NAD
M10 V2

Trzy lata po premierze wzmacniacza M10 pojawia się jego następca. Identyczny symbol, uzupełniony tylko przypisem V2, sugeruje, że nie jest to zupełnie nowe urządzenie. W drugiej wersji poprawiono zarówno funkcjonalność i wygodę obsługi (np. wyświetlacz), jak też układy wpływające na brzmienie (zmiany w końcówce mocy).

Testy porównawcze

M10 V2
MARANTZ
Model 40n

Nasza ocena

Wykonanie
Wygląd bez zmian względem pierwszej wersji M10 – kompaktowy i spektakularny. Efektowny, wielofunkcyjny wyświetlacz. Końcówki na bazie układów Hypex, cyfrowy przedwzmacniacz.
Funkcjonalność
Ultranowoczesna. Skoncentrowany na sieci obsługiwanej przez BluOS. Spotify Connect, Tidal Connect, MQA, Roon i Apple AirPlay. Wi-Fi, LAN, Bluetooth (dwukierunkowy i z aptX HD). Automatyczna korekcja akustyki pomieszczenia Dirac Live. Dekoder Dolby Digital i bezprzewodowa obsługa głośników efektowych. Wreszcie jest fi zyczny pilot. Nie ma wejścia phono i wyjścia słuchawkowego
Laboratorium
Imponująca moc wyjściowa (2 x 154 W/8 Ω, 2 x 295 W/4 Ω), niskie szumy i zniekształcenia, pasmo ograniczone prawdopodobnie tylko dla sygnałów.
Brzmienie
Porywająca dynamika, wzorowy bas. Zwarte, bezpośrednie, czyste, dokładne. Analityczność premiująca dobre nagrania. Najlepsze efekty z wejść cyfrowych.
Artykuł pochodzi z Audio

NAD M10 V2 - wzornictwo

Wzmacniacz M10 nie jest pierwszym i jedynym wzmacniaczem NAD, który wyszedł z dawnych schematów. Wcześniej był model D3020, a także wzmacniacze z serii Classic, gdzie do wybranych modeli trafiły opcjonalne moduły strumieniowe Bluesound BluOS. Jednak M10 był "nowością kompletną" o wyjątkowej formie, został naszpikowany awangardowymi układami.

Wprawdzie względem pierwszej wersji wygląd właściwie się nie zmienił (z zewnątrz), ale pozostaje bardzo atrakcyjny i unikalny. Ramę obudowy wykonano z metalu, krawędzie są zaokrąglone, front w większości wypełnia kolorowy wyświetlacz. Górną płytę zrobiono z wytrzymałego szkła typu Gorilla Glass, pancerne szkło ochrania również front.

Po włączeniu zasilania, NAD M10 V2 potrzebuje chwilę do "namysłu" i dopiero po chwili rusza. Wewnątrz pracuje mini- (albo już maksi-) komputer, z procesorem ARM i specjalnym systemem operacyjnym Linux (który pozwolił na tak wspaniałą elastyczność). Włączanie i wyłączanie wzmacniacza to rola automatyki. Gdybyśmy się jednak uparli, możemy wywołać tryb czuwania przyciskiem z tyłu obudowy.

Matryca 7-calowego wyświetlacza została wykonana w technice TFT, w wersji V2 zwiększono kąty widzenia oraz poprawiono odwzorowanie kolorów. Matryca jest dotykowa, więc pełni rolę interfejsu do obsługi wszystkich funkcji. Można wywołać też efektowne animacje, dostępne podczas odtwarzania.

NAD M10 V2 - funkcje sieciowe

Wirtualne wskaźniki VU przygotowano nawet w kilku wersjach nawiązujących do dawnych wzmacniaczy czy magnetofonów. M10 V2 może też stać się oszczędny, przekazując suche informacje o odtwarzanej muzyce, ewentualnie okraszone okładkami płyt. Skąd w tak maleńkim urządzeniu tyle danych? Ich źródłem jest oczywiście Internet, z którym NAD M10 V2 jest w stałym kontakcie.

Producent rekomenduje, aby uruchomienie wzmacniacza rozpocząć od aplikacji mobilnej. Można poradzić sobie inaczej, ale bez niej nie dotrzemy do wszystkich funkcji wzmacniacza. A przecież dla strumieniowej nowoczesności kupuje się taki sprzęt.

Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?

W drugiej wersji M10 jest jeszcze lepszy wyświetlacz dotykowy.
W drugiej wersji M10 jest jeszcze lepszy wyświetlacz dotykowy.

NAD M10 V2 pracuje pod kontrolą znakomitego systemu BluOS, który odpowiada za niemal wszystkie sieciowe harce i sprawną komunikację. Poruszamy się po serwisach internetowych, odtworzymy pliki zgromadzone na domowym serwerze, materiały mogą mieć rozdzielczość 24/192 kHz.

Z DSD sprawa jest bardziej skomplikowana: formalnie rzecz biorąc, wzmacniacz nie obsługuje takich plików, ale NAD przygotował narzędzie, które może pomóc – to specjalna aplikacja, która dokonuje konwersji DSD na PCM.

BluOS jest świetny, ale nie tylko nim człowiek żyje. M10 V2 ma jeszcze systemy Apple AirPlay 2, Spotify Connect, a nawet najnowszego Tidala Connect, poradzi sobie również z materiałami MQA i platformą Roon.

Czytaj również: Czy wejścia XLR oznaczają, że urządzenie jest zbalansowane?

Odtwarzaniu mogą towarzyszyć efektowne animacje w postaci wskaźników wysterowania, nawiązujących np. do magnetofonów.
Odtwarzaniu mogą towarzyszyć efektowne animacje w postaci wskaźników wysterowania, nawiązujących np. do magnetofonów.

NAD M10 V2 - złącza

NAD M10 V2 jest niewielki, ale na tylnym panelu nie zabrakło miejsca dla gniazda niemal wszystkich istotnych standardów. Zacznijmy od tego, co tutaj mniej ważne – wejść analogowych. Są dwa liniowe, nie ma gramofonowego. Są też dwa wyjścia niskopoziomowe.

Sygnały cyfrowe doprowadzimy do złącza optycznego, współosiowego i HDMI (z eARC, chociaż wzmacniacz nie ma dekoderów Dolby Atmos). Prawdopodobnie większość cyfrowej muzyki będzie płynęła kanałem sieciowym, do złącza LAN albo anteny WiFi (wewnątrz obudowy). Jest też USB (dla nośników pamięci), USB serwisowe i złącza wyzwalaczy. Terminale głośnikowe są pojedyncze.

Wracając do transmisji bezprzewodowych, warto podkreślić wyjątkowy moduł Bluetooth. Nie dość, że skojarzono go z zaawansowanym dekodowaniem aptX HD, to jeszcze system pozwala na transmisję dwukierunkową. Można więc ściągnąć muzykę ze źródła (np. telefonu) albo wysłać sygnał do (bezprzewodowych) słuchawek. To – przynajmniej w jakimś stopniu – pomaga przy braku wyjścia słuchawkowego.

Czytaj również: Jakie są podstawowe typy wzmacniaczy cyfrowych?

Wszystkie ustawienia prezentowane są atrakcyjnie i czytelnie, potencjał wyświetlacza został w pełni wykorzystany.
 Wszystkie ustawienia prezentowane są atrakcyjnie i czytelnie, potencjał wyświetlacza został w pełni wykorzystany.

NAD otworzył perspektywę jeszcze dalej idącej integracji sprzętu stereo z urządzeniami wideo. Korzystając z urządzeń marki Bluesound, np. głośników bezprzewodowych, a także wzmacniacza (do którego trzeba dodać parę kolumn pasywnych), możemy rozszerzyć potencjał M10 V2 i uruchomić układ 4.1 (względnie 4.2 – z dwoma subwooferami; lub 4.0 – bez subwooferów).

NAD M10 V2 zasila wówczas kanały przednie, odpowiada też za przyjęcie, dekodowanie i przesłanie dalej sygnałów kanałów efektowych. W tym celu dodano podstawowy dekoder Dolby Digital. Dystrybucja sygnałów odbywa się drogą sieciową, wzorem wielu nowoczesnych systemów.

NAD M10 V2 - sterowanie

Warto też przypomnieć kwestię, nad którą pastwiliśmy się już w teście pierwszej wersji M10. Tamten wzmacniacz nie miał pilota, a NAD bronił takiej decyzji, wskazując na oczywistość obsługi za pomocą aplikacji mobilnej lub możliwość nauczenia wzmacniacza komend z innego pilota. Ale najwyraźniej usłyszał narzekania starych pryków.

Czytaj również: Jak dzielimy wzmacniacze ze względu na technikę wzmacniania sygnałów?

Projekt tylnej ścianki nie uległ zasadniczym zmianom względem pierwszej wersji wzmacniacza. Jest trochę analogu, ale przede wszystkim cyfra.
Projekt tylnej ścianki nie uległ zasadniczym zmianom względem pierwszej wersji wzmacniacza. Jest trochę analogu, ale przede wszystkim cyfra. 

Nowy NAD M10 V2 ma już w komplecie własny, fizyczny pilocik. Pozostałe warianty obsługi oczywiście też są dostępne. Jest aplikacja mobilna i wsparcie asystentów głosowych (Apple Siri, Amazon Alexa, Google Assistant).

NAD M10 V2 - układ elektroniczny

Nowa wersja, tak jak pierwszy M10, wykorzystuje moduły impulsowe, dostarczone przez Hypexa. To elementy z najlepszej serii nCore, chociaż NAD się zarzeka, że jego układy powstały "zaledwie" na ich bazie. Teraz mają być wyposażone w nowe algorytmy (tak tak, w takich końcówkach wystarczy coś przeprogramować, aby uzyskać inne parametry).

NAD obiecuje, że nowe końcówki "pozwalają na uzyskanie wyższych poziomów wyjściowych z kolumnami głośnikowymi o niskiej efektowności". To dość nieprecyzyjne stwierdzenie. Jeżeli chodzi o wyższą moc, to przełoży się ona na wyższe poziomy głośności z kolumnami tak o niskiej, jak i wysokiej, czy jakiejkolwiek efektywności…

Czytaj również: Jakie są podstawowe typy tranzystorów, ich charakterystyka i zastosowanie?

Ciekawostką jest tryb mostkowy, chociaż wykorzystanie M10 V2 w takiej konfiguracji wydaje się mało prawdopodobne.

Ponadto pomiary w naszym Laboratorium nie wskazują na wyższą moc nowego modelu nad pierwszym, więc w ogóle nie wiadomo, o co chodzi. Niemal cała sekcja przedwzmacniacza jest cyfrowa, sygnały ze źródeł cyfrowych (a więc również z sieci) są obsługiwane bezpośrednio, natomiast te z wejść analogowych zostają najpierw poddane konwersji A/C.

Tylko w ten sposób można było zapewnić łatwą obsługę i funkcjonalność (np. w sferze korekcji akustyki) dla wszystkich źródeł, chociaż jest to kompromis pod względem jakości dźwięku ze źródeł analogowych.

Końcówki mocy, wprawdzie impulsowe, są jednak analogowe, i trzeba do nich doprowadzić taki właśnie sygnał, więc ostatnim etapem przedwzmacniacza jest konwersja C/A. W tej roli występuje nowoczesny układ ESS Technology ES9028.

Czytaj również: Co to jest konstrukcja dual-mono, jakie są jej wady i zalety?

Wejścia analogowe są dwa – liniowe; nie ma gramofonowego
Wejścia analogowe są dwa – liniowe; nie ma gramofonowego.

NAD M10 V2 - odsłuch

Przyzwyczajamy się do różnorodności brzmieniowej wzmacniaczy impulsowych, nie traktując już ich jako nierozpoznaną nowość, ani też jako grupę o wyrazistym i konsekwentnym charakterze. Od tego się zaczęło i nie były to początki łatwe, bowiem technika impulsowa była ściśle kojarzona z cyfrową, a tej mieliśmy już trochę dość…

Popularyzacja wzmacniaczy impulsowych zbiegła się w czasie z renesansem gramofonu, obydwa nurty płyną ze zupełnie różnych źródeł, technik, potrzeb i emocji.

Dyskusja staje się bardziej merytoryczna, gdy wiemy już więcej o brzmieniu konkretnych urządzeń, przestajemy je mitologizować lub demonizować. NAD wdraża układy impulsowe już od dawna, współpracując z holenderskim specjalistą w tej dziedzinie – Hypexem.

Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?

M10 V2 umożliwia podłączenie subwoofera, a nawet dwóch.
M10 V2 umożliwia podłączenie subwoofera, a nawet dwóch.

Właśnie dzięki niemu wzmacniacze impulsowe są coraz lepsze i coraz mniej obciążone wadami wieku dziecięcego. Jednocześnie zachowują swoje szczególne zalety, znane praktycznie od początku.

Nie należy się więc spodziewać ściśle określonego brzmienia pod każdym względem, jednak można oczekiwać bardzo dobrej kondycji niskich częstotliwości, przekładającej się również na możliwość podłączenia kolumn o "trudnej" impedancji. A także niskiej efektywności, skoro wzmacniacze impulsowe mają zwykle wysoką moc.

To może być punkt wyjścia dla wielu zainteresowanych, którzy nie poszukują specyficznych klimatów, ubarwienia, finezji, lecz solidnego, porządnego brzmienia na różne okazje i w każdych warunkach. Dynamiki, dokładności, tonalnego zrównoważenia i przestrzennej normalności. I takie właśnie, w największym skrócie, jest brzmienie NAD-a M10 V2.

Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?

Organizacja w tak ograniczonej przestrzeni musi być przemyślana i precyzyjna, na górnym poziomie znajdują się układy związane z przedwzmacniaczem, poniżej – końcówki mocy oraz zasilacze.
Organizacja w tak ograniczonej przestrzeni musi być przemyślana i precyzyjna, na górnym poziomie znajdują się układy związane z przedwzmacniaczem, poniżej – końcówki mocy oraz zasilacze.

Takie brzmienie na pewno może wystarczyć, ale taka recenzja – na pewno nie. Jeżeli rozwodzimy się nad płynnością i melodyjnością Marantza, to podobnie mocne pochwały i wnikliwszy komentarz należy się dynamice i rytmiczności NAD-a. I trzeba oddać sprawiedliwość, że ma ona dla naturalności muzyki wcale nie mniejsze znaczenie niż plastyczność i subtelności.

Zwłaszcza ci, którzy mają okazję słuchać muzyki na żywo albo sami na czymś grają chociażby w domu… wiedzą, że największa przepaść między dźwiękiem odtwarzanym a żywym dotyczy właśnie dynamiki, a nie niuansów barwy. Nawet w przypadku instrumentów akustycznych, a tym bardziej podłączonych do "piecyków".

Audiofile jednak często odrywają się od tej rzeczywistości i tworzą świat własnych wzorców, w których detale są ważniejsze od spraw zasadniczych. Ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma…

Czytaj również: Co lepsze - DIN czy RCA?

Górna pokrywa obudowy jest szklana, co pozwoliło zamontować wewnątrz anteny Wi-Fi i BT.
Górna pokrywa obudowy jest szklana, co pozwoliło zamontować wewnątrz anteny Wi-Fi i BT.

Oczywiście sam NAD M10 V2 nie zapewni pełnego sukcesu, potrzebne są przede wszystkim wydajne zespoły głośnikowe, lecz prąd z tego wzmacniacza będzie jak zdrowa krew. Czy taka dynamika wynika z doskonałego basu, czy bas z dynamiki? To nie ma już znaczenia.

Niskie częstotliwości są wybitne, co nie umknie uwadze zarówno bardziej, jak i mniej osłuchanym, są zdeterminowane i określają obraz całości. Ale nie wyeksponowaniem, co przenikaniem ich energii. Są zarazem spójne i rozdzielcze, uderzają szybko, wybrzmiewają zgodnie z nagraniem, zachowują porządek w skomplikowanych fragmentach i w najniższych rejestrach. Są pod pełną kontrolą, a przy tym z pełną gamą możliwości.

Przenieśmy się na drugi skraj pasma. Pierwsza generacja wzmacniaczy impulsowych zachowywała się w tym zakresie powściągliwie, wcale nie napastując nas "cyfrowością". Wręcz przeciwnie – wysokie tony często były przygaszone.

Czytaj również: Czy 'godzina 12.00' na gałce wzmocnienia oznacza wysterowanie wzmacniacza do połowy jego mocy znamionowej?

Głównym przetwornikiem C/A jest ES9028 ESS Technology, w pobliżu wyjść niskopoziomowych jest też stereofoniczna kość Texas Instruments.
Głównym przetwornikiem C/A jest ES9028 ESS Technology, w pobliżu wyjść niskopoziomowych jest też stereofoniczna kość Texas Instruments.

Ten problem znalazł jednak rozwiązanie, NAD M10 V2 gra wciąż rozsądnie, ale z pełną rozdzielczością i przejrzystością; neutralnie, bez wyostrzania jak też dosładzania.

Średnica nie zajmuje pozycji bardziej lub mniej uprzywilejowanej, niż to wynika z jej naturalnej roli; mocne wokale wychodzą na pierwszy plan, gitary mogą szarpać, dęciaki w naturalny sposób pomęczyć.

NAD M10 V2 nie pracuje ani nad ociepleniem, ani przejaskrawieniem, w tym sensie można go uznać za mało zaangażowany w przerabianie, dobarwianie czy redukowanie brudów, generalnie w "uprzyjemnianie". Jest bardziej dobitny, chociaż w barwie nieco chłodniejszy od Modelu 40n. Jego ekspresja jest ściśle związana z dynamiką.

Czytaj również: Co lepsze - wzmacniacz zintegrowany czy dzielony?

Ten duży radiator nie służy chłodzeniu końcówek mocy, ale głównego procesora ARM.
Ten duży radiator nie służy chłodzeniu końcówek mocy, ale głównego procesora ARM.

Często sekcja cyfrowa jest dodatkiem do wzmacniacza. Tutaj należy ją uznać za danie główne. W takiej konfiguracji M10 V2 osiąga najlepsze rezultaty.

Można zastrzec, że nie jest pobłażliwy dla materiałów niższej jakości (i słabszych źródeł), jednak nie kierowałbym się tą uwagą w celu zapobieżenia takim sytuacjom.

Przy takiej dynamice i neutralności nawet spotkanie z pewnymi problemami nie odbiera przyjemności. Można jednak "spreparować" dźwięk łagodniejszy, podając sygnał do wejść analogowych; stąd brzmienie będzie mniej precyzyjne i bezpośrednie, wciąż spójne, zrównoważone i czytelne.

NAD M10 V2 ma dwa oblicza: z sygnałami cyfrowymi brzmi nadzwyczajnie, z analogowymi – przeciętnie. Ale zawsze z wyjątkowym basem.

Czytaj również: Co oznacza Single Ended?

Już pierwszy M10 był tak nowoczesny, że aż… nie miał pilota. Teraz jest on w komplecie
Już pierwszy M10 był tak nowoczesny, że aż… nie miał pilota. Teraz jest on w komplecie.

Korekcja z chmury jak manna z nieba

Już pierwsza wersja M10 była wyposażona w system automatycznej korekcji akustyki pomieszczenia – ten układ z kolei pochodzi ze szwedzkiej firmy Dirac Research AB. Warto o nim przypomnieć, bo stanowi duży atut również wersji V2.

W komplecie znajdziemy zestaw akcesoriów, wśród nich mikrofon, okablowanie oraz przejściówki. Jest właściwie wszystko, pozostaje tylko opracować metodę mocowania mikrofonu w różnych miejscach. Mikrofon podłączamy do przejściówki, z której sygnał popłynie bezpośrednio do wzmacniacza (drugi wariant – do komputera PC).

Mikrofon należy ustawić w miejscu odsłuchowym, zainstalować oprogramowanie NAD-a, przygotowane dla smartfonów, tabletów, a także komputerów. Ze względu na przejrzystość i czytelność wskazań polecany jest większy ekran.

Kalibracja przebiega w kilku etapach, zaczyna się od wstępnego sprawdzenia poprawności połączeń. Potem przechodzimy do zadeklarowania miejsca odsłuchowego. Może być to fotel lub kanapa – czyli węższy lub szerszy obszar pokryty przez optymalną charakterystykę, ale jeżeli szerszy, to mniej precyzyjną.

Sam pomiar składa się z ciągu impulsów i nie różni od działania wielu systemów tego typu. Wzmacniacz trzeba podłączyć do Internetu. Po wykonaniu pomiarów system proponuje użytkownikowi docelową charakterystykę częstotliwościową, możemy również obejrzeć wykresy przed i po korekcji, a także zaproponować własne zmiany.

Gdy wszystko będzie gotowe, do akcji wkracza Internet oraz infrastruktura obliczeniowa firmy Dirac, bowiem wyniki naszych pomiarów i ewentualnie dodatkowe instrukcje są wysyłane na serwery producenta. System Dirac Live zdalnie zaprojektuje nam i odeśle (już bezpośrednio do wzmacniacza) gotowe układy (a raczej algorytmy) fi ltrów, wymagane do uzyskania pożądanych efektów.

Kupując NAD-a M10 V2, otrzymujemy podstawową wersję korekcji akustyki o nazwie Dirac Live Limited Bandwidth, ograniczoną do pasma 50–500 Hz (ale korekcja w zakresie niskotonowym jest faktycznie najważniejsza). Możliwe jest jego rozszerzenie do pełnego pasma akustycznego (20 Hz – 20 kHz) po zakupieniu za 100 USD licencji wariantu Dirac Live Full Bandwidth.

Specyfikacja techniczna

NAD M10 V2
Moc znamionowa (1% THD+N, 1 kHz) [W] 8 Ω, 2x 154
Moc znamionowa (1% THD+N, 1 kHz) [W] 4 Ω, 2x 295
Czułość (dla maksymalnej mocy) [V] 1x 1,05
Stosunek sygnał / szum (filtr A-ważony, w odniesieniu do 1W) [dB] 81
Dynamika [dB] 102
Współczynnik tłumienia (w odniesieniu do 4 Ω) 126
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
Laboratorium NAD M10 V2

W części specyfikacji producenta dotyczącej parametrów, w porównaniu do pierwszej wersji M10 nic się nie zmieniło. Pozostaje bardzo ogólnikowa informacja o mocy 100 W – przy 8 i 4 Ω. Można jednak odkopać dokładniejsze dane, wedle których przy 8 Ω powinna wynosić 130 W, a przy 4 Ω –230 W. Skąd więc skromniutkie na tym tle 100 W?

Zmierzona moc przy 8 Ω wynosi aż 154 W, a przy 4 Ω – aż 295 W. Wybornie, liczy się tutaj zarówno wysoka wartość, niemal podwojenie w stosunku do mocy na 8 Ω i niezależność od tego, czy wysterowany jest jeden, czy dwa kanały (wtedy całkowita moc wyjściowa wynosi prawie 600 W!). Nie jest to jednak zaskoczenie, pierwszy M10 uzyskał niemal identyczne wyniki.

Czułość jest znacznie niższa od standardowej – tylko 1,05 V (takie napięcie będzie potrzebne, aby uzyskać maksymalną moc wyjściową). Praktycznie każde nowoczesne źródło da sobie z tym radę, może z wyjątkiem niektórych przedwzmacniaczy gramofonowych, ale zapas mocy jest tak duży, że nawet niepełne jej wykorzystanie (w niektórych sytuacjach) nie będzie chyba odczuwalne.

Za to niska czułość poprawia (obniża) szumy, które nie są mocną stroną większości wzmacniaczy impulsowych. A tutaj mamy jeszcze cały blok przedwzmacniacza oraz podwójną konwersję (z uwagi na specyfikę techniki pomiarowej korzystamy z wejść analogowych).

W takiej sytuacji wynik 81 dB jest uspokajający; podanie sygnału do wejść cyfrowych zapewni jeszcze lepsze rezultaty, ale nie możemy "wedrzeć się" do środka urządzenia i zmierzyć poziom szumów po konwersjach. Wzmacniacze impulsowe wyczuliły nas też na problemy z pasmem przenoszenia (ze względu na interakcję filtrów wyjściowych z impedancją obciążenia), ale najnowsze moduły Hypexa są od nich niemal wolne.

W tym przypadku rys. 1. nie wygląda wzorowo z innego powodu – działania przetwornika A/C na wejściu (przedwzmacniacza), układ pracuje prawdopodobnie z niską (44,1 kHz) częstotliwością próbkowania, czego efektem jest bardzo wczesne opadanie charakterystyk; spadki -3 dB notujemy więc tuż powyżej 20 kHz, co nie jest odzwierciedleniem możliwości samych impulsowych końcówek mocy.

Najsilniejszą harmoniczną w spektrum na rys. 2. jest druga, ale i jej poziom to niskie -89 dB, kolejne znajdują się już poniżej 90 dB. THD+N poniżej 0,1% (rys. 3) uzyskujemy dla mocy przekraczającej ok. 1 W dla 8 Ω i ok. 2 W dla 4 Ω. Kształt wykresu jest nietypowy, z "dwuetapowym" wzrostem THD+N, najpierw przy 18 W/8 Ω i przy 35 W/8 Ω, ale do wciąż niskiego poziomu 0,1%.

Ten ciekawy zestaw wyników, zupełnie odmienny niż z Model 40n, to rezultat zarówno zastosowania nowoczesnych końcówek mocy, jak i specyficznej konfiguracji całego urządzenia.

Bardzo wysoka moc jest pewnikiem, natomiast ograniczenie pasma przenoszenia i umiarkowany odstęp od szumu wynika z konieczności przejścia przez konwersję A/C i C/A sygnałów dostarczonych do wejść analogowych. To wzmacniacz nowoczesny i wszechstronny, ale daleki od potrzeb użytkowników gramofonów.

NAD testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta marzec 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio marzec 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu