Firma SVS od dawna ma na swoich sztandarach hasło nadzwyczajnej relacji jakości do ceny, doskonałego kontaktu z klientem i wyjątkowo korzystnych warunków zakupu. Sytuacja może się różnić w poszczególnych krajach, w zależności od sposobu dystrybucji.
Nie będziemy więc wchodzić w takie wątki, bo sam produkt jest wszędzie taki sam, możemy go przetestować i ocenić. Zresztą jedna ważna ocena została już wystawiona – SVS Ultra Evolution Pinnacle dopiero co zdobyły nagrodę EISA sezonu 2024/2025, przyznaną przez ekspertów Hi–Fi, z tytułem "Zespoły głośnikowe klasy premium". I na tym nie koniec, bo specjaliści od kina domowego niezależnie przyznali nagrodę całej serii Ultra Evolution, bowiem można z niej złożyć wyśmienity system wielokanałowy.
Jeżeli chodzi o asortyment, SVS najpierw wyspecjalizowało się w subwooferach – zdrowych byczkach, z dużymi głośnikami i mocnymi wzmacniaczami, przygotowanymi przede wszystkim pod kątem wydajności, potrzebnej w kinie domowym. Już w tej kategorii SVS udowodniło, że nie rzuca słów na wiatr, i przedstawiło wiele solidnych konstrukcji w umiarkowanych cenach, stając się groźnym konkurentem dla wielu firm, które za podobne konstrukcje żądają znacznie więcej.
SVS - przegląd serii kolumn głośnikowych
Z kolumnami głośnikowymi nie poszło już tak łatwo; chociaż i do tego tematu SVS podeszło rzetelnie i przedstawiło szereg wartościowych modeli, to na tej działce panuje ostra konkurencja, inne zwyczaje, utrwalone przekonania audiofilów, a renoma producenta ma często większe znaczenie niż jakość jego aktualnych propozycji. Ogromną rolę odgrywa wzornictwo, zmieniająca się moda, a relacja jakości do ceny...
Niby racjonalny człowiek to "homo economicus", a jednak wielu daje się zwieść właśnie wysokim cenom jako gwarancji wysokiej jakości. Z subwooferami było prościej, bo to produkty "utylitarne", których zadanie jest ściślej określone, a możliwości łatwiej obiektywnie ustalić. Kolumny to wyższy stopień złożoności nie tylko technicznej, elektroakustycznej, brzmieniowej, ale także estetycznej, psychologicznej i marketingowej.
Od jakiegoś czasu w ofercie są serie Prime i Ultra, a także para aktywnych monitorów, a nawet wzmacniacz stereofoniczny (o zaskakującej nazwie SoundBase). Wszystko w umiarkowanych, a więc atrakcyjnych cenach, ale szczerze mówiąc, nie wywołuje to szybszego bicia serca...
Czytaj również: Czy kolumny trzeba ustawiać na kolcach?
Wyglądają nowocześnie, ale enigmatycznie, bez wyrazistych firmowych rysów, które pozwoliłyby je natychmiast identyfikować, bez oryginalnych rozwiązań, które kreowałyby wizerunek firmy. Bez wielkiej "filozofii" i przekonywania, że tylko SVS zna receptę na piękne granie.
Wydaje się jednak, że najnowszą serią Ultra Evolution firma wypłynie na szersze wody, a raczej wejdzie na wyższą orbitę, zainteresują się nią bardziej wymagający, nie zginie w tłumie. SVS postanowiło inwestować dalej i więcej, przygotować coś ambitniejszego, a w swojej cenie – spektakularnego.
SVS poszło na całość, o czym świadczą konstrukcje wolnostojące tej serii, będące jej największą atrakcją. Wszystkie trzy bezkompromisowo realizują niezwykłą konfigurację, która w ten sposób staje się znakiem rozpoznawczym całej serii, a nawet firmy.
Otóż zarówno największe Pinnacle, średnie Titan, jak i najmniejsze Tower mają po siedem przetworników w układzie trójdrożnym, w konfiguracji symetrycznej, z czterema niskotonowymi ustawionymi pod kątem "zrównoważenia sił" i obudowami "połamanymi" dla "wyrównania czasowego" (promieniowania od głośników znajdujących się na froncie). Wszystkie te rozwiązania są już znane, ale nie występowały dotąd w takim zagęszczeniu w tak relatywnie niedrogich kolumnach.
Czytaj również: Czy długość przewodów ma wpływ na pracę kolumn?
Za chwilę szczegółowo je omówimy, ale najpierw dokończmy przegląd serii. Wobec takich rewelacji w konstrukcjach wolnostojących, dwa modele podstawkowe są już "zwyczajniejsze", dwudrożne, dwugłośnikowe, ale mają podobnie wygięte obudowy.
Dwie konstrukcje są ściśle przeznaczone do systemów wielokanałowych – to centralny Center, ambitnie trójdrożny (co w centralnych ma szczególne znaczenie, bowiem znacznie poprawia charakterystyki kierunkowe w poziomie) i uniwersalny Elevation, którego nazwa sugeruje zastosowanie w kanałach wysokości systemów Annos, ale z powodzeniem może obsługiwać wszystkie kanały efektowe. W serii nie ma subwoofera, bo jest ich dosyć poza nią w ofercie SVS.
Pinnacle, Titan i Tower - przetworniki
Pinnacle, Titan i Tower różnią się wielkością, będącą pochodną wielkości przetworników niskotonowych (chociaż najmniejszy Tower ma też mniejsze średniotonowe – 12 cm, podczas gdy w dwóch większych modelach są 15-cm). Niskotonowe mają odpowiednio 20, 18 i 15 cm.
Tower z 15-tkami może wydawać się filigranowy i sformatowany w układ trójdrożny trochę na siłę, w imię konstrukcyjnej spójności wszystkich trzech kolumn wolnostojących (15-tki na pewno dałyby sobie radę również w zakresie średnich tonów... skoro bardzo podobne, a może nawet dokładnie takie same są średniotonowymi w Pinnacle i Titan).
Titan wygląda poważniej, ale wciąż zgrabnie, a Pinnacle to już potęga, z proporcjonalnym zestawem przetworników. Sama zawartość przedniej ścianki budzi respekt, a gdy dowiemy się, że z tyłu jest drugie tyle niskotonowych, to jedni wpadną w zachwyt, a inni się przestraszą. Może co za dużo, to niezdrowo?
Cztery 20-cm niskotonowe to przecież arsenał, jakim nie może się pochwalić wiele high-endowych konstrukcji, nawet jeżeli będziemy brać pod uwagę różne kombinacje o podobnej całkowitej powierzchni membran. To mniej więcej tyle, ile tworzą dwie 30-tki albo trzy 25-tki. Każde porównanie zrobi wrażenie.
Czytaj również: Czy przetworniki koncentryczne wymagają zwrotnicy do podziału pasma?
A więc – dużo czy za dużo... ? Żadna powierzchnia membran niskotonowych, w jakiejkolwiek konfiguracji, nie determinuje ostatecznie "ilości" basu, jego wyeksponowania czy nawet rozciągnięcia. Wpływa na to kilka innych czynników – szczegółowe parametry zastosowanych przetworników i wielkość obudowy.
Co może być ciekawe dla mniej zorientowanych: chociaż z większą objętością poprawia się przetwarzanie najniższych częstotliwości, to podbicie basu w jego średnim podzakresie i subiektywna "siła" wiąże się z zastosowaniem mniejszej objętości. Większa obudowa jest więc lepszym rozwiązaniem, gdy chcemy uniknąć "przebasowienia", które pojawia się, gdy najogólniej mówiąc, dużą powierzchnię membran niskotonowych stosujemy w zbyt małej dla nich obudowie.
Ale jak już zaznaczyliśmy, ważą na tym również inne parametry. Gdy przetworniki mają silne układy magnetyczne, służy to dobrze nie tylko efektywności, ale też parametrom, które pozwalają zmniejszyć obudowę bez negatywnych skutków. Nie da się więc tego ocenić kategorycznie "na oko", potrzebna jest albo dokładna znajomość parametrów i na tej podstawie kalkulacje, albo pomiary. Dlatego zapraszamy do Laboratorium.
Czytaj również: Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?
Najważniejszym celem i skutkiem zastosowania aż czterech niskotonowych jest przede wszystkim uzyskanie wysokiego potencjału sekcji niskotonowej, ale przy okazji – choć może ten pomysł był właśnie początkiem – przygotowano oryginalną konfigurację.
Po pierwsze, wykorzystano je w układzie symetrycznym (d’ Appolito), do czego jednak potrzebne były tylko dwa niskotonowe; po drugie, każdy z nich "zdublowano" kolejnym przetwornikiem umieszczonym na tylnej ściance, naprzeciwko, niemal na tej samej osi. Przynosi to efekt redukcji wibracji obudowy na skutek ustawienia w przeciwnych zwrotach wektorów sił wywoływanych przez prace poszczególnych głośników określonej pary.
To zabieg już stosowany przez niektóre firmy w nieco innych aranżacjach, zwykle z głośnikami zainstalowanymi na bocznych ściankach. Takie rozwiązanie oczywiście nie redukuje ciśnienia akustycznego, wytwarzanego wspólnie i w zgodnej fazie (w zakresie niskich częstotliwości) przez głośniki określonej pary.
Jednak zainstalowanie głośników niskotonowych z tyłu może mieć dodatkowe skutki, związane z ich bliskością względem dużej powierzchni ściany, jaka pewnie będzie znajdowała się za kolumnami – dodatkowo podniesie to ciśnienie niskich częstotliwości; również z tyłu znajdują się wyloty bas-refleksu, co jeszcze ten efekt zintensyfikuje. Otwory są dwa i znajdują się poniżej przetworników.
Obudowa jest wewnątrz podzielona na dwie sekcje (dolną i górną), oczywiście jest też komora dla średniotonowych. Dość duża powierzchnia otworów (o średnicy 8 cm) wcale nie jest nadmiarowa wobec powierzchni membran, a wraz z 18-cm tunelami stroją one obudowę do 31 Hz.
Ogólne właściwości konfiguracji symetrycznej są nam doskonale znane, mimo że finalne rezultaty znowu zależą od wielu czynników. Chociaż zastosowane środki są zupełnie inne niż w przypadku układów koncentrycznych, to idea jest podobna – stworzenie punktowego źródła dźwięku, co niesie ze sobą określone profity.
W przypadku układu symetrycznego jest to jednak, dokładnie rzecz ujmując, "pozorne" punktowe źródło dźwięku, bowiem fala nie jest promieniowana z jednego punktu ani nawet z bardzo ograniczonej powierzchni (jak w układach koncentrycznych), ale z wielu membran, i to rozplanowanych na dużym dystansie między skrajnymi (niskotonowymi) przetwornikami. Kiedy jednak do naszych uszu dociera dźwięk z dwóch oddalonych od siebie źródeł, ale o takiej samej charakterystyce, amplitudzie i fazie, nasz słuch lokalizuje jego źródło dokładnie pomiędzy nimi.
Czytaj również: Jaką impedancję należy wybrać na amplitunerze (4 czy 8), jeżeli na kolumnach jest napisane 4-8 omów?
Wykorzystując to zjawisko, przetworniki średniotonowe i niskotonowe (a w układach dwudrożnych – nisko-średniotonowe) ustawia się poniżej i powyżej jednego przetwornika wysokotonowego, wyznaczającego centrum układu, w takich samych odległościach, i uzyskuje zamierzony efekt skupienia dźwięku całego zakresu częstotliwości. Pod warunkiem wszakże, że również nasze uszy znajdują się dokładnie w takiej samej odległości od przetworników górnych i dolnych (co jest warunkiem zgodności amplitudy, a przede wszystkim fazy), czyli – na osi głośnika wysokotonowego.
Chociaż według pierwotnych założeń d’Appolito, przy stosowaniu odpowiednich filtrów powinny zostać ustalone dostatecznie stabilne charakterystyki kierunkowe w płaszczyźnie pionowej, to w praktyce bywa z tym różnie i dlatego w układach symetrycznych szczególnie ważne jest, aby wysokotonowy znajdował się na optymalnej wysokości, na jakiej można spodziewać się głowy siedzącego słuchacza.
W modelu SVS Ultra Evolution Pinnacle jest to wysokość 83 cm – dość nisko, ale jeszcze przyzwoicie; nawet jeżeli nasza głowa będzie znajdowała się na wysokości 100 cm, ale w odległości kilku metrów, to kąt będzie niewielki. A nasze Laboratorium potwierdza, że charakterystyki kierunkowe są bardzo dobre. Większy problem może pojawić się przy mniejszych modelach – Titan, a zwłaszcza Tower – gdzie wysokotonowy znajduje się jeszcze niżej.
Czytaj również: Impedancja kolumn a właściwe ustawienie selektora impedancji wzmacniaczy / amplitunerów wielokanałowych / AV
I tutaj przechodzimy płynnie do kolejnej ambitnej komplikacji, jaką wprowadziło SVS w całej serii Ultra Evolution. Otóż wygięcie panelu frontowego, które ma ustawiać centra akustyczne wszystkich przetworników w jednakowej odległości od słuchacza (pod warunkiem, że będzie on znajdował się na osi wysokotonowego), jest realizacją niezależnego postulatu niektórych konstruktorów, którzy widzą (słyszą) korzystny wpływ wyrównania czasu, w jakim dociera fala, dla wszystkich częstotliwości, ze wszystkich źródeł.
Nie ma to ścisłego związku z aranżacją symetryczną, która dla poprawności działania wymaga takiego wyrównania dla głośników w poszczególnych parach, chociaż również taką architekturę, jaką prezentuje SVS, widzieliśmy już w kilku konstrukcjach, i to bardzo słynnych... Ale znowu trzeba przyznać, że nie za taką (niską!) cenę. Technika samych przetworników też jest zaawansowana, a przede wszystkim solidna.
Kosze są odlewane, układy magnetyczne obiecująco duże (co może służyć wielu parametrom). Membrany niskotonowych i średniotonowych są złożone z plecionki włókna szklanego (widocznej z zewnątrz) i warstwy pulpy celulozowej (prawdopodobnie) znajdującej się pod spodem. Taki kompozyt łączy w dobrych proporcjach trzy pożądane cechy: sztywność, tłumienie wewnętrzne i niską masę.
SVS Ultra Evolution Pinnacle - odsłuch
W stosunku do SVS Ultra Evolution Pinnacle nie miałem tak sprecyzowanych oczekiwań, jak wobec SourcePoint 888, raczej ogólne wyobrażenie na podstawie kilku wcześniejszych spotkań z kolumnami tej firmy, ale zupełnie innych, niższych serii. Mogłem bezpośrednio porównać Pinnacle i 888, co dało doskonale czytelny obraz wyraźnych różnic, a także ich charakterów w ogólniejszej perspektywie.
W tej sprawie miałem ciekawą rozmowę z właścicielem jednego z polskich salonów audio (mam nadzieję, że nie będzie miał mi za złe, że nawet tak anonimowo o tym wspominam), którego starałem się przekonać, że obydwie konstrukcje są bardzo atrakcyjne, mimo że zupełnie różne. I każda ma dużą szansę na znalezienie amatora, chociaż z pewnością będą mieli oni odmienne gusta. Jednak każde porównywanie niesie ze sobą ocenianie, wartościowanie, wskazywanie, która kolumna jest lepsza w tym, a która w tamtym.
Starania, aby uniknąć konfrontacji, relatywizować, lawirować… z jednej strony zamulają sytuację, z drugiej – usprawiedliwione są nie tylko "polityką", która każe dobrze żyć ze wszystkimi dystrybutorami, ale i merytorycznie zasadne – naprawdę fakt, iż jedne kolumny mają więcej basu od drugich, nie musi koniecznie prowadzić do wniosku, że pierwsze mają basu za dużo, a drugie – za mało. Tym bardziej w kwestiach bardziej subtelnych, niewymiernych.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Są też jednak cechy, które niemal się wykluczają, albo są co najmniej bardzo trudne do pogodzenia nawet w kolumnach najwyższej klasy. Przypomniało o tym właśnie spotkanie Pinnacle oraz 888. Jeżeli bowiem napiszę, że SVS Ultra Evolution Pinnacle grają bardziej soczyście i dźwięcznie (co przecież będzie słusznie odczytane za zaletę), a 888 równiej i bardziej przejrzyście... to przecież równocześnie obróci się to w oczywisty sposób przeciwko obydwu konkurentom.
Ale biorę to na siebie, tak właśnie jest, chyba lepiej uczciwie rozdzielić zasługi, niż napisać, że obydwie potrafią wszystko i najlepiej. W końcu i tak walczą o klienta, nie tylko na naszym rynku, żadnego z nich nie można już wyeliminować, a nikt nie kupi obydwu par... Na szczęście od początku pewne sprawy są oczywiste i dla niektórych wybór będzie łatwy.
SVS Ultra Evolution Pinnacle to wulkan energii, nie tylko niskotonowej, ale bas jest potężny. Objawia się częściej, nie czeka na specjalne okazje, jest w środkowym podzakresie wyeksponowany i rozpościera się wyżej niż z 888, niekoniecznie sięga niżej (tam go jednak też nie brakuje), ale przede wszystkim jest aktywniejszy, chwilami nawet agresywniejszy, chętny zarówno do podkreślania uderzeń, jak też rozciągania wybrzmień.
Dzieje się tutaj dużo, i chociaż precyzja nie była priorytetem, a w wyższym podzakresie pojawiają się podbarwienia, to dominujące jest wrażenie mocy, dynamiki, rozmachu. Bas MoFi Sourcepoint 888 ma zupełnie inny charakter; przy tym żywiole będzie wydawał się subtelny i grzeczny, uprzejmie serwujący niskie pomruki i oszczędzający mocnych uderzeń.
Bas SVS Ultra Evolution Pinnacle jest dobitny, rozpędzony, ale też konkretny, nie rozpływa się, nie spowalnia akcji. Sytuacja jest tutaj jednoznaczna i w tej sprawie trudno mieć inne zdanie – basu jest dużo i pewnie nie zabraknie go w żadnym pomieszczeniu, w żadnym ustawieniu.
Jeżeli boimy się nadmiaru, bądźmy ostrożni... i wypróbujmy Pinnacle we własnym domu; albo przygotujmy się na zamykanie bas-refleksów, bo to gwarantowany sposób radykalnej redukcji basowej "masy", a dodatkowo poprawy definicji. Pinnacle do takiej modyfikacji nadają się idealnie, bowiem gdy basu jest tylko "trochę" za dużo, zamknięcie otworów temperuje go nadmiernie.
Ale energia SVS Ultra Evolution Pinnacle nie kończy się na niskich rejestrach. Średnica też nie jest "zdeprymowana", lecz ustawiona dość nisko, wzmacniająca męskie wokale, a przy tym bez syndromu nosowości i osłabienia połączenia z wysokimi – plastyczna, ekspresyjna, często bliska i namacalna.
Czytaj również: Na czym polega bi-amping i jakie są jego warianty?
Najdalsza od suchości i matowości, równie dobrze jak w 888 unika agresywności, ale osiąga wyższą temperaturę. Całość jest bardzo dobrze skomponowana, wedle innego przepisu niż 888, ale spójnie i harmonijnie. Pinnacle pulsują, wibrują, dzwonią, błyszczą, przejawiają "radość grania", a zarazem trzymają ją w ryzach dobrej ogólnej równowagi. Spójnie i czysto, chociaż bez zacięcia do liniowej neutralności i cyzelowania detali.
888 oferują skupienie, monitorową precyzję, a zarazem delikatność, SVS Ultra Evolution Pinnacle znacznie większą skalę dźwięku, dźwięczność, ożywienie. Ale i one zręcznie unikają krzykliwości, dając pewną przewagę niskim rejestrom – nie tylko samemu basowi, ale też niższej średnicy, dzięki czemu wokale nabierają ciała, są nasycone, "obecne", a nie tylko naszkicowane.
Nie ma jeszcze kolumn spełniających wszystkie marzenia, zawsze konieczne są kompromisy i wybory. Dotyczy to również najlepszych modeli w skali bezwzględnej, a tym bardziej w określonych kategoriach cenowych, a przecież nie testowaliśmy tutaj high-endu. Jednak możliwości obydwu przedstawionych propozycji, realizujących różne profile brzmieniowe, zbierają bardzo wysokie noty.