Jednak mogłoby się wydawać, że wobec intensywnego rozwoju techniki (zwłaszcza cyfrowej), po kolejnych 5 latach konstrukcja ta nie będzie miała większych szans z konkurentami – przynajmniej pod względem funkcjonalnym. Jednak 16-ka nie tylko dotrzymuje im kroku, ale w niektórych dziedzinach wciąż wyznacza najwyższy poziom.
Wzmacniacz NuPrime IDA-16 nadal prezentuje się atrakcyjnie i groźnie, czarna obudowa (jest też wersja srebrna) o charakterystycznych kształtach (ze ściętym "dziobem") może się kojarzyć z techniką wojskową. Diody sygnalizujące różne funkcje zatopiono w szczelinach.
Obsługę skoncentrowano w dwóch grupach przycisków; jedna pozwala na przełączanie pomiędzy źródłami, a druga na regulację głośności (i szybkie wyciszenie). W zestawie jest też pilot o nietypowym przekroju sześcioboku, przyciski ulokowano na krawędziach i dobrze trafiają pod palce.
NuPrime IDA-16 - złącza
O tym, że NuPrime IDA-16 to wzmacniacz epoki cyfrowej, najdobitniej świadczy jednak tylna ścianka. Wśród sześciu wejść tylko jedno jest analogowe.
Dwóm współosiowym i parze optycznej towarzyszy USB (USB-B), którego zadaniem będzie najpewniej przejęcie sygnałów wprost z komputera. Płaska obudowa utrudniała instalację podwójnych zacisków głośnikowych, więc terminale są pojedyncze - i to wystarczy.
Przeglądając materiały firmowe NuPrime, natknąłem się na określenie: "Pierwsza na świecie konstrukcja cyfrowego wzmacniacza pozwalająca osiągnąć szczyty dźwięku wysokiej rozdzielczości" (oryg. "A World-First in Digital Integrated Amplifier Design for the Ultimate in High-Resolution Sound").
Czytaj również: Co to jest współczynnik tłumienia wzmacniacza?
Obudowa ma standardową szerokość, ale jest bardzo niska. Na mnogość gniazd nie było miejsca, jednak dla całej palety cyfrowych - wystarczyło.
Komentarz zacznijmy od stwierdzenia, że NuPrime IDA-16 nie jest pierwszym (na świecie) zintegrowanym wzmacniaczem cyfrowym. Przede wszystkim dlatego, że nie jest w ogóle wzmacniaczem cyfrowym (do problemu amplifikacji cyfrowej odnoszę się szerzej w ramce obok).
NuPrime IDA-16 na zawsze będzie "zaledwie" analogowym wzmacniaczem impulsowym albo analogowym wzmacniaczem w klasie D - co nie jest żadną wadą. Natomiast określenie "pierwszy na świecie" dobrze oddaje sens dalszego ciągu zapowiedzi.
Wciąż w materiałach firmowych czytamy, że IDA-16 jest "pierwszym na świecie (...) oferującym dekodowanie 384K i DSD (11,2 MHz)". W chwili rynkowej premiery (2014 rok) IDA-16 rzeczywiście był jednym z pierwszych, a może i pierwszym urządzeniem tego typu, oferującym wsparcie dla kosmicznych wówczas formatów DSD256 (11,2 MHz) oraz PCM 24 bit/384 kHz.
Nawet dzisiaj NuPrime IDA-16 ma się czym chwalić, bo jeszcze wyższe parametry trafiają się niemal wyłącznie wśród najlepszych, samodzielnych DAC-ów, a w praktyce są już raczej sztuką dla sztuki, bo plików, które pozwoliłyby wykorzystać takie możliwości, jest wciąż jak na lekarstwo.
NuPrime chwali się także (i całkiem słusznie, bo jest czym) zaawansowaną sekcją... analogowego przedwzmacniacza, ale w ten sposób sam potwierdza wątpliwości co do cyfrowej natury urządzenia.
Regulacja głośności też jest analogowa, chociaż z nowoczesnym, mikroprocesorowym sterowaniem oraz modułem precyzyjnych tłumików w formie popularnej (to bardzo dobre rozwiązanie) drabinki rezystorowej. Uzyskano dzięki temu regulację w 99 krokach (każdy co 0,5 dB). Taki układ pozwolił również zrealizować funkcję wygodnej, indywidualnej regulacji czułości dla każdego z wejść.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
IDA-16 prezentuje się dyskretnie, ale groźnie, i ma spore możliwości: z tej niewielkiej "aparatury" popłyną setki watów.
Blok przedwzmacniacza jest analogowy, więc sygnały z wejść cyfrowych trafiają najpierw do przetwornika C/A. Przy USB pracuje układ XMOS, a dalej mamy przetwornik ESS9018 (ESS Sabre).
To scalak już nie bezwzględnie najnowszy, ale wciąż imponujący parametrami: rozdzielczość (dla sygnałów PCM) sięga 32 bit, natomiast sam wzmacniacz IDA-16 przyjmuje 24 bit, co ma zapewne związek ze stopniem wejściowym USB (lub jego konfiguracją). Jednak już maksymalna częstotliwość (DSD i PCM) odpowiada parametrom samego DAC-a.
ESS9018 to scalak 8-kanałowy, ale z możliwością konfiguracji w trybie dwukanałowym. Warto tak zrobić (gdy nie korzystamy z sygnałów surround), gdyż zapewnia to wyższą dynamikę (względem trybu 8-kanałowego). Moduł przetwornika wieńczą bufory analogowe w formie świetnych wzmacniaczy operacyjnych Texas Instruments OPA2134.
Sterowanie mikroprocesorowe, więc pojawiły się wyświetlacze w oryginalnej formie podświetlonych szczelin.
W ramach przejętych z firmy NuForce patentów znalazły się głównie te związanie z impulsowymi końcówkami mocy. Obecnie aż roi się od układów OEM, NuPrime nie sięgnęło jednak po gotowca, lecz samo zaprojektowało układ (opierając się na rozwiązaniach NuForce). Wysokiej klasy impulsowa końcówka mocy nie jest dzisiaj takim wyczynem jak kilka lat temu, ale "własna" – jest czymś wyjątkowym i prestiżowym.
W NuPrime IDA-16 zastosowano także impulsowy zasilacz. Końcówki mocy pracują w najbardziej typowej klasie D, a więc z modulatorem typu PWM. Wyjątkowa jest jednak częstotliwość impulsów przełączających (w ramach tranzystorów wyjściowych).
Przeważnie wynosi ona ok. 400 kHz, a tutaj sięga aż 600 kHz. Teoretycznie pozwoli to skuteczniej odseparować pasmo akustyczne od zniekształceń, choć sama konstrukcja generatorów tego typu jest bardziej wymagająca.
Odsłuch
NuPrime IDA-16 dobrze pokazuje możliwości klasy D. Gdy tylko poznamy, co zainstalowano wewnątrz futurystycznej, chociaż niewielkiej obudowy, nie zaskoczy nas znakomity bas. Niskie tony są więc ważną warstwą w brzmieniu IDA-16, nie dla każdego muszą być cechą kluczową, ale chyba każdy ją zauważy i doceni.
Motoryczność, zwartość, mocny charakter wiążą się ze znakomitą kontrolą i można ją obserwować na bieżąco oraz w momentach, które wcześniej nie robiły żadnego wrażenia.
Czytaj również: Na czym polega bi-amping i jakie są jego warianty?
Niska obudowa, wysoka moc i brak widocznych radiatorów, czyli konstrukcja z układem impulsowym, również w zasilaczu, co tym bardziej zwiększa sprawność energetyczną całego urządzenia.
Niezależnie od tego, czy gramy cicho, czy nagranie jest ślamazarne, czy pełne dynamiki, IDA-16 pokazuje zarówno nowe informacje, jak i przekazuje fantastyczną dawkę energii.
Bas jest wszechstronny, łączy sprężystość i szybkość, nie wlecze się, ale nie utwardza – naturalna barwa nie pozwala na żylastość, która w innych wzmacniaczach bywa ceną właśnie za dyscyplinę. Tą zdolnością do grania swobodnego, a chwilami obfitego i masywnego, IDA-16 już wychodzi ze schematu klasy D, a nawiązuje do dużych wzmacniaczy w klasie AB.
Jeżeli ktoś te basowe wyczyny zignoruje, to w dużym stopniu w swoim odbiorze "zmarnuje" okazję, jaką daje NuPrime IDA-16. Ale nawet wtedy pozostanie kilka innych zalet, które mogą słuchacza "przywiązać" do NuPrime. Można sobie ten wzmacniacz nazywać cyfrowym, ale nie będzie z niego płynął dźwięk zimny i "techniczny".
Nie licząc wejść cyfrowych, cały tor wzmacniający jest analogowy. Taki jest też przedwzmacniacz, do regulacji głośności wykorzystano moduł scalony.
Układy impulsowe, choć same w sobie specjalnie się nie rozgrzewają, potrafią przesłać ciepło muzyki. Średnica jest gładka, czysta, właściwie zróżnicowana, ale nie "nadwrażliwa", premiuje plastyczność i barwy pastelowe, zaokrąglając najmocniejsze akcenty.
Góra jest jeszcze bardziej subtelna, co zwraca uwagę przez kontrast wobec ekspresyjnego basu; ze strony wysokich tonów nigdy nie spotka nas żadna przykrość, ale emocji też nie będzie wiele.
Czasami przydałoby się więcej blasku, a nawet iskier, chociaż gdy wrzucimy bardzo dobre nagranie, usłyszymy dobrą przejrzystość. IDA-16 dobrze skomponuje się z kolumnami grającymi jasno, wzmocni dół pasma, chociaż nie należy obiecywać, że jakikolwiek wzmacniacz utemperuje wyraźne podbarwienia i uporządkuje dudniący czy rozmamłany bas.
Z wejść cyfrowych dźwięk jest bardziej surowy, czasami przybrudzony, ale też bezpośredni, podczas gdy z wejść analogowych – grzeczniejszy i zdystansowany.
Sekcję przedwzmacniacza połączono z modułami przetwornika; ESS Sabre jest ośmiokanałowy, ale może być w pełni wykorzystany w urządzeniach stereofonicznych – skonfigurowany w trybie dwukanałowym ma lepsze parametry.
Impulsowe, nie zawsze cyfrowe
Większość produkowanych obecnie wzmacniaczy, wobec których producenci stosują określenia takie jak: impulsowy, przełączający, w klasie D czy cyfrowy, opiera się na podobnych założeniach, zgodnych z bazową formułą wzmacniacza w klasie D.
Wszystkie one mają więc impulsowe stopnie wyjściowe, tzn. takie, które są stale przełączane ciągami impulsów (stąd potoczna nazwa) oraz sterowane odpowiednio spreparowanym (w obwodzie zwanym modulatorem) sygnałem audio.
W sposobach tej modulacji i zastosowanych tutaj rozwiązaniach technicznych tkwi podstawowa różnica pomiędzy poszczególnymi wariantami. W większości wzmacniaczy układ modulatora jest analogowy; w tym zakresie też dostępne są różne rozwiązania, ale wiodące jest jedno, tzw. PWM, czyli modulacja szerokości impulsu. Tak jest w NuPrime IDA-16.
Ponieważ modulator jest analogowy i wymaga podania na wejście sygnału analogowego, nie należy nazywać takiego wzmacniacza cyfrowym (cyfrowy nie jest też Primare I15 Prisma, ale tam producent tego nie sugeruje). Nie uprawniają do tego same "impulsy" sterujące tranzystorami wyjściowymi. Cyfrowym możemy natomiast nazwać wciąż nieliczne konstrukcje, w których modulacja odbywa się w obwodach cyfrowych, najczęściej procesorach DSP.
W założeniach klasy D mieści się więc sytuacja zarówno analogowego, jak i cyfrowego modulatora, a więc wzmacniacza analogowego albo cyfrowego. Stopnie wyjściowe są zawsze sterowane ciągami impulsów, co rodzi znane zagrożenia – pojawienia się szumów wysokoczęstotliwościowych i interakcji "rekonstrukcyjnych" filtrów wyjściowych z trudną do dokładnego przewidzenia impedancją obciążenia (kolumn).