Urządzenie zamknięto w skrzyneczce o szerokości o włos przekraczającej 10 cm i tylko nieznacznie (o 2 cm) głębsze. Można by je włożyć do kieszeni koszuli. Jak cały układ wzmacniacza zmieścił się na tak małej przestrzeni?
Przede wszystkim na zewnątrz wyprowadzono zasilacz. Taki zabieg to z jednej strony minusy funkcjonalne (dodatkowa puszka i plątanina kabli), ale z drugiej - plusy polegające na odseparowaniu układów zasilających od elektroniki audio. Przecież nie tylko producenci małych boksów, ale również dużych, hi-endowych skrzynek posługują się takimi rozwiązaniami.
Pro-Ject Stereo Box S - wzornictwo
Pro-Ject Stereo Box S wygląda bardzo niepozornie, ale jak na swoje gabaryty jest dość ciężki. Całą obudowę wykonano z metalu, przedni panel jest aluminiowy; może być czarny lub srebrny. Z przodu znajduje się niewielkie pokrętło głośności z wyczuwalnymi punktami oporowymi oraz maleńkie diody sygnalizujące zasilanie i wybrane wejście.
Są także dwa przyciski - włącznik zasilania i przełącznik źródeł. Producent zmieścił na tylnej ściance dwa wejścia na gniazdach RCA, a między nimi jeszcze wyjście niskopoziomowe (np. dla wzmacniacza słuchawkowego lub rejestratora) - ale już w standardzie mini-jack.
Pro-Ject Stereo Box S - przyłącza
Z tyłu są także całkiem solidne terminale głośnikowe z metalowymi nakrętkami (jedna para), lecz tak ściśnięte, że podłączanie przewodów i dokręcanie nakrętek to niezła ekwilibrystyka; najlepiej więc będzie sięgnąć po wtyki bananowe, ale i niezbyt ciężkie kable (tak głośnikowe, jak i interkonekty), aby nie pociągnęły Pro-Jecta Stereo Box S za sobą.
Przy całej tej miniaturyzacji Pro-Ject Stereo Box S jest zdalnie sterowany, pilot ma kształt niewielkiego "listka" i pięć przycisków, można za jego pomocą regulować poziom głośności, a także przełączać źródła.
Czytaj również: Co to jest współczynnik tłumienia wzmacniacza?
Pro-Ject Stereo Box S - wnętrze
Centralne miejsce w skrzyneczce zajmuje wyglądający na giganta potencjometr analogowy z silniczkiem. Znalazł się on nieprzypadkowo w centrum - z jednej strony dołożono układ przedwzmacniacza, z drugiej końcówki mocy.
O wyborze wejść RCA decyduje przekaźnik. Cała płytka jest maleńka, więc wszystko znajduje się blisko siebie, także elektronika odpowiedzialna za sterowanie.
Finalne wzmocnienie leży w gestii równie kompaktowego modułu, znajdującego się pomiędzy silnikiem potencjometru a radiatorem. W niektórych urządzeniach, w tym wzmacniaczach mocy z tej samej serii S, producent stosuje układy impulsowe, doskonale wpisujące się w konwencję i ograniczenia małych obudów - tym razem pod srebrnym radiatorem pracuje jednak klasyczny układ analogowy.
Odsłuch
Pro-Ject Stereo Box S to jeden z dwóch "miniaturowych" wzmacniaczy tego testu o najniższej mocy wyjściowej, ale w przypadku niego nie pojawia się zastrzeżenie o dopuszczeniu tylko 8-omowej impedancji znamionowej, co wskazuje na jego solidniejsze podstawy i większą uniwersalność.
Brzmienie jest całkiem obszerne, a przede wszystkim dobrze nasycone, z mocną, promowaną średnicą; tym razem nie dostaniemy efektownego, niskiego basu, jaki oferuje V90-AMP Musicala, jednak z "programem minimum" dynamiki w tym zakresie Stereo Box wyrabia się, stawiając bardziej na puls i szybkie przejście w środek pasma; ten zakres jest specjalny, bo w szczególny sposób łączy bogactwo barw i wyrazistość.
Czytaj również: Co to znaczy trudne obciążenie? Co to jest wzmacniacz wydajny prądowo? Co to znaczy, że wzmacniacz 'nie napędzi' kolumn?
Dźwięki tego zakresu wcale nie są grzeczne i zaokrąglone, pozwalają sobie na dużą ekspresję, chyba największą wśród wszystkich testowanych wzmacniaczy.
Oczywiście nie bez powodu, lecz na skutek cech nagrania i muzyki, ale też częściej niż z innych modeli, usłyszymy naturalną drapieżność niektórych instrumentów, bardziej wyeksponowaną być może cofnięciem o pół kroku basu.
To brzmienie nie płynie na fali miękkości i słodyczy, lecz efektownie wibruje i nie stroni od mocnych akcentów. Ale wysokie tony wcale nie są wzmocnione, nie są źródłem takiego charakteru - one również pozostawiają prymat wyrazistej średnicy.
Outsourcing
Większość wzmacniaczy, nawet miniaturowych, zawiera w jednej obudowie komplet układów, włącznie z zasilaczem. W konstrukcji Pro-Jecta układ audio zajął jednak całą dostępną przestrzeń. Nie było więc w tym przypadku wyboru, producent musiał odseparować zasilacz, wynosząc go do oddzielnej skrzyneczki.
Urządzenia hi-endowe nawet promują takie rozwiązanie, wskazując na jego zalety, jak wyeliminowanie szumów i zakłóceń przenikających z zasilacza do czułej elektroniki audio. W przypadku Pro-Jecta zasilacz stanowi kompletny układ zawierający także elementy filtrujące, które również dość trudno byłoby zmieścić do maleńkiej obudowy wzmacniacza.
Dociera do niego już przygotowane napięcie stałe, choć przyjęte połączenie (przewód i konektor) pozwoliły przesłać tylko pojedynczą gałąź. Nie ma więc na tym etapie niezależnych odczepów i separacji różnych sekcji wzmacniacza (np. sterowania od toru audio).
Wydzielenie zasilacza niesie za sobą jeszcze inną konsekwencję - można stosunkowo łatwo dokonać upgrade’u tego elementu. Być może producent przygotuje kiedyś lepszy moduł, ale hobbiści mogą to zrobić we własnym zakresie.
Radek Łabanowski