"Czy tego, co się tutaj dzieje, bardziej boją się producenci, czy klienci?" Na takie pytanie musiał odpowiedzieć Gary Shapiro, prezes CTA, stowarzyszenia będącego właścicielem CES (wystawa w Las Vegas), na specjalnym spotkaniu prasowym z dziennikarzami.
Trzy najważniejsze zagrożenia to: miejsca pracy, prywatność i cyberbezpieczeństwo, ale są też inne, już znane, i na pewno wiele nieznanych. Nawet na te rozpoznane nie ma łatwej odpowiedzi i prostego lekarstwa. Ale CES nie jest promocją zdrowego rozsądku, polityki społecznej czy choćby "zrównoważonego rozwoju", miejscem spotkań socjologów, filozofów itp., lecz akceleratorem biznesu i technicznych innowacji, mających zastosowanie w produktach, które będzie można sprzedać konsumentom.
Większość tych innowacji zapiera dech – jednym z zachwytu, innym ze strachu. Automatyzacja produkcji, a także usług, wszechobecne kamery i mikrofony, miniaturyzacja, komunikacja bezprzewodowa... To wszystko jest fascynujące i kuszące dla użytkownika, ale potencjalnie niebezpieczne i nieprzewidywalne.
W tej sytuacji jedyna słuszna odpowiedź, jaką proponują promotorzy technicznego postępu, brzmi mniej więcej tak: Ludzie zawsze bali się zmian, ale zmiany były i będą nieuchronne. Zmian i rozwoju techniki nie zatrzymamy, musimy się do nich dostosować. Trzeba podjąć wyzwania, tworzyć możliwe zabezpieczenia, ale w miejscu stać nie będziemy.
Nie chodzi jednak o to, aby stanąć w miejscu, lecz iść w wybranym kierunku, w miarę bezpiecznie. Nawet jeżeli nie jesteśmy w stanie przewidzieć dokładnie, gdzie dojdziemy. Nie poddajmy się presji, że każda zmiana jest zmianą nieuniknioną i ostatecznie zmianą na lepsze. Sprzeciw przeciwko zmianom też jest zmianą – wobec trwającej od lat, długofalowej fascynacji wszystkimi nowymi technologiami.
Prędkość zmian, która kiedyś była przyjemna i emocjonująca, jak w jeździe samochodem, zaczyna nas niepokoić, nic więc dziwnego, że pytamy, czy w tym wciąż przyspieszającym wehikule technologii chociaż pasy mamy zapięte? Jedziemy coraz szybciej, ale widoki za oknem coraz bardziej rozmazane... Rozmawiałem z ludźmi, którzy są ode mnie o wiele bardziej "future-proof". CES 2017 był i dla nich doświadczeniem pewnego szoku i dezorientacji.
W każdym samochodzie potrzebny jest gaz, hamulec, kierownica... A samochody w pełni automatyczne były jednym z najważniejszych tematów CES 2017. Nie chcielibyśmy chyba, aby projektował je ktoś, kto sądzi, że w dobrze zaprogramowanym samochodzie automatycznym wystarczy gaz, po co hamować?
Andrzej Kisiel