Najważniejsze, że w nowych modelach – nazwanych tak czy inaczej, z okazji czy bez okazji – dokonano modyfikacji wcale niekosmetycznych. Spotkanie z pierwszymi Cello ponad 15 lat temu już na zawsze pozostanie w mojej pamięci jako doświadczenie ważne i przyjemne. Do tamtej pory brzmienie Triangle było u mnie "na cenzurowanym", a Cello bardzo poprawiło reputację i zmieniło moje nastawienie.
Nie stałem się bezkrytycznym entuzjastą wszystkich Triangli, ale już się nie obawiałem o kłopotliwe wyniki testów. A same Cello były subiektywnie tak dobre, trafiając w moje ówczesne potrzeby, że je kupiłem… i służyły mi dostatecznie długo, abym mógł ostatecznie potwierdzić, że nie było to nieporozumienie ani chwilowy kaprys.
Jednak od ładnych paru lat Cello już nie mam, czasami budzi się ciekawość, jak by one zagrały w konfrontacji z wieloma innymi kolumnami, które pojawiają się przede mną, jak poradziłyby sobie z niektórymi nagraniami… Dlatego możliwość przetestowania specjalnej edycji Cello ucieszyła mnie szczególnie.
Albo będzie to powrót do przeszłości, albo – jeżeli zmiany są istotne i trafne – spotkanie z jeszcze lepszym brzmieniem. Albo… Odpowiedź jest już gotowa w relacjach z odsłuchu i Laboratorium. Pisanie zawsze zaczynam "od tyłu", wstęp i ogólny opis to jazda "z górki".
Mamy rok 2023, w nazwie jubileuszowej wersji Cello widzimy 40th, a firma Triangle zaczęła działać w 1980 roku (wg informacji zamieszczonych na stronie producenta). Czy ktoś się pomylił, czy ktoś się spóźnił? Wszyscy po trochu, ale my najmniej.
Propozycję testu dostaliśmy pod koniec 2022 roku, wraz z dostępnością Cello 40th w Polsce (były już na Audio Show). Pierwsze światowe prasowe anonse na ten temat pojawiły się miesiąc wcześniej, na przełomie września i października… Podkreślmy jeszcze raz – 2022 roku.
Czytaj również nasze testy kolumn Triangle
Sam producent miał duży "poślizg", a ponadto rozciągnął "obchody" na dwa sezony. Rok wcześniej, w 2021 roku, przedstawił z tej samej okazji specjalne wersje dwóch modeli serii Esprit – Antal 40th i Comete 40th (wówczas przetestowaliśmy drugie z nich) i wtedy mogło się wydawać, że to już wszystko. Może producent później uznał, że obchody były zbyt skromne, może planował to już wcześniej, ale prace nad projektami Magellan wymagały więcej czasu.
Różnica polega też na tym, że dwa wymienione specjalne modele Esprit nie zastąpiły wersji standardowych i całej linii Esprit Ez, która pozostaje w ofercie, natomiast jubileuszowa seria Magellan 40th "zmiotła" wcześniejszą serię Magellan SW2. W dodatku w wersji 40th nie pojawiły się dwie największe konstrukcje – Concerto i Grand Concerto.
Nazwa Magellan pojawiła się około 20 lat temu wraz z konstrukcją flagową, która teraz nie ma następcy. Cała seria Magellan rozwinęła się później, a największy Magellan, już w odnowionej formie SW2, został przemianowany na Magellan Grand Concerto.
Czytaj również: Czy kolumny trzeba ustawiać na kolcach?
Mniejszy od niego był Magellan Concerto SW2, jeszcze mniejszy Magellan Quatuor SW2, który teraz, w wersji 40th, jest największą kolumną serii i całej oferty Triangle. A Magellan Cello 40th jest już bezpośrednio za nim. W ten sposób serie Magellan i Platinum (Monitor Audio) zajęły podobną pozycję na rynku, mają analogiczne składy i ceny odpowiednich modeli. I nie mają prawdziwego "samca alfa".
Grand Concerto (podobnie jak wycofane Platinum 500 II Monitor Audio), miały architekturę modułową, z sekcją średnio-wysokotonową pośrodku i dwoma sekcjami niskotonowymi poniżej i powyżej, z parą niskotonowych w każdej z nich.
Pomysł takiej "wieży" zdobył popularność na początku XXI wieku, przedstawiło go i utrzymuje w ofercie wielu producentów. Ciekawe więc, czy Triangle i Monitor Audio szykują tylko modyfikację, czy już zupełnie inny układ, czy też w ogóle rezygnują z tak drogich modeli...
Czytaj również: Czy przetworniki koncentryczne wymagają zwrotnicy do podziału pasma?
W przypadku Monitor Audio nadzieję daje prototyp Concept 50, ale o żadnej nowej superkonstrukcji Triangle nic nie wiemy. Producent pod znakiem zapytania postawił też całkiem niedaleką przyszłość nawet tych modeli, które teraz tworzą serię Magellan 40th. Zadeklarował bowiem, że wyprodukuje po 500 par każdego modelu, chcąc może tym zaostrzyć apetyt, ponaglić do decyzji, podkreślić ekskluzywność.
Ale może produkcja ostatecznie wcale nie będzie limitowana? Kto firmie zabroni zmienić decyzję? A może za rogiem są już zupełnie nowe projekty, a pojawienie się serii Magellan 40th ma dać czas na ich dokończenie?
Jedno jest pewne: modele 40th Anniversary nie zostały do swojej specjalnej roli przygotowane tylko kosmetycznie. Z zewnątrz nie różnią się bardzo od serii SW2 i można by podejrzewać, że modyfikacje, jak to często w takich przypadkach bywa, polegają tylko na dodaniu nowych, bardziej luksusowych wersji wykończenia obudowy, ogólnikowo wyższej jakości komponentów zwrotnicy i okablowania, może jeszcze bardziej błyszczącej tabliczki, może jeszcze większego terminala przyłączeniowego… W serii 40th Anniversary przeprowadzono również takie audiofilsko-marketingowe apgrejdy, ale nie tylko.
Czytaj również: Czy długość przewodów ma wpływ na pracę kolumn?
Zwrotnica i nowe strojenie
Dla brzmienia najważniejsze będą kluczowe zmiany w zwrotnicy, jednak nie te polegające na zastosowaniu droższych komponentów, lecz na kompletnej zmianie topologii zwrotnicy.
Producent wspomina o tym, ale wcale nie na początku listy "zasług" nowej serii. Dla nas również nie było oczywiste, że cała konstrukcja została "przestrojona", dopóki nie przeprowadziliśmy pomiarów.
Producenci często piszą o swoich zwrotnicach różne mądre i niemądre rzeczy, z czego nic specjalnego nie wynika. Ale tym razem wynika bardzo dużo.
Nowe strojenie to dość duża inwestycja w każdy konkretny model; przy sprzedaży 500 par każdego, nakłady na pewno się zwrócą, jednak wskazuje to, że producent podszedł do sprawy rzetelnie i poważnie, a nie tylko wpadł na pomysł, jak efektownie i tanim kosztem zakończyć produkcję dotychczasowych konstrukcji.
Nowe strojenie ma też jeszcze bardziej strategiczne znaczenie – pokazuje nowe podejście do… brzmienia, które prawdopodobnie będzie obowiązywać w najbliższej przyszłości również w kolejnych seriach. Pod tym względem 40th Anniversary wręcz zrywa z tradycją, której miało być jubileuszowym zwieńczeniem.
Czytaj również: Co to są kolumny aktywne i jakie są ich odmiany?
Jednocześnie na stronie producenta pozostaje prezentacja "filozofii", wiążąca się raczej z dawnym stylem brzmienia, które zresztą przyniosło firmie sławę i… polaryzację opinii.
Wielu producentów przymila się do audiofilów zapowiedziami brzmienia muzykalnego, będącego przede wszystkim owocem długotrwałych prób odsłuchowych, doświadczenia i dobrego smaku konstruktorów, podczas gdy "przyziemne", inżynierskie prace pomiarowe nie są eksponowane, gdyż nie przynoszą takiego splendoru i obietnicy zdobycia szczytów nieznanych innym producentom.
Ale Triangle przedstawia tę opcję z wyjątkową emfazą, deklarując "francuską wizję romantyzmu", w której najważniejsze są emocje i wrażliwość, a nie rozsądek i racjonalizm. I kolumny głośnikowe Triangle mają być projektowane pod kątem "naszej własnej wrażliwości". Tłumaczenie dosłowne. Czyli precz szkiełko i oko, mikrofon i systemy pomiarowe, zdajemy się na własne uszy i gust muzyczny.
Zgadza się to z genezą firmy, którą założył Renaud De Vergenette, meloman pełen pasji… Jak dobrze wiemy, projektowaniem kolumn głośnikowych zajmują się ludzie o bardzo różnych zakresach kompetencji, często bez formalnego wykształcenia technicznego w tym kierunku i często… całkiem dobrze im to wychodzi.
Czytaj również: Czy obudowa z membraną bierną to obudowa zamknięta?
Styl brzmienia zaproponowany przez De Vergenette, chociaż daleki od neutralności, znalazł wielu adoratorów i był kontynuowany również przez zatrudnionych przez niego konstruktorów. Jednak w ciągu ostatnich lat wiele się zmieniło, charakterystyki Triangli są coraz lepiej wyrównane, a brzmienie mniej specyficzne.
W pierwszym akapicie prezentacji techniki serii 40th Anniversary nie ma już nic o romantyzmie, ale o laboratorium, narzędziach, badaniach, materiałach. "Dzięki najnowszemu oprogramowaniu i symulacjom, komorze bezechowej i rozszerzonemu zastosowaniu komputerów…".
Drugim istotnym dla brzmienia, nowym elementem serii 40th, oprócz strojenia, jest głośnik wysokotonowy z membraną magnezową.
Podobną zmianę wprowadzono rok wcześniej w modelach Esprit 40th; chociaż obydwie serie mają różne głośniki wysokotonowe (serii Magellan należy się oczywiście ten lepszy), to po raz pierwszy w serii Esprit 40th zastosowano membranę magnezową zamiast tytanowej. To "na wagę" zupełny drobiazg, jednak mający duże znaczenie.
Czytaj również: Dlaczego otwór bas-refleks nie promieniuje w fazie przeciwnej do fazy przedniej strony membrany?
Co prawda nie jest to kopułka diamentowa ani berylowa (te są najlepsze i najdroższe), lecz przejście z tytanowej na magnezową też jest awansem w kontekście aktualnych ustaleń i trendów. Kopułka tytanowa była w swoim czasie nowością konkurującą z jeszcze wcześniej stosowaną aluminiową, ale w opinii wielu producentów nie okazała się lepsza.
Nowy model tweetera stosowany w serii Magellan 40th ma symbol TZ2900PM i, tak jak wcześniej, jest głośnikiem z głębokim tubowym wyprofilowaniem, co jest cechą wciąż wyróżniającą prawie wszystkie kolumny Triangle i wciąż kontrowersyjną ze względu na obawy o "tubowe" brzmienie wysokich tonów, ale ostatecznie opłacalną.
A ci, którzy nie wyciągają zbyt daleko idących wniosków z faktu zastosowania określonego typu głośnika, lecz sprawdzają ostateczne rezultaty wynikające z cech konkretnego modelu, a przede wszystkim ze sposobu jego zaaplikowania, na pewno stwierdzą, że sposób, w jaki grają współczesne tuby i całe kolumny Triangle, jest dalece inny od tego, z którym spotkaliśmy się ćwierć wieku temu (kiedy Triangle pojawiło się w Polsce).
Czytaj również: Co jest układ dwuipółdrożny?
Producent wymienia kilka innych udoskonaleń, jakie wprowadził do TZ2900PM – nowy korektor fazy, ustrój antyrezonansowy w komorze wytłumiającej – ale nie mniej ważne jest to, co dzieje się… na zewnątrz głośnika, a więc w jaki sposób został on "ustawiony" w zwrotnicy, jak integruje się w całym zespole.
Wracając więc jeszcze do zwrotnicy, producent wymienia udoskonalenia polegające na zastosowaniu "tylko wysokiej jakości komponentów wybranych po wielu godzinach odsłuchów", w tym kondensatorów opracowanych we współpracy z (francuską) firmą SCR, rezystorów ceramicznych o niskiej indukcyjności i cewek powietrznych nawiniętych grubym drutem. Mocnym audiofilskim akcentem jest okablowanie dostarczone przez firmę Audioquest, wykonane z miedzi LGC.
Dwa modele wolnostojące serii 40th Anniversary – Cello i Quatuor – różnią się liczbą głośników niskotonowych i stąd też wielkością obudowy, jednak ze względu na taką samą średnicę głośników obydwie mają taką samą szerokość.
Czytaj również: Co lepsze - DIN czy RCA?
Głębokość też jest taka sama, co znacznie uprościło produkcję obudów; różnią się one tylko wysokością, co jednak w przypadku Quatuora wyciąga go w górę zdecydowanie ponad normę konstrukcji, w których wysokotonowy znajduje się w układzie głośnikowym najwyżej.
Quatuor ma też dodatkową atrakcję – drugi głośnik wysokotonowy z tyłu obudowy; za to Cello prezentuje się "normalniej" – jest smukłe i proporcjonalne. Nawet objętość przypadającą na każdy z głośników niskotonowych ma większą, a to będzie decydować o rozciągnięciu basu, więc pod tym względem Cello, chociaż mniejsze i tylko z dwoma niskotonowymi, może być lepsze od Quatuora!
Kształt obudowy odbiega od prostopadłościanu wyraźnie, ale w sposób bardziej regularny niż w Platinum: fronty i tył są płaskie, mają taką samą szerokość (19 cm, kosze głośników zmieściły się dzięki "ścięciom"), boki są mocno wygięte, wypukłe, rozszerzają obudowę w połowie głębokości do 25 cm.
Czytaj również: Jaką impedancję należy wybrać na amplitunerze (4 czy 8), jeżeli na kolumnach jest napisane 4-8 omów?
Taki lub podobny kształt jest dla każdego producenta okazją do zaznaczenia, że pozwala on redukować fale stojące, jednak w praktyce, w obudowach o takich proporcjach (wąskich i wysokich) dominują fale stojące "wzdłuż" obudowy, na których takie wygięcie nie robi żadnego wrażenia (uwaga ta odnosi się w takim samym stopniu do PL200 G3).
Są jednak inne korzyści akustyczno-estetyczne. Przy wąskiej przedniej ściance, która determinuje wizualną szczupłość kolumny, i przy umiarkowanej głębokości, powstaje większa objętość. Ponadto ścianki złożone z kilku warstw wygiętego HDF-u są sztywniejsze niż płaskie.
O wiele bardziej całą konstrukcję poszerza cokół – bardzo oryginalny na tle pomysłów innych firm, chociaż z Magellanów już doskonale znany. Tak jak cała obudowa, nie zmienił się, a ogólna koncepcja jest jeszcze starsza i została nazwana SPEC.
Na cokole opiera się około trzy czwarte masy kolumny. Zapewnia on stabilność szerokim rozstawieniem czterech punktów podparcia, ale z przodu ustępuje miejsca jednemu wielkiemu stożkowi.
Czytaj również: Czytaj również: Na czym polega niesfazowanie kolumn i jaki jest tego wpływ na charakter brzmienia?
Do takiego rozwiązania zainspirował konstruktorów sposób trzymania wiolonczeli – faktycznie opiera się ona na długim kolcu, a stabilizuje ją ciało muzyka. Tam jest to jednak sytuacja wymuszona wielkością, kształtem i sposobem grania na wiolonczeli, większość instrumentów opiera się zupełnie inaczej… A nawet w przypadku wiolonczeli rozkład masy jest inny – większą część przenosi kolec.
Wedle wyjaśnień producenta, aby pozostawiając obciążenie na cokole przekierować wibracje do frontowego stożka, połączenie obudowy z cokołem jest izolowane polimerem o wysokim tłumieniu. Kolec ma przechwycić wibracje… i nie wiadomo co dalej.
Wedle opisu: "przenieść bezpośrednio na podłoże" (żeby nie było wątpliwości – "transfer it directly to the ground"), a w następnym zdaniu: "ta zasada w połączeniu z systemem SPEC eliminuje jakąkolwiek transmisję do podłoża" ("this priciple combined with the SPEC system eliminates any transmission to the ground"). Nie rozumiem, ale przyznaję, że kombinacja wygląda fajnie, a cokół jest bardzo solidnym, metalowym odlewem i po wyregulowaniu kolumny stoją bardzo stabilnie.
Czytaj również: Czy obudowa kolumny jest potrzebna po to, aby działać jako pudło rezonansowe?
Magellany 40th są produkowane w trzech wariantach kolorystycznych – czarnym, złotego dębu i zebrano – lakierowanych na wysoki połysk. Na stronie polskiego dystrybutora przeczytałem, że obudowy zostały wykonane z litego drewna, ale nie znalazłem takiej informacji w materiałach samej firmy; obudowa jest wykonana konwencjonalnie, z MDF-u lub HDF-u, wewnątrz solidnie wzmocniona jednym pionowym i wieloma poprzecznymi wieńcami.
Głośniki wysokotonowe zarówno Triangle Magellan Cello 40th, jak i PL200 G3 są dość egzotyczne i zupełnie odmiennych rodzajów. Głośniki średniotonowe reprezentują ogólnie typową technikę, ale też bardzo się różnią.
Monitor Audio preferuje małe średniotonowe, Triangle – duże, najczęściej takiej samej średnicy jak niskotonowe, co dotyczy Cello (i też trójdrożnego Quatuora). Niskotonowe i średniotonowy to 18-tki, nawet trochę większe (biorąc pod uwagę średnicę koszy).
Sama membrana średniotonowego ma średnicę 13,5 cm (niskotonowych – 12 cm), bowiem jej zawieszenie jest węższe, ma formę podwójnej tekstylnej fałdy, jest więc jak najbardziej właściwe w tym zakresie częstotliwości, w którym niepotrzebna jest bardzo duża amplituda i można się pozbyć wydajnych, ale też wprowadzających straty, grubych zawieszeń gumowych.
Czytaj również: Strojenie bas-refleksu - najpraktyczniejsze elementy teorii albo teoria praktycznych rozwiązań
Membrana została wykonana głównie z celulozy, a słowo "głównie" wynika po pierwsze z tego, że została powleczona, a po drugie – że nakładka przeciwpyłowa mająca formę "pocisku" (korektora fazy) jest polipropylenowa. Nie czepiałbym się tego ani trochę, ale z tym powleczeniem sprawa jest ciekawa z powodu enuncjacji samego producenta.
Otóż w trójdrożnych konstrukcjach serii Esprit EZ membrany są podobne, ale o kolorze niemal białym, bowiem celuloza nie została tam ani powleczona, ani nawet zabarwiona, co producent mocno podkreśla, wiążąc z tym obietnicę najbardziej naturalnego, czystego brzmienia…
Czy Magellany 40th na to nie zasługują? Po prostu rozpędził się on w marketingowej interpretacji znaczenia "czystości" celulozy, która wcale nie musi być czysta, aby zapewnić najlepsze parametry i brzmienie.
Skoro tutaj jest powlekana, to możemy założyć, że taka tutaj powinna być i przez to średnie tony wcale nie są bardziej podbarwione niż w Espritach – wręcz przeciwnie: odpowiednia dawka nasączenia czy powlekania raczej wyrównuje charakterystykę, tłumiąc rezonanse na skraju pasma.
Czytaj również: Co to jest główna oś odsłuchu?
Głośniki niskotonowe mają membrany zupełnie innego typu, chociaż też z udziałem celulozy, ale w ramach struktury "kanapkowej". Zewnętrze warstwy z włókna szklanego są połączone celulozowym rdzeniem, ale – jak sugerują rysunki producenta – nie jest to jednolita, typowa warstwa celulozy, lecz lekka "siatka".
Jak zwykle membrany "sandwiczowe" mają za zadanie zapewnić bardzo wysoką sztywność i dobre tłumienie wewnętrzne, jednak z powodu swojej "natury" – złożonej struktury – nie mogą być tak lekkie jak membrany jednowarstwowe, choćby celulozowe.
Ale w głośnikach niskotonowych jak najniższa masa membrany, wbrew niektórym upraszczającym objaśnieniom, wcale nie jest priorytetem; optymalna masa potrzebna jest bowiem dla ustalenia niskiej częstotliwości rezonansowej, a jej negatywny wpływ na pewne parametry można skutecznie korygować siłą układu magnetycznego. W tym miejscu Cello 40th też ma się czym pochwalić.
Firmowe rozwiązanie LHS2 koncentruje się na chłodzeniu układu napędowego, co nie tylko zwiększa maksymalną moc, ale też zmniejsza zniekształcenia w całym zakresie pracy.
Czytaj również: Czy wąska obudowa kolumny jest akustycznie najkorzystniejsza?
Triangle Magellan Cello 40TH - odsłuch
Brzmienie pierwszych Cello było dynamiczne, soczyste, wyraziste, wymagało tylko – przynajmniej wedle mojej oceny – jednej modyfikacji (można uznać, że poważnej, można – że drobnej): obniżenia poziomu wysokich tonów.
W Laboratorium porównujemy charakterystyki obydwu wersji (oryginalne Cello były testowane) i snuć domysły, jak stwierdzone różnice mogą wpłynąć na brzmienie, ale na tym etapie… nie odważę się na zbyt daleko idące wnioski.
Nie ogłoszę, że Triangle Magellan Cello 40th grają dwa razy lepiej od "zwykłych". O ile lepiej…? Na pewno nie grają tak samo, co słychać niemal natychmiast, od pierwszego znanego nagrania, bo opiera się to na łatwym spostrzeżeniu, fakcie zero-jedynkowym – wysokie częstotliwości nie są wyeksponowane i gdybym kupował Cello 40th, już nie tłumiłbym ich ani odrobinę i w ogóle niczego bym nie ruszał.
Czytaj również: Jak należy ustawić zespoły głośnikowe względem miejsca odsłuchowego?
Brzmienie jest spójne, zintegrowane i płynne we wszystkich aspektach, a jeżeli jakiś zakres przyciąga uwagę nieco bardziej, to tym razem jest to już wyłącznie średnica. Nie zdobywa jednak pozycji zdecydowanie uprzywilejowanej, jest często pierwszoplanowa, ale to zupełnie naturalne, gdy charakterystyka jest dobrze zrównoważona, bez eksponowania skrajów pasma.
Nie pierwszy już raz Triangle oszczędza nam nadmiaru wrażeń w zakresie wysokich tonów, zachowując tu nawet większą ostrożność niż co najmniej połowa producentów pozwalających górze bardziej się wychylić, uwolnić, zaiskrzyć.
Wysokie tony trzymają się blisko średnicy, nie przyciągają uwagi bardziej niż może to wynikać z charakterystyki co najmniej przyzwoicie wyrównanej – chociaż tym zdaniem trochę ryzykuję, nie znając wyników pomiarów, bowiem przekonałem się już wcześniej, że Triangle potrafi "oszukiwać", z dobrym skutkiem dla subiektywnej naturalności.
Nawet przy wyraźnych osłabieniach w zakresie "górnego środka" Triangle Magellan Cello 40th nie zdradza tego nosowością ani oderwaniem wysokich tonów, tylko właśnie… zagęszczeniem i podkreśleniem plastyczności średnicy, wyodrębnieniem wokali bez skażenia agresywnością, a tym bardziej rozjaśnieniem.
Czytaj również: Jaki jest związek między wielkością zespołów głośnikowych a wielkością odpowiedniego dla nich pomieszczenia?
Barwa jest zróżnicowana, bogata i naturalna, z przekonującymi warstwami i fakturami; potrafi pokazać chropowatości płynące zarówno z instrumentów akustycznych, jak i elektrycznych. Nawet jeżeli Cello 40th podkreślają jakieś wątki, a inne tłumią, to ostateczny rezultat, i to przy każdym nagraniu, jest muzycznie i technicznie wiarygodny.
Dźwięk z PL200 G3 jest gęsty, czysty i "higieniczny", a z Triangle Magellan Cello 40th lekko przybrudzony, co jednak ani trochę nie odbiera mu naturalności, a nam dobrych wrażeń. Przewija się łagodna "suchość", dość typowa dla membran celulozowych, powstrzymująca dzwonienie, szklistość i inne naleciałości związane z "nowoczesnymi" materiałami.
Wytrawny smak nie jest tutaj chłodem, średnicę można odebrać nawet jako ocieploną, subtelną, intymną. Dostarcza emocji bardziej związanych z naturalnością niż z przejrzystością i precyzją.
To brzmienie na wskroś "analogowe", oczywiście w znaczeniu analogu płynącego z winylu, ale w takim razie – z gramofonu wysokiej klasy, bez rozmazania i rozmiękczenia.
Dynamiczny fundament zapewnia bas: mocny, sprężysty, jeszcze nie twardy, już gęsty, sprawny w ataku, szarpnięciach, wybrzmieniach. Często wibrujący, trochę zawadiacki, ale niemęczący, bez dudnień w wyższym podzakresie i rozlewisk najniższych rejestrów.
Bas nie skupia się tylko na uderzeniach, jednak kiedy w nagraniu ważny jest rytm, wykaże się odpowiednią dyscypliną i zdecydowaniem. Zapewnia właściwy puls a także odpowiedzialne wsparcie dla średnicy, przy czym nie pogarsza jej czytelności dudnieniami i smużeniem, nawet jej nie pogrubia.
Triangle Magellan Cello 40th grają bardziej homogenicznie, gładko, z kulturą i elegancją, którą można uznać za odpowiednią dla "galowej", jubileuszowej edycji.
Pierwsze Cello grały nieco ostrzej, z mocniejszym "przytupem", większą werwą. Korzenie Triangle tkwią w brzmieniu zdecydowanie impulsywnym, błyszczącym i tonalnie niesfornym, jednak Cello 40th nie są podróżą w przeszłość.
Mimo że technika wywodzi się z samych początków firmy, to kolejne jej modyfikacje, a przede wszystkim inne strojenie powoduje, że mają szansę trafić do słuchaczy wymagających, lecz o "normalnym" guście. Nie jest to dźwięk ekstrawagancki i egzotyczny, tylko solidny i uniwersalny.
Czytaj również: Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?
Średniotonowy – mały czy duży?
Obydwie kolumny tego testu są układami trójdrożnymi z podobnymi, klasycznymi aranżacjami, jednak wyraźnie różnią się wielkością głośników średniotonowych, z czego wynikają kolejne konsekwencje.
Układy trójdrożne starszej daty miały głośniki średniotonowe wyraźnie mniejsze od niskotonowych, jednak dawniej częściej były stosowane duże i bardzo duże niskotonowe, więc "mniejsze" średniotonowe nie musiały być bezwzględnie małe… chociaż faktycznie najpopularniejsze były 12-tki.
Obecnie nawet z niewielkimi 18-cm niskotonowymi często współpracują 18-cm średniotonowe (jak w Cello 40th), mimo że do łask wracają mniejsze (tak jak w PL200 G3). Małe średniotowe wyglądają na bardziej "wyspecjalizowane", jednak to one mają problemy z przetwarzaniem całego zakresu średnich częstotliwości.
Czytaj również: Co to są krzywe izofoniczne i charakterystyka "fizjologiczna"?
Chociaż świetnie radzą sobie w wyższym podzakresie, to w niższym – mimo że ich charakterystyka teoretycznie często sięga dostatecznie nisko – w praktyce trudno im "wytrzymać" obciążenie, jakie wiąże się z pracą w zespołach głośnikowych dużej mocy (mniejszy głośnik to niższa efektywność ze względu na mniejszą powierzchnię membrany i ewentualnie również mniejsza moc, jeżeli mniejsza jest też cewka).
Jeżeli więc celem konstruktora jest przetwarzanie całego zakresu średnich częstotliwości w zespołach wysokiej mocy przez jeden głośnik średniotonowy, to musi on być duży.
Jeżeli natomiast zależy mu na zastosowaniu małego średniotonowego (ku temu też mogą być racjonalne powody), to może utrzymać niską częstotliwość podziału w zespołach o niższej mocy, a w zespołach o wyższej mocy powinien podnieść tę częstotliwość (tak jak w PL200 G3) albo zastosować dwa średniotonowe (np. w konfiguracji d’Appolito, tak jak wcześniej w modelu PL500 II).
Czasami w roli średniotonowych używa się mniejszych lub większych głośników wyjściowo nisko-średniotonowych; ich niska częstotliwość rezonansowa i duża amplituda maksymalna sugerują, że można dzięki temu stosować bardzo niskie częstotliwości podziału, jednak nie jest to takie oczywiste, bowiem zagrożeniem staje się wówczas, ponownie w zespole wysokiej mocy, zbyt duże obciążenie termiczne w zakresie kilkuset herców, a maksymalna amplituda i tak nie zostanie w pełni wykorzystana.
W takim przypadku nie jest więc potrzebna (zbyt) długa cewka, gdyż obniża efektywność i zmusza do dostarczenia większej mocy. Dobrze "zbilansowany" głośnik średniotonowy, mały lub duży, ma krótszą cewkę, a także lżejsze zawieszenie, dopasowane do jego (mniejszej) maksymalnej amplitudy. Ma też często lżejszą membranę, bowiem nie musi ona być tak sztywna jak w niskotonowych, ani osiągać określonej masy potrzebnej do ustalenia niskiej częstotliwości.