Okazję tę wykorzystano, aby pokazać, że Cambridge Audio potrafi być zarówno nowoczesne, high-endowe, jak i racjonalne. Edge A to jeden z najładniejszych wzmacniaczy zintegrowanych, dopracowano w nim każdy szczegół. Bryła jest jednocześnie potężna, wyrazista i subtelna.
Tę sztukę 20 lat temu pokazał TacT Millennium, także tutaj kluczowy jest minimalizm i rola centralnego manipulatora. Pod względem mechanicznym Cambridge Audio Edge A to prawdziwy majstersztyk.
Pokrętło (a właściwie dwa, w układzie koncentrycznym) to skomplikowany mechanizm, złożony z 31 mniejszych podzespołów. Przednia, zewnętrzna część jest regulatorem głośności, poruszającym się jak typowy potencjometr; kryje się jednak za tym skomplikowany układ elektroniczny.
Gdy po raz pierwszy (fabrycznie nowy wzmacniacz) włączymy zasilanie, urządzenie uruchomi procedurę testową i kalibracyjną, a pokrętło głośności wpadnie w trans, samodzielnie pokonując drogę między skrajnymi położeniami. W ten sposób są ustalane kluczowe parametry pracy układu regulacji tak, aby zapewnić jak najwyższą precyzję - właściwą regulatorom cyfrowym.
Dodatkowy, wewnętrzny pierścień pozwala na wybór źródła. Wnioskując po samych oznaczeniach, możliwości są spore, obejmują trzy wejścia analogowe i aż pięć cyfrowych, na dokładkę jest jeszcze Bluetooth.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Cambridge Audio Edge A - przyłącza
Dwa z trzech wejść analogowych to niezbalansowane RCA, jedno to symetryczne XLR, a obok pojawia się duet wyjść z przedwzmacniacza (RCA i XLR). Nie ma jednak wejścia gramofonowego, które w tak pięknym wzmacniaczu na pewno by się przydało.
Oprócz tradycyjnych wejść cyfrowych - dwóch optycznych i jednego współosiowego - jest USB-B dla komputera, obsługujące PCM 32 bit/384 kHz oraz DSD256.
Jest też HDMI ułatwiające podłączenia telewizora (a w ślad za nim - źródeł wideo, które tam trafiają). Skoro w soundbarach i systemach all-in-one takie rozwiązanie świetnie się sprawdza, to nie przyniesie szkody wzmacniaczowi stereofonicznemu.
Czytaj również: Czym się różni wzmacniacz zintegrowany od wzmacniacza dzielonego?
Antena BT znajduje się na zewnątrz, a wewnątrz nowoczesny zestaw kodeków ze standardem aptX HD na czele. Cambridge Audio Edge A nie oferuje wejścia phono, ale firma ma w swojej ofercie gramofon z nadajnikiem BT oraz... kodowaniem aptX HD. Wszystko się więc zgadza, ale czy my się na to zgadzamy? To zależy, jak kto traktuje słuchanie winyli i jak wiele po nich oczekuje.
Cambridge Audio Edge A ma takie drobiazgi, jak gniazda dla systemów sterowania, obok których należy wyróżnić niemal niewidoczny hebelek z oznaczeniem "Auto Power Down"; w ten sposób możemy wyłączyć automatykę, która po 20 min bezczynności uruchamia tryb czuwania.
Cambridge Audio Edge A - końcówki mocy
Nie pozbędziemy się jednak wysokich rachunków za prąd. Niezależnie od tego, czy gra, czy nie, Cambridge Audio Edge A generuje bardzo duże ilości ciepła, co ma związek z konstrukcją końcówek mocy.
Końcówki mocy są liniowe, a układ zbliżony do typowej klasy AB. Cambridge Audio określa go jednak mianem “Class XA", nie jest to formalny standard, a raczej nazwa własna, znamy tylko ogólny zarys tego rozwiązania.
Czytaj również: Czy wejścia XLR oznaczają, że urządzenie jest zbalansowane?
Koncepcja polega na operowaniu prądem spoczynkowym i niekonwencjonalnej kalibracji tranzystorów wyjściowych. W efekcie układ ma mieć sprawność niższą niż w klasie AB, ale wyższą niż wzmacniacz w klasie A, brzmieniowo do niego się zbliżając.
Z toru sygnałowego wyeliminowano kondensatory, które zdaniem konstruktorów nie sprawdzają się dobrze z uwagi na szeroką tolerancję parametrów oraz podatność na efekt mikrofonowania.
W zasilaczu zainstalowano dwa transformatory toroidalne (układ dual-mono), skręcone ze sobą w taki sposób, aby redukować pola elektromagnetyczne, co jest ważne dla delikatnych sygnałów w sekcji przedwzmacniacza. Ten zasilany jest z trzeciego, już znacznie mniejszego transformatora.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
Sekcję cyfrową widać w obrębie przedwzmacniacza (w tylnej części obudowy), na sporej płytce ulokowano porządny układ DAC ESS Technology ES9018K2M - dwukanałowy - którego dynamika sięga 127 dB, a parametry sekcji cyfrowej idealnie pokrywają się z możliwościami wejścia USB.
Odsłuch
Brzmienie Cambridge Audio Edge A zasługuje na mocny, konkretny początek relacji. Dynamiczne, szybkie, precyzyjne. Taki jest w największym skrócie Edge A. Zatem teraz pora na wszystkie niuanse... bo Edge A to na pewno nie jest "prostak" czy bezwzględny egzekutor wszelkich niedociągnięć, pozbawiony muzycznej wrażliwości.
Cambridge otwiera przed nami bogate spektrum barw, odcieni, gradacji. W ten sposób pokazuje więcej, a nie mniej muzyki, chociaż i my często się przekonujemy, że najważniejsza jest dla niej spójność, płynność, plastyczność... gdy jakieś urządzenie potrafi takimi atutami przekazać emocje, nawet przy niedostatku innych elementów.
Czytaj również: Co to jest konstrukcja dual-mono, jakie są jej wady i zalety?
Cambridge Audio Edge A oferuje emocje i detale, syntezę i analizę, a wszystko jest ze sobą harmonijnie powiązane. Różnice między źródłami, płytami, kolejnymi wydaniami i tłoczeniami (to dla miłośników analogu) słychać tutaj tak wyraźnie i dobitnie, że nie można chcieć niczego więcej.
Dla wszystkich źródeł i formatów Cambridge Audio Edge A wkręca nas w zabawę w podsłuchiwanie, wyciąga wszystko na wierzch, a jednocześnie z tego wszystkiego klei muzykę - nie rozbija jej na składniki pierwsze, nie zastępuje suchymi informacjami.
W ten sposób natychmiast docierają do nas dźwięki i wzruszenia. Skutecznie tropi cięcia analogowej taśmy i złożenia kolejnych "tejków". Coś, co do tej pory uchodziło naszej uwadze, teraz jest oczywiste i jest częścią większej całości.
Czytaj również: Co to jest współczynnik tłumienia wzmacniacza?
Cambridge Audio Edge A do pewnego stopnia znika, zostawiając nas z nagraniem. Trudno przypisać mu narzucanie jakiegokolwiek klimatu, tendencji, stronniczości czy nawet wyostrzenia - zróżnicowanie uwzględnia wszelkie odmiany szczegółowości, bywa delikatnie, metalicznie.
Przejrzystość jest bezkompromisowa, ale to nie znaczy, że kłopotliwa i męcząca, wręcz przeciwnie - z doskonałej neutralności wynika właśnie wszechstronność i łatwość grania każdego materiału.
Cambridge Audio Edge A ma też moc potrzebną do przetrwania najcięższych dynamicznych sztormów przy wciąż ekscytującej wyrazistości i czystości. Uderzenia mogą być potężne, mogą być szybkie i równocześnie mogą towarzyszyć im delikatne muśnięcia. Skala dźwięku - fantastyczna, przejmująca, pełna dramaturgii.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Podąża za tym precyzja odwzorowania przestrzeni. Jest ona obszerna, ale jeszcze większe wrażenie robią lokalizacje. Edge A to mistrz rozdzielczości, pozostałe komponenty mogą w takim towarzystwie pokazać absolutnie wszystko, co potrafią i czego nie potrafi ą. Trochę strach podłączać byle jakie źródła, a zwłaszcza byle jakie kolumny.
Z drugiej strony, Cambridge Audio Edge A nie jest tak bezlitosny dla słabszych nagrań. Różnice słychać, ale nie potną one naszych uszu. Okazuje się przy okazji, że i stare nagrania mają bardzo wiele odmian, które Edge A w pełni uszanuje - są ostre, przytłumione, przebasowione albo przejaskrawione.
Najbardziej obawiałem się o moduł BT. Nie było bardzo źle, chociaż szybko i chętnie wróciłem do kabli... Zakupem takiego wzmacniacza nie będzie zainteresowany ktoś, kto słucha muzyki wyłącznie strumieniując ją z telefonu, a na okazje imprezowe będzie to całkiem przydatna funkcja.
Czytaj również: Dlaczego nie można podłączyć kolumn 4-omowych do wzmacniaczy 8-omowych?