Najnowsze konstrukcje serii prodigy są najmniejszymi i najtańszymi konstrukcjami tego typu. Może z powodu ich umiarkowanej wielkości producent zaczyna ich nazwę małą literą.
"Prodigy" znaczy "cud", więc mamy doświadczyć małego cudu, a nawet dwóch – małego i malutkiego. A skoro obydwa wiążą swoje cudowne właściwości z działaniem linii transmisyjnej, to im mniejsze fizyczne wymiary tego cudu, tym bardziej jest zjawiskowy, bowiem linie transmisyjne wymagają z reguły dużych skrzynek.
O linii transmisyjnej pisaliśmy dużo przy okazji testu Alare Remiga 2 – potężnej konstrukcji, w której ten wymagający rodzaj obudowy potraktowano bardzo poważnie.
Zaprojektowanie dobrej linii transmisyjnej wymaga zarówno dużego doświadczenia, jak też sporych nakładów, wiążących się z bardziej skomplikowaną strukturą wewnętrzną, jak i dużą objętością obudowy (konieczną dla ułożenia długiego kanału).
Oczywiście optymalna wielkość obudowy zależy od wielkości, liczby i szczegółowych parametrów zastosowanych w niej głośników niskotonowych (lub nisko-średniotonowych), więc "duża" jest tutaj pojęciem względnym; jednak nawet pojedynczy15-cm nisko-średniotonowy, jaki zastosowano w obydwu modelach prodigy, wymaga – przynajmniej wedle powszechnej wiedzy – obudowy większej niż w przypadku obudowy bas-refleks, a tym bardziej zamkniętej.
Szerokość samej skrzynki to tylko 16,5 cm, głębokość niewiele przekracza 20 cm, a wysokość – 90 cm, jednak tyle wystarczy, aby głośnik wysokotonowy znalazł się na odpowiedniej wysokości, zwłaszcza że ustawiono go pod samą górną krawędzią, a średnica jego frontu jest niewielka.
Czytaj również: Co to jest obudowa z linią transmisyjną?
Proporcje i rozmieszczenie głośników są więc miłe dla oka i ucha, kolumna jest w pełni "funkcjonalna". Tak szczupła sylwetka kolumny wymagała ustabilizowania za pomocą cokołu, który ma formę dwóch poprzecznych "belek" zwiększających całkowitą szerokość, stąd też PMC prodigy5 potrzebują nieco więcej miejsca na podłodze niż ogólnie większe Arminy.
W związku z umiarkowaną wielkością ich masa też jest niewielka (10 kg), co można poczytywać za użytkową zaletę (łatwo będzie je przestawiać… ), chociaż prawdę mówiąc są tak lekkie, że budzi to pewien niedosyt i zdziwienie wobec faktu zastosowania linii transmisyjnej – nawet jeżeli ścianki są cienkie, to wewnątrz musi znajdować się co najmniej jedna długa przegroda.
Jednak jej objętość dla układu dwudrożnego z jednym 15-cm nisko-średniotonowym jest bardzo "komfortowa"; według szacunków objętość netto wynosi ok. 20 litrów (tyle przeciętnie w układzie bas-refleks potrzebuje 18-cm przetwornik, mający powierzchnię samej membrany większą o 50%).
Czytaj również: Czy przetworniki koncentryczne wymagają zwrotnicy do podziału pasma?
PMC prodigy5 - linia transmisyjna
Testujemy większy z dwóch modeli prodigy – wolnostojący prodigy5, ale warto porównać obydwie konstrukcje. W kontekście uruchomienia linii transmisyjnej wielkość PMC prodigy5 jest jeszcze w miarę naturalna, lecz podstawkowe prodigy1, z takim samym nisko-średniotonowym, wydają się już brawurowym podejściem do tego tematu.
Czy można linię transmisyjną "spakować" do takiego formatu, osiągając oczekiwaną z takiego typu obudowy, nisko sięgającą charakterystykę przetwarzania? Jak wytłumaczyć poprawność zastosowania takiego samego głośnika w obudowach ogólnie tego samego typu, ale różniących się objętością niemal trzykrotnie?
Czy w prodigy1 linia transmisyjna jest trzy razy krótsza? Na niektóre pytania odpowiemy, ale nie na wszystkie, bo prodigy1 nie słuchaliśmy i nie poddaliśmy pomiarom. Producent pokazuje jednak przekroje obudów obydwu modeli, które pozwalają na ich analizę i pewne wnioski.
PMC w dość obszernym dodatku "technologicznym", dotyczącym nie tylko modeli PMC prodigy5, przedstawia zasadę działania linii transmisyjnej i własne rozwiązania w tym zakresie (które uzasadniają stosowanie nazwy "Advanced Transmission Line" – w skrócie ATL).
Idealizowana linia transmisyjna ma całkowicie wytłumiać falę od tylnej strony membrany; w praktyce wymagałoby to zamknięcia wylotu, co w rezultacie prowadzi do charakterystyk podobnych jak z silnie wytłumionej obudowy zamkniętej.
Zdecydowana większość "linii" pozwala na wypromieniowanie energii tylnej strony membrany. Klasyczną podstawą projektowania takiej linii transmisyjnej jest powiązanie jej długości z założoną częstotliwością rezonansową, przy której wylot będzie silnie promieniować, podczas gdy amplituda membrany głośnika będzie zredukowana (pod tym względem podobnie jak w rezonatorze Helmholtza, czyli bas-refleksie).
Czytaj również: Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?
Długość kanału powinna wynosić jedną czwartą długości fali, której rezonans chcemy wywołać. Aby więc ustalić częstotliwość rezonansową np. 44 Hz, potrzebujemy kanału o długości około 2 metrów. Przy odpowiednim materiale tłumiącym, zmniejszającym prędkość dźwięku (a więc i długość fali określonej częstotliwości), fizyczna długość linii może być nieco mniejsza.
PMC podaje, że "efektywna" długość linii w PMC prodigy5 wynosi 1,96 metra, mając pewnie na myśli właśnie długość "akustyczną"; zresztą firma wspomina też o powyższym zjawisku i stosowaniu służących mu materiałów, bowiem fizyczna długość, widoczna na przekroju, to niespełna półtora metra (nie licząc "ślepego" kanału).
Kanał w podstawkowych prodigy1 ma, według firmowych danych, niemal taką samą efektywną długość (1,91 metra), co budziłoby niedowierzanie, gdyby nie pokazany przekrój obudowy – faktycznie, za pomocą większej liczby gęsto ułożonych przegród ułożono równie długi labirynt.
Czytaj również: Co to są kolumny aktywne i jakie są ich odmiany?
Starano się więc utrzymać taką samą częstotliwość rezonansową, bowiem – o czym jeszcze nie wspomnieliśmy – wiąże się ją też z częstotliwością rezonansową samego głośnika, a ten jest przecież taki sam w obydwu modelach.
Na myśl przychodzi zatem, że skoro takie same efekty można uzyskać z obudowy o trzy razy mniejszej objętości, to po co w ogóle robić większe? Niestety, efekty nie są takie same, na co wskazują już informacje producenta na temat pasma przenoszenia obydwu modeli (prodigy5 od 35 Hz, prodigy1 – od 50 Hz).
Ułożenie w prodigy1 kanału tak długiego, jak w PMC prodigy5, wiąże się bowiem z około trzykrotnym zmniejszeniem jego przekroju. A przekrój kanału, jak i jego objętość, też ma znaczenie, o czym jednak PMC w swojej prezentacji techniki ATL czy też samych prodigy już nie wspomina.
Gdyby przekrój kanału mógł być dowolnie mały, to linie transmisyjne znacznie częściej absorbowałyby uwagę konstruktorów i skuteczniej rywalizowały z bas-refleksami. Mimo to pasmo przenoszenia prodigy1 deklarowane przez producenta wygląda zachęcająco jak na konstrukcję podstawkową, ale… prodigy1 testował hi-fi-news, ustalając w pomiarach, że spadek -6 dB pojawia się przy 68 Hz. Jakie efekty przyniosła linia PMC prodigy5, poznamy w naszych pomiarach i odsłuchach.
Linia transmisyjna PMC prodigy5, chociaż o bezwzględnie skromnej wielkości, jest przygotowana odpowiednio dla 15-cm głośnika. Oprócz głównego kanału, prowadzącego od głośnika do wylotu, jest też "ślepa uliczka", dobrze widoczna na przekroju. Ilustracja pokazuje także bieg fali, ale to już trochę "licentia poetica", gdy strumień rozdziela się, jego część biegnie do góry, tam zawraca i wychodzi górnym otworem.
Ślepy kanał jest na górze bardzo silnie wytłumiony i ma pełnić rolę "pułapki"; biegnące tam fale mają zostać w dużej części wytłumione – zwłaszcza fale częstotliwości wyższych od częstotliwości rezonansowej linii.
Wytłumienie ich jest korzystne, aby na zewnątrz nie wchodziły w zmieniające się relacje fazowe z promieniowaniem samego głośnika, co zaburza wypadkową charakterystykę częstotliwością i powoduje podbarwienia.
Jednak przez obydwa otwory, ulokowane przecież bardzo niedaleko siebie, wychodzi podobne promieniowanie – fal "zmieszanych", biegnących wprost z głównego kanału i częściowo odbitych w ślepym kanale.
Czytaj również: Czy obudowa z membraną bierną to obudowa zamknięta?
Same otwory zawierają po pięć pionowych "przegródek" mających zapewnić bardziej laminarny, uporządkowany strumień powietrza i usunięcie turbulencji, chociaż w relacji do umiarkowanej powierzchni membrany pojedynczego, 15-cm przetwornika, powierzchnia wylotu jest bardzo duża, więc prędkość przepływu powietrza nawet przy pełnym wysterowaniu będzie niewielka; takie rozwiązanie, które może mieć sens w przypadku otworu bas-refleks (znacznie mniejszego niż powierzchnia głośnika/głośników), jest tutaj raczej "ozdobą".
PMC prodigy5 - głośniki
PMC zaznacza, że głośniki aplikowane w liniach transmisyjnych muszą mieć szczególne parametry, co ma być jedną z przyczyn ich samodzielnego opracowania. Głośnik stosowany w PMC prodigy5 wygląda jednak znajomo – przypomina produkt Peerlessa/Tymphany z serii SDS, a dokładniej SDS-134, chociaż nie można wykluczyć jakichś modyfikacji.
PMC ozdobiło go własną nalepką na magnesie, co też niczego nie przesądza. Jego konstrukcja jest dość prosta – z blaszanym koszem (przykrytym przez PMC plastikowym pierścieniem) i ferrytowym układem magnetycznym o umiarkowanej średnicy 72 mm. Membrana jest celulozowa, powlekana, na gumowym zawieszeniu.
Czytaj również: Dlaczego otwór bas-refleks nie promieniuje w fazie przeciwnej do fazy przedniej strony membrany?
Głośnik wysokotonowy to tekstylna kopułka o średnicy 25 mm, której nie udało się wymontować, ale wiadomo, że ma neodymowy układ magnetyczny, a dzięki temu umiarkowaną średnicę frontu, chociaż z profilem falowodu.
Centra akustyczne przetworników znajdują się blisko siebie, co dobrze służy stabilności charakterystyk w szerszym kącie; konstruktor pomógł im jeszcze bardziej, ustalając niską ( jak na wielkość głośników – bardzo niską) częstotliwość podziału – 1,7 kHz.
Przed kopułką dodano ochronną siateczkę, jaką przed kopułkami tekstylnymi stosuje się rzadko, ale tutaj mógł do tego skłonić brak "ogólnej" maskownicy w standardowym wyposażeniu; można ją dokupić opcjonalnie (do obydwu modeli prodigy).
Gniazdo jest pojedyncze, standardowe, w okrągłej puszcze. Obudowę można zamówić w dowolnym kolorze… pod warunkiem, że jest to kolor czarny. Polakierowana na gładko, półmatowo, prezentuje się schludnie, nowocześnie i bezpretensjonalnie. Bardzo delikatne srebrne pierścienie wokół głośników dodają jej dyskretnej elegancji.
Czytaj również: Co jest układ dwuipółdrożny?
jest brzmienie prowadzone przez ciepłą średnicę.
PMC prodigy5 - odsłuch
PMC zdobyło sobie szczególne uznanie zarówno w kręgach audiofilskich, jak i profesjonalnych. Musiało opanować bardzo różne umiejętności i odpowiednio je połączyć, kreując brzmienie zrównoważone, neutralne, precyzyjne, a zarazem uniwersalne, efektowne i "muzykalne". Są też trudniejsze do zdefiniowania czynniki, nie tylko brzmieniowe, które pewnym firmom zapewniają sukces i renomę.
W przypadku PMC na pewno pomogła w tym linia transmisyjna – rozwiązanie niekoniecznie doskonałe i gwarantujące najlepsze rezultaty, ale "szlachetne" (podobnie jak filtry pierwszego rzędu), opromienione sławą kilku legendarnych konstrukcji, obiecujące co najmniej specjalne efekty.
Jednak bardziej doświadczeni, którzy z linią transmisyjną spotkali się w praktyce, a nie w teorii, a zwłaszcza ci, którzy sami konstruowali tego rodzaju obudowy, wiedzą, jak trudny i zagadkowy jest to temat, prowadzący często do rozczarowania albo do naciąganych interpretacji i chwalenia działania linii "na wyrost", w oparciu o założenie, że tego typu obudowa zawsze przynosi rezultaty wyjątkowe. Dlatego też do odsłuchu PMC prodigy5 podszedłem bez nadmiernych oczekiwań przerastających fizyczne warunki tej konstrukcji.
Czytaj również: Impedancja kolumn a właściwe ustawienie selektora impedancji wzmacniaczy / amplitunerów wielokanałowych / AV
Chociaż wolnostojąca, jest przecież niewielka, a pierwotnym źródłem energii jest jedna 15- tka. Potężnego basu z takiej kombinacji nie będzie, ale może się pojawić coś ciekawego; słyszeliśmy nawet małe monitorki z umiejętnie zestrojonym bas-refleksem (nie mam na myśli PMC), które "schodziły" zaskakująco nisko.
PMC prodigy5 nie zachwycą jednak tych, którzy z linią transmisyjną wiążą przede wszystkim takie nadzieje. Bas jest żywy, wyraźny, pobudzony w wyższym podzakresie.
Koncepcja linii jako źródła czystego, spokojnego basu tutaj się nie sprawdza. To raczej rezonująca obudowa labiryntowa. Bas jest zdecydowanie bardziej żywy niż z obudowy zamkniętej, ale mniej soczysty i… słabiej rozciągnięty niż z bas-refleksów (podobnej wielkości). prodigy5 nie ma więc basu "wzorcowego", ale jego ważna rola w tym brzmieniu może się podobać… mniej lub bardziej.
Mniej specyficznie, chociaż jednoznacznie i ekspresyjnie prezentuje się zakres średnio-wysokotonowy. Tutaj zręcznie połączono wątki profesjonalne i komercyjne, a więc w sposób, który może zostać doceniony przez zawodowców jak też ucieszyć amatorów.
Nawet jeżeli PMC prodigy5 są kierowane tylko na rynek konsumencki, to pochwała dla walorów "monitorujących" może być zachętą również dla audiofilów. W tej grupie PMC demonstruje najlepszą analityczność; osiąga to pewnym odejściem od liniowości, więc formalnie nie jest to przetwarzanie neutralne, jednak użyteczne zarówno dla lepszego wglądu w warstwę informacyjną nagrania, jak i "uatrakcyjnienie".
Zabieg wydaje się prosty i wyraźny – wyeksponowanie najwyższych częstotliwości daje lepsze "naświetlenie". Tutaj muzyka zyskuje na oddechu, czytelności, detale są wyraźniejsze, ale nie nazbyt ostre, raczej połyskliwe; cały zakres średnio-wysokotonowy, chociaż wyprofilowany, jest płynny, gładki i drobiazgowy.
Góra pasma jest jasna, gładka i przejrzysta, nie wdziera się tutaj metaliczność ani szorstkość, z takich wysokich tonów cieszyć się będzie każdy… kto je lubi. Dzięki nim dźwięk jest rześki, otwarty, a przy tym elegancki i pełen niuansów.
Czytaj również: Strojenie bas-refleksu - najpraktyczniejsze elementy teorii albo teoria praktycznych rozwiązań
Z drugiej strony, słuchacze ceniący sobie nasycenie "dolnego środka", ważne dla naturalnego, mocnego brzmienia fortepianu, saksofonu czy męskich wokali, mogą nie być takimi proporcjami usatysfakcjonowani.
Średnica jest raczej lekka i chłodna niż "dopalona". Głosy nie są nazbyt "cienkie", jednak nie nabierają dużego wolumenu i głębszej barwy. Witalny bas rozgrywa się niżej, i nawet gdy rozwija się w swoim wyższym podzakresie, nie wpływa pogrubiająco na średnie tony.
PMC prodigy5 nie grają jak większe kolumny, nie generują "masy", stereofonię rozwijają jak monitory – swobodnie, szeroko, bez kreowania dużych pozornych źródeł dźwięku, za to z wyraźnym rysunkiem i dobrymi lokalizacjami.