Do gustu może też przypaść filigranowa postura, a także klasyczna konstrukcja wewnętrzna oparta na układach liniowych (nie impulsowych). Front ma wysokość ok. 6 cm wysokości, a wydaje się jeszcze niższy przez sfazowania górnej i dolnej krawędzi.
Jest metalowy, podobnie jak pokrętło głośności. Selektor wejść podzielono między dwie gałki, oddzielając podstawową grupę źródeł od jednej pętli magnetofonowej, którą potraktowano jako niezależną sekcję.
Rotel A10 - złącza
To zabieg dzisiaj dość rzadko stosowany, ale w latach 70. i 80. ubiegłego wieku - pozycja wręcz obowiązkowa, zwłaszcza wśród wzmacniaczy japońskich, z wieloma pętlami i kombinacjami, pozwalającymi na dystrybucję sygnałów we wszystkich kierunkach. Pomimo skromnej postury, Rotel A10 ma cztery wejścia liniowe (niezależnie od wspomnianej pętli) oraz jedno gramofonowe (dla wkładki typu MM).
Obecne są regulacje barwy (tonów niskich i wysokich), ale działają w umiarkowanym zakresie +/-6 dB. Purystów nie ucieszy jakakolwiek ingerencja, a także samo przejście sygnału przez dodatkowe obwody, nawet ustawione w pozycji neutralnej, więc jest przycisk Tone, który pozwoli sygnałowi pójść "na skróty", ale pokrętło zrównoważenia kanałów zawsze pozostanie aktywne.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Na froncie oprócz przycisków i pokręteł można znaleźć dwa gniazda mini-jack – wyjście słuchawkowe i analogowe wejście liniowe.
Specjalnym przełącznikiem dokonujemy wyboru jednej z dwóch (lub obydwu naraz) par wyjść głośnikowych, ewentualnie możemy w ogóle je odłączyć, skoro obok znajduje się wyjście słuchawkowe (mini-jack).
Ciekawostką jest wejście liniowe dla źródła podręcznego, wczoraj empetrójki, dzisiaj smartfonu. Mini-jack podłączono równolegle do jednego z wejść RCA na tylnej ściance, przyporządkowując obydwu jedną pozycję selektora źródeł.
Już wiemy, że z tyłu, mimo ograniczonego miejsca, zmieściły się dwie pary dość przyzwoitych zacisków głośnikowych. Wszystkie gniazda RCA są złocone, wejście gramofonowe odsunięto od liniowych, a całość uzupełniono wyjściem z przedwzmacniacza.
Czytaj również: Co to znaczy trudne obciążenie? Co to jest wzmacniacz wydajny prądowo? Co to znaczy, że wzmacniacz nie napędzi kolumn?
Rotel A10 - układ elektroniczny
Rotel zmontował niemal wszystkie obwody Rotela A10 na jednej dużej płytce drukowanej. Wycięto tylko jej niewielkie fragmenty na radiator i zasilacz. Pomimo skromnej wysokości obudowy, zasilacz jest liniowy, a jego podstawą jest porządny transformator toroidalny.
Radiator zainstalowano w centrum, a na nim dwie pary tranzystorów Sanken 2SA1695/2SC4468 - bardzo popularnych (i cenionych) w tego typu aplikacjach. W torze sygnału znalazły się również scalone wzmacniacze operacyjne, między innymi JRC2114 i OPA2604.
Z kolei przedwzmacniacz gramofonowy wykonano wykorzystując scalak NE5532, który w tym miejscu układu jest również często spotykany. Duża płytka drukowana pozwoliła ograniczyć do minimum połączenia przewodami.
Czytaj również: Czy przy stosowaniu bi-wiringu konieczne są podwójne wyjścia głośnikowe we wzmacniaczu?
Wejście gramofonowe należy się dzisiaj każdemu... wzmacniaczowi, przynajmniej w podstawowej formule MM.
Układ wygląda dzięki temu bardzo schludnie. Rotel chwali się także bezinwazyjnym układem zabezpieczeń, który monitoruje wyłącznie temperaturę końcówek mocy (czujnik zainstalowano na radiatorze), system reaguje, gdy przekroczy ona krytyczną wartość.
Od strony konstrukcyjnej można Rotela A10 wytknąć przeciętne potencjometry (również w głównym regulatorze wzmocnienia), a od strony funkcjonalnej - brak zdalnego sterowania, które mają wszystkie pozostałe wzmacniacze tego testu.
Odsłuch
Ten niepozorny "wzmacniaczyk" szybko pokazuje swój zadziorny charakter. Nawet nie dysponując taką mocą, jak niektórzy konkurenci, nie ma kompleksów i nie chowa się za klimatami i nastrojami.
Nie próbuje przekonać słuchacza, że od dynamiki ważniejsza jest łagodna muzykalność, od uderzeń - głaskanie, a od detali - płynność; skądś czerpie siłę do "męskiego grania", jedzie do przodu, czasami trochę na skróty, ale szybko wyplątuje się z basowych zawijasów, nie grzęźnie w niskotonowym błotku, potrafi przyspieszyć i trzymać rytm.
Czytaj również: Dlaczego przy stosowaniu kolumn o wysokiej efektywności słychać szum, którego można nie usłyszeć z kolumn o niższej efektywności?
Trudniej Rotela A10 zachęcić do popisów z niskimi zejściami, traktuje je "lakonicznie", jednak cały zakres basowy jest na tyle kompletny i ofensywny, że wielu nagraniom świetnie takie podejście służy.
Rotel zostawia z boku wszelkie zabiegi koloryzujące i umilające, zamierza ujawnić jak najwięcej z samego nagrania, a chociaż nie może pokazać wszystkiego perfekcyjnie, bo to przecież wzmacniacz za 2 tysiące, to i tak robi doskonałe wrażenie swoją determinacją i ofensywnością. Rotel nie boi się ostrości, którą "uszlachetnia" zróżnicowaniem wybrzmień i dobrą przejrzystością.
Szukający ciepła znajdą go łatwo w innych wzmacniaczach tego testu, wręcz muszą one rywalizować ze sobą o takiego klienta, za to Rotel w zasadzie nie ma konkurencji w obranym profilu.
Czytaj również: Czy lepiej podłączyć monobloki (wzmacniacze mocy) krótkim kablem głośnikowym i długim interkonektem, czy na odwrót?
W A10 jest też kilka specjalnych dodatków – pętla dla rejestratora i wyjście na zewnętrzną końcówkę mocy.
Wysokie tony nie skupiają się tylko na subtelnościach, lubią zaiskrzyć, ale nie przykrywają średnicy; ta również potrafi dać "czadu", jest bliska i naturalistyczna.
Gdyby Rotel A10 miał więcej mocy, mógłby zagrać piorunująco, a ze swoim potencjałem potrafi zagrać porywająco.
Przestrzeń jest zdominowana przez szerokość perspektywy i szczegółowość. Mimo ekspresyjnej średnicy, pierwszy plan nie jest tak bliski i namacalny, jak np. w wykonaniu C316BEE V2.
Rotel nie zaprasza muzyków do naszego pokoju odsłuchowego, ale wprowadza rytm i muzyczny wigor, jakiego mogą mu pozazdrościć zarówno wzmacniacze neutralne, jak i te "romantyzujące".
Czytaj również: Jakie są podstawowe typy wzmacniaczy cyfrowych?