Największy i najnowszy z nich to Magico A5. Jego cena co prawda przekracza 100 000 zł za parę, ale obecnie to w high-endzie "dolna granica stanów średnich", a pojawia się konstrukcja bardzo okazała i jeszcze bardziej solidna, zawierająca najważniejsze firmowe rozwiązania, przeznaczona do dużych pomieszczeń.
Wyróżnia się nawet wśród wielu znacznie droższych (z serii S i M) nowym rodzajem membran, zupełnie nowym przetwornikiem średniotonowym, a także specjalnymi rezystorami w zwrotnicy. Zaawansowana, racjonalna, wydajna i wszechstronna, wolna jest tylko od obciążających budżet luksusów.
Przy swojej relatywnie umiarkowanej cenie nie jest pokusą dla tych, którzy po to, co najlepsze, od razu sięgają na najwyższą półkę, ani dla tych, którzy pragną kolumn o kształtach Wenus z Milo, lecz dla tych, którzy szukają dobrej relacji jakości do ceny - możliwej również w high-endzie.
I najlepszego dla siebie brzmienia, na jakie ich stać. Pod tym względem Magico A5 nie będą się jednak różnić od większości kolumn, bez względu na cenę – jednym będą się podobać bardziej, innym mniej.
Magico podchodzi do projektowania i strojenia bardzo kompleksowo, ale ze względu na rozbieżne gusta audiofilów nie ma takiej metody, która zapewniałaby stuprocentowy sukces.
Magico A5, porównywane przez nas z Bowersami 802 D4, zaprezentowały dźwięk diametralnie inny. A to tym bardziej przekonuje, że dla Magico jest miejsce na rynku.
Poprzedni test Magico (S5) ukazał się w AUDIO już siedem lat temu, więc nie od rzeczy będzie przypomnieć parę informacji o samej firmie, tym bardziej że trochę się w tym czasie zmieniło.
Magico jest doskonale znane już od ponad dekady, a początki firmy niedługo sięgną dwóch (datując je na rok 2004, kiedy przedstawiono pierwszy oficjalny produkt – Magico Mini), więc nie mamy już do czynienia z nowicjuszem.
Długo jednak Magico dotykała – i nadal do końca nie ustąpiła – specyficzna kombinacja szacunku i protekcjonalności, szacunku i wątpliwości, a nawet czujności i zazdrości, wynikająca z faktu, że producent ten nie należy i przecież nigdy należeć nie będzie do generacji takich tuzów, jak Bowers & Wilkins, KEF, nawet nieco młodsi od nich Dynaudio, Focal, Sonus faber i Wilson Audio, a tym bardziej tacy weterani, jak JBL i Tannoy – wymieniając arbitralnie tylko tych, którzy natychmiast przychodzą mi na myśl.
Czytaj również: Czy kolumny trzeba ustawiać na kolcach?
Inaczej mówiąc, oni wszyscy od dawna już tu byli... Choćby kiedy w 1995 roku powstawało AUDIO, a na Magico trzeba było jeszcze poczekać. Cezura może być jeszcze wyraźniejsza – firmy z XX wieku kontra firmy z XXI wieku. I tak już zostanie na zawsze...
Ale również na zawsze Magico ma szanse pozostać zjawiskiem jedynym w swoim rodzaju. Mamy już 2022 rok i do tego czasu, właśnie w XX wieku, nie pojawiła się żadna inna firma, która by z takim przytupem weszła na salony, została na nich i napędziła tyle strachu wcześniejszym potentatom. Wyrąbała sobie potężny kawałek rynku, jest znana na całym świecie, testowana i komentowana, brana pod uwagę przez wszystkich, których stać na takie przyjemności.
Wielu by tak chciało, wielu próbuje, ale połączyć te wszystkie elementy udało się tylko Magico, za czym jednak nie stają żadne magiczne sztuczki, ale cały szereg warunków, których inni spełnić nie potrafią.
Założyciel firmy, Alon Wolf, okazał się człowiekiem o wielu kompetencjach i talentach. Opanował elektroakustykę, wzornictwo, mechanikę, technologię i marketing, do tego miał dość pasji, pracowitości, intuicji, szczęścia i... pieniędzy.
Wystarczy, że zabraknie jednego z tych komponentów, i sukcesu na taką skalę nie ma, czego doświadcza wielu producentów. Nietrudno więc zrozumieć, dlaczego największą pulę wygrywają nieliczni. Tym bardziej że ich sukces wcale nie pomaga sukcesowi innych.
Czytaj również: Czy długość przewodów ma wpływ na pracę kolumn?
Można wymieniać nazwy kolejnych firm, które pojawiły się w XXI wieku, ale... po co to robić, jeżeli nie są one dla Magico taką konkurencją, jak starsi gracze.
Na pewno pojawią się następne firmy, ale na takie objawienie, jak Magico, możemy się już nigdy nie doczekać. High-end ma się dobrze, ale czerpie swoją siłę ze zróżnicowania i dużej liczby mniejszych producentów, a nie z dużej popularności największych.
Coraz trudniej jest wejść do kartelu "autorytetów", bowiem jest ich już dość wielu, pilnują swojej pozycji i trzeba mieć naprawdę coś nowego do pokazania i do zagrania, potężne środki na innowacje, produkcję i wsparcie sprzedaży... Magico je miało.
Niektórzy (konkurenci) zarzucali Alonowi Wolfowi, że zbyt szybko kupił sobie taką pozycję, podczas gdy prawdziwa jakość musi rodzić się z wieloletniego doświadczenia, współpracy wielu ludzi itd.
Jednak Magico nie było tylko pomysłem na biznes, lecz również kontynuacją wcześniejszego hobby, co możemy potwierdzić, widząc znacznie wcześniejsze "dzieła", mające wówczas zaspokoić głównie osobiste potrzeby Alana Wolfa.
Co prawda takie argumenty zwykle nie robią już na nas wrażenia, naczytaliśmy się takich opowieści dość i nie gwarantują one zupełnie niczego, a wręcz ostrzegają przed zbytnią pewnością siebie i subiektywizmem wysokiej samooceny.
Czytaj również: Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?
Jednak w tym przypadku może chodzić właśnie o kontrargument – że zaczynem nie była teczka pieniędzy, biznezsplan i wnioski kredytowe... Chociaż pieniędzy od początku musiało być niemało, skoro owe "hobbystyczne" projekty, wyprzedzające powstanie firmy aż o 10 lat, wyglądają tak, że pozazdrościłoby ich wiele dużych firm zarówno pod względem techniki, jak i końcowego wykonania.
Co więcej, w opisie zastosowanych technologii znajdziemy zdanie, że "od samego początku, od 1994 roku, w obudowach stosowane jest aluminium". Jednocześnie w przedstawieniu historii, rok 1994 jest podawany jako wyprzedzający założenie firmy o 10 lat...
Łącząc te wyjaśnienia, jeżeli nie ma w nich błędu, to już na długim, wczesnym etapie amatorskiego majsterkowania Alon Wolf stosował tylko obudowy z aluminium... To rzeczywiście trzeba mieć kasę, żeby się tak bawić. A może miał już wtedy prawie wszystko, co pokazał 10 lat później?
No to nic dziwnego, że ci, którzy zaczynali karierę od przysłowiowego pucybuta (nie tylko w Ameryce), patrzą na jego karierę z zazdrością. Jeżeli zaczął ją jako milioner, to jako kto skończy?
Na razie nie kończy, firmę i ofertę wciąż rozwija, co przedstawia też w bardzo nowoczesny i profesjonalny sposób na swojej stronie internetowej, pełnej zdjęć i filmików, i również na tym polu wyprzedza wielu konkurentów. Natomiast nikomu nie wchodzi w paradę z kolumnami nisko- czy nawet średniobudżetowymi.
Czytaj również: Co to są charakterystyki kierunkowe?
Chociaż z serią A zszedł cenami w dół, wciąż jest to czystej wody high-end i nawet nie wypada szukać jakichś innych określeń, żeby nie rozdrażnić jeszcze bardziej ludzi, których na high-end nigdy nie było stać i pewnie nie będzie, a teraz mieliby się dowiedzieć, że nie stać ich nawet na... "wstęp" do high-endu?
Brniemy trochę na niebezpieczny grunt, ale zakładam, że audiofilska ciekawość tematu, wcale niezwiązana ściśle z finansowymi możliwościami, wytrzymuje takie teksty.
Magico - oferta
Oferta Magico rozpina się bardzo szeroko, skoro najdroższy model kosztuje sto razy więcej niż najtańszy, ale ponieważ A1 kosztują ok. 35 000 zł za parę, więc referencyjne M9... tak trzy i pół bańki.
No za parę, za parę. Na tym pułapie M9 spotykają się z Wilson Audio WAMM Master Chronosonic, z kolei najtańsze kolumny wolnostojące Magico (A3) są tylko niewiele tańsze od Sophii, pełniących taką samą rolę w ofercie Wilson Audio.
Te dwie amerykańskie firmy konkurują więc ze sobą zawzięcie, zostawiając klientów z nieco chudszymi portfelami innym dużym firmom, a tym samym wzmacniają swoje szanse u najzamożniejszych – nie narażają swojego prestiżu marek high-endowych.
Magico ma na to mocne uzasadnienie: wszystkie konstrukcje, bez względu na cenę, są pod pewnymi technicznymi względami konsekwentne i bezkompromisowe, i są to względy zarówno ważne dla jakości dźwięku, jak też wiążące się z kosztami. Wspomnieliśmy już o aluminiowych obudowach – mają je więc wszystkie modele, również najtańszej serii A.
Oczywiście są między nimi różnice dotyczące np. kształtu: seria A to regularne prostopadłościany, seria S – płaskie ścianki przednie i wygięte boczne, a seria M to najbardziej skomplikowane, opływowe bryły. Zastosowanie aluminiowych obudów jest dla Magico najważniejszym fundamentem – dosłownie i w przenośni – zarówno dla techniki, estetyki, jak i polityki.
Magico - obudowy kolumn głośnikowych
Przekonanie klientów, że tylko aluminiowe obudowy gwarantują prawidłowe brzmienie, jest tutaj kluczowe, bo całkowicie deprecjonuje tańsze rozwiązania, w tym najpopularniejsze użycie MDF-u. Pamiętam rozmowę z Alonem Wolfem sprzed kilku lat, w której starałem się "wynegocjować" w imieniu innych producentów i mniej zasobnych klientów jakąś wyrozumiałość dla stosowania MDF-u w "normalnych", znacznie tańszych kolumnach. Nie udało się.
Alon był nieugięty, obstawał przy stwierdzeniu, że robienie obudów z MDF-u jest dyskwalifikujące. A co w takim razie ma kupować cała rzesza audiofilów "klasy średniej"? To nie jego sprawa, liczą się fakty, MDF się nie nadaje i już. Wywiad się nie ukazał. Jestem przekonany, że Alon w głębi duszy zgadza się, że jednak MDF do czegoś się nadaje...
Czytaj również: Co to są kolumny aktywne i jakie są ich odmiany?
Ale strategia firmy każe stawiać tę sprawę na ostrzu nożna. Magico i tak nie jest zainteresowane tańszą produkcją, za to ma na celu punktowanie rywali stosujących MDF również w droższych modelach – bo to niegodne i nieprofesjonalne...
I można uznać, że wywiera to pewien skutek, skoro jedną z najważniejszych zmian w nowej serii Bowersa (800 D4) jest dalsze wzmocnienie aluminiowego szkieletu przedniej części obudowy.
Magico nie odpuszcza nawet tym producentom, którzy jako materiał obudowy stosują żywice syntetyczne, pozwalające na uzyskiwanie fantastycznych kształtów. Mają one lepsze właściwości niż MDF, lecz aluminium ma jeszcze lepsze... A najlepsze - włókno karbonowe.
Na najwyższych szczytach możliwe jest połączenie wyuzdanych kształtów i doskonałych właściwości mechanicznych za pomocą włókna karbonowego, który jest jednak najdroższym z materiałów.
W przypadku aluminium sztywność jest wysoka, wibracje niskie, jednak pozostają rezonanse o wysokiej dobroci, przez to słyszalne, które należy wytłumić dodatkowymi warstwami materiałów o bardzo dużej stratności wewnętrznej.
Ponadto wewnątrz, analogicznie jak w dobrych kolumnach z MDF-u, znajduje się wiele wzmocnień – oczywiście aluminiowych, tworzących imponującą strukturę związaną dziesiątkami śrub.
Zespół głośnikowy przestaje być drewnianym czy udającym drewno meblem, staje się ultranowoczesnym elektroniczno-mechanicznym urządzeniem, którego ostatecznym efektem działania ma być czysty dźwięk.
Czytaj również: Co to jest głośnik koncentryczny?
Poszukiwanie naturalnego brzmienia za pomocą naturalnego (litego) drewna tym bardziej zostaje skazane na porażkę. Magico przytomnie i bezlitośnie twierdzi, że "grać" mają instrumenty, po to mają m.in. drewniane pudła rezonansowe, a zespoły głośnikowe mają tylko i aż czysto odtwarzać, więc ich obudowy powinny być akustycznie "martwe". Żadnych sentymentów.
Nie dziwię się, że mając takie możliwości, Magico przygotowało zdjęcia i filmy przedstawiające hale, maszyny i procesy produkcyjne. Frezowanie przez cyfrowo sterowane obrabiarki grubych plastrów z aluminium to zupełnie co innego niż "manufakturowy" klimat producentów włoskich, odwołujący się do tradycji lutników, ręcznej roboty, tajemnic przekazywanych z pokolenia na pokolenie, ukrytych w zaletach naturalnego drewna, klejów, lakierów...
Oczywiście i oni używają na szeroką skalę nowoczesnych maszyn i materiałów, a w projektowaniu symulacji i systemów pomiarowych jednak przekonują, że to nie wszystko, że potrzebny jest jeszcze artyzm, który postawi kropkę nad i, a może nawet jest najważniejszy, by z głośników popłynęła żywa muzyka, a nie tylko dźwięki.
Magico, jakby wbrew swojej nazwie, jest zwolennikiem inżynieryjnego podejścia do tematu. Nie wyklucza to prób odsłuchowych, oczywiście koniecznych, ale nie stawia ich na pierwszym planie. Nie powinny one zastępować tych etapów projektowania, które są zwłaszcza obecnie z doskonałym skutkiem wspomagane przez narzędzia i wiedzę techniczną.
Ale te narzędzia i wiedzę trzeba posiadać, co niektórym producentom z różnych powodów przychodzi z trudem, więc lansują oni projektowanie "alternatywne", na złote ucho.
Czytaj również: Czy obudowa z membraną bierną to obudowa zamknięta?
Faktycznie można je mieć lub co najmniej udawać, że się je ma, trudniej urodzić się z gruntownym wykształceniem i udawać, że ma się najlepsze systemy i maszyny. Ale nie chcę się rozpędzić aż do wniosku, że tylko Magico wie, jak robić dobre kolumny.
Recept jest wiele, a najlepsze... wcale nie są takie jednoznaczne, lecz łączą różne wątki. Magico w każdym obszarze konstrukcji stawia na rozwiązania ultranowoczesne.
Magico - przetworniki
Przejdźmy więc do przetworników, gdzie najbardziej znamienne zarówno dla "kultury", jak i możliwości firmy są ich membrany. Przy czym nie użyłem tutaj słowa kultura w znaczeniu wartościującym, ale neutralnym.
Po prostu są różne kultury (techniczne również). Magico od początku stawiało tutaj na nowe materiały, nie sięgając ani po celulozę, polipropylen, ani też po szeroko stosowane "zwykłe" metale lekkie (stopy aluminium i magnezu).
W głośnikach niskotonowych, nisko-średniotonowych i średniotonowych widzimy włókno karbonowe. Też znane już od kilku dekad, ale w tym przypadku można powiedzieć, że jest ono nowej generacji, czym Magico oczywiście się chwali i czym jednocześnie uzasadnia – a raczej uzasadniało – znacznie wyższe koszty.
Kiedy kilka lat temu Magico wprowadzało ten materiał, nazwało go Nano- -Tech, przedstawiając w największym skrócie jako włókno węglowe z dodatkiem nanocząsteczek grafenu.
Wówczas technologia ta była dopiero w powijakach, oryginalna, tajemnicza i droga, bowiem według wyjaśnień Alona Wolfa, wymagająca podróży membran przez pół świata – poszczególne procesy były wykonywane w różnych firmach, w różnych krajach.
Dzisiaj sprawa się wyjaśnia, gdyż o nowej technologii wytwarzania włókna węglowego z udziałem grafenu można przeczytać w ogólnie dostępnych źródłach (a więc w Internecie) i jak z nich wynika, korzyść jest podwójna: tego rodzaju włókno ma jeszcze lepsze właściwości (mechaniczne) niż włókno węglowe, uzyskiwane dotychczasową metodą, a do tego koszt jego wytwarzania... ma być niższy, co pomoże w jego popularyzacji (https://www. intelligentliving.co/graphene-reinforced- carbon-fiber/).
W tym też można domyślać się powodu tak wysokiego technologicznego zaawansowania najtańszej serii A – wszystkie (oprócz wysokotonowego) z jej licznych przetworników mają membrany Nano-Tech. Przy czym membrany w Magico A5 mają strukturę ze środkową warstwą "z nowego, zaawansowanego materiału", co rozszyfrujemy dalej.
Głośnik średniotonowy też ma mieć membranę "sandwiczową", ale tutaj producent nie wspomina już nic o warstwie środkowej, więc może chodzi o dwie (lub nawet więcej) cienkich warstw z włókna węglowego?
Zarówno membrany niskotonowe, jak i średniotonowa mają formę wycinków sfer (konkawa), bez doklejanych (lub formowanych z tej samej części) nakładek przeciwpyłowych, a także bez "spodniej" stożkowej warstwy (którą często dodaje się do "miskowych" membran metalowych).
Czytaj również: Dlaczego otwór bas-refleks nie promieniuje w fazie przeciwnej do fazy przedniej strony membrany?
Producent podaje, że jest to "pełny stożek", ale naprawdę pełnym stożkiem... jest pełny stożek z tylko lekko zaokrąglonym wierzchołkiem, jaki widzimy w głośnikach np. modelu A3, w niektórych modelach serii M...
Producent stosuje obydwa profile pozornie dość swobodnie, w każdej serii znajdziemy różne membrany (a w dwóch większych modelach serii S, w głośnikach niskotonowych – również zupełnie klasyczne). Jest jednak klucz: Membrany "sferyczne" są nowsze, a ich wewnętrzna warstwa ("rdzeń") nie jest rohacelowa, lecz ma formę aluminiowego plastra miodu.
Prawdopodobnie trudno go wygiąć tak gwałtownie w wierzchołku stożka, jak Rohacell, stąd zmiana profilu. Żaden profil nie jest uniwersalnie lepszy od innych, końcowy rezultat zależy od wielu czynników i oczekiwań.
Model Magico A5 może się jednak szczycić tym, że ma membrany najnowszej generacji, podobne jak w najlepszych M6 i M9 (starsze M3 i M2 mają membrany "pełnostożkowe"). Sztywności membran "sferycznych" w głośnikach niskotonowych dobrze służą również duże cewki, zapewniające też wysoką moc.
Cewka niskotonowego w Magico A5 jest niesamowita – wg informacji producenta ma średnicę aż 5 cali, czyli 127 mm!!! Nawet Dynaudio słynące (zwłaszcza dawniej) z dużych cewek, nigdy takich nie zasunęło.. Dlatego układ magnetyczny też jest wielki (jak na 23 cm przetwornik), o średnicy 15 cm – pierścienie magnetyczne znajdują się wewnątrz cewki, a na zewnątrz – płaszcz, prowadzący strumień magnetyczny.
Czytaj również: Co jest układ dwuipółdrożny?
Dopracowana geometria wszystkich elementów prowadzi do bardzo wysokiej saturacji elementów układu, co znacząco redukuje prądy wirowe (zakłócające pole magnetyczne, stabilizowane również przez miedziane pierścienie).
Prądy wirowe nie powstają też w karkasie cewki wykonanym z tytanu – metalu o bardzo słabym przewodnictwie elektrycznym, za to bardzo wytrzymałym mechanicznie, termicznie i chemicznie, a do tego relatywnie lekkim.
Głośniki niskotonowe przygotowano we współpracy z firmą Morel, czym Alon Wolf się nie chwali, podobnie jak większość dużych producentów, zakładając że w odbiorze ich klientów większy splendor przynosi samodzielność. Ale stuprocentowa samodzielność przecież nie istnieje, nawet Magico nie ma własnej huty aluminium, a tym bardziej kopalni boksytu. Chyba że ma...
Głośnik średniotonowy zmontowano w Scan-Speaku (gdzie w tym celu dostarczono "nanomembrany"), na co wskazuje charakterystyczny profil kosza, a potwierdza metka z nazwą duńskiego producenta i oznaczeniem typu... oczywiście przygotowanego specjalnie dla Magico.
Podobnie jest w przypadku niskotonowego i metki Morela, ale warto zwrócić uwagę, że w obydwu przypadkach są też dodatkowe naklejki "QC passed", a więc kontroli jakości, najwyraźniej naklejone już przez Magico (są identyczne), co świadczy o firmie bardzo dobrze – nie polega ona w stu procentach na kontroli jakości nawet u tak renomowanych dostawców, ale prowadzi własną i na tej podstawie kwalifikuje przetworniki do montażu.
Czytaj również: Czy wąska obudowa kolumny jest akustycznie najkorzystniejsza?
Można się zgodzić z deklaracją producenta, że " jest jedną z niewielu high-endowych firm, która opracowuje własne przetworniki i ma pełną kontrolę nad jakością".
Wysokotonowy już od wielu lat, we wszystkich Magico, jest kopułką berylową. Znowu bezkompromisowo, chociaż... modele z wyższych serii mają teraz dodatkowo warstwę diamentową, jeszcze wyżej przesuwającą rezonans break-up, jednak może to być wisienka na torcie, a tort jest wszędzie ten sam: z czystego berylu, a określenia "czysty" nie należy traktować ani ekstremalnie ściśle, ani lekceważyć – to stop ok. 99%, bardziej czystych już nie ma.
Kopułka berylowa ma średnicę 28 mm. Ten szczegół też może być ciekawy, bowiem w starszych modelach, również w drugiej wersji droższej serii S, a także w modelu Q7 mkII (jedynym, jaki pozostał w serii Q), kopułka ma średnicę 25 mm i jest zawieszona na szerokiej fałdzie (podobnie jak w standardowych berylowych Scan-Speakach), natomiast w dwóch najnowszych seriach – najdroższej M i najtańszej A – pojawiła się 28-mm kopułka na konwencjonalnym, wąskim zawieszeniu.... Jak w klasycznych duńskich tweeterach, tyle że jedwabnych.
Jak widać, poszukiwania nowych i przeszukiwania starych rozwiązań wciąż trwają. Now’e łączy się ze starym i powstaje jeszcze nowsze... Spojrzymy na układ głośnikowy Magico A5 z większej perspektywy. Magico taką konfigurację przećwiczyło już w przeszłości i w innych seriach, nie jest to więc ryzykowny eksperyment, może jednak budzić pewne zdziwienie.
Aż trzy duże niskotonowe, i to mocarne – przypomnijmy: z cewkami 127 mm – a do tego tylko jeden 15-cm średniotonowy niewyróżniający się żadnymi cechami wskazującymi na wyjątkowo wysoką wytrzymałość – z małą cewką... Niewielu konstruktorów poszłoby tak daleko w tę stronę, ale Magico idzie często i pewnie, podobnie wyglądają M6 (z trzema 22-cm niskotonowymi), a w S7 są nawet trzy 25-cm...
Czytaj również: Co to są krzywe izofoniczne i charakterystyka "fizjologiczna"?
I wszędzie tylko jeden, tylko odrobinę większy, 16-cm średniotonowy. Jego obciążenie w dużym stopniu zależy od filtrowania (górnoprzepustowego). Według naszych pomiarów pierwsza częstotliwość podziału (producent jej nie podaje) to ok. 300 Hz, a więc dość typowa, chociaż cała kolumna jest nietypowa...
Przy takim podziale nie martwiłbym się o przeciążenie 15-cm średniotonowego współpracującego z sekcją niskotonową o mocy rzędu 200–300 W, ale producent sugeruje, że do Magico A5 możemy dostarczyć nawet 1000 W ("sugeruje", bo nie podaje mocy znamionowej, lecz rekomendowaną moc wzmacniacza, od 50 W do 1000 W, co można w ten sposób zrozumieć).
Nawet przy ostrym filtrowaniu, przy 300 Hz, sygnał "muzyczny" niesie wysoką moc niewywołującą w tym zakresie wysokich amplitud, ale tak jak w całym pasmie, większość jej zamienia się w ciepło. Jak wytrzymuje to jedna 25–32 mm cewka, nawet na karkasie tytanowym?
Jakoś wytrzymuje, bo przecież Magico nie narażałoby się na lawinę reklamacji... Można jeszcze poddać taką wątpliwość, że co prawda z głośnika dym nie idzie, ale wzrost temperatury cewki spowoduje wzrost rezystancji jej uzwojeń, zatem kompresję i zniekształcenia. Ale to kłóci się z widoczną starannością o utrzymanie jak najniższych zniekształceń w innych miejscach konstrukcji (wspomniane już układy magnetyczne).
Poza tym konstruktor miał też oczywiście powody, i to dobre, aby stosować głośnik niewielki, i to jeden. Przeglądając wszystkie konstrukcje Magico, widać pewną konsekwencję: co prawda w większości konstrukcji trójdrożnych średniotonowy jest nieco większy, 16-cm i z większą cewką, ale nawet w najpotężniejszych M9 jest tylko jeden, a tam współpracuje z dwoma 38-cm i dwoma 28-cm, w zespole o mocy 2000 W!
Czytaj również: Na czym polega niesfazowanie kolumn i jaki jest jego wpływ na charakter brzmienia?
Magico nie uznaje więc układów d’Appolito, które pozwalają podwoić potencjał sekcji średniotonowej, ale mają słabsze charakterystyki kierunkowe w pionie. Najszersze rozpraszanie we wszystkich kierunkach uzyskujemy zawsze z jednego niewielkiego średniotonowego i umieszczonego jak najbliżej niego wysokotonowego – tak jak w Magico A5.
Firma jest z nowego średniotonowego dumna – to jej pierwszy "prawdziwy", rasowy średniotonowy. Wcześniejsze, nieco większe 16-tki są adaptacjami głośników wyjściowo nisko-średniotonowych (i dlatego mają znacznie większe cewki).
Średniotonowa specjalizacja nowej 15-tki zaznacza się też w piankowym zawieszeniu, natomiast membrana jest taka jak w niskotonowych - sferyczna, sandwiczowa.
Cewka średniotonowego to zawsze trudny wybór – mniejsza to mniejsza wytrzymałość cieplna, ale i mniejsza masa, w dodatku nie samej membrany, tylko jej dodatkowego "obciążenia", co nie tylko podnosi efektywność, ale też rozszerza pasmo w kierunku wysokich częstotliwości.
Układ rozplanowano klasycznie, razem trzy niskotonowe, a tuż powyżej średniotonowy i wysokotonowy, udało się to "spakować" w kolumnie o wysokości 115 cm, oś wysokotonowego znajduje się na wysokości 100 cm, a więc optymalnie.
Stosowanie filtrów wyższego rzędu można wiązać z technicznym podejściem konstruktora, starającego się osiągnąć przede wszystkim jak najlepsze mierzalne charakterystyki. Doświadczeni konstruktorzy, zresztą również w Magico, biorą pod uwagę, w różnych proporcjach, wszystkie argumenty, szukając też własnych rozwiązań.
Magico już kilka lat temu pochwaliło się specjalnym urządzeniem (czymś w rodzaju bardzo rozbudowanego, wielowariantowego, regulowanego układu aktywnego), które pozwala w czasie rzeczywistym zmieniać wszystkie parametry zwrotnicy, widzieć w pomiarach i słyszeć te zmiany – nie jest to więc tylko symulacja, nawet najbardziej zaawansowana, która pokazuje "przewidywane" wyniki na ekranie komputera.
Tego typu rozwiązanie kapitalnie ułatwia i przyspiesza pracę projektanta, pozostawia jednak jeszcze pewien obszar niepewności, ostatecznie zmuszając do prób odsłuchowych ze zwrotnicą zmontowaną z rzeczywistych elementów – gdy chodzi o stwierdzenie różnic między komponentami różnych "gatunków", a nie o różnych wartościach podstawkowych parametrów. Urządzenie to prawdopodobnie nie potrafi pokazać różnicy między "zwykłym" polipropylenem a np. Mundorfem Supreme.
Magico - filtry
Magico twierdzi, że stosuje filtry 4. rzędu (24 dB/okt.) Linkwitza Rileya; w innym miejscu – że specjalne, "eliptyczne", o firmowej nazwie Elliptical Symmetry Crossover (ESXO), w czym nie musi być sprzeczności.
Ich zbocze stopniowo zwiększa swoją stromość aż do dowolnej wartości, ale tylko przy określonej częstotliwości, gdzie tłumienie może wzrosnąć teoretycznie do nieskończoności, ponieważ faktycznie jest to filtr środkowozaporowy.
Taki filtr jest znacznie prostszy od klasycznego filtra 4. rzędu, zawiera tylko dwa elementy reaktancyjne (jedna cewka, jeden kondensator) i rezystor, ale dobre rezultaty możliwe są tylko przy niektórych charakterystykach głośników. Wtedy może powstać zbieżność bardzo dużego nachylenia zbocza samego filtra z modelem filtra 4. rzędu L-R, bo w tym ostatnim chodzi o wypadkową charakterystykę akustyczną, a nie tylko elektryczną.
Gdy maksymalne tłumienie trafia w rezonans (break-up) samego głośnika, możemy uzyskać regularne zbocze ok. 24 dB/okt. To wymaga większej niż zwykle precyzji w ustaleniu wartości elementów filtra, więc wartości ze standardowego typoszeregu nie wystarczą, ale Mundorf przygotuje dowolne wartości o odpowiednio małej tolerancji, nie zmuszając Magico ani do kompromisów, ani do równoległego łączenia kondensatorów. Ale nawet na kondensatorach można znaleźć naklejki "QC passed", dodane przez Magico – sprawdzają nawet Mundorfa! I bardzo dobrze!
Magico współpracuje z Mundorfem na dużą skalę, chyba wszystkie elementy w zwrotnicach pochodzą od tego niemieckiego producenta, czego Amerykanin już nie ukrywa. A szczególnie chwali się zastosowaniem – po raz pierwszy właśnie w Magico A5 i to nie tylko w konstrukcjach Magico, ale w ogóle – rezystorów M-Resist Ultra, zapewniających umiarkowaną temperaturę, a przez to stabilną rezystancję w szerokim zakresie częstotliwości i mocy.
Wszystkie cewki są powietrzne, wszystkie kondensatory polipropylenowe. Czy w takiej sytuacji wyższe serie Magico mogą mieć w tym obszarze jakąś przewagę? Oczywiście. Mają jeszcze lepsze cewki (taśmowe), jeszcze lepsze kondensatory (Silver/Gold/ Oil)...
Mundorf doskonale wie, czego potrzebują high-endowe firmy głośnikowe (a także hobbyści), aby uszczęśliwić swoich klientów, i nigdy nie zabraknie mu pomysłów na coś jeszcze droższego, pardon, lepszego.
Czytaj również: Co to jest główna oś odsłuchu?
Magico A5 - obudowa
Ostatnim ważnym punktem programu jest obudowa. Wcześniej omawialiśmy materiał, z jakiego jest wykonana, a teraz chodzi o system akustyczny. Aluminium swoją drogą, a obudowa zamknięta – swoją.
Magico od dawna raduje dużą grupę audiofilów systemem obudowy zamkniętej, prostym i szlachetnym, ale niemającym łatwego życia u innych producentów.
Bas-refleks gra mocniej, bardziej soczyście, zwykle schodzi niżej (chociaż to kwestia do dokładniejszego rozważenia) i podnosi efektywność. Główną zaletą obudowy zamkniętej jest lepsza odpowiedź impulsowa, ale to parametr teoretyczny, który w praktyce zamienia się w lepszą czytelność basu, ale niekoniecznie w subiektywnie rozumianą impulsywność - tak jak duża rozpiętość dynamiki nie oznacza dynamicznego grania na okrągło.
Wrażenie pewnego "umiarkowania" może wynikać również z relatywnie niskiej efektywności. Aż trzy potężne przetworniki, niska impedancja, a czułość – tylko 86 dB. Więcej na ten temat zarówno w Laboratorium, jak i Odsłuchu.
Wróćmy jeszcze do wrażeń estetycznych innych niż brzmieniowe. Magico A5 przemawia samą techniką, ekstremalną solidnością i surową powagą. Nie ma tutaj nic na pokaz, projektant ani się nie wysilał, ani nie wygłupiał, a tym samym płynie pod prąd aktualnej modzie i potrzebom wielu klientów, którzy chcą natychmiast widzieć i rozumieć, za co płacą. Stojąc obok kosztujących mniej więcej tyle samo Bowersów 802 D4, Magico A5 wyglądają skromnie, smutno, enigmatycznie.
Trzeba się do nich zbliżyć, dotknąć ich, a najlepiej spróbować przestawić... Wtedy nie dają taryfy ulgowej, ważą prawie tyle, ile bardziej okazałe 802 D4, i doskonale już wiemy dlaczego. Głównie z powodu obudowy, ale swoje dokładają też głośniki niskotonowe, których magnesy są jak mięśnie pakera, i nie są z waty.
Czytaj również: Jaki jest związek między wielkością zespołów głośnikowych a wielkością odpowiedniego dla nich pomieszczenia?
Obudowa jest ciężka i precyzyjnie złożona, bardziej na sposób profesjonalnych maszyn niż konwencjonalnych kolumn głośnikowych. Zewnętrzna forma nie jest wyrafinowana, co można rozważać zarówno na płaszczyźnie wzorniczej, jak i akustycznej.
Skoro producenci tak często przekonują nas, że opływowe kształty i obfite zaokrąglenia są bardzo korzystne dla rozpraszania fal stojących wewnątrz obudowy, jak też ich opływania na zewnątrz, to jak tutaj cieszyć się z zaawansowania Magico A5, których projektant, skupiony na aluminium, berylu i nanorurkach, najwyraźniej zapomniał o "podstawach"?
To prowokacja... z mojej strony, aby wyrazić następne prowokacyjne zdanie: Kształty obudowy nie są aż tak ważne i krytyczne, wywoływane przez nie niekorzystne zjawiska można w dużym stopniu uwzględnić i zniwelować podczas strojenia zwrotnicy.
Wyjściowa charakterystyka głośnika, nawet najnowocześniejszego, niesie ze sobą większe problemy, które potem udaje się rozwiązać. Oczywiście im mniej zakłóceń wprowadza obudowa, tym lepiej, jednak prostopadłościan z płaskim frontem wcale nie jest taki zły...
Mocniejsze zaburzenia przynoszą np. próby "udoskonalania" obudów za pomocą oddzielonych od siebie modułów, których krawędzie wywołują więcej odbić. Czy lepsza byłaby obudowa z MDF-u, z zagięciami i zaokrągleniami? Nie wiem...
Pewnie można by ją wyszykować na więcej sposobów, wciąż popularnym fornirowaniem, ale żadne Magico nie są w ten sposób wykończone; w droższych seriach lakierowane proszkowo lub na wysoki połysk, w serii A - w naturalnym, szczotkowanym, anodyzowanym na czarno aluminium.
Wyraźne dylatacje oddzielają płytę górną i dolną, kosze głośników oczywiście są wpuszczone w wyfrezowania, ale śruby mocujące pozostawiono na wierzchu (co pozwala na ich dokręcenie – warto co jakiś czas sprawdzić...). To nie Magico, to Technico.
Magico A5 - odsłuch
W trakcie sesji odsłuchowej Magico A5 miałem do dyspozycji Bowersy 802 D4 – kolumny w bardzo podobnej cenie, podobnej wielkości, podobnej konfiguracji, od równie potężnego producenta, w tym samym miejscu i w tym samym czasie, podłączone do takiego samego sprzętu.
Zrodziła się więc pokusa przygotowania testu konfrontującego obydwa modele, który doskonale spełniałby wszystkie formalne warunki rzetelnego porównania, jednak opis samych Bowersów 802 D4 zajął kilkanaście stron i przede wszystkim dlatego zrezygnowałem.
Opis Magico A5 zajął podobną objętość i całość byłaby za duża na jeden numer AUDIO. Mam jednak czytelny obraz brzmieniowych różnic między tymi modelami (niektóre sugestie przemycałem już w teście 802 D4) i wykorzystam to tutaj, chociaż postaram się też zachować rolę głównego bohatera tego testu dla A5.
Raport z różnic można by zacząć od stwierdzenia, że Magico A5 i 802 D grają zupełnie inaczej i w konsekwencji podsumować to wnioskiem, iż są stworzone dla zupełnie innych odbiorców.
do pierwszego nie ma wątpliwości, ale co do drugiego – byłbym ostrożniejszy. Wyobrażam sobie wielu zainteresowanych, mniej i bardziej doświadczonych i osłuchanych, przychodzących z różnymi założeniami i uprzedzeniami – lub bez nich, którzy zostają zainspirowani właśnie tymi, albo wręcz przeciwnie – tamtymi kolumnami, niespodziewanie dla siebie zmieniając zdanie lub dopiero je sobie wyrabiając.
Czytaj również: Jak należy ustawić zespoły głośnikowe względem miejsca odsłuchowego?
Zgoda, że dla słuchaczy skupionych na pewnych cechach, jedne będą lepsze od drugich, jednak skupienie to może zostać przynamniej w jakimś stopniu zakłócone innymi właściwościami, a zwłaszcza ogólnym wrażeniem. Co z tego, że jakaś kolumna gra doskonale neutralnie albo dokładnie, gdy w jej brzmieniu brakuje emocji?
A emocje te docierają do niektórych, a do innych już nie... To w dużym stopniu loteria, nawet gdy konstruktorzy kierowani są wskazówkami firmowych "badaczy rynku", próbujących tworzyć najlepiej sprzedające się brzmienie.
Rezultaty uzyskane przez zespoły Bowersa i Magico nie są ani czystym przypadkiem, ani tylko efektem ich upodobań i kompetencji, ani skutkiem dostępnych i wybranych środków technicznych, ani precyzyjnym wykonaniem jakiegokolwiek planu – są wszystkim po trosze, jednak tak wyraźne różnice w charakterach wskazują, że cele brzmieniowe były różne.
Jeżeli już koniecznie obstawiać, która opcja zrobi większe pierwsze wrażenie, to stawiam na 802 D4. Magico A5 są bardziej wymagające, nie ma tutaj natychmiastowego, porażającego efektu.
Zwłaszcza ludzie, którzy ze sprzętem tej klasy nie mieli dużo do czynienia, oszołomieni ceną, oczekujący cudów, może już nafaszerowani entuzjastycznymi recenzjami (high-endowego sprzętu w ogóle), mogą być rozczarowani...
Czytaj również: Jaka jest optymalna odległość kolumn od ścian pomieszczenia?
Ale ten kij ma dwa końce, więc bardziej soczyste i wyraziste brzmienie 802 D4 może z kolei kogoś zmęczyć... albo od razu zostać postawione w stan oskarżenia o rozjaśnienie i wyostrzenie. Tutaj skupia się różnica nie tylko dźwiękowa, ale wręcz ideowa między tymi konstrukcjami.
Bowers pozwala sobie na dużo swobody, chce nas swoim dźwiękiem zabawiać, nie boi się pewnej przesady, którą wyczulone ucho od razu odkryje i skrytykuje, ale wiele innych uszu polubi nawet nieświadomie, oceniając całość jako żywą, detaliczną i przejrzystą.
Dlatego to dźwięk lepszy dla początkujących, jak też wolnych od przymusu oceny samej charakterystyki, jej liniowości, neutralności itd., lecz gotowych ulec bowersowym namowom do traktowania muzyki bardziej rozrywkowo niż "monitorowo", purystycznie, po audiofilsku.
Magico A5 sprzeciwiają się wszelkiej emfazie, podkolorowaniom i przerysowaniom. Grają poważnie, dostojnie, wręcz arystokratycznie. To przecież też może się podobać od samego początku, czy trzeba więc mieć na spotkanie z takim dźwiękiem specjalne przygotowanie? Może tak mi się tylko wydaje... Ale "normalność" wcale nie jest uniwersalną receptą i sposobem dotarcia do wszystkich słuchaczy.
I tak nie mamy dźwięku jak żywego, a tylko jego namiastkę, ograniczoną wieloma czynnikami leżącymi nie tylko po stronie sprzętu odtwarzającego i akustyki pomieszczenia odsłuchowego, na co mamy jakiś wpływ, ale również techniki nagraniowej.
I są pewne zabiegi, mogące to w jakimś stopniu zrekompensować: uczynić dźwięk atrakcyjniejszym, symulując wyższą precyzję za pomocą wyeksponowania wysokich tonów, wyższą dynamikę – podbiciem basu, nawet pogłębiając scenę, albo przeciwnie – wypychające pierwszy plan – przez zręczne manipulacje na charakterystyce przenoszenia.
Tym wszystkim Magico A5 się brzydzi, do tego stopnia, że w pewnych zakresach prowadzi akcję "zapobiegawczą", jego klimat jest "antykomercyjny". Obiektywnie najbardziej specyficzną cechę widać dobrze w pomiarach, a w odsłuchach... na szczęście mniej, co naprawdę mnie ucieszyło, chociaż wciąż pozostawiło wątpliwości.
To obniżony poziom w najwyższej oktawie, "zaokrąglone" wysokie tony. Nie jest to dokładnie negatyw charakterystyki 802 D4, bo tam sam skraj pasma też już ustępował... ale względem szczytu przy ok. 10 kHz, a w Magico A5 charakterystyka powoli, lecz konsekwentnie obniża się w całym zakresie wysokich tonów.
Przetwornik wysokotonowy musi być bardzo dobry, skoro przy takich proporcjach i podporządkowaniu średnim tonom słychać tak dużo – wysokie tony są czyściutkie, selektywne i przejrzyste, to wyrazistość najdalsza od żądlenia.
To pieszczoty, chociaż inne niż z kopułek jedwabnych, to wcale nie metaliczne, tutaj z jednej strony nawet subtelniejsze, cichsze, a z drugiej – "dotyk" poszczególnych dźwięków jest bardziej precyzyjny i obecny niż miękki i rozproszony. To właśnie fenomen, że przy niskim poziomie czytelność detali, wybrzmień, niuansów jest doskonała – pod warunkiem, że i samo nagranie jest wysokiej jakości. Tutaj jednak możliwych jest wiele scenariuszy.
Niektóre, a nawet wiele nagrań "audiofilskich", chociaż nie można im zarzucić przytłumienia, też oszczędzają nam wysokotonowych emocji. Odtworzone na Magico A5 zabrzmiały w sposób aż przesadnie wytrawny i wyrafinowany... sucho i smutno. Wtedy też trudno się czepiać utraty jakichś informacji, lecz "wydelikacenie" wysokich tonów ogranicza blask i ostatecznie żywość.
Czytaj również: Jakie jest optymalne wytłumienie pomieszczenia odsłuchowego?
Ale były też nagrania teoretycznie nawet słabsze, tyle że w kierunku zabrudzenia i wyostrzenia, a nie przygaszenia góry, które zostały przez A5 zręcznie skorygowane, wręcz poprawione – góra się uspokoiła; nie była przez to aż piękna, lecz grzeczniejsza i przyswajalna, podczas gdy 802 D4 w takich sytuacjach iskrzyły i cięły.
Nie sądzę, aby dowodziło to przewagi kopułki berylowej nad diamentową czy odwrotnie. To kwestia sposobu ich "wstrojenia". Trudno usystematyzować wszystkie takie obserwacje, każde nagranie zabrzmi inaczej tutaj i tam.
Najogólniejszą regułą jest to, że jeżeli boimy się wszelkich, nawet leżących po stronie nagrania ostrości i rozjaśnienia, to bezpieczniejszym wyborem będą Magico A5. Jeżeli to nam nie przeszkadza, radość słuchania przynosi nam wyrazistość, a odbiera przygaszenie – bierzmy 802 D4.
Wycofanie góry nie było dla konstruktora Magico A5 celem samym w sobie, lecz sposobem osiągnięcia czegoś więcej niż uspokojenia – absolutnej, bezwzględnej spójności.
Magico A5 natychmiast i konsekwentnie, już bez ulegania wpływom nagrania, zapewniają ostateczny komfort i naturalność w tym wymiarze. Spójności co prawda służy dobre zrównoważenie, ewentualnie takie właśnie wyprofilowanie charakterystyki, jednak aż tak dobitny efekt jest też funkcją innych zależności i parametrów.
Przecież patrząc na Magico A5, można by sądzić, że dla dobrej integracji z tak rozbudowanego układu trójdrożnego, nieskonfigurowanego symetrycznie dla kreacji pozornie punktowego źródła dźwięku, potrzebny będzie duży dystans do miejsca odsłuchowego.
Wcale nie – wystarczyły 3 m i wszystko było idealnie poukładane. Dla tych, których przekona dopiero takie porównanie, niech będzie – A5 grają pod tym względem jak głośnik szerokopasmowy... Oczywiście nie ma takiego pojedynczego przetwornika, który grałby tak szerokim pasmem, taką skalą, tak równo i tak czysto.
Mimo pewnej przewagi nad wysokimi, średnie tony nie są jednak tutaj najważniejsze, nie wychodzą na pierwszy plan (chociaż tym razem z pomiarów wynika co innego – że średnica jest lekko wyeksponowana), lecz są związane z basem. W 802 D4, które pozwalają wysokim tonom poszaleć, średnica jest bardziej autonomiczna i kreatywna; wokale są dźwięczniejsze, często przesadzą z sybilantami.
Magico A5 są spokojniejsze, średnica staje się tylko umownym zakresem częstotliwości, nie zaznacza żadnych szczególnych właściwości. To właśnie owa spójność, w której nie ma miejsca na brylowanie nawet w tym zakresie, chociaż jego podkreślenie jest często ze spójnością kojarzone. Tutaj spójność to nie skupienie na średnicy, lecz płynność i homogeniczność w całym pasmie. 802 D4 grają swobodniej.
Wokale nie dawały się sprowokować do żadnej przesady i popisów, jednocześnie nie były nazbyt ostrożne, a tym bardziej zamotane. Magico A5 nie wyolbrzymiają i nie czarują.
To dźwięk pewny i uniwersalny do prawidłowego i czytelnego odtwarzania najbardziej złożonych aranżacji. Zamiast piorunującego uderzenia, zaoferują dynamikę w najbardziej prawidłowej roli dużej dostępnej rozpiętości zmian, a nie ciągłego napinania struny i dolewania oliwy do ognia. Nie są tak "rozedrgane" i bogate w wybrzmienia, jak 802 D4, niewiele od siebie dodają, ale jeżeli już coś pokazują, możemy być pewni, że wychodzi to z nagrania, a nie ze zniekształceń głośnika.
Nie pierwszy też raz okazuje się, że dobra stereofonia wcale nie potrzebuje lawiny wysokotonowych detali. Jednak to, co pokazał – niemal dosłownie – Magico A5, skłania nawet do wniosku, że wysokie tony, o ile dodają swobody i blasku, o tyle dla dokładnego odtworzenia naturalnej sceny powinny pojawić się w dawce umiarkowanej, tak jak tutaj.
Można by dorabiać do tej praktyki teorię – w tym zakresie, a więc fal bardzo krótkich, nawet minimalne różnice odległości słuchacza od kolumny lewej i prawej powodują przesunięcia fazowe, które zaburzają lokalizację pozornych źródeł dźwięku.
Z kolei w zakresie niskich częstotliwości, ze względu na dookólne promieniowanie (wyjątkiem są tylko dipole) i bardzo duży udział odbić, fale dobiegają "zewsząd", charakterystyka jest mocno pofalowana rezonansami pomieszczenia i ze stereofonii też nici. Pozostaje średnica... będąca najpewniejszym źródłem informacji przestrzennych, oczywiście pod warunkiem przyzwoitej akustyki pomieszczenia.
Dobra kondycja bardzo szerokiego zakresu częstotliwości jest tutaj tworzywem doskonałej sceny. Szerokiej, z mocnymi skrajami, ale i dobrze zagospodarowanym środkiem, stabilnością i płynnością.
Głębia jest prawidłowa, ale bez "efektów specjalnych"; nie każde nagranie będzie spektakularne i z "odejściem", za to każde zostanie pokazane tak, jak na to zasługuje; w tej dziedzinie Magico A5 są różnicujące i sprawiedliwe. 802 D4 grały lżej, z większym rozmachem, ale nie były tak wzorowo uporządkowane.
Czytaj również: Co to są krzywe izofoniczne i charakterystyka "fizjologiczna"?
Magico A5 nie są kolumnami do małych pomieszczeń, jednak nie z powodu minimalnego dystansu do słuchacza, co ogólnego potencjału. Czy również basu? Tutaj otwieramy ostatni, chociaż nie najmniej ważny wątek.
Obudowa zamknięta rodzi określone nadzieje... ale nie ciągnijmy już teoretyzowania, za to porównajmy z 802 D4. Bowers gra basem bardziej soczystym, żywym, wibrującym; Magico – masywnym, a jednocześnie dokładnym. Bowers uderza swobodniej i wyraźniej (chociaż jego bas nie jest wcale nadmierny), Magico zajmuje się bardziej jego selektywnością i konturami.
Wymienione cechy jednych i drugich często są wymieniane jednym tchem, ale tutaj trzeba te zalety rozważyć i rozdzielić, aby poczynić jakiejś rozróżnienie, bo mimo że w obydwu przypadkach mamy doskonałą dynamikę i dobre rozciągnięcie, to jednak charakter jest wyraźnie inny.
Obudowa zamknięta potwierdza swoje walory, ale doskonale przygotowany bas-refleks świetnie się broni, a nawet atakuje; trudno zarzucić 802 D4 spowolnienie i rozmazanie.
Magico A5 mają więcej "wyższego basu", przechodzącego mocno w średnicę, co w porównaniu z 802 D4 może wywołać wrażenie lekkiego podbarwienia w tym zakresie. Ostatecznie jakichkolwiek podbarwień w zakresie niskotonowym nie można wykluczyć ze względu na rezonanse wnoszone przez pomieszczenie, jednak na pewno nie są one dla żadnej z tych kolumn problemem, który należy wziąć pod uwagę.
Mając możliwość posłuchania obydwu (tak jak miałem ją ja), najlepiej zapomnieć o bas-refleksach i systemach zamkniętych, berylach i diamentach, aluminium i sklejce, filtrach pierwszego i wyższego rzędu, Mundorfach takich czy innych... lecz zdać się na ogólne wrażenia, które powstają z bardzo skomplikowanych związków tych wszystkich i jeszcze innych czynników.
Ale niezależnie od końcowych efektów brzmieniowych, dla wielu zainteresowanych ważne jest coś jeszcze. Tak, wygląd... i jeszcze coś innego. "Wartość postrzegana", taka czy inna technika, lecz godna żądanej ceny.
Do tej pory seria 800 Bowersa był pod tym względem trudna do pobicia. Teraz wchodzi jej w paradę seria A, a zwłaszcza A5. Magico jest coraz bardziej zuchwałe i sprawia konkurentom coraz większy kłopot.