Inżynierowie zamiast filozofów, przyrządy pomiarowe zamiast... "złote uszy" przydadzą się na jakimś etapie tworzenia, ale nie wystarczą. W dodatku jak na firmę high-endową, Accuphase jest bardzo aktywny w szykowaniu nowych konstrukcji, pojawiają się one niemal każdego roku, najczęściej w kategorii wzmacniaczy zintegrowanych.
Accuphase E-380 to jeden z pięciu wzmacniaczy zintegrowanych w aktualnej ofercie, drugi "od dołu" po E-270, więc ponad nim są jeszcze Accuphase E-480, Accuphase E-650 i potężny E-800, pracujący w czystej klasie A. E-380 jest następcą modelu E-370 i chociaż wygląda podobnie, to można dostrzec kilka kosmetycznych zmian na froncie (układ przycisków, szczegóły wyświetlaczy), a przede wszystkim udoskonalono konstrukcję wewnętrzną.
Nowy Accuphase E-380 powinien mieć o 20% wyższą moc, co osiągnięto modyfikacjami zarówno w końcówkach, jak i w zasilaniu. Korekty wprowadzono też w sekcji przedwzmacniacza.
Accuphase jaki jest, każdy widzi. Wytworny, elegancki, bogaty. Złoty kolor może kojarzyć się z przesadą i kiczem, ale takie wątpliwości nie dotyczą Accuphase - to jego prawo, a nawet obowiązek, tradycja, wizerunek.
Tutaj nikogo nie zaskakuje ani nie razi garść funkcji niepotrzebnych purystycznemu audiofilowi. Najważniejsze, że każdy wzmacniacz Accuphase działa i brzmi doskonale. Wskaźniki wychyłowe to efektowny wstęp do licznych dodatków, jakich nie spotkamy w innych wzmacniaczach.
Większość regulatorów i przycisków schowano jednak pod klapką; poza nią mamy dostęp tylko do podstawowych funkcji - regulacji głośności i wyboru źródeł. Jest też wyjście słuchawkowe oraz przycisk "Attenuator", służący do szybkiego wyciszenia sygnału o -20 dB; przyda się głównie użytkownikom gramofonów analogowych.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Wskaźniki wychyłowe w Accuphase E-380 są jak zawsze piękne (a pomiary wykazały, że również dość dokładne), skomponowane z podświetlonym, zielonym logo firmy; jest też prosty wyświetlacz numeryczny, który wskazuje poziom głośności, może też informować o pracy opcjonalnej sekcji cyfrowej.
Accuphase A-380 - złącza
Pod klapką znajdujemy duży arsenał - regulację barwy (z możliwością odłączenia), zrównoważenia kanałów (odpowiada za to podstawowy układ regulacji głośności AAVA), tryb monofoniczny, układ odwracający sygnał w fazie i dodatkowy filtr... podbijający najniższe częstotliwości (+6 dB przy 100 Hz); przyda się gdy słuchamy cicho - i nie należy się go bać.
Wszystkie przyciski, pokrętła i przełączniki działają z leciutkim oporem, czasem przyjemnym kliknięciem, dając zawsze absolutną pewność wywoływanej funkcji.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
Pomimo wielu pokręteł i przycisków funkcjonalność bazowej wersji Accuphase E-380 ogranicza się do sygnałów analogowych, i to tylko liniowych. Przygotowano możliwość wzbogacenia kompetencji wzmacniacza, ale dopiero za pomocą systemu wymiennych modułów, co zresztą nie jest w Accuphase nowym zwyczajem.
Instaluje się je w dwóch zatokach na tylnej ściance, można oczywiście wykorzystać tylko jedną, a do dyspozycji mamy przedwzmacniacz gramofonowy (dla wkładek MM i MC) i wysokiej jakości przetwornik cyfrowo-analogowy (między innymi z wejściem USB, obsługą sygnałów DSD256 oraz PCM 32/384).
Każda karta kosztuje 5000 zł. Wzmacniacz jest gruntownie przygotowany na instalację kart, bowiem z myślą o nich zaprojektowano wskaźniki i przełączniki. W bazowej wersji Accuphase E-380 odpowiednie funkcje nie są aktywne, ale natychmiast ożyją, gdy tylko w sloty na tylnej ściance wkręcimy odpowiednie karty.
Czytaj również: Jak dzielimy wzmacniacze ze względu na technikę wzmacniania sygnałów?
Bez modułów rozszerzeń (a więc w wersji wzmacniacza, którą testujemy) Accuphase E-380 przyjmie sygnał z pięciu wejść liniowych plus dodatkowej pętli rejestratora.
Są to wejścia w standardzie RCA, tak też przygotowano wejście na końcówkę mocy i wyjście z przedwzmacniacza. Niezależną, dodatkową strefę tworzą jeszcze dwa wejścia zbalansowane XLR (chociaż wzmacniacz nie jest symetryczny).
Wyjścia głośnikowe są podwójne, charakterystyczne dla wzmacniaczy Accuphase, z plastikowymi, ale masywnymi i wygodnymi terminalami. Staranność przygotowania każdego urządzenia Accuphase wykracza poza właściwe urządzenie. Dotyczy również takich drobiazgów jak sterownik, ochronne zatyczki gniazd, pomniejsze akcesoria, instrukcja, a nawet opakowanie.
Czytaj również: Czy wejścia XLR oznaczają, że urządzenie jest zbalansowane?
Accuphase A-380 - układ regulacji głośności AAVA
Accuphase już dawno temu opracował własny układ regulacji głośności, który wciąż udoskonala. Tradycyjny system z tłumikami (nieważne, czy w postaci najstarszej, a więc potencjometrów, czy nowocześniejszej - układów scalonych) uznano za niewystarczający zarówno pod względem precyzji jak i parametrów (wskazując przede wszystkim na wysoki poziom szumów).
Opracowano więc układ o nazwie AAVA (Accuphase Analog Varigain Amplifier), którego podstawowym założeniem jest właśnie wyeliminowanie tłumików (rezystorów) ze ścieżki sygnału.
Zamiast nich stosowany jest skomplikowany system z konwersją napięciowo-prądową i prądowo-napięciową oraz wieloma równoległymi gałęziami elektronicznych "przełączników", które decydują o docelowym wzmocnieniu, którego wartość ustalana jest kombinacją aktywnych gałęzi.
Od strony użytkowej układ AAVA zachowuje się jak "zwykła" regulacja za pomocą potencjometru, przy czym nie ma tu najmniejszych nawet opóźnień. O tym, że działa to inaczej, świadczy tylko wyświetlacz, precyzyjnie pokazujący położenie pokrętła (choć i to dałoby się osiągnąć bez tak zaawansowanego i skomplikowanego rozwiązania).
Czytaj również: Co to jest współczynnik tłumienia wzmacniacza?
System AAVA operuje na sygnałach analogowych, mikroprocesory odpowiadają wyłącznie za część sterującą. Cały wzmacniacz można więc uznać za tradycyjnie analogowy.
W Accuphase E-380 zwiększono (względem poprzednika) liczbę gałęzi w poszczególnych sekcjach. Precyzja regulacji się przez to nie zmieniła, ale udało się jeszcze obniżyć poziom szumów.
Cały układ AAVA zajmuje jedną, dużą płytkę ulokowaną w przedniej części obudowy, moduł jest symetryczny (względem budowy, nie obsługi sygnałów zbalansowanych, to wciąż rozwiązanie niezbalansowane) - z wyraźnym podziałem na kanały lewy i prawy.
Accuphase E-380 - końcówki mocy
Na pierwszy rzut oka ulokowanie końcówek mocy oraz ich bazowa konstrukcja są powieleniem dotychczasowych praktyk Accuphase. Każdy z kanałów otrzymał niezależny moduł z radiatorem i niewielką płytką. Ale zasadnicze różnice tkwią w samym układzie, a konkretnie w elementach.
Czytaj również: Jakie są podstawowe typy wzmacniaczy cyfrowych?
W każdym kanale pracują dwie pary tranzystorów wyjściowych. To elementy Sankena, wcześniej Accuphase stosował pary 2SA-2637/2SA1186, a teraz bardziej wydajne 2SA- 1386/2SC3519, co pozwoliło (przy wsparciu zasilacza) na uzyskanie wyższej mocy znamionowej niż w E-370.
Mimo że są tutaj wejścia XLR, Accuphase E-380 nie jest konstrukcją zbalansowaną (co oczywiście nie znaczy, że korzystanie z gniazd XLR traci sens). Uzyskanie niskiego poziomu zniekształceń oraz szumów było możliwe między innymi dzięki zastosowaniu ujemnej pętli sprzężenia zwrotnego.
Firma nie wstydzi się takiego rozwiązania (chociaż wielu producentów traktuje sprzężenie zwrotne jako największego wroga... i rzadko kiedy dobrze na tym wychodzi), wręcz przeciwnie - mocno je eksponuje. Aby rezultaty były jak najlepsze, sygnały zwrotne zbierane są z okolic terminali głośnikowych, firma nadała tym układom własną nazwę - Remote Sensing i Balanced Remote Sensing.
Te dwa systemy wpływają również na zwiększenie współczynnika tłumienia, a za jego dalszą poprawę odpowiada stosowany również od dłuższego czasu układ załączający terminale głośnikowe.
Czytaj również: Czy 'godzina 12.00' na gałce wzmocnienia oznacza wysterowanie wzmacniacza do połowy jego mocy znamionowej?
Accuphase nie stosuje tutaj najpopularniejszych przekaźników stykowych, uważa, że dyskwalifikuje je wysoka rezystancja wewnętrzna i niewystarczająca trwałość. Zamiast przekaźników pracują więc elektroniczne przełączniki typu MOS-FET.
Zabezpieczenia końcówek przygotowane są na dwóch płaszczyznach - temperaturowej (czujniki termiczne na każdym radiatorze) oraz prądowej (monitorowane jest natężenie prądu płynącego przez układ).
Gdy którykolwiek z tych czujników zgłosi problem, Accuphase E-380 przełączany jest w tryb awaryjny, o czym dowiemy się z pulsującego podświetlenia wskaźników (sygnał z końcówek mocy jest przy tym odcinany od terminali głośnikowych).
Czytaj również: Co to jest konstrukcja dual-mono, jakie są jej wady i zalety?
Accuphase A-380 - odsłuch
Zacznę od autentycznej anegdoty, którą zresztą każdy może samodzielnie zweryfikować. Otóż aby w "pewnym sklepie" umówić się na odsłuch Accuphase E-380 (takie zasady obejmują zresztą każde urządzenie tej marki) należy zarezerwować termin z co najmniej 48-godzinnym wyprzedzeniem.
Można by pomyśleć, że nie ma w tym nic nadzwyczajnego, a gęsto zapełniony harmonogram świadczy o znakomicie prosperującym salonie. W tej historii nie chodzi jednak o napięte terminy. Nawet gdyby w sklepie nikogo nie było (poza przemiłą obsługą) to i tak trzeba by wrócić za najprędzej 2 dni; jest to bowiem minimalny okres konieczny, aby wzmacniacz przygotować - tzn. rozgrzać.
Bez tego posłuchać się nie da. Ja testowałem Accuphase E-380 bez takiej rozgrzewki, zresztą mało kto podczas normalnego użytkowania będzie miał czas i ochotę na tak długie zaloty. Ale do sprawy 48 godzin jeszcze wrócę na końcu.
Czytaj również: Czy przy stosowaniu bi-wiringu konieczne są podwójne wyjścia głośnikowe we wzmacniaczu?
Spotkanie z Accuphase jest zawsze świętem, to sprzęt nobilitujący wyglądem, techniką i prestiżem firmy. Również na mnie robi to wrażenie, ponieważ nie pamiętam przypadku, by jakiekolwiek urządzenie Accuphase zawiodło mnie czy to w odsłuchu, czy w laboratorium. Nawet natychmiast po włączeniu...
Accuphase to jedna z marek, której urządzenia można właściwie kupować "w ciemno", na podstawie podstawowych parametrów podawanych przez producenta (tutaj też Accuphase nie zawodzi), z zaufaniem do solidnej techniki, najwyższej jakości wykonania i... pięknego, bezpiecznego, uniwersalnego brzmienia.
Taką decyzję, gdzie indziej ryzykowną, w tym przypadku ułatwia fakt, że firma konsekwentnie trzyma się dawno określonego stylu. Oczywiście nie wszystkie Accuphase grają tak samo, ale naprawdę trudno popełnić gruby błąd i wpaść w pułapkę. To zawsze dźwięk plastyczny, bez najmniejszej natarczywości dodanej przez sam wzmacniacz, a zarazem dynamiczny i dokładny.
Czytaj również: Czym się różni wzmacniacz zintegrowany od wzmacniacza dzielonego?
Subtelne detale takimi pozostają, Accuphase lubuje się w ciepłych klimatach, wyrafinowaniu wielu audiofilskich nagrań wychodzi naprzeciw z własną kulturą, niczego nie uroni i nie "przedobrzy".
Jeżeli jednak w muzyce pojawi się mocne uderzenie, szybki impulsy czy metaliczna barwa - nie zostaną one stłumione, chociaż.... w firmowy sposób zostaną "zharmonizowane", wkomponowane, może nawet podporządkowane ogólnemu wrażeniu ładu, spójności i płynności.
Czuć swobodę, która nie przeradza się nadmierne napięcie; Accuphase niczego nie musi udowadniać "na siłę", jeżeli posłuchamy tego wzmacniacza dłużej i na różnym materiale, doczekamy się na wszelkie akcje, jakich spodziewamy się po sprzęcie najwyższej klasy. I nawet nic nas nie zaskoczy...
Czytaj również: Dlaczego nie można podłączyć kolumn 4-omowych do wzmacniaczy 8-omowych?
Accuphase E-380 tak zręcznie wprowadza nas w swój świat, że wszystko co zaoferuje, staje się oczywiste, naturalne, spodziewane. Nawet najbardziej drapieżne gitarowe solówki, wcale nieutemperowane, pełne życia i blasku, nie robiły mi krzywdy. Jednocześnie E-380 ma potencjał tworzenia potężnego spektaklu, nasycania każdego dźwięku i budowania wielkiej sceny.
To dźwięk soczysty i zaangażowany, chwilami namiętny, chwilami romantyczny, mocniej niż zwykle doprawiony, ale niewyostrzony pieprzem i solą, lecz bardziej wysublimowanymi, aromatycznymi dodatkami.
Wysokie tony są czyste, świeże, gładkie, ale mniej zaokrąglone i dosłodzone, niż to czasami słychać z innych Accuphase. Bas operuje z rozmachem i dobrą kontrolą, nie jest pryncypialnie twardy i konturowy, za to tak jak wszystko z całym przekazem. Jest w E-380 większa niż zwykle (w Accuphase) dawka "rozrywkowości", radości i otwartości.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Nie zapomina jednak o nietajnej już firmowej broni - niższej średnicy, dzięki której wokale są może ciut podgrzane, ale właśnie tak, jak lubimy. Accuphase E-380 może zagrać głośno i ani trochę nerwowo, pozwala sięgnąć po każdą, nawet obrzydliwie hałaśliwą płytę, nie będzie wyciągał informacji tak bezwzględnie jak Yamaha A-S3200 i w porównaniu z konkurentem barwa będzie się skłaniać ku pastelowości.
Czy trzymałem Accuphase E-380 pod prądem przez 48 godzin? W sumie tak, ale nawet "z marszu" Accuphase E-380 zagrał wybornie. Czy potem grał jeszcze lepiej?
Tego nie mogłem stwierdzić, bo przecież cały czas go słuchałem, więc też się do tego dźwięku przyzwyczajałem; musiałbym bezpośrednio porównać egzemplarz rozgrzany i nierozgrzany.
Jeżeli zasady i rygory, jakie narzuca sprzedawca, mają podnieść prestiż Accuphase, czyniąc ze słuchania święto wymagające przygotowań, rozumiem takie podejście, chociaż jest trochę obosieczne - znajdą się audiofile nawet poważnie zainteresowani zakupem, których to nie zachęci, ale wystraszy.