Wiosną minionego roku (AUDIO 4/2023) opublikowaliśmy obszerny test Alexia V, która niedługo potem zdobyła nagrodę EISA. Na ponad dwudziestu stronach przedstawiliśmy nie tylko detale konstrukcji, relację odsłuchową i raport z pomiarów, ale też jej genezę, pozycję w ofercie, a także obiektywnie i analitycznie odnieśliśmy się do specyficznych firmowych założeń i celów akustycznych służących "zgraniu czasowemu" promieniowania całego zespołu głośnikowego.
Wilson Audio Sasha V jest nieco mniejsza niż Alexia V, ale dzieli z nią 90 procent rozwiązań konstrukcyjnych. Oczywiście należy jej się pełna procedura pomiarowa, odsłuchowa, sesja zdjęciowa, ale od testu Alexia V upłynęło zbyt mało czasu, abyśmy czuli się upoważnieni do pełnozakresowej "powtórki", czyli do tak rozwiniętego, szczegółowego opisu (wszystkich wspólnych wątków). Nie odsyłamy jednak do testu Alexia V tych, którzy chcą poznać podstawowe cechy Sasha V, ale tych, którzy chcą mieć wiedzę pogłębioną i kompletną.
Sasha to nazwa od dawna znana z oferty Wilson Audio – pierwsza konstrukcja o tym imieniu pojawiła się w 2010 roku, a jej korzenie są znacznie głębsze, sięgają lat 80. ubiegłego wieku. Można ją bowiem uznać za spadkobierczynię legendarnego, modułowego zestawu WATT/Puppy, który przeszedł wiele modyfikacji, aby wreszcie po ósmej wersji przeobrazić się najbardziej i zmienić nazwę na Sasha W/P (gdzie W/P nawiązywało do protoplasty).
WATT/Puppy można było kupować razem lub oddzielnie; pierwotnie WATT był samodzielnym, dwudrożnym monitorem, a niskotonowy moduł Puppy pojawił się nieco później jako opcjonalne wzmocnienie basu (zmieniające cały układ w trójdrożny).
Zestaw zdobył tak dużą popularność, że Wilson zdecydował się zintegrować go w zespół, który można kupić tylko w całości, chociaż pozostawił charakterystyczny dla WATT/Puppy (i większości kolumn Wilson Audio) podział na moduły.
Z czasem Sasha też ewoluowała, ale Wilson Audio Sasha V nie jest jej wersją piątą, lecz czwartą (symbol V dotyczy pewnej cechy konstrukcji, do której wrócimy).
Dwie pierwsze wersje Sashy miały moduł średnio-wysokotonowy nieruchomy (chociaż z pochylonym frontem, podobnie jak WATT/Puppy), w trzeciej wersji – Sasha DAW – moduł ten był już regulowany w podstawowy sposób (zmieniane pochylenie frontu), a w Sasha V pojawiła się dodatkowa regulacja (wysunięcia względem modułu niskotonowego).
Czytaj również: Czy kolumny trzeba ustawiać na kolcach?
Modernizacje przeprowadzono także w wielu innych elementach konstrukcji, na szczególną uwagę zasługuje wymiana głośnika średniotonowego. Każda kolejna wersja miała też nieco inny kształt obudowy.
Nie były to więc zmiany tylko kosmetyczne, a tempo pojawiania się nowych modeli nie zmniejszyło się po przejęciu firmy przez Daryla Wilsona (syna założyciela, Davida Wilsona, który zmarł w 2018 roku).
Wilson Audio Sasha V zajmuje w hierarchii trzecie miejsce od dołu, ponad Sabriną X i Yvette, ponad nią są jeszcze cztery modele, więc mogłoby się wydawać, że musi sporo ustępować referencyjnym Chronosonicom. I rzeczywiście wygląda skromnie przy tych spektakularnych, wielosegmentowych konstrukcjach, ale poza takim układem odniesienia to kolumna potężna, solidna, racjonalna i zaawansowana.
Wilson Audio Sasha V zawiera w zasadzie wszystko to, co Wilson ma najlepszego w swoim arsenale, tyle że w nierozpasanej ilości i formie.
Gdyby oferta firmy kończyła się na Sasha V, Wilson Audio nie byłby tak sławny i rozpoznawalny, ale takie kolumny wystarczyłyby 99 procentom nawet najbardziej wymagających – to jakościowy i "wielkościowy" odpowiednik np. Bowersów 801 D4 (ale nie napisałem, że grają podobnie!).
Już tylko patrząc na Sashę V, a tym bardziej bliżej poznając jej technikę, nabierałem do niej szczególnej sympatii za podejście zdroworozsądkowe w ogólnej koncepcji i bezkompromisowe w detalach.
Mimo wszystkich modernizacji, kolumny Wilson Audio Sasha V trzymają się pierwotnego schematu WATT/ Puppy – w module niskotonowym dwa 20-cm niskotonowe, jeden 18-cm średniotonowy i oczywiście wysokotonowy.
Taka kombinacja jest popularna wśród kolumn podobnej wielkości (chociaż różnej klasy i w szerokim zakresie cen), jej przesłanki są dobrze ugruntowane i niezmienne, rozwój techniki głośnikowej nie spowodował tutaj rewolucji, chociaż pozwala wyciągać z takiego układu coraz lepszy dźwięk za pomocą coraz lepszych przetworników, obudów i innych komponentów.
Czytaj również: Czy długość przewodów ma wpływ na pracę kolumn?
Wilson Audio Sasha V - wzornictwo i obudowa
Wilson Audio Sasha V wygląda oryginalnie, ale też zgrabnie i proporcjonalnie. Większe Wilsony są bardziej efektowne, buzują technicznym przepychem, ich coraz bardziej rozwinięta segmentacja wyraźnie odbija się na wyglądzie, który na pewno robi wrażenie, ale staje się też kłopotliwy, gdy ktoś z ważnych domowników nie chce, aby ogólnie sprzęt, a szczególnie kolumny, zwracały na siebie uwagę.
Sasha V też zostanie zauważona, ale w dużym salonie nie będzie przytłaczać. W teście mieliśmy wersję lakierowaną na grafitowy półmat i takie wykończenie doskonale tutaj pasuje, chociaż jednym z atutów Wilsona jest bardzo duży wybór wariantów kolorystycznych.
Wilson Audio Sasha V jest kolejnym modelem z indeksem V, wyróżniającym najnowsze konstrukcje, w obudowach których zastosowano ten materiał. Najpierw pojawił się on w w Chronosonic XVX, potem w Alexx V, rok temu w Alexia V.
Czytaj również: Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?
Zgodnie z polityką wielu firm, nowa zaawansowana technika (cokolwiek by to oznaczało) "schodzi" z góry, od modeli referencyjnych, stopniowo na dół, więc być może niebawem pojawi się Yvette V, a nawet najtańsza Sabrina V, chociaż wyróżnienie akurat tego elementu spośród całej gamy rozwiązań nie musi oznaczać, że właśnie on ma największy wpływ na brzmienie. Symbol V pozwala jednak łatwo oznaczyć nową generację.
Obudowa jest w większości wykonana z materiału X, elementy z materiału V są dodane w krytycznym miejscu – na łączeniu modułu niskotonowego (a więc w jego górnej ściance) ze średnio-wysokotonowym (w jego dolnej ściance), chociaż ścianki te wcale nie stykają się ze sobą całymi płaszczyznami, bowiem są odseparowane przez mechanizm regulujący pochylenie modułu średnio-wysokotonowego. Jest też materiał S stosowany we froncie modułu średnio-wysokotonowego.
Wszystko to materiały kompozytowe, ale Wilson Audio nie zdradza ich dokładnych receptur ani parametrów, podkreślając tylko dość uniwersalne zalety, a więc wysoką sztywność i wysokie tłumienie wewnętrzne. Zwraca jednak uwagę, że w różnych miejscach obudowy potrzebne są różne materiały, nie ma jednego uniwersalnie idealnego, dlatego opracowano kilka ich rodzajów.
Czytaj również: Co to są charakterystyki kierunkowe?
W stosunku do Sasha DAW ścianki modułu niskotonowego (z materiału X) zostały pogrubione o 25 procent (co delikatnie powiększyło wymiary zewnętrzne). Faktem jest, że przy "opukiwaniu" obudowy Sashy V nie ma niemal żadnego "odgłosu".
W hierarchii Wilson Audio kolejne wyżej pozycjonowane kolumny mają obudowy nie tylko coraz większe, ale i coraz bardziej skomplikowane poprzez coraz bardziej złożoną segmentację.
Stosowanie indywidualnych modułów dla poszczególnych sekcji układu wielodrożnego ma długą tradycję i jest widoczne w konstrukcjach wielu firm. Służy tam jednak najczęściej izolacji modułów średniotonowego/ wysokotonowego od wibracji obudowy niskotonowej, ewentualnie akustycznie optymalnym kształtom (Bowers & Wilkins).
Wilson Audio dodaje do tego coś jeszcze, co staje się może nawet najbardziej wyrazistą cechą jego techniki – możliwość "wycelowania" wiązki najlepszego promieniowania dokładnie w miejsce odsłuchowe. Służą temu coraz bardziej rozbudowane regulacje.
Czytaj również: Co to są kolumny aktywne i jakie są ich odmiany?
Nie ma ich tylko w "jednobryłowych" Sabrina X i Yvette, chociaż w tej drugiej płaszczyzna frontu jest już tak "pozaginana", aby lepiej skoordynować kierunki osi i odległości od poszczególnych przetworników do jednego, "prawdopodobnego" miejsca odsłuchowego.
- Moduł średnio-wysokotonowy
W Wilsonach Audio Sasha V wyodrębniono moduł średnio-wysokotonowy, aby można go było pochylać (a w wersji V również przesuwać), w Alexia V rozdzielono go na moduły średniotonowy i wysokotonowy, regulowane niezależnie i w większym zakresie.
Druga różnica pomiędzy Sasha V i Alexia V to nieco większy moduł niskotonowy w tej drugiej – oparty na połączeniu 22-cm i 26-cm wooferów. Na tym koniec "przewag" Alexia V, a i one nie muszą mieć wielkiego wpływu na brzmienie.
Jak się dalej okaże, znacznie większe znaczenie ma zupełnie co innego, o czym producent w ogóle nie informuje – inne strojenie układu. Dlatego Wilsonach Audio Sasha V gra wyraźnie inaczej niż Alexia V, i mnie wcale nie gorzej.
Często podkreślamy znaczenie, jakie dla odbioru najlepszego możliwego dźwięku ma właściwa pozycja słuchacza względem kolumn. Mimo to problem ten jest wciąż niedoceniany, bo słabo rozumiany.
W tym wątku nie chodzi o akustykę pomieszczenia, odbicia, rozpraszanie, nawet o bliskość do ściany za kolumnami (co faktycznie ma znaczenie, ale dla poziomu niskich częstotliwości).
Nawet mając idealnie przygotowane pomieszczenie i najbardziej wyrafinowane akcesoria, absorbery, kable, wtyczki… nie usłyszymy z naszego sprzętu tego co najlepsze, jeżeli nie będziemy we właściwej "relacji przestrzennej" z kolumnami.
Czytaj również: Co to jest głośnik koncentryczny?
Wyrównana charakterystyka w zakresie średnio-wysokotonowym zależy od skomplikowanych relacji geometryczno-amplitudowo-fazowych między współpracującymi przetwornikami, i najlepsza może pojawić się tylko w ograniczonym zakresie kątów, zwykle niewielkim w płaszczyźnie pionowej – czyli ważniejsze jest, aby nasza głowa znalazła się na optymalnej wysokości, niż żeby kolumny były dokładnie "skręcone" w kierunku miejsca odsłuchowego (czasami nawet lepiej, aby pozostawały "odkręcone").
Tymczasem mało kto zwraca na to uwagę, również w relacjach odsłuchowych poważnych testów. Ale i pod tym względem kolumny kolumnom nierówne. Niektóre mają charakterystyki na tyle stabilne, że możemy usiąść nieco niżej lub wyżej (powiedzmy, że z głową na wysokości 80–100 cm), w dowolnej odległości (dla tego zjawiska – im dalej, tym lepiej), a charakterystyka (i brzmienie) nie będzie się poważnie zmieniać (pozytywnie wyróżniają się tutaj układy koncentryczne).
Inne są bardziej wrażliwe na zmianę wysokości (a więc i kąta, pod jakim ustawiona jest oś odsłuchu względem referencyjnej osi promieniowania dlatego mała zmienność charakterystyki w użytecznym zakresie kątów (a więc w obszarze, w jakim może znaleźć się słuchacz) jest uznawana za zaletę, chociaż niektóre nawet z najbardziej zaawansowanych kolumn nie mogą się nią pochwalić (co zwykle jest związane ze stosowaniem filtrów o łagodnych zboczach).
Czytaj również: Czy obudowa z membraną bierną to obudowa zamknięta?
Podkreślając znaczenie "wycelowania" osi najlepszego promieniowania dokładnie w miejsce odsłuchowe i związanych z tym odpowiednich regulacji, Wilson Audio jednocześnie staje w glorii producenta, który zwraca naszą uwagę na uniwersalnie ważny problem, a jednocześnie sugeruje, że jego kolumny są pod tym względem szczególnie wrażliwe, co samo w sobie nie byłoby zaletą.
Pomiary i odsłuchy zarówno Wilson Audio Alexia V, jak i Wilson Audio Sasha V wskazują jednak, że ich zasadnicza konstrukcja generuje na tyle stabilne charakterystyki, że regulacje nie są im tak potrzebne… jak byłyby wielu innym kolumnom.
Ważąc znaczenie wyregulowania pozycji pomiędzy różnymi sekcjami, w przypadku łączenia sekcji niskotonowej ze średniotonową charakterystyka zmienia się zwykle niewiele (wraz z określoną zmianą kąta), bowiem mamy tutaj do czynienie z falami dłuższymi i mniejszymi zmianami fazy, niż przy łączeniu średniotonowego i wysokotonowego.
Czytaj również: Dlaczego otwór bas-refleks nie promieniuje w fazie przeciwnej do fazy przedniej strony membrany?
Dlatego zastosowane już w Sasha DAW regulowanie pochylenia modułu średnio-wysokotonowego (co pozwala ustawić oś najlepszego promieniowania tej sekcji we właściwym kierunku) jest rozwiązaniem prostym i dostatecznie skutecznym.
W kolumnach Wilson Audio Alexia V wzajemna pozycja tych przetworników jest regulowana zarówno pochyleniem całego modułu, jak i niezależnym przesuwaniem samego wysokotonowego, a dodatkowo w dużym zakresie regulowane jest wysunięcie średniotonowego względem modułu niskotonowego.
To nawet bardziej niż trochę skomplikowane, przygotowane jakby na etapie projektowania, prototypu, dla konstruktora, który dopiero ma ustalić najlepszą pozycję i taką "zafiksować". Na szczęście z pomocą przychodzi równie drobiazgowa instrukcja.
Czytaj również: Co jest układ dwuipółdrożny?
W Sasha V do regulacji pochylenia dodano dwupozycyjną regulację wysunięcia całego modułu średnio-wysokotonowego względem niskotonowego (a więc w praktyce – regulację fazy między średniotonowym a niskotonowymi), która jednak ma marginalne znaczenie, bo jej zakres jest tak niewielki (13 mm), że przy pierwszej częstotliwości podziału (ok. 250 Hz) spowoduje przesunięcie fazy tylko o kilka stopni (nie mylić z kątem osi optymalnego promieniowania).
W tej analizie bierzemy pod uwagę tylko zgranie fazowe przetworników w zakresie częstotliwości podziału, służące uzyskaniu najwyżej leżącej (i zakładamy, że najlepszej) amplitudowej charakterystyki przetwarzania. Wilson Audio zwraca jednak uwagę na zjawisko "zgrania czasowego", co może oznaczać inne założenia i cele akustyczne, o których dokładniej pisaliśmy w teście Alexia V, do którego w tej sprawie odsyłamy.
- Głośnik średniotonowy
Najważniejszą zmianą w składzie głośników tworzących układ kolumn Wilson Audio Sasha V jest wprowadzenie głośnika średniotonowego z układem magnetycznym QuadraMag.
Czytaj również: Czy wąska obudowa kolumny jest akustycznie najkorzystniejsza?
Wcześniej pojawił się on w "wyższych" modelach, wymienionych już przy okazji materiału V. Tym samym symbol V koduje w sobie nie tylko materiał V, ale też QuadraMag. To unikalne rozwiązanie, polegające na zastąpieniu jednego pierścienia magnetycznego czterema mniejszymi, dzięki czemu możliwe jest wentylowanie cewki.
Takie rozwiązanie było znane już wcześniej, ale tutaj połączono je z najbardziej cenionym materiałem magnesu stałego – AlNiCo, którego właściwości brzmieniowe są wręcz owiane legendami. Jest bardzo odporny na wzrost temperatury, co szczególnie predestynuje go do użycia w głośnikach średniotonowych, które mają zwykle niewielkie cewki (z innych powodów), a przyjmują moc elektryczną niewiele mniejszą niż sekcja niskotonowa (zwłaszcza przy niskiej częstotliwości podziału), a przecież większą jej część zamieniają na ciepło.
Z zewnątrz średniotonowa 18-tka wygląda bardzo znajomo – jak "Revelator" Scan-Speaka, i takie jest też jej pochodzenie, jednak tak osobliwa wersja jest produkowana wedle zamówienia i wyłącznie na potrzeby Wilson Audio, nie jest dostępna dla żadnego innego producenta ani dystrybutora.
Czytaj również: Co to są krzywe izofoniczne i charakterystyka "fizjologiczna"?
Nacinana celulozowa membrana skutecznie rozprasza rezonanse własne, nie ma jednak zbyt wysokiego tłumienia, które dusiłoby mikrodynamikę, zachowuje też optymalną sztywność i ostatecznie prezentuje zarówno charakterystykę wolną od ostrych rezonansów, jak i naturalną barwę.
Revelatory 18-cm można stosować nawet z filtrami 1. rzędu (jak ktoś lubi…), ale Wilson Audio nie należy do frakcji zwolenników tego typu filtrów, co widać po wynikach pomiarów (dobrych…), chociaż o "filozofii" i topologii swoich zwrotnic pisze niewiele, nie podając nawet częstotliwości podziału. Wolę jednak zwrotnice dobrze działające niż dobrze opisane.
Wilson Audio chwali się za to jakością zastosowanych komponentów, metodą montażu i okablowania. Amerykanie od niedawna sami wytwarzają kondensatory, co daje im pełną kontrolę nie tylko nad seryjną produkcją, ale pozwala też przygotowywać niestandardowe wartości do prototypów.
W Wilsonach Audio Sasha V wprowadzono nowość – kondensatory w folią miedzianą AudioCapX-WA. Aby odsunąć podejrzenia, że są to kondensatory tylko konfekcjonowane, a w rzeczywistości produkowane przez firmę zewnętrzną, Wilson Audio zamieścił na swojej stronie internetowej filmik pokazujący swoją maszynę w ruchu.
- Zwrotnica i V-kable
Elementy zwrotnicy są łączone bezpośrednio (a nie za pośrednictwem płytki drukowanej), co oczywiście jest metodą najbardziej purystyczną, eliminującą potencjalne straty (Wilson Audio twierdzi, że wręcz ograniczającą dynamikę), chociaż bardziej pracochłonną i nie zawsze estetycznie elegancką.
Zwrotnicy Sashy V, podobnie jak wcześniej Alexia V, nie mogliśmy jednak zobaczyć; dystrybutor stanowczo powstrzymał nas przed jej poszukiwaniem stwierdzając, że jest całkowicie zalana żywicą.
Kable nazwane V-Cable są zastosowane wewnątrz i na zewnątrz, w sposób również minimalizujący punkty kontaktowe, chociaż niektóre odcinki prowadzone są na zewnątrz, do konektorów, co było konieczne dla całkowitego rozdzielenia modułów (w transporcie); połączenia są jednak bardzo solidne, końcówki kabli zakończone "widłami", a w zestawie jest nawet klucz służący do dociągnięcia nakrętek.
Czytaj również: Na czym polega niesfazowanie kolumn i jaki jest jego wpływ na charakter brzmienia?
- Sekcja niskotonowa
W sekcji niskotonowej nie nastąpiły zasadnicze zmiany w stosunku do Sasha DAW, pracują tutaj dwa 22-cm Revelatory. Modyfikacji zamówionych przez Wilson Audio nie można wykluczyć, ale z zewnątrz ich nie widać, oprócz usunięcia z układu magnetycznego gumowej osłony, występującej w wersji standardowej. To solidny, klasyczny głośnik niskotonowy, z celulozową membraną i silnym "napędem" zapewniającym dobrą odpowiedź impulsową ("kontrolę") przy niskiej częstotliwości rezonansowej.
Parametry T-S są optymalne do bas-refleksu, który przy odpowiedniej objętości obudowy i jej strojeniu pozwala uzyskać takie charakterystyki, jakie prezentuje właśnie Sasha V – to modelowy sposób wykorzystania tych głośników, a rezultaty są podobne jak z kombinacji 22-ki i 26- ki, stosowanej w Wilsonach Audio Sasha V (wymagającej jednak większej objętości).
Strojenie bas-refleksu przeprowadzono za pomocą jednego tunelu o średnicy 7,5 cm i długości 16 cm, wyprowadzonego na tylnej ściance. Długość nie jest znaczna, ale niskiej częstotliwości rezonansowej obudowy służy duża objętość.
Czytaj również: Co to jest główna oś odsłuchu?
Tunel jest – w typowy sposób dla Wilson Audio – metalową rurą z kołnierzem przykręconym do ścianki. W kontekście rodzaju obudowy wypada jeszcze wrócić do sekcji średniotonowej, której obudowa też ma otwór z tyłu, ale pełni on inną rolę – otworu stratnego.
Nie determinuje tego sam kształt – wąskiej szczeliny, bo i klasyczny bas-refleks może mieć taką formę (i nawet ma w większych konstrukcjach Wilsona), ale jego wytłumienie. Powoduje to, że ciśnienie z otworu jest umiarkowane, a oddziaływanie układu rezonansowego na sam głośnik zmniejsza zmienność impedancji w zakresie jego rezonansu, co poprawia warunki działania filtra górnoprzepustowego.
Warto przypomnieć, że na początku Wilson Audio stosował metalowe (tytanowe) kopułki wysokotonowe, produkowane wówczas przez Focala; dawno temu "nawrócił się" na kopułki miękkie, jedwabne, i obecnie we wszystkich konstrukcjach są to membrany kopułkowo-pierścieniowe (określane też jako kopułkowe z szerokim zwieszeniem).
Czytaj również: Strojenie bas-refleksu - najpraktyczniejsze elementy teorii albo teoria praktycznych rozwiązań
25-mm cewka drgająca prowadzi zarówno typową kopułkę, jak i zewnętrzny pierścień, pełniący równocześnie rolę elastycznego zawieszenia, ale to właśnie on jest najskuteczniejszym źródłem promieniowania najwyższych częstotliwości.
Również ten głośnik jest przygotowany we współpracy ze Scan-Speakiem, i chociaż wywodzi się z modelu standardowego, to – podobnie jak średniotonowy – występuje w Wilsonach w unikalnej, specjalnej wersji. Najnowsza (i najlepsza) nazwana jest Convergent Synergy Carbon (CSC), wyróżnia się znacznie większą komorą wytłumiającą, wykonaną z włókna węglowego techniką druku 3D.
Własną inicjatywą Wilsona jest też dodanie warstwy gąbki na froncie, wyciętej w harmonijkę, która nie tylko będzie wytłumiać odbicia, ale też je rozpraszać.
Materiałem wytłumiającym obłożono fronty wszystkich modułów, każdy ma indywidualną maskownicę. Maskownice są mocowane w tradycyjny sposób, kołkami (a nie ukrytymi magnesami), ale nie wpływa to źle na estetykę, bowiem otwory na kołki są słabo widoczne.
Czytaj również: Czym różni się "ciśnienie akustyczne" od "głośności"?
O maskownicach można też napisać coś wyjątkowo dobrego, bowiem – jak rzadko które – nie psują charakterystyki, a nawet ją poprawiają (po szczegóły odsyłamy do Laboratorium). Służące temu zabiegi widać w ich wykonaniu – krawędzie przy powierzchni zewnętrznej (przy tkaninie) są zaokrąglone, a obrys otworu jest pofalowany (co rozprasza odbicia).
Być może tylko takie teoretyczne założenia wystarczyły dla osiągnięcia tego rezultatu, a być może potrzebne były próby z różnymi wersjami. W każdym razie i ten szczegół wykonania świadczy o dużej staranności. W tym przypadku "nieszkodliwość" maskownicy jest szczególnie ważna, bowiem wygląd Sasha V z odsłoniętymi głośnikami, chociaż poważny i dla audiofila kuszący, nie musi przypaść do gustu innym domownikom.
Zarówno z powodu podziału na moduły, łączących je kabli, jak i mechanizmów regulujących, z tyłu kolumn Wilson Audio Sasha V – podobnie jak większości Wilsonów – dzieje się wyjątkowo dużo, a jakby mało było tego co konieczne, dołożono jeszcze dodatkowe atrakcje.
Czytaj również: Prawidłowe ustawienie zespołów głośnikowych
Na tylnej ściance wyeksponowano rezystory (tłumiki) sekcji średniotonowej i wysokotonowej. Pokazywanie w ten sposób jakichkolwiek elementów zwrotnicy jest czymś niecodziennym, ale poznaliśmy to już dokładnie w Alexia V. Trudno być pewnym, jaki jest zamysł producenta, bowiem wcale nie rekomenduje użytkownikom samodzielnych prób w tym zakresie, wbrew "zaproszeniu", jakim wydaje się takie rozwiązanie.
Co więcej, w Wilsonach Audio Sasha V zmieniono typ nakrętek mocujących nóżki rezystorów, jak podkreśla producent – na łatwiejsze do operowania bez użycia narzędzi. Kupujący nie dostaje jednak w zestawie żadnych opcjonalnych rezystorów, z ewentualnymi wnioskami o zmianę powinien się więc zwrócić do dystrybutora, tym bardziej że nie są to rezystory typowe, ale przygotowane do montażu na radiatorach.
Zanim jednak zamówimy "docelowe" rezystory, możemy spróbować ustalić potrzebną wartość za pomocą "zwykłych". Dostęp jest przecież łatwy, nie wymaga lutowania, tylko kilka ruchów, a zmiana będzie "odwracalna". I nie będzie żadnych śladów, które powodowałyby utratę gwarancji…
Czytaj również: Jakie jest optymalne wytłumienie pomieszczenia odsłuchowego?
Porównanie wartości rezystorów założonych w Alexia V i Sasha V po części wyjaśnia różnice w zmierzonych charakterystykach i brzmieniu obydwu modeli. Wysokotonowe tłumione są tak samo – rezystancją 2,4 Ω (złożoną z dwóch równoległych rezystorów 4,8 Ω), średniotonowe różnie – w Sasha V rezystancją 1,6 Ω (dwa 3,2 Ω), w Alexia V – rezystancją 1,05 Ω (dwa 2,1 Ω).
Różnica poziomów jest jednak znacznie większa, niż mogłaby to powodować taka różnica w tłumikach szeregowych, ale charakterystyka impedancji podpowiada, że sposób filtrowania też nie jest taki sam. Mimo to mocną średnicę Alexia V albo wysokie tony Sasha V można dość łatwo utemperować i ułożyć "do smaku".
Jest też rezystor w sekcji niskotonowej - zainstalowany już głębiej, w podstawie, nieprzeznaczony do wymiany (co producent zaznacza w instrukcji), więc trudno powiedzieć, po co o nim w ogóle wspomina, w dodatku podając wartość 14,5 Ω (w Alexia V ma wartość 30 Ω).
Ale skoro już o nim wiemy, to napiszmy, po co on jest – podłączony równolegle do głośników niskotonowych częściowo linearyzuje charakterystykę impedancji, czym poprawia działanie filtra i ułatwia pracę wzmacniaczowi kosztem lekkiego obniżenia poziomu.
Wilson Audio Sasha V - odsłuch
Zwykle podczas testów odsłuchowych robię notatki, do których wracam dopiero wtedy, kiedy cały test trzeba już napisać na czysto i opublikować. Czasami dzieje się to wiele miesięcy później, wtedy nabierają one większego znaczenia, przecież pamięć się zaciera…
Chociaż właśnie to, co zapamiętane, jest przy pisaniu najbardziej inspirujące. Dlatego tym razem do pisania poniższej relacji przystąpiłem natychmiast. Nie chciałem niczego zapomnieć i stracić "siły twórczej", wyjątkowej na skutek nie tylko brzmienia tych kolumn, ale też szerszego kontekstu.
Już przed odsłuchem czułem specjalną sympatię do Sashy V za jej "zdroworozsądkową" konstrukcję. Doskonale pasuje do tego jej brzmienie. Jest zaawansowane i dojrzałe na miarę, jakiej oczekujemy od kolumn tej klasy (i tej ceny), a przy tym nieskomplikowane i komunikatywne. Doskonale czytelne, zrozumiałe, naturalne. Ekspresyjne zarówno przez spójność, jak i detaliczność.
Czytaj również: Impedancja kolumn a właściwe ustawienie selektora impedancji wzmacniaczy / amplitunerów wielokanałowych / AV
zaburzeń charakterystyki, a nawet wyrównują ją w okolicach 5 kHz!
Naturalność nie oznacza tutaj ocieplenia, zaokrąglenia, łagodzenia – wysokie tony są wyraziste, nawet ofensywne, jednak ich "wewnętrzny" charakter nie zagraża metalicznością i szklistością. Połączenie ze średnicą jest płynne, nawet zdecydowane, zapewnia dokładny wgląd w nagranie.
"Wygodna" dla ucha barwa, najwyraźniej wpisana w charakter samych przetworników, pozwoliła konstruktorowi zakres ten poprowadzić dość wysoko, bez kombinowania, nie trzeba było wycofywać żadnych problemów, jakie często czają się w tym zakresie, zarówno ze względu na wrażliwość słuchu, jak i rezonanse głośników.
Wilson Audio Sasha V gra mocnym pierwszym planem, dobitnie i wnikliwie, ale nie wiąże się z tym jakakolwiek "sztuczność", a wręcz przeciwnie – witalność, akustyczna wiarygodność.
Nawet jeżeli uznamy ten dźwięk za lekko rozjaśniony, w głębszym warstwach jest on naturalny i przyjemny. Prezentacja jest dokładna, efektowna i komfortowa – o ile nie jest się nastawionym na dźwięk generalnie masywny, ciepły i "dopalony", chociaż… to ostatnie określenie też tutaj pasuje, o ile zmienimy jego znaczenie – nie chodzi o wzmocnienie dolnych rejestrów, zwłaszcza "dolnego środka", czego ma zwyczajowo dotyczyć, lecz "energetyzowanie" całego spektrum, nawet z mocniejszym akcentowaniem wyższych rejestrów.
Czytaj również: Jaką impedancję należy wybrać na amplitunerze (4 czy 8), jeżeli na kolumnach jest napisane 4-8 omów?
zaburzeń charakterystyki, a nawet wyrównują ją w okolicach 5 kHz!
Szczególne jest połączenie sprawności, rozdzielczości, przejrzystości, nawet jaskrawości, z wrażeniem swobodnej, bogatej, prawdziwej barwy, wolne od "kliniczności", sterylności, chłodu. Ten dźwięk ma swój charakter, a zarazem oddaje znajome klimaty.
Wysoka rozdzielczość, czystość i doskonale zorganizowana przestrzeń pozwalają śledzić grę poszczególnych instrumentów – oczywiście w stopniu ograniczonym przez jakość i styl materiału, ale wiele nagrań ujawniło znacznie większą "głębię" informacyjną.
Nie chodzi o lawinę szczególików, przysłowiowych skrzypnięć krzeseł w ostatnim rzędzie, a bardziej o zmienność wysokości tonu, modulowanie, harmoniczne.
Fascynująco brzmiały gitary, nawet słabiej nagrane – warczały, wibrowały, jazgotały; jednocześnie wyraźnie było słychać najlżejsze ruchy na gryfie, czy to między progami, czy podciągnięcia strun.
Czasami przywoływany jest podział ogólnych sposobów prezentacji przestrzennej na "perspektywę okna", kiedy obserwujemy obraz dźwiękowy z dystansu, ale z dużą głębią i dokładnością, i "zjawisko obecności", gdy mamy wrażenie pojawienia się muzyków w pokoju, czasami "na wyciągnięcie ręki". W najbardziej "reprezentatywnych" sytuacjach zwracamy na to uwagę, natomiast Sasha V łączy obydwie perspektywy, wcale nie szukając jakiegoś kompromisu.
Wyraźny "konkret", esencjonalność i klarowność dają zarówno efekt obecności, jak i "monitorowania. Bez wypychania pierwszego planu, za to z jego wyrazistą plastycznością (nie mylić z kluchowatością), muzyka nabiera życia wraz z większymi porcjami informacji.
Nie odbywa się tutaj wymiana "dokładność za naturalność"; jest symbioza obydwu sfer, chociaż profil tonalny nie jest do końca typowy dla potocznie rozumianej naturalności dużych kolumn, które często grają potężniej, powiększają pozorne źródła, wokale ustawiają niżej.
Wilson Audio Sasha V nie śpiewa głęboko z przepony, a bardziej z gardła, co nie zmienia tonacji, wokale są nawet "zdrowsze", ekspresyjne, a kiedy trzeba – krzykliwe, ale nie piskliwe. Nie jest to dźwięk masywny i przygniatający, za to scena jest imponująca, gdy weźmiemy pod uwagę wszystkie wymiary i aspekty.
Wilson Audio Sasha V nie stawia wszystkiego na kartę rozmachu i obfitości kosztem porządku, ani też nie skupia dźwięków "punktowo", kształtuje wszystko proporcjonalnie, chociaż z akcentem na wyższe partie – to jednak nawet zwiększa "naturalizm", jakby rzeczywiste źródła dźwięku w studio były dokładniej i bliżej omikrofonowane. Mniej jest "mięcha" niskiego środka, ale obiektywnie nie ma tam żadnych niedoborów.
Zakres średnio-wysokotonowy, mimo swoich naprawdę bardzo wysokich kompetencji, może ostatecznie budzić pewne kontrowersje, gdy odbiorca jest nakierowany na dźwięk spokojniejszy, subtelniejszy, gładszy itd., za to bas…
No cóż, też mogą znaleźć się malkontenci, ale tym razem tylko wśród tych, którzy lubią bas dominujący, hulający… chociaż na różne sposoby – czy to rozlewający się, czy też twardo naparzający. Wilson Audio Sasha V nie brnie w takie skrajności, a mimo to jej bas jest efektowny, a nie tylko poprawny.
"Kontrola", definicja każdego dźwięku, selektywność splata się z odrobiną zaokrąglenia i swobodnego, bogatego wybrzmienia. Bas elektryczny jest elektryczny, kontrabas – akustyczny.
Niskie zejścia są oddawane bez skrępowania i bez przeciągania, rytmiczne uderzenia są zwięzłe, ale nie monotonne, stopa perkusji nie brzmi jak młotek uderzający w deskę, ma zarówno siłę, jak i naturalne "poluzowanie". Dla mnie w sam raz; ani przez moment nie pojawił się nadmiar albo niedosyt – oczywiście w kontekście tego, czego mogłem się spodziewać po znanych mi nagraniach.
Wysokie tony czasami smagają i można się zastanawiać, czy obniżenie poziomu odrobinę, o decybel, nie dałoby bardziej szlachetnego szlifu (znajdą się eksperci, którzy popracują nad tym za pomocą kabli...), ale basu bym nie tykał… przynajmniej w warunkach, w jakich przeprowadziliśmy test.
"Zachowanie się" basu zależy w dużym stopniu od akustyki pomieszczenia, więc trudno zakładać, że zawsze będzie dokładnie tak, jak my to słyszeliśmy, jednak przy takim charakterze mamy dość duży margines, w którym rezultaty będą co najmniej dobre, jeżeli nie znakomite.
Zwłaszcza trudno wyobrazić sobie, aby w jakichkolwiek typowych (w miarę sensownych) sytuacjach basu było za dużo lub zaczął się rozlewać. Porównanie do kolumn w podobnej cenie, jakie testowaliśmy w ciągu ostatniego pół roku, stawia model Wilson Audio Alexia V w roli mojego osobistego faworyta, ale w dużym stopniu jest to ocena subiektywna i zdaję sobie sprawę, że kolumny te nie są uniwersalnym i ostatecznym rozwiązaniem wszelkich audiofilskich dylematów, a inne propozycje mają swoje mocne strony.
Alare Remiga II mają niżej ustawiony "środek ciężkości" (co nie znaczy, że przywalają basem), mimo to zachowują dobrą selektywność i przejrzystość wysokich tonów, gładkich i delikatnych; ich dźwięk można uznać za przyciemniony… w podobnym stopniu, jak dźwięk Wilsonów Audio Sasha V za rozjaśniony.
W obydwu przypadkach mamy jednak pełną spójność, naturalną barwę i piękny, akustyczny bas. Bowersy 801 D4 Signature to dźwięk "wyczynowy", bardzo dynamiczny, impulsywny, detaliczny, "podostrzony" na górnym skraju pasma, a Monitor Audio Hyphn to wyjątkowa kreacja, egzotyka pełna niespodzianek. Wreszcie Dali Kore – dźwięk najbardziej obszerny, nasycony, z basem dobrze kontrolowanym, ale w tym gronie jedyny, który może uchodzić za obfity. I to przy ustawieniu dość daleko od ściany.
Jest jeszcze jeden wątek, który zostawiłem na deser. Jaka różnica dzieli kolumny Sasha V od Alexia V? Jedne i drugie testowaliśmy na podobnym, ale nie identycznym systemie (ten sam wzmacniacz, inne urządzenie źródłowe) w tym samym pomieszczeniu, ustawieniu i na tym samym materiale muzycznym. Słychać zarówno wspólne DNA, jak i zmianę.
Najpierw słuchaliśmy, potem przeprowadziliśmy pomiary, i wierzcie albo nie, ale dało nam to dodatkową satysfakcję, bowiem zmierzone charakterystyki potwierdziły nasze komentarze na gorąco z odsłuchu.
Dobrze pamiętaliśmy Alexia V, bo ich dźwięk jest bardzo charakterystyczny; bliski, monitorujący, promujący średnicę, jednocześnie dobitną i naturalną, chociaż wobec ogólnej praktyki eksponowania raczej skrajów pasma, ten profil jest dość specyficzny.
Wilson Audio Sasha V też gra energicznie i wnikliwie, ale nie prezentuje już tak zdecydowanie "wyższego środka", lecz same wysokie tony; nawet jeżeli stwierdzimy, że to brzmienie jaśniejsze, nie oznacza, że bardziej jaskrawe czy natarczywe. To Alexia V gra bliższym pierwszym planem, i też wcale nie podgrzewa "dolnego środka".
Mimo że wymienione przykłady wskazują, iż spotykamy się z charakterystykami bardzo różnymi, to ta z Sashy V mogłaby być ich wypadkową – znaleźć się np. pomiędzy kulturalną, dostojną z Alare II a szarżującą, wyostrzoną z 801 D4.
Podzieliliśmy się tymi wrażeniami z dystrybutorem, który nie do końca się z nami zgodził. Podobno wedle relacji samych klientów, Alexia V gra cieplej i ogólnie lepiej. Ostatecznie mogę sobie wyobrazić, że określenie takie wyniknęło z mocniejszej średnicy, chociaż dla mnie "ciepło" rodzi się w niższych partiach, niekoniecznie w samym basie, ale nie poprzez taką ekspresję i wyrazistość samej średnicy.
Być może bezpośrednie porównanie zmieniłoby moją opinię, jednak w oparciu o takie własne wrażenia, jakimi obdarzyły mnie rzeczywiście dość odległe w czasie spotkania z obydwoma modelami, pozostaję przy swoim zdaniu.
Wilson Audio Sasha Vto brzmienie kompletne, wszechstronne, dynamiczne, dokładne, z uderzeniem, błyskiem i naturalną barwą. Niczego mi w nim nie brakowało, a jeżeli czegoś było odrobinę za dużo, nie sprawiało to kłopotu, nie fałszowało perspektywy, a dodawało pikanterii.
Świadomość technicznej rzetelności, dobrych wyników pomiarów, też ułatwiała percepcję nieco trudniejszych momentów; gdy wychodziło wysokotonowe żądełko, sybilanty syczały, a blachy robiły się szorstkie, wiedziałem, że nawet jeżeli jest w tym odrobina przesady – to tylko odrobina, bez niej wiele innych nagrań straciłoby "jaja". Takie Wilsony to bym sobie wziął do domu… I może ten rezystor w tłumiku wysokich tonów trochę zwiększył, a może nie – musiałbym sprawdzić.