Przyszłość płyt CD jest niepewna… A to oznacza dla niej jednak lepsze prognozy. Jeszcze niedawno większość z nas była przekonana, że CD odejdą do lamusa pod presją plików, tak jak wcześniej miały odejść winyle. Te ostatnie święcą od kilku lat triumfy, a teraz wygląda na to, że do poważnej gry wracają też wygodne ”kompakty”.
Nie oznacza to, że pliki są w defensywie. Sytuacja jest z każdej strony pozytywna. Różni ludzie mają różne upodobania – jedni kochają gramofony, inni cenią dostęp do wielkich zasobów serwisów internetowych, są też tacy, którzy znowu mocują się z magnetofonami.
Płyty CD to całkiem racjonalny, wygodny nośnik, którego zalety chwaliliśmy już nieraz i tylko cieszymy się z tego, że wciąż jest z nami. Swoją drogą, trwałość srebrnych krążków okazała się znacznie dłuższa, niż zapowiadano to na początku ich kariery – 40 lat temu. W naszych kolekcjach jest dużo płyt z tamtych czasów i wciąż grają!
Potrzebne są jednak nowe odtwarzacze. I tych też wcale nie brakuje, a znamiennym faktem jest powrót słynnego mechanizmu VRDS, z którym pożegnaliśmy się 20 lat temu… na szczęście nie na zawsze. Funkcjonalność odtwarzaczy nowej generacji często wykracza poza podstawową rolę odczytu płyt CD, bowiem pozwalają one wykorzystać zainstalowane w nich przetworniki C/A do przyjęcia sygnału z zewnętrznych źródeł cyfrowych.
Doskonalsze są też upsamplery, regulacje fi ltrów, poziomu sygnału na wyjściu… To wszystko dodatkowe zachęty, ale bez ochoty na słuchanie muzyki z płyt CD niewiele by pomogły. A pomagają. Podobnie ze wzmacniaczami.
Są coraz lepiej wyposażone, wychodzą naprzeciw nowym, cyfrowym źródłom dźwięku, "przypomniały sobie" też o gramofonie, ale… wiele z najlepszych jest wzmacniaczami analogowymi, purystycznymi, pozbawionymi wszelkich dodatków (nawet korekcji phono i wyjścia słuchawkowego), więc wcale nie w ich wszechstronności jest klucz do audiofi lskiego pożądania.
Tutaj wciąż najważniejsze jest zarówno brzmienie, jak i schemat klasycznego systemu audio, złożonego z wielu komponentów. Bo gdyby liczyło się tylko brzmienie, to przecież znacznie mocniejszą pozycję zajmowałyby aktywne zespoły głośnikowe.
Dlatego zawartość kwietniowego numeru AUDIO, poświęconego przecież testom nowych urządzeń, wygląda niemal jak w latach 90., zanim jeszcze przyszła fala wielokanałowego kina domowego, a później – renesans gramofonu. Kolumny, wzmacniacze, odtwarzacze CD.
Andrzej Kisiel