W ofercie są cztery wzmacniacze zintegrowane oraz cztery dzielone, więc w sumie dwanaście urządzeń (licząc niezależnie przedwzmacniacze i końcówki), oznaczonych jednak podobnie: Evo 100, Evo 200, Evo 300 oraz Evo 400 (do każdego numerka przypisano jeden wzmacniacz zintegrowany, jeden przedwzmacniacz i jedną końcówkę mocy).
Testowany PrimaLuna Evo 400 jest integrą, jak można się domyślić – najlepszą. A kto chce jeszcze lepiej (teoretycznie) i drożej, może sięgnąć po pre-power Evo 400. Na pierwszy rzut oka wszystkie modele prezentują się podobnie, ale cech szczególnych Evo 400 nie trzeba długo szukać.
To jedyna konstrukcja z tak rozbudową konfiguracją lampową – pracują tutaj nie cztery (jak we wszystkich tańszych), ale aż osiem (po cztery na kanał) lamp wyjściowych.
W podstawowej, testowanej wersji są to popularne EL34, jednak projekt pozwala założyć lampy z serii KT (nawet "opasłe" KT150). O kalibrację troszczy się zaawansowana elektronika – automatyczny układ AutoBias.
Przechodząc z linii EL34 na KT (i odwrotnie), należy jedynie pamiętać o wyborze głównego trybu pracy, do czego służy umieszczony z boku obudowy przełącznik. Kolejny kieruje sygnał do zacisków głośnikowych albo do słuchawek.
Układ wyjściowy możemy skonfigurować jako triodowy lub UL (ultralinear), a wyboru dokonujemy pilotem, nie przerywając słuchania, co kapitalnie ułatwi uchwycenie różnic.
Czytaj również: Jak dzielimy wzmacniacze ze względu na technikę wzmacniania sygnałów?
PrimaLuna Evo 400 - budowa
PrimaLuna Evo 400 prezentuje się elegancko i nowocześnie. Pokrywa lamp jest zintegrowana z bocznymi, szklanymi panelami. Elementy są precyzyjnie spasowane, a jakość powłoki lakierniczej pierwszorzędna.
Osłona lamp jest ciekawa i praktyczna: w kierunku przedniej ścianki biegną dwa profile, połączone poziomymi prętami. Z osłoną wzmacniacz prezentuje się na tyle efektownie, że nie rodzi się pokusa, aby ją zdejmować w celu "pokazania" lamp, tym bardziej że ich blask potęgują jeszcze szklane refleksy bocznych paneli.
Na przedniej ściance PrimaLuny Evo 400 ulokowano jedynie regulator głośności oraz selektor wejść. Środkowa dioda sygnalizuje włączenie wzmacniacza, tuż obok są dwie kolejne, sygnalizujące tryb pracy (trioda/ ultralinear).
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
PrimaLuna Evo 400 - złącza
PrimaLuna Evo 400 ma aż pięć wejść liniowych, do tego wejście na końcówkę mocy umożliwiające integrację z systemami kina domowego. W specjalnym module, przykręconym od spodu do dolnej ścianki, można zainstalować opcjonalny układ przedwzmacniacza gramofonowego.
Są też dwa wyjścia sygnału niskopoziomowego – o poziomie stałym lub regulowanym. To ostatnie oznaczone jako subwooferowe, sygnał może być stereo- lub monofoniczny.
Zwykle sygnał dla wyjść subwooferowych jest pobierany z przedwzmacniacza, ale tutaj wychodzi z końcówki mocy. W tym celu przygotowano dodatkowy transformator separujący (z układem rezystorów) dopasowujący napięcie do standardu wyjścia liniowego.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
Dzięki temu subwoofer będzie zasilany sygnałem najbardziej zbliżonym do tego, który płynie do kolumn (co nie zwalnia nas ze starań o właściwe zestrojenie systemu).
Połączenia związane z sygnałami audio są bezpośrednie (metoda punkt- -punkt), ale część obwodów dodatkowych (np. sterowania, automatycznej kalibracji) przygotowano na płytkach drukowanych.
Lampom (i użytkownikowi) służy nowoczesny układ automatycznej regulacji biasu. Podłużna płytka zajmuje sporą część prawego boku obudowy. Zaawansowaną elektronikę ulokowano też po przeciwległej stronie, ale te obwody realizują zadania związane ze zdalnym sterowaniem.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Przygotowano też nowoczesną aranżację selektora wejść. Gniazda RCA są podłączone za pomocą krótkich przewodów do niewielkiego modułu z przekaźnikami; pokrętło na przedniej ściance, którym wybieramy źródła, to jedynie sterownik wysyłający dalej rozkazy. Podobnie jest w przypadku pilota.
Sygnał z wejść (już za przekaźnikami) poprowadzono do potencjometru głośności - Alpsa z serii "niebieskiej". Po regulacji tłumienia sygnał trafia do sekcji lampowej.
Połączenia w pobliżu podstawek lamp wykonano metodą punkt-punkt i z użyciem przewodów, ale i w tym obszarze wykorzystano płytki drukowane; znajdziemy tutaj wysokiej jakości kondensatory DuRoch.
Czytaj również: Co to jest konstrukcja dual-mono, jakie są jej wady i zalety?
PrimaLuna Evo 400 - wnętrze
Wszystkie transformatory zostały ukryte pod obszerną, zajmującą niemal całą szerokość obudowy osłoną. Dostęp do poszczególnych podzespołów jest utrudniony, ale bazując na deklaracjach firmy donosimy, że transformator zasilający jest toroidalny, trafa wyjściowe (głośnikowe) są rdzeniowe – wszystkie wykonane samodzielnie przez PrimaLunę.
Aby jeszcze poprawić jakość zasilania, zastosowano dodatkowy system filtrów o nazwie AC OFFSET Killer, który – jak wskazuje nazwa – działa w sekcji uzwojenia pierwotnego.
PrimaLuna Evo 400 nie bije rekordów mocy wyjściowej, chociaż z zastosowanego układu lamp (4 x EL34) można by wycisnąć jeszcze więcej. Producent dba jednak o ich długowieczność, a niższa moc wyjściowa pozwala także utrzymać niższe zniekształcenia.
Czytaj również: Czy lepiej podłączyć monobloki (wzmacniacze mocy) krótkim kablem głośnikowym i długim interkonektem, czy na odwrót?
Długi, bezawaryjny czas pracy lamp wyjściowych to również zasługa systemu AutoBias. Gdy któraś z lamp ulegnie jednak uszkodzeniu, wzmacniacz zasygnalizuje to odpowiednią diodą (dla każdej EL34 przewidziano niezależną kontrolkę).
Zaciski głośnikowe dla 8 i 4 Ω są niezależne. Wyjście słuchawkowe jest zasilane z (lampowych) końcówek mocy (za pośrednictwem dzielnika napięciowego).
Prima Luna Evo 400 - odsłuch
Ten test przynosi niespodzianki, które doskonale słychać dzięki bezpośrednim porównaniom. I bez takiej konfrontacji charakter poszczególnych wzmacniaczy byłby uchwytny, jednak nie aż tak wyrazisty i oczywisty.
Czytaj również: Czym się różni wzmacniacz zintegrowany od wzmacniacza dzielonego?
Dodatkowym czynnikiem są kolumny głośnikowe, które tutaj były niezmienne. Ich specyfika wpływała na końcowe rezultaty, ale w ustalony sposób. Dlatego o ile trudno jest wyciągać ostateczne wnioski, jak dokładnie gra dany wzmacniacz, o tyle z dużą dozą pewności można określić różnice.
Wpływ głośników i innych komponentów systemu może je zmodyfikować, przesunąć akcenty, ale wzmacniacze nie "zamienią się miejscami". Jak już stwierdziliśmy w opisie Ayon Audio Scorpio II, kto szuka brzmienia gęstego, ciepłego, klimatycznego – już go tam znalazł i gdzie indziej w tym teście nie znajdzie.
Dwa kolejne wzmacniacze trzymają się blisko siebie, dość daleko od Ayona i lampowego stereotypu, chociaż PrimaLuna Evo 400 nie jest już tak prowokacyjnie "anty" jak Cary Audio SLI-80HS. To raczej próba znalezienia złotego środka, pogodzenia lampowych uroków z przynajmniej względną neutralnością. A może dobrej neutralności z lekką dawką lampowości?
Czytaj również: Czy wejścia XLR oznaczają, że urządzenie jest zbalansowane?
Nie będę się spierał o dokładne proporcje, bo na to będą też miały wpływ czynniki zewnętrzne. Jeżeli nie oczekujemy od lamp wielkiej kreacji, artyzmu i wirtuozerii, lecz subtelnego wpływu, bogatszej barwy, bardziej przekonującej plastyczności, płynności i aury – to propozycja Prima Luny (ta konkretna) może być najodpowiedniejsza.
Brzmienie wzmacniacza PrimaLuna Evo 400 pozostaje w obszarze dobrego zrównoważenia, nie jest tak mocne i bezpośrednie, jak z SLI-80HS, ale niesie ze sobą nie mniej emocji.
Można cieszyć się zarówno muzyką dynamiczną, ofensywną, elektryczną, jak i wyrafinowanymi nagraniami akustycznymi. PrimaLuna Evo 400 ma dość siły i wyczucia, aby zająć się różnymi zadaniami, przy czym stara się nie rozpędzać i nie przedobrzyć.
Czytaj również: WAT WAT-owi nierówny, czyli co powinien wiedzieć amator lamp
Z każdym nagraniem coraz bardziej ceniłem go za umiar, elegancki dystans, który nie był beznamiętnym chłodem, ale uprzejmością ułatwiającą kontakt z muzyką, a nie oddalającą od niej.
Nie ma tutaj ani "grzania", ani "dzwonienia", barwa jest tylko lekko ocieplona, pastelowa, detaliczność czytelna, nienerwowa, ale zróżnicowana. Ten dźwięk łatwo się czyta i przyswaja.
Pierwszy plan pojawia się w naturalnej i komfortowej perspektywie, jest ważny, ale nie jedyny, i nie zawsze na wyciągnięcie ręki. SLI-80HS gra w sposób bardziej zaangażowany, lecz przez to może być momentami fatygujący, natomiast PrimaLuna Evo 400 z niczym się nie narzuca; może pewnych dźwięków nie "dopina", ale nie jest to taka "licentia poetica" jak w wykonaniu Scorpio II.
Czytaj również: Co to znaczy trudne obciążenie? Co to jest wzmacniacz wydajny prądowo? Co to znaczy, że wzmacniacz 'nie napędzi' kolumn?
2. W sekcji przedwzmacniacza pracują lampy 12AU7.
PrimaLuna trzyma się "faktów", a nie własnych upodobań. W ich przedstawianiu jest rzetelna i ostrożna. Oszczędza nam ostrości wysokich tonów, ale nie tłumi dźwięków o dużym blasku. Nie odczuwamy prymatu łagodności, jest ona tylko delikatnym dodatkiem, ostatnim szlifem.
Dźwięk nie jest "rozgotowany", chociaż PrimaLuna Evo 400 nie poprowadzi do walki twardego, zdyscyplinowanego basu, którego nie ma też w arsenale również pozostałych wzmacniaczy. Warto to wziąć pod uwagę przy doborze kolumn, a w pewnych konfiguracjach końcowe efekty mogą być bardzo dobre.
PrimaLuna Evo 400 potrafi za to wygenerować potęgę, pięknie nasycając niskie rejestry. Wybór trybów pracy (trioda, ultralinear) daje przewidywalne rezultaty, chociaż różnice są tutaj mniejsze niż w SLI-80HS.
Czytaj również: Czy 'godzina 12.00' na gałce wzmocnienia oznacza wysterowanie wzmacniacza do połowy jego mocy znamionowej?
Ultralinear dodaje siły i wyrazistości, trioda gra łagodniej, ale też starannie, bez rozmamłania. Nie znajdziemy tutaj sposobu na "przerobienie brzmienia" i wielkie eksperymenty. W obydwu trybach to dźwięk kompetentny, dojrzały, angażujący i bezpieczny.
Nie jest to wzmacniacz do zdecydowanego kształtowania dźwięku, ale do ustalenia profilu solidnego i przyjemnego. PrimaLuna Evo 400 nie uratuje sytuacji przy niedyspozycji innych komponentów systemu czy samych nagrań, ale i jego nie trzeba ratować, szukając jakichś egzotycznych synergii.
Czytaj również: Na czym polega bi-amping i jakie są jego warianty?
Praca w trybach
W Cary Audio SLI-80HS oraz PrimaLuna EVO 400 mamy wybór pomiędzy ustawieniem triodowym a UL (ultralinear), Ayon Audio w modelu Scorpio II proponuje tryby triodowy oraz pentodowy.
Wzmacniacze różnią się konstrukcją i typem zastosowanych (w stopniach końcówek) lamp. Mamy nowoczesne lampy wysokiej mocy z serii KT (Cary Audio i Ayon Audio) oraz bardziej klasyczne EL34 (Prima- Luna). Wszystkie jednak należą do kategorii pentod mocy.
Każda pentoda może pracować w trybie triodowym, co uzyskuje się odpowiednią konfiguracją siatki i anody lampy (połączonych ze sobą – napięcie siatki podąża za napięciem anody i sygnałem audio).
W trybie pentodowym siatka jest zasilana zupełnie innym, dodatkowym napięciem stałym. W wymiarze praktycznym, w trybie triodowym uzyskujemy niższą moc wyjściową, ale też niższe zniekształcenia; z konfiguracji pentodowej wydusimy wyższą moc, kosztem wyższych zniekształceń (zwłaszcza harmonicznych wyższych rzędów). Stąd też przyjęło się, że triody grają generalnie przyjemniej dla ucha, a wzmacniacze pentodowe potrafi ą się mocniej "wwiercić".
W latach 50. wymyślono też układ pośredni, który pozwala trzymać się blisko zalet trybu triodowego (niskie zniekształcenia), a jednocześnie uzyskać wyższą moc wyjściową – tryb nazwany "ultraliniowy". Wymaga on wyprowadzenia dodatkowego odczepu z transformatora wyjściowego, który "steruje" napięciem na siatce lampy.