Pierwsze Antale pojawiły się w 1994 roku w serii TZX (w niej również Zephyr, Comete i Titus), z którą firma wypłynęła wreszcie na szersze wody. Wciąż aktualna seria Esprit EZ, wraz z już siódmą wersją Antala, debiutowała 20 lat później.
Firma powstała jednak znacznie wcześniej, w 1980 roku, co dwa lata temu upamiętniono jubileuszowymi edycjami modeli Antal i Comete, oznaczonymi 40th Anniversary. Przetestowaliśmy Comete 40th Anniversary, ale teraz zajmujemy się regularnymi Antalami serii Esprit EZ.
Triangle Esprit EZ - wykończenia i Antali detale
Chociaż seria Esprit EZ liczy sobie już ładnych parę lat (pierwsze testy można odnaleźć w roku 2015), to na stronie producenta, w menu, jest oznaczana takim samym, jak przy serii 40th Anniversary, hasłem – New. Prawdopodobnie dotyczy to tylko dodatkowej wersji kolorystycznej – chestnut.
Można by przetłumaczyć, że orzechowej, ale już wcześniej była (i wciąż jest) wersja walnut – też orzechowa. W wydaniu Triangle chestnut bardziej przypomina orzech amerykański i jest jaśniejszy od walnut. A do tego jest jeszcze Brown Maple – klon barwiony na brązowo, też przypominający orzech.
Niektóre wersje są wykończone naturalnym fornirem, inne folią, do tego dochodzą dwie gładkie, lakierowane na wysoki połysk – białe i czarne. Fornirowane i lakierowane formalnie nie kwalifikują się do naszego testu, bowiem kosztują znacznie więcej, niż występująca tutaj wersja "ekonomiczna" (12 500 zł vs 9000 zł), wykończona czarną folią drewnopodobną.
Dodając do tego jeszcze dwa inne wykończenia zarezerwowane dla edycji 40th Anniversary (forniry na wysoki połysk), w sumie jest ich aż osiem! Wymagania estetyczne są coraz większe i łatwo stracić wielu klientów nie mając w ofercie kolorów "pasujących".
Cena gra rolę, jednak za meble luksusowe płaci się wyraźnie więcej niż za popularne i takie różnice nikogo nie powinny gorszyć. A komu wystarczy winylowy "black ash" albo orzech, temu Triangle nie odmówi wielu innych dekoracyjnych elementów.
Czytaj również: Prąd i siła. Głośniki niskotonowe
Antale w każdej wersji mają szklaną płytę cokołu, wyraźnie wychodzącą poza obrys obudowy, w której w gumowych pierścieniach osadzono mocowania kolców mających elegancką formę stożków.
Z przodu błyszczy duża chromowana tabliczka na dole i wysokotonowa tuba na górze, poniżej tabliczki jest jeszcze duży wylot bas-refleksu. W ten sposób cały front jest "zagospodarowany", a po założeniu maskownicy i na niej zobaczymy duże logo.
Tył ozdabia efektowny panel terminala przyłączeniowego, zdecydowanie najbardziej okazały, solidny i luksusowy w tej grupie. Dwie pary masywnych zacisków, w całości metalowych z nakrętkami, są połączone zworami z kabelków, a nie z blaszek. To już nie tylko ozdoba i gadżet, ale też zapowiedź audiofilskiego podejścia do wszystkich szczegółów.
Seria Esprit EZ daje duży wybór różnych konstrukcji. Są aż trzy wolnostojące (Antal jest wśród nich pozycją "środkową"), dwie podstawkowe, naścienna/ biurkowa i centralna. Subwoofery zgromadzono w oddzielnej serii Thetis. Żadna z pozostałych firm tego testu nie może się pochwalić takim wachlarzem.
Czy Triangle jest w tym gronie najmocniejszym graczem?
Wydaje się, że wiąże się to ze stażem wciąż aktualnej serii Esprit EZ – 7 lat temu również konkurenci mieli większe serie, niestety w ostatnich wydaniach zredukowali je i pewnie kolejna edycja Espritów też będzie mniej liczna.
Na pewno się pojawi, i to raczej niedługo, na co wskazuje zarówno zaawansowany wiek aktualnej serii, jak też udoskonalenia wprowadzone w edycji 40th Anniversary, z których jedna wydaje się zapowiedzią zmian nawet w droższych seriach – chodzi o wymianę kopułki tytanowej (wysokotonowego przetwornika tubowego) na magnezową.
Obserwując jednak zmiany cen towarzyszące wprowadzeniu nowych serii u konkurentów, należy liczyć się ze znacznie wyższą również w przypadku nowej generacji Espritów, więc nie jestem pewien, czy warto czekać…
Kto chce już teraz mieć lepsze Antale, może kupić 40th Anniversary. Jest tam nie tylko magnezowy wysokotonowy, ale są i lepsze niskotonowe – z innymi membranami i mocniejszymi układami magnetycznymi.
Czytaj również: Co to są charakterystyki kierunkowe?
Jednak technika standardowych Esprit EZ pozostaje zacna i oryginalna. Wszystkie przetworniki mają odlewane kosze (co wcale nie jest regułą nawet w tym zakresie cenowym, a przykłady – wcześniej), tubowy wysokotonowy (chociaż niektórzy tego gatunku się obawiają) jest już dopracowany (nawet z dotychczasową membraną tytanową), nie będzie źródłem takich "nieporozumień", jak w najstarszych modelach Triangle, a jego konstrukcja wygląda na bardziej zaawansowaną i kosztowną niż "zwykłych" kopułek.
Przetworniki tubowe
Przetworniki tubowe mają długą tradycję, w zasadzie od nich zaczęła się historia głośnika, kiedy jeszcze nie było wzmacniaczy elektrycznych, nawet lampowych – tuba była "wzmacniaczem akustycznym".
Potem watów z lamp specjalnie nie zbywało, ale nawet dzisiaj, gdy mocy ze wzmacniaczy już nie brakuje, tuba ma swoje zalety, związane w kolumnach do użytku domowego głównie z charakterystykami kierunkowymi.
Tuba ma właściwości skupiające, które kiedyś były problemem, po pierwsze dlatego, że charakterystyki te były dalekie od doskonałości, po drugie, szerokie rozpraszanie, nawet niestałe w funkcji częstotliwości, uznawano za najlepsze.
Obecnie, cyzelując charakterystyki pod różnymi kątami, większość konstruktorów dąży do "uporządkowania" rozpraszania, czemu służą często spotykane falowody – właśnie krótkie "tubki".
Prawdziwy przetwornik tubowy to jednak coś więcej niż profil przed kopułkową membraną; to również komora sprzęgająca lub/i korektor fazy, który z kolei poprawia rozpraszanie na samym skraju pasma, gdzie bez niego byłoby ono już byt słabe.
Niektóre nowoczesne, dopracowane przetworniki tubowe potrafią rozpraszać przy 20 kHz nawet lepiej niż klasyczne jednocalowe kopułki na płaskim froncie. Układy magnetyczne głośników niskotonowych opierają się na wewnętrznych wzmocnieniach obudowy, co jest dobrym sposobem odprowadzenia siły i wibracji z samego przetwornika do innych elementów obudowy (niż tylko do frontu, do którego jest zwyczajowo przykręcony).
Czytaj również: Czy obudowa z membraną bierną to obudowa zamknięta?
Bas-refleks
Jeden otwór bas-refleks niemal nie pozostawia wątpliwości, czy komora jest jedna, czy są dwie (potraktowanie jednego niskotonowego komorą zamkniętą, a drugiego bas-refleksem jest rzadkością, która tutaj nie występuje), a umieszczenie go z przodu uspokoi dużą grupę zatrwożonych koniecznością ustawienia kolumn blisko ściany, chociaż bliskość podłogi wywołuje podobny efekt… Powtórzmy, że bardzo wiele zależy od innych parametrów bas-refleksu, określających charakterystykę częstotliwościową i impulsową.
Głośniki nisko- i średniotonowe
Membrany niskotonowych i średniotonowego są wyspecjalizowane – pod tym względem konstrukcje Triangle przypominają Bowersa. Chociaż materiały są inne, to nadrzędna koncepcja taka sama, a jednocześnie konkurencyjna wobec działań np. Dali i Dynaudio.
Triangle stara się zapewnić głośnikom niskotonowym membrany jak najbardziej sztywne, a głośnikowi średniotonowemu – membranę o takim spektrum i tłumieniu rezonansów, aby uzyskać brzmienie jak najbardziej naturalne.
Do przetwarzania niskich częstotliwości można podejść bardziej mechanicznie, parametrycznie, poza tym rezonanse break-up sztywnych membran można pozostawić daleko powyżej częstotliwości podziału, natomiast średnie tony wymagają większej wrażliwości na barwę i subtelności.
Takie podejście doprowadziło do wniosku o wyższości membran celulozowych (nie tylko konstruktorów Triangle), które nie biją żadnych rekordów, lecz mają bardzo dobrze zrównoważone wszystkie ważne właściwości.
Dość podobne reprezentują membrany plecione, jednak za ich użyciem stoi raczej analiza techniczna, a za celulozą również założenie, że naturalny, organiczny materiał będzie generował bardziej naturalne brzmienie. Żaden materiał nie zagra idealnie czysto, jednak ważny jest nie tylko poziom "nieczystości" (zniekształceń wszelkiego rodzaju), lecz również ich charakter.
Oczywiście w przetworniku źródłem zniekształceń jest nie tylko membrana, a skupiając się na membranie – celulozowa celulozowej nierówna, więc na sam jej widok nie należy od razu wpadać w zachwyt.
Czytaj również: Czy kolumny trójdrożne są lepsze od dwudrożnych?
Triangle mocno podkreśla zalety celulozy, doprowadzając w przetworniku średniotonowym koncepcję jej naturalności do ostateczności, bez żadnych domieszek, nasączania, nawet zwyczajowych barwników.
Tak jakby czystość surowca membrany miała gwarantować czystość brzmienia… To nie takie proste, ale dzięki temu biel zwraca uwagę, będąc nie mniej wyrazistym punktem firmowego programu, jak tubowy wysokotonowy.
Wydaje się też estetycznie bardziej uniwersalna niż brąz… również celulozowych membran Dali (z niewielką domieszką włókna drzewnego, które jednak na kolor praktycznie nie wpływa). Zawieszenie średniotonowego ma formę niewielkiej tekstylnej fałdy, co wystarczy do pracy przy umiarkowanych amplitudach.
Średniotonowy jest tej samej wielkości jak niskotonowe (ma taki sam kosz, ale trochę większą membranę – zyskała dzięki węższemu zawieszeniu), jednak niskotonowe są przecież dwa, co przywraca zdrowe proporcje.
Warto wspomnieć, że we wcześniejszych Antalach (wielu kolejnych edycjach) średniotonowy był mniejszy (15 cm), więc widząc większy (18 cm), bez problemu rozpoznamy aktualną wersję Antala (a także 40th Anniversary).
U niektórych producentów do łask wracają małe średniotonowe, jednak duże mają swoje niezaprzeczalne zalety – większą wydajność w zakresie "dolnego środka".
Membrany niskotonowych są "sandwiczami" złożonymi z plecionki włókna szklanego i warstwy celulozowej, a więc i tutaj jest celuloza, tyle że już "wzmocniona", a dodatkowo usztywniona bardzo dużą nakładką przeciwpyłową (prawdopodobnie też celulozową, powlekaną).
Zawieszenie jest typowe, gumowe. Układ napędowy ma przyzwoitą wielkość (średnica ok. 10 cm, dodany drugi mniejszy pierścień magnetyczny "dociskający" strumień w szczelinie), ale nie nazwałbym go jak producent: "układem napędowym z przewymiarowanego magnesu ferrytowego". Większy magnes jest przywilejem wersji 40th Anniversary.
Czytaj również: Co to jest układ d'Appolito, jakie są jego zalety i wady?
Triangle Esprit Antal EZ - odsłuch
Przeboje z Antalami zaczęły się na samym początku AUDIO, od testu ich pierwszej wersji. Prosto z mostu: pierwsze Antale zupełnie mi się nie podobały. Podbijały skraje pasma, basem przywalały, a górą gwizdały, co było sprzeczne zarówno z uniwersalnymi zasadami neutralności, jak też panującą wówczas modą na przewodnią rolę średnicy, kojarzoną z "brytyjskim" brzmieniem. Nie było śladów ciepła i miękkości – uznanych narzędzi "muzykalności".
Triangle w ogólności i Antale w szczególności sprzeciwiały się tym trendom, jakby udoskonalając brzmienie… Altusów. I co dla mnie jeszcze dziwniejsze, spotykało się to ze zrozumieniem, wręcz entuzjazmem pewnej części audiofilów. Triangle odnosiły sukcesy. Nawet krytyczne testy w AUDIO nie mogły im w tym przeszkodzić.
Ja czegoś nie rozumiałem albo nie słyszałem… ze zrozumieniem. Z czasem Triangle "normalniały", temperując zwłaszcza zakres wysokich tonów, ja stałem się mniej pryncypialny w ocenach (a nawet odczuciach), doceniając dynamikę i wyrazistość nawet pewnym kosztem neutralności. W ten sposób nasze stanowiska się zbliżyły i już w 2011 roku, testując kolejną wersję Antali, o wiele bardziej je chwaliłem, niż krytykowałem.
Kiedy tylko włączyłem parę aktualnych Antali EZ, od pierwszego dźwięku wiedziałem, że będzie co najmniej dobrze. A potem się okazało, że jest bardzo dobrze.
Czytaj również: Czy obudowa kolumny jest potrzebna po to, aby działać jako pudło rezonansowe?
To też jeden z tych przypadków, kiedy muszę przyznać, że zmierzona charakterystyka, przecież daleka od doskonałości, nie pokazuje wszystkich zalet brzmienia, nawet jeżeli brać poprawkę na subiektywizm wrażeń odsłuchowych. Ale nie jest to dla mnie problem, ewentualnie obawiam się tylko nieporozumienia polegającego na całkowitym odrzuceniu pomiarów jako nieprzydatnych.
Po pierwsze, wyjątki potwierdzają regułę, a po drugie, pewne doświadczenie w interpretowaniu charakterystyk nie powoduje tutaj mojej konfuzji – to jednak nie jest charakterystyka, jaką widzieliśmy i słyszeliśmy w pierwszych Antalach.
Bas nie jest milusiński ani wzorowy. Nadpobudliwy i koloryzujący w wyższym podzakresie, ale selektywny, zróżnicowany i energiczny, dobrze trzyma tempo i ożywia gitarę basową. Potężnych tąpnięć na samym skraju pasma nie zafunduje, ale nigdzie się nie "urwie".
Wysokie tony biegną z przetwornika tubowego, co jednak nie musi skazywać nas ani na ich wyeksponowanie, ani podkolorowanie. Czystość zapewnia znacznie lepsza (niż dawniej) jakość samego przetwornika, poziom jest regulowany przez zwrotnicę – nadmiar efektywności jest z łatwością "zdejmowany" (co już nie jest żadną innowacją).
Wysokie tony błyszczą wyraźnie i zarazem delikatnie, bo na samym skraju pasma, nie dzwonią i nie szorują. Nie są płynnie połączone ze średnicą, ale w tym przypadku wychodzi to na zdrowie.
Detal jest wyrazisty, często nawet metaliczny, ale nie rozjaśnia całego brzmienia, a wokale są zręcznie "domknięte". Ceną za to bywa nosowość, słabsza artykulacja i braki w ekspresji, jednak nie tym razem.
Antale ustawiają wokale optymalnie, bez przejaskrawiania i krzykliwości. Są silne, zwarte, naturalne i bogate nawet bez "podgrzania" dolnego środka, co przekłada się też na esencjonalność i naturalność instrumentów akustycznych.
Gęsto, ale nie za ciężko, wyraźnie, ale nieagresywnie – a więc angażująco i komfortowo, zachęcając zarówno do wysłuchania każdego nagrania do końca, jak też spróbowania jeszcze innego... i tak dalej. To właśnie powoduje, że ocenę poprawiłem z dobrej na bardzo dobrą. Nie tylko da się ich słuchać, lecz chce się ich słuchać.
Siedziałem z nimi dłużej niż z innymi, po części wypoczywając, po części zafrapowany wspomnianą rozbieżnością między pomiarami a wrażeniami, nasłuchując niepoprawności, do których można by się przyczepić. Pewnie że można pójść na łatwiznę i stwierdzić, że środek jest "jakoś" podbarwiony (a kto by zaprzeczył, tego bym odesłał do pomiarów...).