Bardzo formalnie podchodząc do założeń tego testu, PSB Passif 50 nie powinny się w nim pojawić, bowiem poświęcony jest konstrukcjom wolnostojącym, a to przecież podstawkowiec… Ale jaki!
Przecież do testu współczesnych "monitorów" pasowałby jeszcze gorzej, reprezentuje on bowiem dawną szkołę projektowania, gdy tej wielkości kolumny stawiało się najczęściej na podłodze, ewentualnie na niskich podstawkach, ale nie na typowych, wysokich "standach".
Zresztą PSB dostarcza Passif 50 ze specjalnymi podstawami – "nogami" – które są w komplecie, nie trzeba ich dokupywać, więc jest tylko kwestią umowy, czy uznamy je za wolnostojące, czy za podstawkowe… Ad absurdum można przecież zakwestionować przynależność do kategorii wolnostojących wszystkich kolumn, do których przykręcamy cokoły (byłyby to kolumny "cokołowe"), a nawet same kolce (kolumny "kolcowe").
Dość żartów, bo sprawa poważna, od PSB Passif 50 wszystko się zaczęło, właśnie te kolumny były zarzewiem tego testu, to do nich dobierałem całe "towarzystwo". Skoro już wiemy, że to produkt jubileuszowy, łatwo się domyślamy, że liczba 50 w nazwie odnosi się do wieku firmy.
PSB - historia
PSB powstało w 1972 roku, Passif 50 wprowadzono pod koniec 2022 roku, ale nie był to produkt sezonowy, wciąż jest w sprzedaży i warto się nim zająć. W dodatku nawiązuje on swoją konstrukcją do modelu Passif II z… 1974 roku, więc w tym roku znowu mija 50 lat, tym razem od powstania protoplasty.
Oto kolejna firma, która narodziła się w latach 70., gdy rynek hi-fi bujnie rozwijał się na gruncie stereofonii, już dobrze utrwalonej i rozpoznawalnej jako synonim wysokiej jakości, a zarazem wciąż pachnącej świeżością, atrakcyjnej dla wszystkich – nadeszły wtedy czasy, gdy każdy chciał mieć "wieżę" i prawie każdy ją miał.
A ponieważ stereofonia wymaga pary kolumn, nie wystarczył już głośnik zainstalowany w obudowie radia czy magnetofonu, więc jak grzyby po deszczu pojawiali się producenci wyspecjalizowani właśnie w zespołach głośnikowych.
Czytaj również: Impedancja kolumn a właściwe ustawienie selektora impedancji wzmacniaczy / amplitunerów wielokanałowych / AV
Firmę PSB Passif 50 założył Paul Burton, stąd w symbolu jego inicjały, zaś S pochodzi od imienia jego żony Sue. Paul Burton wciąż projektuje, na pewno już nie sam, ale pół wieku budzi podziw.
Od samego początku Paul Burton prezentował poważne, inżynierskie podejście do tematu, korzystając ze wsparcia i zaplecza, jakie oferował National Research Council Lab w Ottawie. Instytucja ta pomogła kilku kanadyjskim firmom, dając im chociażby dostęp do komory bezechowej.
Strojenie PSB było zatem oparte na "naukowych" podstawach, które miały zaprowadzić, jak wówczas sądzono, do obiektywnie najlepszych rezultatów. Nadzieje na "zautomatyzowanie" projektowania co prawda nie spełniły się, ale dzisiaj wielu konstruktorów, stawiając niemal wyłącznie na odsłuchy, wylewa dziecko z kąpielą (często nie mając nawet takiej wiedzy i narzędzi, jakie miał już Paul Burton pół wieku temu...).
Czytaj również: Jaką impedancję należy wybrać na amplitunerze (4 czy 8), jeżeli na kolumnach jest napisane 4-8 omów?
Jednymi z pierwszych konstrukcji były Passif I i Passif II; druga, większa z nich, została wybrana przez Canadian Radio Broadcasting Commission jako wyposażenie jej studiów (analogicznie jak konstrukcje rodziny LS przez BBC), co już na początku działania PSB wystrzeliło ją na orbitę jednego z najważniejszych kanadyjskich producentów, zapewniając zarówno sprzedaż, jak i prestiż.
Dzisiaj nazwa Passif może wywoływać nieporozumienie – coraz więcej wokół nas konstrukcji aktywnych, może więc producent chciał podkreślić, że ta nie jest jedną z nich? Oczywiście że nie jest, ale nazwa Passif odnosi się do czegoś zupełnie innego – do membrany biernej, która wówczas była czymś nowym i zaawansowanym, a więc wartym podkreślenia w samej nazwie.
Co ciekawe i trochę rozczarowujące, w opisie PSB Passif 50 producent tylko w jednym zdaniu wspomina, że podobnie jak w protoplaście (Passif II) zastosowano membranę bierną, nie wykorzystując okazji, aby objaśnić zasadę działania takiego układu, choćby nawet wyolbrzymiając jego zalety. Skupia się na wyglądzie, odtworzeniu estetyki dawnych Passif II, detalach wykończenia. Deklaruje połączenie tradycji i nowoczesności, dawnej formy i aktualnej techniki, wykorzystanie doświadczenia i osiągnięcie wiernego, naturalnego brzmienia.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Passif I i Passif II różniły się wielkością obudów i membran biernych, chociaż ich dwudrożny układ głośnikowy był taki sam – oparty na 20-cm nisko-średniotonowym i 25-mm kopułce tekstylnej. Passif I miał 20-cm membranę bierną, a Passif II – 25-cm.
Zastosowanie membrany większej niż "napędzający" ją głośnik jest całkowicie prawidłowe, a nawet pod pewnym względem lepsze niż takiej samej (dlaczego – do tego jeszcze wrócimy) i takie konfiguracje spotyka się dzisiaj najczęściej (chociaż ogólnie układy z membraną bierną – dość rzadko). Passif 50 ma być spadkobiercą większych Passif II, ale zachowuje tylko jego ogólne proporcje, jest bowiem wyraźnie mniejszy.
Passif I i II vs 50 - głośniki
Tym razem głośnik nisko-średniotonowy ma 18 cm, a nisko-średniotonowy – 22 cm (podajemy średnice koszy). Obudowa też jest mniejsza – o objętości ok. 30 litrów netto, podczas gdy w Passif II – prawie dwa razy tyle!
Czytaj również: Co to jest membrana bierna i jakie pełni funkcje?
Wracając do kwestii "wolnostojące czy podstawkowe", Passif II miały wysokość 75 cm, a więc nieco mniej niż współczesne "podłogowce", ale producent nie zalecał do nich żadnych podstawek. Wymagają ich dopiero Passif 50, które są jeszcze niższe (66 cm) no i… pojawiają się w innych czasach, gdy przywiązujemy większą uwagę do właściwego ustawienia. Paradoksalnie, "stylowe" podstawki Passif 50 ani nawet cokolwiek do nich podobnego, nie były znane użytkownikom dawnych Passif II.
Podobnie jak w oryginale, głośnik wysokotonowy przesunięto ku jednej krawędzi, ale poprawiono ważny szczegół – para kolumn PSB Passif 50 jest wykonywana na zasadzie "lustrzanego odbicia".
W Passif II wysokotonowy był w lewej i prawej kolumnie przesunięty do prawej krawędzi. To dość ważne, nawet nie dlatego, żeby scena nie przesuwała się w jedną stronę, lecz aby w sytuacji, gdy kolumny nie są "skręcone" dokładnie w miejsce odsłuchowe, a np. z osiami głównymi ustawionymi równolegle (omijającymi miejsce odsłuchowe po bokach), z obydwu stron biegły podobne charakterystyki – inaczej bowiem "układa się" współpraca między nisko-średniotonowym a wysokotonowym, gdy ten jest dalej, niż gdy jest bliżej; powoduje to też różne rozkłady odbić od krawędzi.
Czytaj również: Co to jest obudowa z linią transmisyjną?
W jakim układzie (z wysokotonowymi do "wewnątrz" czy "na zewnątrz") pojawi się lepsza charakterystyka, trudno na tej podstawie przesądzać, zależy to od strojenia całości. Zdjęcia publikowane przez producenta sugerują, żeby wysokotonowe trzymać "do wewnątrz", ale jasnych rekomendacji w tej sprawie nie znalazłem, dlatego w pomiarach i odsłuchach sprawdzimy obydwa warianty.
Głośnik wyskotonowy to 25-mm kopułka tytanowa z dość głębokim falowodem i soczewką akustyczną. Układ magnetyczny jest neodymowy, z małym radiatorem (neodym nie lubi wysokich temperatur). 18-cm głośnik nisko-średniotonowy ma aerodynamiczny, odlewany kosz i 10-cm układ magnetyczny, jest więc najsolidniejszy w testowanej grupie kolumn.
Membrana bierna ma kosz podobnego wzoru, ale większy – 22-cm . Zarówno membrana głośnika, jak i bierna, są celulozowe, zawieszone na gumowych resorach. System z membraną bierną można uznać za wariant bas-refleksu, w którym zamiast masy powietrza uchwyconej w tunelu, porusza się masa membrany.
Czytaj również: Co to jest głośnik koncentryczny?
Pierwsza korzyść jest taka, że można ustalić odpowiednio niską częstotliwość rezonansową układu poprzez przygotowanie dużej masy membrany (nawet przy znacznie niższej podatności obudowy, wynikającej z dużej powierzchni, jaka na nią oddziałuje). Uchwycenie podobnej masy powietrza w otworze wymagałoby bardzo długiej rury.
Druga korzyść – membrana bierna nie generuje, tak jak rura, własnych rezonansów pasożytniczych i jest mniej podatna na przenoszenie fal stojących z samej obudowy. Są też pewne zastrzeżenia – na skutek wpływu podatności własnych zawieszeń, działanie układu komplikuje się i w pewnych konfiguracjach grozi pogorszeniem odpowiedzi impulsowej (w stosunku do podobnie strojonego bas-refleksu).
Natomiast stosowanie membrany biernej większej niż głośnik, który ją "napędza", wynika z faktu, że w zakresie częstotliwości rezonansowej membrana musi "przepompować" większą objętość powietrza niż w sąsiednich zakresach sam głośnik, aby więc nie były ona słabym ogniwem systemu i nie ulegała przesterowaniu (przez mechaniczne przeciążenie jej układu drgającego, spalenie jej przecież nie grozi) zanim groziłoby to głośnikowi, lepiej aby miała większe od niego wychylenie objętościowe, a więc większą powierzchnię przy podobnej amplitudzie maksymalnej, wynikającej z podobnych parametrów zawieszenia.
Czytaj również: Co to są charakterystyki kierunkowe?
PSB Passif 50 - odsłuch
Firma PSB jest nam znana, ale stylowa niezwykłość jubileuszowej konstrukcji sugerowała, że jej brzmienie może mieć niewiele wspólnego z regularną ofertą. Jeżeli będzie oryginalne i egzotyczne, to w jakim kierunku?
Producent deklaruje, że dźwięk ma być naturalny i wiernie oddawać nagranie. To jednak niewiele wyjaśnia, bo takie najczęściej spotykane założenie na różnych etapach rozwoju techniki głośnikowej (i mody), u różnych producentów, dawało (i nadal daje) różne rezultaty.
Passif 50, wbrew swojej nazwie (oczywiście wiemy, że odnosi się do techniki, a nie brzmienia), gra bardzo "aktywnie", żywo, dźwięcznie, z błyskiem, lekkimi podbarwieniami. Byłem ciekaw, jak "interpretują" to inni recenzenci.
W sieci znalazłem dwa poważne testy PSB Passif 50; nie będę podawał źródła, żeby nie wywoływać dyskusji, zresztą o ile z jednym z nich zgadzam się w pełni, o tyle z drugim… do połowy, więc nie chodzi mi o zaciekłą polemikę.
Czytaj również: Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?
Kontrowersje wywołuje ocena zakresu średnio-wysokotonowego, który według mnie (i jednego z innych testów) można pochwalić za ekspresję, wyrazistość, transmisję wielu informacji i emocji. W ten sposób może służyć to każdej muzyce… Może, ale nie musi.
Ceną jest pewna nerwowość, zaskakujące momenty, które nie są tylko zasługą transparentności, rozdzielczości i ujawnieniem ukrytych elementów nagrania, lecz po części własną inicjatywą tych kolumn. Splata się tutaj rzeczywiście dobra szczegółowość, mikrodynamika, impulsywność, z dodanym akcentowaniem pewnych podzakresów, lekkim rezonowaniem.
PSB Passif 50 grają dynamicznie, zadziornie, chwilami zaskakująco. Reagują na jakość nagrań, ale nie jest to neutralne monitorowanie. Grają swobodnie, z zaangażowaniem, mniej dbając o porządek i niuanse. To nie jest brzmienie "pod linijkę"; nagrania "audiofilskie", chociaż wychodzą efektownie, nie są oddane z wyrafinowaną precyzją, a raczej ze swoistym "polotem", co oczywiście też ma swoją wartość.
PSB Passif 50 może wygrać konkurs żywości wokali, mimo że są one inne niż we "wzorcu". Wysokie tony są wyeksponowane, połyskliwe, nawet metaliczne. Nadwyżki można się pozbyć, ustawiając kolumny osiami głównymi na zewnątrz miejsca odsłuchowego, co zalecała jedna z recenzji.
Ja dodatkowo spróbowałem czegoś jeszcze – założyłem maskownicę, bowiem znając już wyniki pomiarów, wiedziałem, że może to mieć "tonizujący" wpływ na górę pasma, wcale nie powodując nierównomierności w zakresie średnich tonów (co jest domeną większości maskownic).
Wraz z nią brzmienie jest odrobinę ciemniejsze, ale nie uspokaja to średnich tonów. Ten zakres również możemy regulować… a dokładniej – jego wyższy podzakres, okolice drugiej częstotliwości podziału, co wynika z asymetrycznego ustawienia przetwornika wysokotonowego.
W ustawieniu firmowym (z wysokotonowymi do wewnątrz bazy), przy osiach głównych biegnących na zewnątrz, środek pasma był mocniejszy, spójniejszy, ale czasami nerwowy, w ustawieniu odwrotnym na pierwszy plan wychodziły wysokie tony. To również można, a nawet należy wypróbować samodzielnie, a niekoniecznie sugerować się rekomendacjami producenta, wynikami pomiarów czy nawet opiniami recenzentów.
Czytaj również: Jaki jest związek między wielkością zespołów głośnikowych a wielkością odpowiedniego dla nich pomieszczenia?
Ogólne wrażenie swobody, czasami ofensywności średnich i wysokich ma związek z charakterem niskich tonów, co do których zgadzamy się wszyscy – są dynamiczne, zwarte, dobrze związane z akcją, ale oszczędne.
Niskie zejścia są "zaznaczane", nie nabierają wielkiej mocy, wyższy podzakres jest twardy, konkretny, ale spokojny, niepodbarwiony. PSB Passif 50 można z powodzeniem ustawiać pod samą ścianą – tak jak kiedyś ustawiało się kolumny głośnikowe.
Nie są to kolumny ani startujące do tytułu mistrza neutralności i precyzji, a ich spora dawka własnego charakteru idzie w ożywienie i bliski kontakt z muzyką, a nie w klimat nostalgii.
Obudowa została porządnie wzmocniona, front ma grubość 25 mm, pomiędzy głośnikiem nisko-średniotonowym a membraną bierną założono wieniec spinający wszystkie pionowe ścianki, a powyżej i poniżej – pionowo ustawione listwy, które łączą boki. Wytłumienie wykonano z filcu – to też nietypowe dla współczesnych kolumn.
Elementem zapożyczonym z dawnych Passif jest też wytłumienie w górnej części frontu, mające za zadanie wytłumiać odbicia wysokich częstotliwości. Podobne dodatki stosowało wówczas wielu producentów, jednak okazały się one mało skuteczne… więc nie przynoszą szkody, a tutaj mają sens "sentymentalny".
Grubo pleciona, beżowa maskownica również wygląda bardzo stylowo, chociaż na zdjęciu oryginalnych Passif II, jakie udało mi się wydobyć z Internetu, widać maskownicę czarną… Producent uznał chyba, że była zbyt "zwyczajna", więc ją podrasował. Ma to jednak również akustyczne konsekwencje!
Pomiary wskazały (a odsłuch mógł to już tylko potwierdzić), że maskownica, z powodu rodzaju (i grubości) rozpiętego materiału, tłumi wysokie częstotliwości.
Czytaj również: Jaka jest optymalna odległość kolumn od ścian pomieszczenia?
pomagającą w zdjęciu maskownicy.
Można to wykorzystać do strojenia, tym bardziej że wysokich tonów nie brakuje i ich "przygaszenie" w pewnych warunkach może być wskazane. O tym producent nie wspomina, może nawet o tym nie wie… a szkoda, bo przecież w tym przypadku problem można przekuć w zaletę.
Ramka jest cienka, więc pomyślano o redukcji odbić od jej wewnętrznych krawędzi, co jest głównym problemem większości maskownic (a nie sam materiał, zwykle akustycznie transparentny). Jest też nowocześnie mocowana – na magnesy (a nie na kołki).
Trzeba przyznać, że obudowa jest wykonana zgodnie z ówczesnym sposobami, a zarazem z większym kunsztem niż w oryginalnych Passif II. Front został lekko "wciśnięty" między pozostałe ścianki, ale ich krawędzie sfazowano; nie przypisywałbym temu wielkiego znaczenia akustycznego, jednak wygląda to elegancko, podobnie jak połączenie "na gładko" z tylną ścianką.
Front jest polakierowany na czarno, pozostałe ścianki oklejono naturalnym fornirem orzechowym – produkowana jest tylko jedna wersja kolorystyczna, podobnie jak oryginalnych Passif II.