PERLISTEN
R7t

Historia Perlistena jest na razie krótka, ale już treściwa. Firma pojawiła się na rynku 3 lata temu, rok później wystąpiła na łamach AUDIO ze swoim flagowcem S7t , który zaraz potem został nagrodzony przez EISA. Idąc za ciosem, firma wprowadziła serię R, której najlepszy model R7t właśnie teraz przedstawiamy, ale nagrody Stowarzyszenia nie ma się co spodziewać… bo i ten model już ją dostał – w zeszłym roku.

Nasza ocena

Wykonanie
Nieco skromniejsza wersja flagowych S7t – 90% ich jakości za 50% ceny. Ta sama firmowa, niezwykła konfiguracja wielodrożna podporządkowana uzyskaniu charakterystyk wymaganych przez THX. Solidne nisko-średniotonowe z membranami celulozowymi, jedwabne kopułki wysokotonowe. Porządna obudowa. Tylko jedna standardowa wersja kolorystyczna.
Laboratorium
Wyrównana i ustabilizowana charakterystyka w szerokim zakresie kątów. Umiarkowane rozciągnięcie niskich częstotliwości, ale do muzyki wystarczy, a do kina… przyda się subwoofer. Czułość 89 dB, impedancja znamionowa 4 Ω.
Brzmienie
Dynamiczne, spójne, zrównoważone, czytelne. Naturalna barwa, dokładny bas, czysta góra. Żadnych przerysowań, napięć, napastliwości. Uporządkowana, plastyczna scena dźwiękowa. Wszechstronne i komfortowe.
Artykuł pochodzi z Audio

Perlisten zabłysnął wyraźnie i oryginalnie. Do klientów przebił się propozycjami wyjątkowymi ze względu na uniwersalne, hajfajowo-kinowe przeznaczenie, a ekspertów zachwycił rozwiązaniami technicznymi – racjonalnymi, innowacyjnymi i precyzyjnie przeprowadzonymi. Nie wskoczył z hukiem do high-endowej ligi, oszałamiając astronomicznymi cenami i awangardowym lub luksusowym wyglądem. Postawił na rzetelną inżynierię, opartą na obiektywnych kryteriach, pomiarach i parametrach… co oczywiście nie wszystkich musi przekonać.

W doskonałych S7t Perlisten pokazał wszystkie swoje pomysły i zastosował najlepsze komponenty, a mimo to nie wywindował ich ceny "nieprzyzwoicie". W Perlistenach R7t esencję swojej techniki uczynił jeszcze łatwiej dostępną, bowiem za analogiczną konstrukcję, tylko nieco mniejszą i opartą na mniej kosztownych materiałach, zapłacimy dwa razy mniej. Dyskutować można tylko w takich granicach, czy reprezentuje sobą 90%, 95%, 99% czy… jakości wzorcowych Perlistenów S7t.

Często projekty, które na pierwszy rzut oka wyglądają "kosmicznie", wcale nie wnoszą poważnych, rzeczywistych zmian do panujących schematów, a czasami są one pochopne i niekorzystne, służąc głównie zwróceniu na siebie uwagi.

Większość konstruktorów realizuje jednak gotowe recepty, zwłaszcza pod względem sposobu "organizowania" pracy układu wielodrożnego, i już lepiej tak trzymać, niż stawiać sprawy na głowie. Prochu nie wymyślisz, Ameryki nie odkryjesz… Skoro tak wiele renomowanych firm podąża utartymi tropami, to chyba nie ma innych rozsądnych…

Patrząc na Perlisteny, widzimy kolumny głośnikowe nowoczesne, smukłe, wielodrożne, ale nic bardzo oryginalnego nie rzuca się w oczy. W czasach, gdy do łask wróciły tuby, wielkie woofery, gdy popularność zdobywają otwarte odgrody i konstrukcje modułowe, fantastyczne kształty, konfiguracje i regulacje… Gdzie tutaj "myśl", a tym bardziej rewolucja lub chociaż ewolucja?

Perlisten R7t jest "tańszą wersją" S7t, ze wszystkimi zasadniczymi cechami oryginalnego układu. Oszczędności, które pozwoliły podzielić cenę S7t na pół, przeprowadzono niezwykle czujnie, nie skazując R7t na żadne zgniłe kompromisy. Ba, niektóre rozwiązania, mimo że tańsze, niektórym mogą nawet bardziej przypaść do gustu… Oczywiście taką sugestię dokładnie i uczciwe objaśnimy.

Czytaj również: Czy kolumny trzeba ustawiać na kolcach?

Tercet egzotyczny – niezwykła kompozycja trzech tweeterów zapewnia osiągnięcie zarówno kontrolowanej charakterystyki kierunkowej, jak też pozwala na ustalenie niskiej częstotliwości podziału.
Tercet egzotyczny – niezwykła kompozycja trzech tweeterów zapewnia osiągnięcie zarówno kontrolowanej charakterystyki kierunkowej, jak też pozwala na ustalenie niskiej częstotliwości podziału.

Perlisten i seria R i co dalej?

Seria R pojawiła się nieco później niż seria S, ale wcale nie musiała być później zaprojektowana. Najważniejsze różnice mogły zostać zaplanowane wcześniej, a pokazanie najpierw wyższej serii S miało znaczenie przede wszystkim marketingowe – Perlisten chciał być na starcie kojarzony z bezkompromisowymi produktami najwyższej klasy, a dopiero później udostępnić je nieco większej grupie klientów.

W gruncie rzeczy na skali obecnej rozpiętości cen sprzętu audio, zwłaszcza nieokiełznanych w high-endzie, Perlisten zajął "średnią półkę", omijając skraje. Seria S to jeszcze nie hedonistyczny high-end, a seria R to na pewno nie "budżet".

Ciekawe, kiedy i w którą stronę firma wykona kolejny ruch – czy zejdzie jeszcze trochę niżej, aby znacznie zwiększyć swoją popularność, czy pokaże coś odlotowego, aby nawiązać rywalizację w high-endowej ekstraklasie. Jesienią wprowadzono S7t Limited Edition – a więc specjalną wersję S7t, o 50% droższą, wyposażoną w jeszcze lepsze komponenty, dopieszczoną – ale to jeszcze nie "to".

Nie narzekam i nie zakładam, że każda firma musi startować w takiej kategorii, tylko jestem ciekaw… a zarazem jestem przekonany, że byłoby to techniczne i akustyczne arcydzieło. Poziom mistrzowski prezentują już S7t, jednak są… za tanie i za mało efektowne dla najbardziej zamożnych klientów.

Kolumny Perlisten R7t nie są już nowiutkie, doczekały się na świecie wielu testów, nasz będzie pewnie jednym z ostatnich… ale na pewno nie "ostatnim". Postaramy się opisać coś, czego inni nie dojrzeli, nie zmierzyli, nie zrozumieli, nie usłyszeli…

Kiedy 2 lata temu testowaliśmy S7t, wiedzieliśmy już i wspominaliśmy o dwóch konstrukcjach serii R – R7t i R5t. Seria była systematycznie rozwijania i obecnie obejmuje 13 modeli… Taka liczebność może dziwić, ale wyjaśnieniem jest specjalizacja większości z nich – to różne warianty głośników potrzebnych w systemach wielokanałowych, centralnych i efektowych, w tym cała grupa przeznaczona do instalacji ściennych; są też dwa subwoofery.

Konstrukcje, które można bez naciągania uznać za odpowiednie do systemów stereofonicznych (chociaż nie wyklucza ich to z systemów wielokanałowych) to wolnostojące R7t i R5t i podstawkowe R5m i R2b (w przypadku tych ostatnich Perlisten zaleca dodanie subwoofera). 

Czytaj również: Czy długość przewodów ma wpływ na pracę kolumn?

18-cm nisko-średniotonowe różnią się od zastosowanych w S7t przede wszystkim materiałem membran – tym razem to mieszanka włókien naturalnych na bazie pulpy celulozowej.
18-cm nisko-średniotonowe różnią się od zastosowanych w S7t przede wszystkim materiałem membran – tym razem to mieszanka włókien naturalnych na bazie pulpy celulozowej.

Perlisten dla kina domowego

Wszystkie konstrukcje Perlistena zostały przygotowane z myślą o co najmniej możliwości pracy w dobrze zintegrowanych, zestrojonych do spójnego brzmienia systemach kina domowego. To filar całego przedsięwzięcia, który zapewnia firmie szczególną pozycję na rynku, bowiem kolumn tej klasy, tak starannie zaprojektowanych pod tym kątem, jest bardzo niewiele.

Kino domowe straciło trochę na znaczeniu, zwłaszcza w Europie, co nie znaczy, że w ogóle przestało się liczyć, ale większość producentów nie eksploatuje tego tematu specjalnymi pomysłami, tylko rutynowo dodaje głośniki centralne, efektowe i "atmosowe".

  • Certyfikat THX

Działania Perlistena idą znacznie dalej. Po pierwsze, wszystkie konstrukcje są podporządkowane wymaganiom THX; po drugie, wszystkie (należące do określonej serii – tak R, jak i S) są dostrojone bardzo podobnie (w takim stopniu, w jakim to tylko możliwe), aby mogły tworzyć idealnie zgrane systemy.

Certyfikaty THX wiążą się ściśle z jakością i organizacją systemów kina domowego, mają więc swoją specyfikę, która niekoniecznie musi iść w parze z wymaganiami, jakie stawiamy systemom stereofonicznym przeznaczonym do odsłuchu muzyki. Takie zastrzeżenie brzmi groźnie, ale nie ma się czego bać.

Zdecydowana większości wymagań THX odnosi się do parametrów, które można uznać za uniwersalne, a więc ich spełnienie dobrze służy zarówno muzyce, jak i w kinie. Aby uzyskać taki certyfikat, zwłaszcza ten najwyższy – THX Dominus – trzeba się naprawdę bardzo postarać, nie ma tutaj szans na żadną ściemę.

Kupując kolumny głośnikowe z takim certyfikatem, możemy być pewni, że wszystkie najważniejsze parametry będą na wysokim poziomie. Charakterystyka będzie zrównoważona, rozpraszanie pod kontrolą, poziom maksymalny wysoki, zniekształcenia niskie. Nie daje nam to jeszcze pełnej gwarancji, że będą grać tak, jak sobie wymarzyliśmy, ale jeżeli nie mamy nazbyt indywidualnego gustu… to może nam wystarczyć.

Spełnione są podstawowe, obiektywne kryteria sprzętu wysokiej klasy. A posłuchać i tak warto, certyfikat THX tego nie zabrania. To trochę przykry paradoks, że kino domowe, na które audiofile patrzą z góry, ma do dyspozycji takie "narzędzie kontrolne", mniej lub bardziej doskonałe, ale można się nim kierować; high-endowy sprzęt stereo nie ma żadnego, musimy polegać na własnych uszach, recenzjach, obietnicach producentów…

Na szczęście, może też nam służyć certyfikat THX, chociaż większość producentów o niego nie zabiega, i to z kilku potencjalnych powodów. Musieliby się bardziej postarać, a wielu nie byłoby w stanie takiej poprzeczki przeskoczyć. A nawet jeżeli byliby – to by nie chcieli, bowiem nie każdy konstruktor uznaje np. liniową charakterystykę za najlepszą i najważniejszą dla brzmienia. I takiego podejścia wcale bym nie lekceważył.

Certyfikat jest pod tym względem nieubłagany i nie pozwala konstruktorowi na swobodę i kreację. Ma on wykonać ściśle określone zadanie, a nie proponować własną interpretację. Wreszcie uzyskanie certyfikatu THX kosztuje.

Czytaj również: Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?

Front obudowy jest gruby (35 mm) i wyprofilowany wzdłuż pionowych krawędzi. Całość jest utrzymana w kolorze czarnym – to jedyna standardowa wersja kolorystyczna.
Front obudowy jest gruby (35 mm) i wyprofilowany wzdłuż pionowych krawędzi. Całość jest utrzymana w kolorze czarnym – to jedyna standardowa wersja kolorystyczna.

Ponieważ certyfikat THX wiąże się z koniecznością osiągnięcia rezultatów, które można zweryfikować tylko szeroko zakrojonymi pomiarami, więc potrzebna jest do tego wiedza, sprzęt i praca. A skoro ta została już z sukcesem wykonana, to można się pochwalić nie tylko certyfikatem, ale pokazać też same charakterystyki..., czego dzisiaj nie robi zdecydowana większość producentów.

Konstruktorzy różnie podchodzą do kwestii charakterystyk, począwszy od ich lekceważenia i strojenia na ucho, aż po ich cyzelowanie bez względu na subiektywne wrażenia odsłuchowe.

Większość doświadczonych konstruktorów łączy poważne traktowanie pomiarów z próbami odsłuchowymi, które mogą wpłynąć nawet na decyzję o odejściu od liniowości, więc faktycznie taką swobodę wyboru THX bardzo ogranicza, wyznaczając wąskie ścieżki decybelowe, w jakich mają się mieścić charakterystyki.

Ale nawet ci, którzy dbają o dobrze zrównoważone charakterystyki wcale nie dla uzyskania certyfikatu THX, robią to na różne sposoby, wedle różnych przekonań i z różnymi skutkami. Ciekawe byłoby choćby porównanie z testowanymi w poprzednim numerze kolumnami Wilson Audio Sasha V (a także innymi konstrukcjami tej firmy).

Czytaj również: Co to są charakterystyki kierunkowe?

Podwójne gniazdo przyłączeniowe pozwoliło na niezależne pomiary dwóch głównych sekcji, co jest w tej konstrukcji szczególnie ciekawe ze względu na nietypowo niską częstotliwość podziału.
Podwójne gniazdo przyłączeniowe pozwoliło na niezależne pomiary dwóch głównych sekcji, co jest w tej konstrukcji szczególnie ciekawe ze względu na nietypowo niską częstotliwość podziału.

Otóż Wilson Audio koncentruje się na charakterystyce (i "zgraniu czasowym") biegnącej bezpośrednio do słuchacza do tego stopnia, że wymaga precyzyjnego "wyregulowania" modułów, aby oś najlepszego promieniowania wycelować z niemal laserową dokładnością w jego uszy.

Jest w tym być może sporo marketingu, bowiem w praktyce kolumny te utrzymują dobre charakterystyki w wystarczającym zakresie kątów i aż tak bardzo nie wymagają "wycelowania".

Tak czy inaczej, skupienie uwagi na charakterystyce, jaką odbierzemy (zmierzymy) w miejscu odsłuchowym (ale w idealizowanych warunkach, bez odbić i rezonansów pomieszczenia), jest podejściem klasycznym, dosłownie i przenośni zawężającym problem.

Jeśli nawet bierzemy pod uwagę pewien zakres kątów (tak jak w naszych pomiarach), to jest on na tyle niewielki, że może obejmować nieco większy niż "punktowy" obszar odsłuchowy, ale nie uwzględnia powstających w pomieszczeniu odbić fal (charakterystyk), jakie zostaną wypromieniowane pod większymi kątami i dotrą do słuchaczy "okrężną drogą".

Nie da się ich całkowicie wyeliminować, a nawet nie chcemy tego robić, bowiem optymalny udział odbić dopełnia wrażeń przestrzennych, tworząc swobodniejszą "atmosferę", chociaż trwa dyskusja nad tym, czy ten udział ma być większy, czy mniejszy.

THX wymaga mniejszego, ale cel ten nie może zostać osiągnięty tylko radykalnym zawężeniem charakterystyk kierunkowych. Nawet nie powinno ono być zdecydowane, lecz "kontrolowane". Co to znaczy?

Po pierwsze, charakterystyki poza osią główną powinny obniżać się systematycznie, wraz z powiększaniem kąta; po drugie, i to jest najtrudniejsze, w jak najszerszym zakresie kątów powinny utrzymywać względne wyrównanie w funkcji częstotliwości.

Co to znaczy względne? Nie da się uniknąć szerszego rozpraszania częstotliwości niskich niż wysokich, ale można przynajmniej zapewnić to, aby opadanie charakterystyki było płynne, monotoniczne, czyli aby nie pojawiały się na niej podbicia i osłabienia, zresztą typowe dla okolic częstotliwości podziału, gdzie promieniowanie jest przekazywane z głośników większych do mniejszych, w dodatku od siebie oddalonych.

Taki efekt wymaga jednak zaawansowania i staranności, a osiągnięcie wybitnych rezultatów – zastosowania specjalnych środków. Konwencjonalne układy też mogą być pod tym względem gorsze i lepsze, ale nie wyśmienite.

Pierwszym krokiem do poprawy przejścia między średnimi a wysokimi częstotliwościami jest dodanie do wysokotonowego falowodu – to dzisiaj częsta praktyka. 

Bardzo dobrym rozwiązaniem jest układ koncentryczny, który stabilizuje charakterystyki kierunkowe zarówno dzięki "falowodowemu" działaniu stożkowej membrany średniotonowego na umieszczony w centrum wysokotonowy, jak też niezmienności ich wzajemnej pozycji, a więc i relacji fazowych, pod dowolnym kątem. Dobre układy koncentryczne są jednak do dyspozycji niewielu firm, a i one (układy, nie firmy) mają swoje problemy i z innych powodów nie są lubiane przez część konstruktorów.

Z kolei tworzenie układów "pozornie" punktowego źródła dźwięku, za pomocą konfiguracji symetrycznych (d’Appolito), przynosi często więcej złego niż dobrego w domenie charakterystyk kierunkowych – w płaszczyźnie pionowej stają się one symetryczne, ale już pod niewielkimi kątami pojawiają się głębokie osłabienia w okolicach częstotliwości podziału.

W ten sposób zbliżamy się do Perlistenów, w których uruchomiono układy symetryczne (nie tylko w S7t i R7t, ale w większości konstrukcji), jednak zaaranżowano je bardzo nietypowo.

Perlisten R7t - układ głośnikowy

  • Przetworniki

Perlisten R7t powiela układ z S7t z drobnymi modyfikacjami, a przede wszystkim z innymi typami przetworników, co jednak nie zmienia zasadniczej koncepcji. Najbardziej oryginalny jest moduł centralny, w którym zainstalowano trzy wysokotonowe. Z daleka wygląda jak dość często spotykany falowód z pojedynczym przetwornikiem.

Czytaj również: Co to są kolumny aktywne i jakie są ich odmiany?

Dopiero po odkręceniu cokołu mamy dostęp do tuneli bas-refleks, które można zamknąć zatyczkami będącymi na wyposażeniu. To jednak opcja nie tylko kłopotliwa, ale i mało kusząca, system bas-refleks jest bardzo dobrze zestrojony i nie wywołuje żadnych problemów.
Dopiero po odkręceniu cokołu mamy dostęp do tuneli bas-refleks, które można zamknąć zatyczkami będącymi na wyposażeniu. To jednak opcja nie tylko kłopotliwa, ale i mało kusząca, system bas-refleks jest bardzo dobrze zestrojony i nie wywołuje żadnych problemów.

Mimo że wyprofilowanie jest eliptyczne i wyraźnie zorientowane poziomo, to okrągły obrys można by wytłumaczyć estetycznym dopasowaniem do koszy głośników nisko-średniotonowych o takiej samej średnicy. Ale na powierzchni falowodu, w pionowej osi symetrii, na zagięciach wyprofilowania, są jeszcze dwie małe okrągłe kratki…

Ten dyskretny szczegół wiąże się z największą osobliwością konstrukcji. Otóż przez te kratki promieniują dwa dodatkowe przetworniki wysokotonowe. W sumie są więc trzy 25-mm kopułki wysokotonowe, wszystkie takie same, jedwabne, ale działające w nieco różnych warunkach (falowodach) i inaczej filtrowane.

Wszystkie trzy filtrowane są górnoprzepustowo (według naszych pomiarów, podział z sekcją nisko-średniotonową następuje przy 1,5 kHz), ale skrajne są też filtrowane dolnoprzepustowo (wg danych producenta przy 4 kHz). Chociaż rozwiązanie jest bardzo niekonwencjonalne, nietrudno rozszyfrować jego sens.

Współpraca trzech kopułek przy ich starannym ustawieniu, doborze zakresu częstotliwości i filtrów może ustalić optymalne rozpraszanie w płaszczyźnie pionowej (na skutek zmieniających się, ale w "kontrolowany" sposób, relacji fazowych).

Czytaj również: Co to jest głośnik koncentryczny?

Indywidualne maskownice (trzymane przez magnesy) to również propozycja do odrzucenia – powodują wyraźne zakłócenia na charakterystyce, a materiały membran nie są tym razem bardzo wrażliwe na dotyk. Poza tym kolumny nie wyglądają z nimi ani bardziej ciekawie, ani bardziej elegancko.
Indywidualne maskownice (trzymane przez magnesy) to również propozycja do odrzucenia – powodują wyraźne zakłócenia na charakterystyce, a materiały membran nie są tym razem bardzo wrażliwe na dotyk. Poza tym kolumny nie wyglądają z nimi ani bardziej ciekawie, ani bardziej elegancko.

Nie można tej "współpracy" kontynuować aż do skraju pasma, bo fale są tam krótkie i zbyt duże przesunięcia fazowe powstawałyby już pod niewielkimi kątami. Perlisten wykorzystał też większą (niż pojedynczego tweetera) wytrzymałość takiego zestawu do obniżenia częstotliwości podziału z sąsiednimi głośnikami nisko-średniotonowymi.

W systemach symetrycznych dobrej "kontroli" (charakterystyk kierunkowych w pionie) służy zarówno niska częstotliwość podziału, jak i zbliżenie nisko-średniotonowych.

Co prawda moduł trzech wysokotonowych nieco je rozsuwa, ale z nawiązką rekompensuje to właśnie niski podział, a dodatkową zaletą jest samo przekazanie zakresu "górnego środka" trzem kopułkom, które przetworzą go czyściej niż znacznie większe membrany nisko-średniotonowych. Jeden wysokotonowy by temu nie podołał, ale trzy – już tak.

Cztery 18-tki też nie pracują w takim samym zakresie częstotliwości, czyli do 1,5 kHz. Gdyby tak było, to charakterystyki kierunkowe zostałyby zaburzone pod niewielkimi kątami przesunięciami fazowymi między skrajnymi jednostkami – ich duże rozsunięcie powoduje, że zmiana względnej odległości od każdego z nich jest większa pod określonym kątem niż między jednostkami leżącymi bliżej centrum układu.

Zmiana ta jest też zależna od długości fali, więc z tego samego powodu i tym samym sposobem, jak w przypadku wysokotonowych, skrajne jednostki są filtrowane niżej i pracują jak typowe niskotonowe, bowiem w zakresie niskich częstotliwości fale są tak długie, że nawet tak duży dystans między nimi nie spowoduje nadmiernego osłabienia charakterystyki nawet pod dużymi kątami.

Wszystkie charakterystyki poszczególnych przetworników, wpływ falowodów, odległości, zakresy pracy, nachylenia filtrów i towarzyszące im przesunięcia fazowe muszą być precyzyjnie zgrane. Ponieważ zbliżenie przetworników zawsze to zadanie ułatwia, więc wypada R7t pochwalić za szczegół, którego nie widzimy w S7t.

Wszystkie kosze są "pościnane" w poziomie, co pozwoliło je bardziej zbliżyć; odległości między środkami (tak nisko-średniotonowych, jak i między nimi a centrum modułu wysokotonowego) wynoszą 16,5 cm, podczas gdy w S7t – 18,5 cm.

W S7t membrany niskotonowych/ nisko-średniotonowych są wykonane z ultranowoczesnego materiału TexTreme, będącego plecionką włókna węglowego przypominającego szachownicę; jego dwie warstwy tworzą strukturę relatywnie lekką, sztywną i o dobrym tłumieniu wewnętrznym. W R7t membrany są wykonane z mieszanki nazwanej HPF (Hybrid Pulp Formulation) łączącej pulpę celulozową, włókno bambusa i wełnę.

Czytaj również: Czy obudowa z membraną bierną to obudowa zamknięta?

Struktura obudowy jest bardzo podobna jak w S7t – wszystkie 18-tki pracują we wspólnej komorze, dwa tunele bas-refleks wyprowadzono przez dolną ściankę.
Struktura obudowy jest bardzo podobna jak w S7t – wszystkie 18-tki pracują we wspólnej komorze, dwa tunele bas-refleks wyprowadzono przez dolną ściankę.

Materiał jest znacznie tańszy. Cel jest ten sam. Parametry fizyczne trochę słabsze. Rezultaty brzmieniowe – niekoniecznie. Celuloza lub inne mieszanki włókien naturalnych, nawet jeżeli nie mają teoretycznie tak wyżyłowanych parametrów jak włókna syntetyczne, kompozyty, sandwicze, to dzięki specyficznemu sposobowi rozpraszania rezonansów tworzą charakterystyki niewymagające skomplikowanego filtrowania, a przede wszystkim brzmią bardziej naturalnie.

Wiele renomowanych firm stosuje w swoich najlepszych, bardzo kosztownych konstrukcjach membrany celulozowe nie dla oszczędności, ale z "pierwszego wyboru".

Podobna sytuacja jest w sekcji wysokotonowej. W S7t główna (środkowa) kopułka jest berylowa, pozostałe dwie – TexTreme. Ambitnie, high-endowo, drogo. W Perlistenach R7t wszystkie trzy kopułki są jedwabne – to znowu materiał znacznie tańszy… i też stosowany w wielu "referencjach".

Gdyby w głośnikach nisko-średniotonowych zamiast TexTreme była jakaś "zwykła" plecionka, np. z włókna szklanego, a kopułki były np. aluminiowe, uznałbym, że to jednoznacznie słabsze komponenty, chociaż należałyby do tego samego nurtu.

W celu obniżenia cen Perlisten zmienił jednak "filozofię", zwłaszcza zmieniając kopułki sztywne na miękkie. Robi tak bardzo niewiele firm; albo trzymają się jednych, albo drugich zarówno w konstrukcjach tańszych, jak i droższych. Można by więc Perlistenowi zarzucić niekonsekwencję, ale bardzo mi się ona podoba.

Mamy wybór nie tylko na różnych półkach cenowych, ale też trochę różnych stylów brzmienia, mimo że zasadnicze charakterystyki są określone wymaganiami THX, który do samych materiałów membran na szczęście "nic nie ma".

Inne elementy głośników – kosze, układy magnetyczne – są takie same albo bardzo podobne jak w S7t. Rozpoznajemy produkty dalekowschodniej (ale założonej przy udziale Duńczyków) firmy Wavecor – odpowiednie dla kolumn tej klasy. Silne układy magnetyczne zapowiadają dobrą odpowiedź impulsową, również z umiejętnie strojonego bas-refleksu.

  • Zwrotnica

Producent nie pisze wiele o zwrotnicy, ale udało się ją znaleźć. Jest nieco mniej skomplikowana niż w R7t (zwłaszcza w sekcji 18-tek) i poczytuję to wyłącznie za zaletę. Rolą zwrotnicy jest doprowadzić charakterystyki do założonego kształtu, uporządkować je, a w tym przypadku, ze względu na wymagania THX, było to zadanie szczególnie trudne, jednak całkowicie się udało, co pokazują również nasze pomiary.

Wyniki nie są ani trochę gorsze niż w S7t, tam więc zwrotnica jest bardziej złożona prawdopodobnie ze względu na dodatkowe wyzwania, jakie stawiają przetworniki z silniej zaznaczonymi rezonansami.

Perlisten określa układ jako czterodrożny i można się z tym zgodzić, skoro mamy wyznaczone cztery różne "drogi", chociaż można by też kombinować i nazwać go np. dwu-i-pół-i-półdrożnym… Dlaczego – wyjaśniliśmy wcześniej.

Czytaj również: Dlaczego otwór bas-refleks nie promieniuje w fazie przeciwnej do fazy przedniej strony membrany?

Trzy wysokotonowe są tego samego typu, ale tylko środkowy pracuje aż do naturalnego spadku (powyżej 20 kHz), skrajne są filtrowane dolnoprzepustowo przy 4 kHz.
Trzy wysokotonowe są tego samego typu, ale tylko środkowy pracuje aż do naturalnego spadku (powyżej 20 kHz), skrajne są filtrowane dolnoprzepustowo przy 4 kHz.

Ważniejsze od takiego klasyfikowania jest zrozumienie zasady pracy całego zespołu, która może być trudna do zaszufladkowania. Patrząc od frontu, możemy tego nie zauważyć, ale kolumna jest lekko pochylona do tyłu – aby oś główna całego układu, wychodząca oczywiście z centrum, pokrywająca się z osią głośnika wysokotonowego, była skierowana lekko do góry, gdyż głośnik wysokotonowy znajduje się na wysokości 82 cm, nieco zbyt niskiej, aby uznać ją za optymalną względem uszu siedzącego słuchacza. Jakie to ma praktyczne znaczenie, wyjaśniamy w Laboratorium.

Perlisten R7t - obudowa i wykończenie

Obudowa kolumn Perlisten R7t tworzy jedną wspólną komorę dla wszystkich czterech 18-tek. Zawsze ma to swoje zalety – zestrojenie jednego, wspólnego układu bas-refleks zapewniającego najlepszą zgodność fazową (w zakresie niskich częstotliwości) wszystkich pracujących w nim przetworników. Ma też jednak potencjalne wady, zwłaszcza w przypadku obudów o takich proporcjach – wysokich i smukłych, w których chętnie powstają fale stojące.

Dlatego już w S7t trochę się dziwiłem, że obudowy nie podzielono na przynajmniej dwie sekcje (co oczywiście wymagałoby innej aranżacji tuneli bas-refleks, ale byłoby to możliwe), teraz dziwię się już mniej… Również dlatego, że wyniki pomiarów pokazują, iż samym rozłożeniem głośników i wlotu tunelu udało się uniknąć transmisji fal stojących.

Dwa okrągłe tunele o średnicy 7,5 cm i długości 30 cm są ustawione obok siebie pionowo, z wylotami w dolnej ściance, jednak poniżej znajduje się jeszcze mała (płaska) komora, z której ciśnienie wychodzi ostatecznie na zewnątrz przez "okna" w ściankach bocznych i tylnej. Podstawą całej konstrukcji jest stalowy cokół z wystającymi "uszami", w które wkręcamy nóżki.

Perlisten zapowiada, że obudowa może pracować jako układ bas-refleks albo jako system zamknięty. W komplecie są dwie walcowe zatyczki z pianki, dopasowane do tuneli…

I jest też problem, który znamy już z S7t. Jak je włożyć? Dół jest przecież zamknięty cokołem… Trzeba go odkręcić, następnie odkręcić klapkę i dopiero wtedy mamy dostęp do okrągłych tuneli. Kłopotliwe, więc pomyślane chyba, aby użytkownik na dobre zdecydował, który wariant bardziej mu pasuje, i to w oparciu o przesłanki teoretyczne, a nie próby, które będzie ciężko prowadzić.

Z naszych pomiarów i odsłuchów wynika, że wariant zamknięty należy traktować jako awaryjny; przy działającym bas-refleksie jest zachowana bardzo dobra kontrola i bas wcale nie jest przesadny, nawet gdy kolumny stoją dość blisko ściany.

Obudowa kolumn Perlisten R7t jest zbudowana bardzo porządnie. Do prostopadłościennej "skrzyni", złożonej z płyt HDF 25- i 20-mm (w środku jest kilka wzmocnień, poziomych i pionowych), dołożono gruby "puc" frontu o grubości 35 mm, wyprofilowanego dużym promieniem wzdłuż pionowych krawędzi w celu zmniejszenia odbić; w obrębie samych głośników, których średnica jest większa niż płaska część frontu, z konieczności pojawiają się krawędzie, ale pomiary wskazują, że powodują one już tylko nieistotne zmiany.

Źródłem większych jest niestety maskownica, a dokładnie – indywidualne maskownice, zakładane na poszczególne głośniki (i centralny moduł wysokotonowy).

Czytaj również: Co jest układ dwuipółdrożny?

Cztery 18-tki również są tego samego typu, chociaż dwie pracują jako niskotonowe, a dwie – jako nisko-średniotonowe.
Cztery 18-tki również są tego samego typu, chociaż dwie pracują jako niskotonowe, a dwie – jako nisko-średniotonowe.

To płaskie metalowe "durszlaki" (trzymane przez magnesy), więc swoją główną rolę – ochronną – spełnią doskonale, ale sądzę, że ze względu na rodzaj membran R7t nie są one bardzo potrzebne (co innego beryl w S7t…), a zakładanie ich tylko na czas "odpoczynku" byłoby pracochłonne i szybko się znudziło. Są chyba sprzedawane opcjonalnie, więc można zaoszczędzić.

  • Wykończenie

Perlisteny R7t, tak jak pozostałe konstrukcje serii R, jest wykończony czarnym lakierem fortepianowym (z wyjątkiem frontu, który jest matowy). To jedyny wariant "standardowy", w podstawowej cenie, nie wszystkich uszczęśliwi, ale z powodów ekonomicznych producent chciał ograniczyć produkcję do jednego, chociaż inne, jak sugeruje, są dostępne na specjalne zamówienie.

Tę sprawę proszę jednak wyjaśniać bezpośrednio z dystrybutorem. Na sam koniec zwróćmy uwagę, że S7t waży 56 kg, a R7t – 48 kg. Tak niewielka różnica wystawia bardzo dobre świadectwo solidności mniejszej obudowy R7t i całej, dwa razy tańszej konstrukcji.

Perlisten R7t - odsłuch

To dźwięk zrównoważony, zespolony, uporządkowany, czytelny. Do tego przesiąknięty spokojną barwą, "fizjologiczny", łatwy w percepcji. Odpowiednio detaliczny i emocjonalny, ale bez napięcia, nerwowości, agresywności.

Zastanawiając się nad ogólniejszą receptą na połączenie dynamiki i dokładności, żywości i subtelności, naturalności i komfortu, postuluję, aby bas był źródłem "motoryki", może być nawet twardy i suchy, byleby nie przeciągał, nie dudnił i generalnie nie przesadzał.

Nie musi schodzić bardzo nisko ani dokładnie pokazywać wszystkich "konturów", byle był dostatecznie selektywny, rytmicznie sprawny, z wyraźnym, szybkim uderzeniem, ale bez monotonnego tupania. W zakresie niskotonowym musi być siła i technika, a niekoniecznie "masa". 

Czytaj również: Czy wąska obudowa kolumny jest akustycznie najkorzystniejsza?

Sekcja filtrów dla 18-tek, a więc dwa filtry dolnoprzepustowe.
Sekcja filtrów dla 18-tek, a więc dwa filtry dolnoprzepustowe.

W zakresie średnio-wysokotonowym sytuacja jest bardziej skomplikowana, scenariusze mogą być różne, ale najbezpieczniejszy sprowadza się do lekarskiej dewizy: "po pierwsze nie szkodzić". Wolę nawet zubożenie w warstwie informacyjnej niż przerysowanie.

Tutaj grałbym ostrożniej, ewentualnie z lekkim wzmocnieniem "dolnego środka", bez przejaskrawienia wyższego. Płynnie i spokojnie. Nie chodzi mi o "ciepłe kluchy", ale o powstrzymanie krzykliwości, a zwłaszcza dzwonienia i szklistości.

Wysokie tony – wcale nie słodkie ani błyszczące, raczej wytrawne i satynowe, z drobiazgami na ciemnym tle i lekkim oddechem. Nie przeszkadzałoby mi nawet lekkie "zapiaszczenie", a drażniłaby metaliczność – co nie znaczy, że oskarżam o nią wszystkie metalowe kopułki. Taki byłby ten przepis, który przedstawiłem dlatego, że w 90% realizuje go Perlisten R7t. Czym jest brakujące 10%? Naprawdę nie wiem…

Perlisten R7t niczego nie eksponują ani nie chowają. Średnie tony są piękne w swojej… prostocie. Nie ma tutaj "dopalenia", głosy żeńskie nie stają się męskimi, wszystko jest na właściwym miejscu i o właściwej porze, ale będę powtarzał – tak bez spięcia i szczególarstwa, jak bez romantyzowania.

Perlisteny R7t mają delikatny wpływ tonizujący na słabsze nagrania, a może lepiej powiedzieć – nie popisują się śledzeniem i piętnowaniem problemów. Nie są na nic "uczulone", nie reagują na żadne znane mi nagrania w sposób zaskakujący i drażliwy.

Właśnie ich zrównoważenie i spokojna barwa to ułatwiają, tworząc neutralny grunt. Neutralność nie jest tutaj ani zimna, ani ciepła, nie wiąże się wyczynową analitycznością, jest muzycznie optymalna.

Saksofon zabrzmiał bardzo wiarygodnie; nie był "podrasowany" w niższych rejestrach, miał siłę i bogate spektrum, naturalną barwę i niuanse. Wszystkie dęte okazują soczystość, chociaż są leciutko zmatowione – dzięki temu nie "świdrują". Tak jak 4349 robi w tym zakresie pół kroku do przodu, tak R7t – do tyłu.

Czytaj również: Co to są krzywe izofoniczne i charakterystyka "fizjologiczna"?

Sekcja filtrów dla kopułek jest bardziej rozbudowana, być może działają tutaj dodatkowe obwody opóźniające, pomagające opanować zgranie fazowe.
Sekcja filtrów dla kopułek jest bardziej rozbudowana, być może działają tutaj dodatkowe obwody opóźniające, pomagające opanować zgranie fazowe.

Moja robocza "testowa" płyta CD zawiera dobre i bardzo dobre realizacje, ale przede wszystkim jest różnorodna, i Perlisteny R7t pokazały to w całej pełni, bez wyraźnych "reinterpretacji" i faworyzowania, chociaż w pewnym klimacie, po którym bym je rozpoznał.

Na innych wysokiej klasy kolumnach nagrania z tej płyty nie tylko pokazują swoje cechy indywidualne, ale też "rywalizują"; jedne brzmią lepiej, inne gorzej, często więc "przeskakuję" do następnego.

Z R7t słuchałem wszystkich od początku do końca. Nie dlatego, że miałem lepszy humor i dużo wolnego czasu. R7t grają tak bogato a zarazem uprzejmie, że trudno było im odmówić… Zresztą cała przyjemność była po mojej stronie.

Utrzymują łagodną, a może właśnie najbliższą naturalności "barwę". Może to być coś głębszego, czego nie widać na charakterystykach częstotliwościowych, zapisanego w delikatnych rezonansach, specyficznych dla różnych materiałów membran.

Tutaj właśnie membrany na bazie celulozy mają coś do powiedzenia – potrafią zagrać zarazem żywo i elegancko. Ich brzmienie nie jest krystaliczne, bo rozproszone rezonanse pozostają w użytecznym pasmie, lecz pasuje to do charakteru brzmień instrumentów akustycznych, i nie tylko.

Może też być powód łatwiejszy do zmierzenia (zresztą różne czynniki mogą iść ze sobą w parze) – to lekkie osłabienie przy 2 kHz, bardzo delikatne opadanie charakterystyki w kierunku najwyższych częstotliwości i podobne charakterystyki w szerokim zakresie kątów. Dzięki temu dźwięk z Perlistenów R7t jest zrównoważony, spójny, czysty w sensie braku podbarwień, a nie idealnej przejrzystości.

Kapitalnie oddają relacje przestrzenne; plastycznie, z pozornymi źródłami większymi i mniejszymi, bez wyolbrzymiania, za to z lekko zagęszczoną atmosferą akustyczną – dźwięki są wkomponowane w tło, dobrze określone, ale nie "wycinane". Każde nagranie było wyraźnie inne i każde było ciekawe.

Nagrania o szerokiej bazie stereo nie żałują takiego efektu, a pozorne źródła na skrajach sceny są stabilne i wyraziste. Nie ma problemów z dużymi składami, orkiestra pokazała swoją skalę i przejrzystość. Chociaż bas nie jest potężny, to dynamiczna swoboda daje się odczuć nawet przy średnich poziomach głośności. Mogą też więc zagrać bardzo głośno i nawet wtedy zachowują się kulturalnie, basem nie przygniatają, środkiem nie dzwonią.

Pora wreszcie na ryzykowny wątek porównania z referencyjnymi S7t (które testowaliśmy 2 lata temu). Producent chyba nie życzyłby sobie, aby je zrównywać, nie zrobię tego również dlatego, że kolumny te przecież nie grają tak samo.

Czytaj również: Na czym polega niesfazowanie kolumn i jaki jest jego wpływ na charakter brzmienia?

Wedle firmowych założeń dzięki bardziej zaawansowanej technice użytej przecież przez tych samych konstruktorów Perlisteny S7t grają lepiej… teoretycznie. Mają większy zakres dynamiki, niżej rozciągnięty bas, wyższą rozdzielczość, precyzyjniejsze wysokie tony. Ale bez trudu znajdziecie w tamtej relacji pewne "ale". Grają chłodno i analitycznie.

Średnica jest bardziej "monitorująca" niż muzykalna, dobitniejsza w wyższym podzakresie. Perlisteny R7t są łaskawsze, subtelniejsze, a mikrodynamika i obrazowanie też jest świetne; budują głęboką scenę nie osłabiając pierwszego planu. Cokolwiek zagrały, brzmiało co najmniej prawidłowo i przyjemnie.

Nie przyszłoby mi do głowy cokolwiek w nich zmieniać, przestrajać, a słuchając Perlistenów S7t myślałem, że przy całym ich poważnym "dorobku", czegoś mają odrobinę za dużo, a czegoś za mało.

Testów "kinowych" nie przeprowadzałem, ale wyciągając wnioski z prób muzycznych jestem przekonany, że potrafią wykreować fantastyczną perspektywę filmowych ścieżek dźwiękowych, nawet bez centralnego i głośników efektowych. W kinie jednak zawsze przyda się subwoofer.

Specyfikacja techniczna

PERLISTEN R7t
Moc wzmacniacza [W] 100-400 (wg danych producenta)
Wymiary [cm] 127 x 23 x 35
Rodzaj głośników W
Impedancja (Ω) 4
Czułość (2,83 V/1 m) [dB] 89
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
Laboratorium Perlisten R7t

Już przed pomiarami wiedzieliśmy, czego się spodziewać, testowaliśmy przecież S7t i chociaż R7t nie jest fi rmową "referencją", to zastosowanie tańszych przetworników, ale w takiej samej konfiguracji, wcale nie musiało odbić się na charakterystyce przetwarzania, która zależy głównie od koncepcji i umiejętności strojenia zwrotnicy. Ani trochę się nie zawiedliśmy, zresztą podobnie jak w próbach odsłuchowych. Pod pewnymi względami R7t podobają się nam nawet bardziej.

Podobnie jak JBL 4349, również R7t wymaga w pomiarach specjalnej analizy i potraktowania, chociaż rezultaty nie będą krytyczne. Środek symetrycznego układu akustycznego, a więc środkowa kopułka wysokotonowa, znajduje się na wysokości 82 cm.

W takiej sytuacji powinniśmy rozważyć, czy oś główną pomiaru ustawić właśnie na tej wysokości, dostosowując się w ten sposób do konstrukcji i pomagając jej osiągnąć najlepsze rezultaty, czy jednak wyżej, uwzględniając, że uszy siedzącego słuchacza znajdują się na wysokości 90–100 cm.

W przypadku większości kolumn nie ma takiej rozbieżności, bowiem konstruktorzy biorą pod uwagę takie warunki odsłuchowe i ustalają oś najlepszego promieniowania właśnie na wysokości 90–100 cm.

W sytuacji "konfliktu" sytuację pomiarową komplikuje jeszcze to, że mikrofon ustawiamy w odległości 1 lub 1,5 m (z ważnych powodów, których już nie będziemy przypominać), a słuchacz zwykle znajduje się dalej, więc raczej należy ustawić mikrofon na prostej łączącej centrum układu akustycznego z domniemanym miejscem odsłuchowym, niż na wysokości miejsca odsłuchowego… Skomplikowane, niestety.

Zarówno zaprojektowanie dobrych zespołów głośnikowych, jak i wykonanie rzetelnych (też nigdy nie idealnych) pomiarów nie jest takie łatwe, jak wylądowanie w fotelu odsłuchowym. A w przypadku R7t to jeszcze nie koniec przymiarek i namysłu… bowiem ich konstruktor jednak wziął pod uwagę, że wysokość 82 cm jest nieco za mała i pochylił kolumny lekko do tyłu, aby skierować oś najlepszego promieniowania, wychodzącą z tego punktu lekko w górę.

Rozwiązanie dobre, ale nie idealne, bowiem wysokość na jakiej pojawia się najlepsza charakterystyka, zmienia się wraz z odległością. Na szczęście wraz ze wzrostem odległości kąt, jaki powstaje między prostą łączącą miejsce odsłuchowe dla ustalonej wysokości a osią najlepszego promieniowania, będzie rósł umiarkowanie i nigdy nie przekroczy pewnej wartości – nawet przy uszach na wysokości 80 cm nie będzie większy niż kąt samego pochylenia obudowy.

Ustawiając mikrofon i "pomiarową" oś główną, przyjęliśmy założenie, że miejsce odsłuchowe znajduje się na wysokości 90 cm w odległości 3 metrów. W taki sposób znaleźliśmy się trochę poniżej "konstrukcyjnej" osi głównej i dlatego też nie uzyskaliśmy idealnie symetrycznego rozkładu charakterystyk zmierzonych następnie pod kątami +/-7º (w płaszczyźnie pionowej) w stosunku do naszego kierunku.

Charakterystyka z osi -7º ma odrobinę niższy poziom niż ta z osi +7º, co widać najlepiej na samym skraju pasma. Ale to przecież różnice marginalne, nieistotne z praktycznego punktu widzenia, obserwujemy je tylko dla teoretycznych rozważań. Kluczowe dla jakości jest to, że konstruktor tak doskonale opanował stabilność charakterystyk w wystarczająco szerokim zakresie kątów, że nie ma znaczenia to, czy usiądziemy trochę niżej czy trochę wyżej, czy trochę z boku.

Mógł nawet nie pochylać kolumny, a słuchacz znajdujący się na wysokości 100 cm w odległości 3 m wciąż pozostawałby w "polu rażenia" najlepszej charakterystyki. Ewidencjonowanie różnic między krzywymi z osi głównej (pomiaru), +/-7º i 15º w płaszczyźnie poziomej nie ma sensu; dopiero charakterystyka z osi 30O opada wyraźniej, ale też dopiero w najwyższej oktawie. Relatywnie największe, chociaż bezwzględnie wciąż umiarkowane problemy powoduje maskownica.

Szkoda, że jej nie dopracowano tak jak strojenia zwrotnicy. Ale nawet z nią charakterystyka mieści się w ścieżce +/-2 dB. Co prawda producent obiecuje pod hasłem "liniowość charakterystyki" utrzymać pasmo 80 Hz – 20 Hz w jeszcze węższej tolerancji +/-1,5 dB, ale i +/-2 dB to bardzo dobry wynik, zwłaszcza w połączeniu z niezmiennością dobrze zrównoważonej charakterystyki w użytecznym zakresie kątów.

Ścieżka +/-2 dB potrzebna jest głównie dla "złapania" małego osłabienia przy 2 kHz. Ciekawe, czy powstało niechcący, czy było zamierzone. Widząc umiejętności konstruktorów, można sądzić, że nie mieliby problemu z jego usunięciem, a delikatne obniżenie charakterystyki w tym zakresie jest częstą praktyką wielu producentów i służy osiągnięciu, najogólniej rzecz ujmując, przyjemniejszego brzmienia.

Co prawda, nie jest to dokładnie zbieżne z ideą przetwarzania w pełni neutralnego i dokładnego, ale tutaj zabieg jest subtelny i nikogo nie powinien ani trochę "zniesmaczyć". Wrażenia odsłuchowe potwierdzają słuszność takiego wyboru, chociaż porównanie pomiarów R7t i referencyjnych S7t wskazuje, że dokonano tutaj zmiany (charakterystyka S7t biegnie równiej), a nie mniej intrygujące jest, że na charakterystykach przedstawianych przez producenta tego osłabienia nie ma. Późniejsza modyfikacja?

Jeszcze szerzej (dosłownie – w szerszym zakresie kątów) zakrojone pomiary, przedstawione przez inne wiarygodne źródło, pokazały, że pod kątami +/-15O w płaszczyźnie pionowej pogłębia się osłabienie przy 2 kHz, ale nawet wtedy charakterystyka utrzymuje się w ścieżce +/-3 dB.

Porównanie charakterystyk S7t i R7t pokazuje też inną ciekawą różnicę, którą o wiele łatwiej zinterpretować na korzyść R7t. Na charakterystyce S7t widać drobne, ale jednak, wzmocnienie koncentrujące się przy 11 kHz – na które najprawdopodobniej nie było łatwego "sposobu", bo leży w środku zakresu pracy wysokotonowego.

To, wraz z równym przejściem przez "wyższy środek", może powodować, że brzmienie S7t jest nieco jaśniejsze. Wysokie tony w R7t, mimo że z tańszej kopułki jedwabnej, biegną równo aż do 20 kHz. Tak jak przy S7t, i tak jak przy JBL 4349, przeprowadziliśmy pomiary poszczególnych głównych sekcji, podłączonych do niezależnych par zacisków terminala.

Sekcja 18-tek, "wewnętrznie" jeszcze podzielona na parę niskotonowych i nisko-średniotonowych, jest na rys. 2. reprezentowana wspólną charakterystyką (krzywa zielona), podobnie jak trzy kopułki (niebieska), a charakterystyka wypadkowa (czerwona) jest tą samą, którą mamy na głównym rys. 1.

Integracja fazowa (na osi głównej) jest bez zarzutu, charakterystyka wypadkowa przebiega 6 dB ponad przecięciem składowych. Częstotliwość podziału to 1,5 kHz (w S7t – 1,3 kHz), zbocza po obydwu stronach są strome, to też warunek dobrych charakterystyk kierunkowych w płaszczyźnie pionowej (zawężając zakres współpracy przetworników, zawężamy zakres, w jakim wystąpią zaburzenia charakterystyki na skutek nieuchronnych przesunięć fazowych między nimi poza osią główną).

Omawiane delikatne osłabienie przy 2 kHz nie wynika z problemów fazowych (na osi głównej w ogóle nie występują), ale z przebiegu charakterystyki samej sekcji wysokotonowej, i to znowu dobra wiadomość, że nie jest ona zmuszona przy tej częstotliwości do "dzwonienia", lecz zaczyna opadać poniżej 2,5 kHz (a nie dopiero poniżej 1,5 kHz, jak w S7t).

Już bardzo specjalistyczną wiedzą konstruktorów jest, że takie lokalne osłabienie jest często spowodowane odbiciami od krawędzi bocznych – przy wysokotonowym ustawionym w osi symetrii, i przy jego szerokim rozpraszaniu. Wtedy jednak zejście z osi głównej powoduje zróżnicowanie dróg odbić (do punktu pomiarowego) i wypełnienie osłabienia, a jeżeli na osi głównej charakterystyka jest wyrównana – nawet lokalne podbicie.

Tutaj jednak żadna z takich zmian nie następuje, ponieważ wysokotonowe znajdują się w falowodzie w optymalny sposób zawężającym promieniowanie i redukującym odbicia od krawędzi. Zmieniono również nieco sposób współpracy pary niskotonowej z parą nisko-średniotonową, co obserwujemy już na rys. 3., czyli na pomiarach przeprowadzonych w polu bliskim.

W S7t charakterystyki niskotonowych i nisko-średniotonowych są zbieżne aż do 450 Hz (i dopiero powyżej tej częstotliwości niskotonowe są filtrowane bardziej stromo), natomiast w R7t niskotonowe (krzywa zielona) "odłączają się" od nisko-średniotonowych (niebieska) już powyżej 80 Hz, ale opadają dość łagodnie.

I jednym i drugim sposobem zapewniono ograniczenie przesunięcia fazowego, wprowadzanego przez fi ltry dolnoprzepustowe, pomiędzy niskotonowymi a nisko- średniotonowymi, ale tym razem obniżono całkowitą energię, a więc i poziom w zakresie 100–400 Hz, dzięki czemu charakterystyka wypadkowa nie ma tutaj wybrzuszenia, które widać w S7t, chociaż obniża to średni poziom w całym pasmie.

Rys. 3. służy przede wszystkim do obserwacji pracy w zakresie niskich częstotliwości. Odciążenie na charakterystykach głośników przy 20 Hz i 30 Hz wskazuje na strojenie bas-refl eksu; być może "kaskadowy" wylot (najpierw okrągły tunel, a dalej przestrzeń z otworami w cokole) spowodował takie "podwójne" strojenie, chociaż trudno być tego pewnym, podobna konstrukcja S7t nie dała takiego efektu...

Ciśnienie z otworu jest umiarkowane, ale charakterystyka opada dość łagodnie do ok. 25 Hz, spadek -6 dB względem poziomu średniego notujemy przy 40 Hz. Rezonanse pasożytnicze transmitowane lub generowane przez tunel są umiarkowane (najwyższy widać przy 300 Hz i leży on 20 dB poniżej poziomu ciśnienia z głośników przy tej częstotliwości, więc nie powinien być słyszalny).

Producent określa pasmo przenoszenia przy spadkach -10 dB, podając częstotliwości graniczne 27 Hz i 32 kHz; górnej nie potwierdzimy, bo nasz pomiar kończy się przy 20 kHz, natomiast dolną – tak. To jednak tylko jeden z wariantów proponowanych przez Perlistena – z działającym systemem bas-refl eks; niezależnie podane jest pasmo dla obudowy zamkniętej (w tym celu należy zamknąć otwory) z dolną częstotliwością graniczną 38 Hz (-10 dB).

Tym razem nie przeprowadziliśmy pomiarów dla opcji zamkniętej, bowiem kolumny do testu dostaliśmy bez zatyczek. Mniej więcej wiemy, jaką charakterystykę byśmy uzyskali – wcześniej i łagodnie opadającą.

Zwolennicy obudowy zamkniętej z pewnością będą zainteresowani tą opcją, ale sam ceniąc sobie jej właściwości, w tym konkretnym przypadku nie wiązałbym z nią nadziei na wielką poprawę, ponieważ już sposób strojenia bas-refleksu zapewnia bardzo dobrą odpowiedź impulsową, a przesunięcie dolnej częstotliwości granicznej z 27 Hz do 38 Hz (przy spadkach -10 dB), a przy spadkach –6 dB z 40 Hz do prawdopodobnie ok. 50–55 Hz na pewno nie będzie korzystne… z wyjątkiem sytuacji, gdy uruchamiamy R7t w systemie z subwooferem, a więc prawdopodobnie w systemie wielokanałowym.

Producent podaje też parametr "typowe rozciągnięcie basu w pomieszczeniu" i pod tym hasłem obiecuje sięgnięcie jeszcze niżej – 30 Hz dla obudowy zamkniętej i aż 19 Hz dla bas-refleksu, chociaż z jakich norm, kalkulacji czy metod pomiaru to wynika – nie wiadomo. Przy 19 Hz spadek (charakterystyki bas-refleksu) wynosi już 15 dB. Charakterystyka impedancji nie zdradza zastosowania skomplikowanego układu filtrów.

W zakresie średnio-wysokotonowym jej kształt jest podobny jak w S7t, ale widać modyfikację w zakresie niskotonowym. Wierzchołki bas-refleksowe są spłaszczone, zwłaszcza "górny". powodowała linearyzacja w zwrotnicy. Ułatwi to pracę wzmacniaczom, z których większość nie powinna przestraszyć się minimów na poziomie nieco wyższym od 3 Ω; na tej podstawie ustalamy impedancję znamionową 4 Ω, o czym informuje też producent.

Nie jest to obciążenie ani bardzo łatwe, ani trudne, lecz odpowiednie dla "normalnego" wzmacniacza tranzystorowego. Czułość wynosi 89 dB (o 3 dB mniej niż demonstruje nadzwyczajny pod tym względem S7t i o 1 dB niż przedstawia producent), ale to też wynik niebudzący zastrzeżeń, zwłaszcza że do R7t można dostarczyć wysoką moc i osiągnąć bardzo wysokie poziomy ciśnienia.

Perlisten podaje nawet konkretną wartość 116 dB, związaną z określonymi poziomami zniekształceń. Wynik ten jest zaskakująco zbliżony do podawanego przy S7t (117 dB), a przecież przy czułości niższej o 3 dB (przy takiej samej impedancji oznacza to również o 3 dB niższą efektywność) i jednocześnie niższej mocy (dla R7t producent rekomenduje wzmacniacze 100–400 W, dla S7t – 100–600 W) powinniśmy mieć różnicę ok. 4 dB.

Częściowym wyjaśnieniem jest to, że przy S7t przyjęto poziom 2% drugiej i trzeciej harmonicznej, a przy R7t – 3% (pułapem nie jest więc moc znamionowa; zresztą tej w przypadku zespołów głośnikowych nie ustala się, jak w przypadku wzmacniaczy, przy ściśle określonym poziomie zniekształceń).

Aby informacja była precyzyjna, podane jest też pasmo, w którym taki poziom zniekształceń nie zostaje przekroczony (100 Hz – 20 kHz, tak samo jak w S7t), bowiem poniżej 100 Hz jest znacznie wyższy, co zupełnie typowe dla zespołów głośnikowych i nie szkodzi brzmieniu tak bardzo jak w wyższym zakresie częstotliwości.

Niewielu producentów udostępnia takie informacje, bo albo nie ma się czym chwalić, albo w ogóle nie przeprowadza takich pomiarów… Tak niewielkie różnice między S7t a R7t, zresztą we wszystkich mierzalnych parametrach, wystawiają tym ostatnim doskonałe świadectwo.

PERLISTEN testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta maj 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio listopad 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu