rudniowy numer zawsze najłatwiej było rozpocząć wspomnieniem o Audio Show – relacja jest oczywiście na następnych stronach – ale w tym roku nie miałem żadnego "odkrycia". Wreszcie coś zauważyłem, chociaż to nic nowego i dotyczy całego polskiego rynku audio, w nieograniczonym czasie, a nie tylko trzydniowej imprezy w Warszawie. Ale na niej można to zobaczyć jak w soczewce.
Obok firm solidnych i poważnych, postaci wiarygodnych i kompetentnych, jest też sporo, mówiąc krótko, oszołomów. Ludzi z pasją, pełnych wiary w swoje umiejętności, przekonanych o swojej racji, czasami z potężnym "ego", a często o wyjątkowej charyzmie i darze przekonywania... co zwłaszcza w tej branży, wiadomo czym się może kończyć. Potrafią zahipnotyzować nawet, wydawałoby się, najtęższe głowy (wraz z uszami) i sprzedać im poronione pomysły za krocie, a co najmniej zgromadzić wokół siebie wianuszek wielbicieli. Czy rynek byłby zdrowszy bez nich?
Nie osiągaliby takich sukcesów, gdyby nie dość duża populacja klientów chętnych do pobierania ich nauk... Ale to właśnie w tych kręgach tworzy się audiofilski ferment oddziałujący na cały rynek, również na jego bardziej racjonalnych uczestników. Trzeba być przecież chociaż trochę szalonym, aby zapragnąć doskonałego sprzętu, sama miłość do muzyki nie wystarczy... Ci bardziej "zaawansowani" dolewają oliwy do ognia, imponują nam wtajemniczeniem, doświadczeniem, słyszeniem i wiedzą, której racjonalny umysł nie jest w stanie przyswoić. Trochę wątpimy, trochę zazdrościmy, trochę dajemy się w to wkręcić.
Mając różne role, wszyscy tworzymy szczególny ekosystem, który okazuje się ostatecznie świetnie funkcjonować, czego dowodem jest właśnie Audio Show, zarówno jako odbicie kondycji całego rynku, jak też jako "wylęgarnia" nowych pomysłów i nowych superbohaterów. Gdyby nie Audio Show, niektórzy nie mieliby się gdzie pokazać i może w ogóle byśmy ich nie poznali, a oni zajmowaliby się w życiu czymś zupełnie innym. Bo Audio Show swoim rozmachem daje wszystkim nadzieję, że w tym wielkim szaleństwie jest miejsce dla każdego.
Na szczęście nic z tym nie można zrobić, wszyscy nie zmądrzeją, bo jakby można było, to lepsze okazałoby się wrogiem dobrego. Życie jest za krótkie na nudne hi-fi – to stare hasło Densena. Nudne hi-fi wystarczy tylko rozsądnym, a na końcu również im się znudzi. Wielu z nas już przez to przeszło, aż znowu spotkaliśmy kogoś wyjątkowego, kto nas przekonał, że zna receptę na dźwięk idealny.
Z jednej strony audiofilskie maniery, astronomiczne ceny i różne indywidua zniechęcają część "publiczności" do przyłączenia się do naszej zabawy, która prowadzona w granicach rozsądku przynosi rezultaty dostępne dla większości (tak w zakresie ceny, jak i percepcji). Z drugiej – te same tajemnice, odloty i szamani skutecznie kuszą wielu, aby wejść do naszego ekskluzywnego klubu. Tylko wideo nie ma z tym wciąż nic wspólnego. Dlatego Audio Show, a nie Audio Video Show..
Andrzej Kisiel