Dla wielu będzie to niespodzianka, jednak i takie doświadczenia firma ma w swoim bogatym dorobku, więc odwołanie się do nich w jednym z jubileuszowych produktów nie jest pomyłką. JBL nie szuka tego, czego nie zgubił... bo wzmacniacze zintegrowane produkował pół wieku temu.
Do kompletu JBL przygotował też specjalną wersję L100 Classic 75 – na 75. urodziny. Obydwa urządzenia mają jednak różną genezę. L100 Classic to autorskie dzieło JBL-a znane od kilku lat, również przez nas testowane, a odwołujące się do całej generacji "setek" sprzed kilku dekad. Wersja 75 to najnowszy i uroczysty etap długiej ewolucji, rzecz stylowa, ale nie sensacyjna.
Natomiast JBL SA750 nie ma żadnych konkretnych protoplastów (poza najogólniej wzmacniaczami zintegrowanymi). JBL pokazuje tutaj zupełnie nowy projekt, łączy najnowocześniejsze układy i funkcje z... oczywiście stylem vintage. Dzięki temu L100 Classic 75 i SA750 mogą stworzyć piękny zestaw, który pewnie niejednemu chodzi po głowie.
Z jednej strony tęsknimy za retro, z drugiej – przyzwyczailiśmy się już do pewnych wygód. Dlatego JBL SA750 pod względem funkcjonalnym rozkłada na łopatki każdy wzmacniacz "z epoki", a wyglądem bardzo starannie nawiązuje do "staroci".
Są więc drewniane boczki, hebelkowe przełączniki, specyficzne pokrętła i ich rozmieszczenie, również gniazd. Hebelkami włączamy wzmacniacz i wybieramy dodatkowe funkcje, są tutaj opcje pracy przedwzmacniacza gramofonowego, jest tryb Direct, a nawet układ korekcji akustyki pomieszczenia.
Co więcej, JBL SA750 to urządzenie strumieniujące, więc przyda się wyświetlacz; ten jednak, aby nie popsuć stylu, wyposażono w delikatną matrycę. Z przodu jest wyjście słuchawkowe i wejście podręczne, trochę kontrowersyjne, bo komu dzisiaj do szczęścia potrzebne analogowe 3,5-mm gniazdko? Tym bardziej w urządzeniu, które swobodnie komunikuje się z nowoczesnym sprzętem przenośnym.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
Do wzmacniacza JBL SA750 chyba nikt nie będzie podłączał zapomnianej już empetrójki. Ze wszystkimi regulacjami związane są układy elektroniczne, a głośność, zrównoważenie kanałów i wybrane wejście są pokazywane na wyświetlaczu.
JBL SA750 - złącza i funkcje sieciowe
Nowoczesność JBL SA750 rozwija się dalej na tylnej ściance. Oprócz wejść analogowych – trzech liniowych i dwóch gramofonowych (niezależnie dla wkładek MM i MC) – jest garść złącz cyfrowych, a więc dwa optyczne i dwa elektryczne, bez USB-B, jednak strata to mniejsza, skoro SA750 potrafi strumieniować.
Sieć podłączymy przez LAN albo bezprzewodowo – Wi-Fi. Obok gniazdka LAN znajduje się USB, ale to tylko interfejs dla nośników pamięci. Strumieniowanie jest nadrzędne względem wejść przewodowych, to znaczy, że wysyłając sygnał np. z telefonu, wzmacniacz automatycznie zmieni źródło na sieciowe, a po zakończeniu odtwarzania wróci do poprzedniej pozycji.
Czytaj również: Jak dzielimy wzmacniacze ze względu na technikę wzmacniania sygnałów?
Do dyspozycji mamy system Apple AirPlay 2 i Google Chromecast, co powinno załatwić praktycznie wszystkie nasze potrzeby. Jest też Spotify Connect, a użytkowników usługi Tidal ucieszy obecność dekodera systemu MQA. Wobec takiego bogactwa brak Bluetooth... nie powinien być dokuczliwy.
JBL SA750 - sterowanie i korekcja akustyki pomieszczenia
Pilot wygląda zwyczajnie, nie musimy go podziwiać, ale musimy go poznać, skoro JBL nie przygotował aplikacji mobilnej (sterowanie w ograniczonym zakresie możliwe jest przez ogólną aplikację Google Home).1)
Dużym atutem jest korekcja akustyki pomieszczenia Dirac Live. To system już sprawdzony i dość popularny (korzystają z niego też inni producenci). W zestawie ze wzmacniaczem JBL SA750 dostajemy mikrofon (o statyw trzeba już zadbać samemu).
Czytaj również: Jakie są podstawowe typy wzmacniaczy cyfrowych?
Dirac Live to potężne i skuteczne narzędzie, kłopot polega tylko na tym, że do działania wymagany jest komputer (mikrofon podłączamy do niego) i specjalne oprogramowanie (ale o to zadbał już JBL). To czyni całą operację potencjalnie dość skomplikowaną (są wzmacniacze w tym względzie samowystarczalne).
Dirac Live pozwoli nie tylko oglądać efekty pomiarów i kalibracji na dużym ekranie komputera, ale także wprowadzać dalsze, zaawansowane korekty. Końcówki mocy, przedwzmacniacz czy regulacja głośności są analogowe, a przecież Dirac Live operuje na sygnałach cyfrowych... więc korzystanie z niego wiąże się z podwójną konwersją sygnału.
Producent bierze pod uwagę związane z tym zastrzeżenia oraz straty i podsuwa specjalny tryb analogowy, w którym mamy pewność, że do żadnych konwersji nie dojdzie (oczywiście rezygnujemy wtedy z korekcji). Nie musi się za to powstrzymywać przed jej użyciem przy korzystaniu ze źródeł cyfrowych czy strumieniowania.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
JBL SA750 - odtwarzane pliki
JBL nie informuje o możliwościach SA750 w zakresie odtwarzania plików. Wykonałem jednak kilka prób, które przyniosły dość zaskakujące i pozytywne rezultaty.
PCM 24/192 jest odtwarzane bez problemów, muzyka popłynęła również z DSD64, DSD128, a nawet DSD256, nie należy tylko zwracać uwagi na groźne komunikaty, jakie pojawiają się wówczas na wyświetlaczu – "Not Valid", "Not supported file". To wymaga jeszcze dopracowania, ale godząc się na takie "nieporozumienie", odtworzymy również materiały PCM 32 bit/384 kHz!
JBL SA750 - układ elektroniczny
JBL SA750 zaskoczył mnie konstrukcją stopni mocy, które pracują w rzadko spotykanej klasie G. To trop prowadzący do firmy Arcam, która dopracowała to rozwiązanie i stosuje je szeroko.
Czytaj również: Na czym polega konstrukcja zbalansowana, jakie są jej zalety i wady?
Klasa G to, mówiąc najkrócej, odmiana popularnej klasy AB, tu i tam mamy sygnały analogowe i stopnie złożone z tranzystorów, a klasę G wyróżnia wyższa sprawność, wynikająca z kilku trybów pracy zasilania i związanych z tym zachowań końcówek mocy – parametry tych sekcji dopasowywane są dynamicznie wraz ze zmianami sygnału i mocy wyjściowej.
To trochę tak, jakby przy niskich mocach wzmacniacz pracował na "oszczędnym" biegu, a wyżej się rozkręcał. Zmiany następują jednak płynnie i niezauważalnie w brzmieniu, trudno też wskazać poszczególne etapy pracy patrząc na wyniki pomiarów. Klasa G oznacza jednak znaczne skomplikowanie układu, zwłaszcza sekcji zasilającej, której część powędrowała aż na radiatory końcówek.
Transformator zasilający jest duży, toroidalny. W tylnej części obudowy widać rozbudowaną płytkę cyfrową z zaekranowanym głównym procesorem. Przetwornik cyfrowo-analogowy to znakomity ESS Sabre ESS9038 w wersji K2M, obsługujący PCM 32 bit/768 kHz oraz DSD512.
Czytaj również: Co lepsze - wzmacniacz zintegrowany czy dzielony?
Dzięki niemu mamy też do dyspozycji (w menu) aż siedem charakterystyk filtrowania. Skromniej prezentuje się przetwornik analogowo-cyfrowy (konieczny, gdy uruchamiamy korekcję akustyki dla wejść analogowych) – to leciwy już Texas Instruments PCM4202 o parametrach 24 bit/192 kHz.
Scalony regulator Burr Brown PGA2311 zajmuje się głośnością. SA750 to konstrukcja starannie przygotowana, nowoczesna, oryginalna, miejscami awangardowa, wyśmienita funkcjonalnie. Owacje na stojąco... Ale dla kogo te oklaski?
W jednym z materiałów firmowych JBL przekonuje, że sięgnął do własnych wieloletnich doświadczeń w projektowaniu wzmacniaczy. "Pewien" problem w kontekście tych deklaracji i jubileuszowego charakteru SA750 polega na więcej niż "drobnych" podobieństwach JBL SA750 do wzmacniacza SA30 firmy Arcam.
Czytaj również: Co lepsze - DIN czy RCA?
Konfiguracja końcówek mocy, zasilacza, przetworników, modułu cyfrowego, poszczególnych płytek, a nawet wielu złączek... Nie jest to piractwo, bo obecnie obydwie marki mają tego samego właściciela. Cena jest podobna, a JBL dodaje do tego wyjątkowy wygląd.
JBL SA750 - odsłuch
JBL kusi nowoczesnością samej konstrukcji SA750, a jednocześnie swoją długą tradycją. W mniemaniu niektórych konserwatywnych audiofilów, a przecież do nich również JBL kieruje swoją jubileuszową propozycję (chociaż nie napiszę, że swoje "dzieło"... bo inni byli tu czynni), jednak trudno pogodzić tradycję z nowoczesnością, lepiej postawić na pierwszą, niosącą sprawdzone rozwiązania i brzmienie znane z przeszłości, do której wzdychamy...
Z takimi potrzebami i dylematami każdy musi uporać się indywidualnie albo w grupach terapeutycznych, tworzących lokalne "towarzystwa (psycho)soniczne".
Czytaj również: Jakie funkcje pełni przedwzmacniacz?
Ale i my możemy udzielić pewnego wsparcia – chociaż funkcjonalnie JBL SA750 nie ma zahamowań, mimo że jest nafaszerowany techniką cyfrową, to jego brzmienie może się kojarzyć ze starszymi urządzeniami, a może nawet do pewnego stopnia z techniką lampową...?
Trochę wyobraźni i pozytywnego nastawienia, a wszystko jest możliwe. A najzupełniej poważnie, nasze doświadczenie pozwala nam przyjąć takie brzmienie bez zdziwienia, bo tak też potrafi zagrać konstrukcja tranzystorowa. I chyba jednak nie lampowa... bo niskie tony są nie tylko obszerne, ale też mięsiste i dynamiczne.
Bas schodzi nisko, uderzenia są krzepkie, nie nazbyt twarde i krótkie. To, czy będzie aż potężnie, będzie zależeć – podobnie jak "kontrola" – od możliwości zespołów głośnikowych. SA750 nie jest takim rezerwuarem mocy jak konkurenci, ale i on nie ma problemów z wysterowaniem "trudnych" impedancji.
Czytaj również: Czy lepiej podłączyć monobloki (wzmacniacze mocy) krótkim kablem głośnikowym i długim interkonektem, czy na odwrót?
Zróżnicowanie, czytelność, a jednocześnie soczystość i plastyczność przechodzi płynnie w zakres średnich tonów, przyjemnie nasyconych w niższym podzakresie.
Jeszcze niepodgrzanych, ale już oleistych, gęstych, bliskich. Bez krzykliwości i nerwowości, JBL SA750 zapewni dźwięk żywy, komfort i bezpieczne spotkanie z każdym nagraniem. Ten styl jest kontynuowany w zakresie wysokich tonów, dla pełnej neutralności przydałoby się więcej blasku.
JBL SA750 gra ostrożnie, ale dostatecznie selektywnie, starannie przekazuje sporo informacji, woli je uporządkować, niż wyeksponować, utrzymać kulturę, niż zrobić szoł.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Tutaj mogą pomóc (albo zaszkodzić) kolumny głośnikowe. Warto dać szansę takim, które górę pasma mają wzmocnioną; byle nie brudną i metaliczną. Przy dobrym zestawieniu zrobi się jaśniej, ale wcale nie ostrzej. A jeżeli to wzmacniacz ma skorygować nazbyt przytłumione i zaokrąglone brzmienie kolumn, to trzeba poszukać innego.
Przestrzeń jest więcej niż porządna, ale też nie jest ekspansywna. Za to JBL SA750 wyraźnie wskazuje pozorne źródła, honoruje pierwszy plan nie nazbyt wysunięty, lecz konkretny, obecny, jest też akustyczna głębia.
Sekcja cyfrowa nie będzie nam przypominać o swojej zerojedynkowej naturze; może nawet pogłębia zaznaczający się klimat, jej dźwięk bardziej się zbliża i otula. Przy tym nie jest kapryśna, radzi sobie również ze słabszymi źródłami sieciowymi, zapewniając przynajmniej spokój i łatwość odbioru.
Czytaj również: Co to jest konstrukcja dual-mono, jakie są jej wady i zalety?
Lepszą precyzję i większą swobodę zapewniają wejścia analogowe (oczywiście w zestawieniu z odpowiednim źródłem) – koniecznie w trybie Direct. Rotel ma więcej wigoru, jest bezkompromisowo bezpośredni, na dobre i na złe.
Z kolei Vincent ma więcej charyzmy i subtelności, więc w takim układzie można JBL-owi przyznać miano najbardziej uniwersalnego... chociaż byłby to duży skrót myślowy. Dużo zależy od tego, czego sami oczekujemy, jaki jest nasz gust, i to niezależnie od słuchanej muzyki.
Czytaj również: Czym się różni wzmacniacz zintegrowany od wzmacniacza dzielonego?