ematy majowego AUDIO nie są odkrywcze. Nie wchodząc w szczegóły, dotyczą kategorii sprzętu, które znamy od kilkudziesięciu lat. Mimo że pojawiły się nowe, te klasyczne zachowują znaczenie. Pasywne zespoły głośnikowe, wzmacniacze zintegrowane, odtwarzacze CD… W niektórych nic zasadniczo się nie zmieniło, w innych zmiany są "fakultatywne" albo niemające ścisłego związku z ogólniejszymi trendami technicznymi.
Wzmacniacze są wyposażone w wejścia cyfrowe, a nawet sekcje strumieniowe albo… nie są. Właśnie te najdroższe, high-endowe, zwykle ich nie mają, zgodnie z polityką "specjalizacji"; pod względem funkcjonalnym i układowym pozostają takimi samymi wzmacniaczami jak pół wieku temu. Podobnie odtwarzacze CD i Daki; niektóre z nich mają kości C/A sprzed 20 lat, wciąż przez niektórych bardzo cenione, a gdyby miały jeszcze starsze, też pewnie by dobrze grały… Zespoły głośnikowe?
Trzy testowane modele można by przenieść w przeszłość i nie odróżnić od kolumn oferowanych ćwierć wieku temu. Tylko eksperci znaleźliby jakieś detale, które nie były wówczas dostępne.
Aktualność, co najmniej użyteczność dawnych koncepcji i rozwiązań, elektronicznych i akustycznych, od dawna pozwala utrzymywać się na powierzchni urządzeniom lampowym, zapaliła zielone światło dla powrotu gramofonów, a od kilku sezonów na takim gruncie pięknie rozwija się moda na vintage. Nawet jeżeli z użyciem nowych komponentów, to często tylko z powodu niedostępności oryginalnych, a sam powrót dawnych form obudów głośnikowych to przecież nie tylko kwestia estetyki, ale znacznego wpływu na sposób działania. /p>
Z drugiej strony mieliśmy takie numery AUDIO, w których większość sprzętu była jak z innej planety. Co ciekawe, dotyczy to głównie urządzeń popularnych – głośników i słuchawek BT, soundbarów… Natomiast w high-endzie wciąż prym wiodą rozwiązania tradycyjne, ortodoksyjne; czasami wręcz w tym wyraża się ich bezkompromisowość, czyli deklarowana jakość.
Droga do dobrego brzmienia nie może być ani tania, ani łatwa, w zasadzie nigdy nie powinna się kończyć, posiadacz sprzętu wysokiej klasy nigdy nie powinien być ostatecznie zadowolony, wciąż powinien myśleć o zmianie, o kolejnym kroku naprzód. Dlatego pomysł uzbrojenia Avantgarde we wzmacniacze iTron (swoją drogą bardzo awangardowe!), zamieniające je w kolumny całkowicie aktywne, bez względu na ocenę efektów brzmieniowych, jest przełomowy i ryzykowny, gdyż przenosi je ze świata sprzętu audiofi lskiego, w którym wszystko ma swoje ustalone miejsce i funkcje, do świata sprzętu… użytkowego, gdy po podłączeniu i uruchomieniu mamy już tylko z niego korzystać, a nie zastanawiać się, z jakimi wzmacniaczami i kablami zagra najlepiej. A przecież Avantgarde są idealne do takich rozważań!
Chociaż wciąż jest miejsce do popisu dla różnych źródeł dźwięku, to uwolnienie audiofi la od kłopotu, czyli frajdy wyboru wzmacniacza, raczej zmniejsza, niż zwiększa szansę wersji iTronowej. To tylko przykład, jak nowoczesne rozwiązania – systemy aktywne, zintegrowane, zautomatyzowane – nie przystają do naszych głębszych potrzeb. Za to klasyczne systemy dają większe pole do audiofi lskich popisów. Bo my wcale nie chcemy, żeby było szybko i wygodnie.
Chcemy przeżywać nie tylko muzykę, ale wszystkie nasze starania i przygotowania. Przecież jest tak często również w innych dziedzinach życia, właśnie tych związanych z naszymi przyjemnościami, a nie obowiązkami. A nikt do słuchania muzyki i posiadania sprzętu przecież nas nie zmusza. Co innego profesjonalistów, zajmujących się dźwiękiem w studiach… Ci posługują się innym sprzętem właśnie dlatego, że ich czas spędzony w pracy to… pieniądz. Szanują go więc i nie rozumieją, po co go tracić na audiofi lskie fanaberie. A naszą racją jest nasza pasja.
Andrzej Kisiel
