Najbardziej znane i reprezentacyjne są wzmacniacze dzielone Burmestera, ale nawet wśród wzmacniaczy zintegrowanych model 101 to tylko "skromne początki" - najtańszy w ofercie.
Burmester 101 jest jednak urządzeniem wyjątkowym. To jeden z ostatnich projektów, w którym uczestniczył sam Dieter Burmester, i jednocześnie pierwszy, zrealizowany w klasie D.
Cechą charakterystyczną wszystkich urządzeń firmy są chromowane, "lustrzane" panele przednie. W oczach niektórych Burmester jest więc sprzętem z gatunku hedonistycznych "błyskotek". Jednak wybór takiego wykończenia jest też podyktowany względami praktycznymi.
Oprócz samego brzmienia i cech funkcjonalnych, sprzęt Burmestera ma być przede wszystkim trwały, a chrom jest odporny zarówno na uszkodzenia mechaniczne, jak i warunki atmosferyczne.
Burmester jest pod względem wyposażenia klasyczny - analogowy. Zastosowano typowy regulator wzmocnienia na bazie potencjometru, w miejscu, gdzie wielu producentów stosuje sterowanie mikroprocesorowe. Nietypowy jest również włącznik zasilania - ma postać niewielkiego hebelka z trzema położeniami.
W położeniu dolnym odcina na stałe zasilanie od wszystkich obwodów, w środkowym jest w trybie czuwania, w górnym włącza i wyłącza wzmacniacz (działa podobnie jak rozrusznik samochodowy, samoczynnie wracając do centralnej pozycji).
Do wyboru źródeł służy pięć okrągłych przycisków, również chromowanych. Z przodu jest jeszcze przycisk załączający układ o nazwie Smooth. Firma podaje bardzo oszczędne informacje na jego temat, deklarując, że system ten tak zmienia brzmienie, by było ono przy niskich poziomach głośności "zaokrąglone, detaliczne".
Czytaj również: Na czym polega bi-amping i jakie są jego warianty?
Pomimo techniki impulsowej, wzmacniacz Burmester 101 jest dość duży, a przede wszystkim ciężki. Szkielet obudowy wykonano z grubych płyt, pozostawiając część śrub mocujących na wierzchu - ich duże łby mają być oczywiście ozdobą, podkreślając techniczny charakter urządzenia. Na górnej pokrywie nie ma żadnych otworów wentylacyjnych, niewielkie szczeliny znajdują się po bokach.
Burmester 101 ma pojedyncze zaciski głośnikowe, nakrętki są duże i wygodne (producent poleca podłączanie końcówek widełkowych, faktycznie można je wyjątkowo mocno i starannie przykręcić), ale kolorystyka jest nietypowa. Kolorem czerwonym oznaczono zwyczajowo biegun "+", lecz tylko w kanale prawym; w lewym użyto koloru niebieskiego.
Burmester 101 - przyłącza
Niespodzianką są też złącza dla trzech podstawowych źródeł, CD, tunera oraz uniwersalne AUX2. Hybrydowe gniazda akceptują zarówno wtyki XLR (wejścia są symetryczne), jak i właściwie niespotykane w tej roli (a obecne w zastosowaniach profesjonalnych), okrągłe wtyczki typu duży jack (średnica 6,3 mm).
Czytaj również: Jakie są podstawowe typy tranzystorów, ich charakterystyka i zastosowanie?
Hybrydowe gniazda zbalansowane (dla wejść) przyjmują wtyki XLR lub tzw. duży jack (średnica 6,3 mm).
Są także, choć tylko dwie, typowe pary RCA. Burmester 101 ma wyjście z przedwzmacniacza (symetryczne XLR) i gniazda dla elektrycznych sygnałów sterujących.
W niektórych wersjach są instalowane RS232 do komunikacji instalacyjnej, jednak podstawowa odmiana 101-ki ich nie zawiera. Wreszcie na tylnym panelu, w okolicach gniazda zasilającego, wypatrzymy napis "Hand Made in Germany".
Do przełączania sygnałów z wejść służą bardzo dobre przekaźniki Axicom, sygnały audio są przesyłane w ramach jednej dużej płytki drukowanej, na oddzielnych modułach zrealizowano końcówki oraz obsługę regulacji wzmocnienia.
Czytaj również: Czy do wzmacniaczy cyfrowych można podłączyć gramofon analogowy?
Burmester ma w ofercie sporo końcówek mocy i zachęca, by za ich pomocą rozbudowywać system; wyjście z sekcji przedwzmacniacza przygotowano w standardzie zbalansowanym.
Montaż sprawia znakomite wrażenie, wszystko przygotowano bardzo starannie, kable są pospinane w wiązki, w niektórych miejscach prowadzone na specjalnych platformach i uchwytach.
We wzmacniaczu impulsowym zaskakuje obecność potężnego zasilacza z ogromnym "garnkiem" - transformatorem toroidalnym. Na głównej płytce zainstalowano sporą baterię kondensatorów filtrujących. Poszczególne sekcje, przedwzmacniacz, wzmacniacz mocy, sterowanie mają niezależne odczepy.
Odsłuch
Gdzieś w materiałach firmowych pojawiają się odwołania do lampowego brzmienia, o czym bym nawet nie wspominał i szybko zapomniał - bo przecież pod względem technicznym konstrukcje Burmestera są od dawna "czystymi tranzystorami" - gdyby nie samo brzmienie, które do owych wspomnień o prapoczątkach dobrze pasuje.
Czy jednak możliwe jest uzyskanie lampowego brzmienia bez samych lamp? Pytanie po części techniczne, ale trochę filozoficzne... więc uciekajmy od takich mielizn jak najdalej, bo utkniemy i nic konkretnego nie napiszemy.
Wydaje się jednak, chociaż może wkradać się w taką ocenę duża dawka subiektywizmu i odpowiedniego "nastawienia", że coś jest na rzeczy. Już przechodzę do opisu samej 101-ki, proszę tylko nie sądzić, że taki jest mój wzorzec lampowego brzmienia.
To, że "coś jest na rzeczy", nie oznacza, iż "wszystko się zgadza". Wysokie tony są łagodne, wycieniowane, można nawet powiedzieć, że przygaszone, dodając jednak, że mimo obniżonej energii, pozostają czyste i rozdzielcze.
Do tego dochodzi plastyczność, bowiem zaokrąglenie dobrze jej służy, nawet jeżeli rysunek nie jest ostry i kontrastowy, to selektywność pozostaje bardzo dobra. W zamian dostajemy kształty, a nawet namacalność dźwięków wysokotonowych, co wcale nie jest zjawiskiem pospolitym.
Chwaliłem Arcama za unikalną naturalność basu, Burmester 101 oferuje specjalną przyswajalność wysokich tonów, nie napinając się ani na techniczną precyzję, ani nie idąc w efekciarstwo wyjątkowego blasku - ten zakres jest więc podany zupełnie inaczej niż w Arcamie. Tym razem występuje minimum metaliczności. Nawet gdy gramy głośno, nie rodzi się jaskrawość i natarczywość.
Czytaj również: Jakie są podstawowe typy tranzystorów, ich charakterystyka i zastosowanie?
101-ka to pierwsza konstrukcja Burmestera w technice impulsowej. Mimo końcówek mocy w klasie D, zasilacz jest liniowy, oparty na bardzo dużym transformatorze toroidalnym. Końcówki mocy zasłonięto puszką ekranującą.
Więcej emocji dostarcza środek pasma, który w tej sytuacji może przecież wyjść do przodu, jednak jego atuty nie sprowadzają się do siły i przenikliwości. Tutaj również mamy inny obraz niż w Arcamie, bliskość nie została obarczona twardością, dominuje barwa i soczystość.
Dynamika jest dobra, lecz nie można stwierdzić, że 101-ka gra "szybko". Jednak nie wszystko wpisuje się w taki "lampopodobny" schemat. Bas gra tak, jakbyśmy się po dobrym, mocnym piecu spodziewali, chociaż nie skupia się na samych krawędziach, z odrobiną miękkości dobrze przykleja się też do średnicy, a to emanuje przede wszystkim energią, trzymając jednocześnie dobrą kontrolę.
Impulsowy - nie cyfrowy
Wzmacniacz Burmester 101 jest pierwszym, w którym Burmester zastosował technikę impulsową, uzupełniając ją jednak, dość nietypowo w takich przypadkach, liniowym zasilaczem.
Wiele firm, projektując wzmacniacze w klasie D, wykorzystuje "gotowce" co najwyżej współtworzone ze specjalistami od tej techniki. Burmester postanowił jednak pójść własną drogą, projektując samodzielnie cały wzmacniacz. Wyraźnie wydzielona sekcja stopni wyjściowych została oparta na ogólnych założeniach klasy D.
Cały układ dwóch końcówek mocy ulokowano w ramach niewielkiego aluminiowego bloku. Pod szczelnym ekranem (który jest konieczny z racji bliskiego położenia sekcji przedwzmacniacza) kryją się wszystkie obwody.
Do chłodzenia służy zaledwie niewielka kostka aluminium przykręcona do prawego boku. Obudowa rozgrzewa się jednak dość równomiernie.
Radosław Łabanowski