysokotonowym, z filtrami 2. rzędu; 300 Hz dla sekcji niskotonowej, z filtrem 1. rzędu; jednak wedle naszych pomiarów przy 300 Hz charakterystyki obydwu sekcji mają taki sam poziom, a dopiero przy ok. 1 kHz poziom z niskotonowych jest ok. 6 dB niższy niż z nisko-średniotonowych.
To podobnie jak w Elacach FS247.4 (tam też wyjaśniliśmy zalety takiego wysokiego "podziału"), jednak w tym przypadku duża odległość między przetwornikami, zwłaszcza skrajnymi (dolnym niskotonowym i górnym nisko- -średniotonowym) powoduje większe przesunięcia fazowe i zaburzenia charakterystyki przetwarzania poza osią główną.
Bas-refleks
Jakby smaczków było jeszcze mało, wyloty bas-refleks mają nietypową formę czterech pionowych szczelin o wymiarach 1 x 11 cm, z 17-cm tunelem każda. Producent nie wyjaśnia powodów takiego rozwiązania. Może to i dobrze, bo wtedy pewnie czytalibyśmy bajki o jego niesamowitych zaletach. Wszystkie otwory promieniują efektywnie w zakresie częstotliwości rezonansowej (dość wysokiej - ok. 60 Hz).
Pewną zagadką jest zmierzony fakt, że jeden z dwóch niskotonowych i jeden z dwóch nisko-średniotonowych mają na charakterystykach tylko śladowe odciążenie w zakresie rezonansu, jakby były znacznie bardziej tłumione od sąsiednich.
Scansonic M40 - odsłuch
W tym przypadku nie mamy żadnych oczekiwań związanych z wcześniejszymi testami Scansonica HD, to przecież debiutant, chociaż ściśle związany z marką Raidho, a tę niedawno poznaliśmy. To jednak wciąż nie znaczy niemal nic w takich przewidywaniach.
Czytaj również: Czy wąska obudowa kolumny jest akustycznie najkorzystniejsza?
Raidho wystąpiło z konstrukcją dziesięć razy droższą, Scansonic M40 prezentuje się zupełnie inaczej, i to właśnie jego oryginalny wygląd będzie w największym stopniu wpływał na podejrzenia co do możliwości dźwiękowych, jak i na wrażenie ogólnie pojmowanej atrakcyjności. I wpływy te wcale nie muszą zgodnie wspierać decyzji o zakupie...
Nowoczesna, awangardowa sylwetka i detale kolumn Scansonic M40 będą raczej zachętą, jednocześnie nietypowa konfi guracja z małymi przetwornikami nie dla każdego będzie godna zaufania - oczywiście gdy mamy na myśli wykonanie trudniejszych zadań basowych.
Inni audiofile mogą skłaniać się do optymistycznych prognoz, że w ślad za finezją techniki pójdzie wyrafinowanie dźwięku. I w naszym odsłuchu wszystkie te warianty okazują się możliwe do pogodzenia...
Nikt, kto ma realistyczne oczekiwania, nie powinien być zdziwiony i zawiedziony, a w końcowej ocenie ważne może być następujące stwierdzenie:
Abstrahując od wyglądu, pod względem samego brzmienia kolumny Scansonic M40 trzymają poziom tego testu, nie są ani liderami, ani maruderami, mają swoje mocniejsze i słabsze strony, ale nie są ekstremalne, aby podchodzić do nich z większą ostrożnością i obawami, niż do pozostałych.
Czytaj również: Czy kolumny trójdrożne są lepsze od dwudrożnych?
Udało się więc pogodzić wyjątkowy, nowoczesny design z całkiem "normalnym" brzmieniem, o rysach indywidualnych, pozostających w granicach ogólnej równowagi i naturalności - a to już jest sukces, bo przesądzi o wyborze przynajmniej pewnej grupy klientów. Ja osobiście byłem szczególnie zadowolony, wziąwszy pod uwagę jeszcze jedno "nieoficjalne" doświadczenie.
Słuchałem mniejszego modelu M20, biorąc pod uwagę jego udział w teście kolumn odpowiedniego zakresu cenowego (6000-7000 zł, pół roku temu), ale wówczas nie byłem pewny, czy powinienem się w to pakować...
Teraz nie miałem żadnych wątpliwości - Scansonic M40 są znacznie lepsze więc namawiam tych, których czymkolwiek zanęciły M20, aby sięgnęli głębiej do portfela, poczekali, pożyczyli... i sięgnęli po M40, a będą żyli z nimi długo i szczęśliwie. Bez wielkich uniesień, rozkoszy i przygód, ale i bez afer, nerwów i głębokich rozczarowań. I wcale nie monotonnie.
Scansonic M40 grają plastycznie, żywo i całkiem ekspresyjnie, przypominają mi brzmienie innych duńskich szczupłych kolumienek - System Audio Saxo 60 (z nimi miały się zmierzyć M20).
Wokale są ładnie wyodrębnione, czytelne, selektywne, trochę zbliżają się do słuchacza, ale nie "wychodzą" zdecydowanie, nie stają się najważniejsze - pozostają subtelne, płynne, dobrze nasycone, niepogrubione i niekrzykliwe.
Czasami pojawia się lekka nosowość, co może sygnalizować jakieś osłabienie charakterystyki na przejściu z górą. M40 można złapać na drobnych "fałszach", ale nie ma w nich żadnej suchości, szorstkości i ostrości.
Podstawowe zrównoważenie i dobra dynamika są zapewnione, a bas... ma przyzwoite uderzenie, jest trochę podkreślony i podbarwiony w wyższym podzakresie, nisko nie schodzi.
Scansonic M40 mogą zagrać całkiem głośno, chociaż nie mają takiego ataku, spójności i "wyjścia" jak Acoustic Energy E509; raczej przypominają FS247.4, mając tutaj przewagę w bardziej komunikatywnym środku pasma, a trochę ustępując pod względem jego wyrównania. Czadu nie dadzą, ale uwalniając je od zadań, które już na pierwszy rzut oka nie leżą w ich kompetencjach, okazują się całkiem uniwersalne.