Na koniec 2014 roku nie robiliśmy żadnych podsumowań ani statystyk. Swoją drogą, zbliża się moment godny naprawdę dużego i uroczystego bilansu - za pół roku "Audio" będzie miało dwadzieścia lat, więc myślimy już o specjalnych atrakcjach, tymczasem jednak zawartość bieżącego numeru skłoniła mnie do spojrzenia na kilka poprzednich, aby sprawdzić, jak bardzo program lutowego wydania jest reprezentatywny, a w jakim stopniu odbiega od trendu.
Brak w nim jakichkolwiek urządzeń wielokanałowych, cały numer zajmuje - jak za dawnych czasów - stereo. Ale przeglądając pięć poprzednich numerów, można zobaczyć, że to wcale nie jest sytuacja nadzwyczajna - żadnego kina domowego nie było też w numerach 9/2014 i 11/2014, a tam gdzie było, czyli w "Audio" 10/2014, 12/2014 i 1/2015, zamieściliśmy pojedyncze testy (dwa razy amplitunerów, raz soundbarów - te ostatnie też trudno uznać za sprzęt wielokanałowy…), w sumie trzynastu urządzeń.
W tym samym czasie, wliczając ten numer, przetestowaliśmy ponad sto urządzeń i systemów stereofonicznych, a więc z grubsza - dziesięć razy tyle. Wśród nich dokładnie 40 par słuchawek w czterech testach, co dobrze ilustruje, w jakiej sytuacji się znajdujemy, i to od dłuższego czasu. Nie jest to jednak specyficzna sytuacja naszego miesięcznika, ale całego rynku. I chociaż zawsze mieliśmy większe inklinacje do stereo, to nigdy nie byliśmy zamknięci na sprzęt wielokanałowy, z czego chyba nie trzeba się tłumaczyć; tak jak nie byliśmy niechętni do testowania słuchawek, ale robiliśmy to może raz do roku… ponieważ najzwyczajniej nie było co testować!
Kto chce, niech odtrąbi triumf stereo, ale po pierwsze, niczyja to zasługa, lecz efekt naturalnego wypalenia się mody na rozwiązania wielokanałowe, które nie są optymalne dla większości użytkowników w większości sytuacji, a po drugie, właśnie teraz stereo wcale nie staje się synonimem jakości, ale uniwersalności i wygody. Stereofoniczny jest zarówno high-end, jak i przeciętne "stacje muzyczne", marne "głośniki bezprzewodowe" i wszystkie słuchawki, wśród nich też te zupełnie beznadziejne…
Stereo było ostoją zdroworozsądkowej jakości w czasach popularności systemów wielokanałowych, dzisiaj znowu jest obowiązującym standardem, który sam w sobie niewiele gwarantuje. Ostatecznie powrót do stereo jest jednak dobrą wiadomością, bowiem przynajmniej przybliża nas do uzyskiwania lepszych rezultatów, zwłaszcza w strefie niskobudżetowej. Powrót stereo na najniższe półki ilustruje test wzmacniaczy, w cenie grubo poniżej 1000 zł - to coś, co miało się już nigdy nie zdarzyć… Nigdy nie mów nigdy...
Jak będzie wyglądał rynek audio za kilka lat, też nie można przewidzieć, sądzę jednak, że transmisja dwukanałowa utrwaliła się ostatecznie, wraca z audiofilskiej niszy na rynek masowy. Stereo znów jest normą, a nie ekstrawaganckim przeżytkiem. Instalacje wielokanałowe będą miały znacznie mniejszy udział, chociaż na pewno mają swój sens i będą miały swoich klientów - a my nie będziemy tego ignorować.
Andrzej Kisiel