ażdego kręci coś innego, jednak Audio Video Show to już impreza, w której jest tyle trybików, że każdy znajdzie własny. Jednocześnie trybiki te są połączone, ale inaczej niż w maszyneriach, w których usterka jednego unieruchamia całość - wspomagają się, tworząc skomplikowany, ale bezpieczny i wytrzymały układ. Nowe trendy w audio nie zagrażają pozostałym, nawet je wzmacniają.
W tak pozornie konkurencyjnym temacie, jakim są urządzenie źródłowe, renesans gramofonu wcale nie pogrzebał odtwarzaczy CD, a odtwarzacze plików nie przekreśliły szans innych źródeł. Również słuchawki nie zagroziły kolumnom, bo to wszystko "działa" nieco inaczej: nowe rozwiązania - zintegrowane, mobilne, bezprzewodowe i strumieniujące - część audiofi lów odciągnęły od kompaktów, jednak przyciągnęły na orbitę spraw audio kolejną generację. Głównie ludzi młodych, ale nie tylko – wywołały falę zainteresowania również u przedstawicieli starszych roczników, których sprzęt audio przestał bawić i żaden nowy superodtwarzacz ani superkolumny nie mogłyby już tego zmienić.
Wrócili właśnie dlatego, że pojawiły się zupełnie nowe rozwiązania. Ale na tym nie koniec – kiedy wszyscy już w to weszli, to rozejrzeli się, zobaczyli i usłyszeli znacznie więcej, niż się początkowo spodziewali; wielu odłożyło na bok słuchawki i przenośne grajki, i sięga wyżej. Jednych zafascynował gramofon i kolekcjonowanie płyt, drugich wysoka rozdzielczość i badanie możliwości techniki cyfrowej, jeszcze innych konstruowanie własnych kolumn.
Możliwości "wyżycia się" w audio są większe niż kiedykolwiek wcześniej. Chyba wszystkie duchy przeszłości spotykają się z wizjami przyszłości. Sprzęt przybiera kształty fantastyczne i archaiczne, popisuje się funkcjonalnością ery wirtualnej inteligencji albo swojskim prymitywizmem, jest wielkości naparstka albo połowy czołgu, kosztuje grosze albo majątek.
Całe to bogactwo nie jest dodatkiem do żadnego wideo, ani nawet nie potrzebuje jego wsparcia. Co jeszcze ciekawsze – wideo znaczy tutaj tak niewiele, że już nawet nie przeszkadza. Kiedyś audiofi l krzywił się na telewizory, widząc w nich konkurencję, zagrożenie obcą, niższą kulturą... Dzisiaj przewaga audio jest tak wyraźna, że mało kto przejmuje się nawet dziwną zmianą nazwy imprezy – z Audio Show na Audio Video Show... Większość i tak mówi Audio Show, a myśli tak nawet nie większość, co prawie wszyscy - może oprócz organizatora, który miał nadzieję ściągnąć na imprezę fi rmy z branży wideo, i kilka się nawet pojawiło, tym lepiej pokazując, jak niewiele znaczą w tym towarzystwie.
Nawet na tych nielicznych pokazach nowych projektorów, telewizorów i seansach kina domowego, które można było policzyć na palcach (może i dwóch rąk), więc powinny być oblegane, świeciło pustkami, podczas gdy tłumy stały obok na korytarzach, czekając czasami za zamkniętymi drzwiami na możliwość posłuchania wspaniałych systemów audio. Niech więc już tak zostanie, bo dzięki obecności sprzętu wideo, dobrze widać tę różnicę, a bez niego coś mogłoby się komuś znowu wydawać...
Ewentualny argument o wielkich obrotach na rynku wideo od dawna z łatwością odpieram: to rynek, który nie potrafi zagospodarować tego typu imprez, bo jego klienci najczęściej nie są pasjonatami, lecz tylko użytkownikami, niechętnymi do poświęcania czasu na dyskusje, porównania i oglądanie produktów, będących poza ich zasięgiem fi nansowym. To w gruncie rzeczy bardzo praktyczne podejście, ale hobby to nic praktycznego, a wystawa to nie sklep, więc szkoda czasu. Oczywiście są wyjątki, które potwierdzają regułę. Pozdrawiam osobiście znane mi wyjątki, nie miejcie mi za złe.
Na imprezie pojawiło się wiele znanych osób z branży audio – konstruktorów, ekspertów, dziennikarzy. Niektórzy są już celebrytami, a najważniejsi - to postaci wręcz pomnikowe, jak np. Ken Ishiwata (zapraszam na relację na końcu numeru). Czy spotkaliśmy jakiegoś znanego konstruktora telewizorów lub projektorów? Czy kiedykolwiek któremuś ktoś przygotował owacje? Kto jest autorem techniki HD, 3D, OLED, 4K? Oczywiście nie kosmici, lecz poważni inżynierowie, całe ich zespoły, przy ogromnym nakładzie środków, podczas gdy niektórzy audiofi lscy guru to amatorzy, a nawet uzurpatorzy...
Ale tutaj to nieważne. Ważne że się kręci. Natomiast brak indywidualności w branży wideo, brak potrzeby klientów, aby spotkać się z człowiekiem, z autorytetem, który mógłby chociaż udawać, że coś sam wymyślił... To podsumowuje brak pasji i jałowość starań, aby wideo stało się równorzędnym "imprezowym" partnerem audio. Może ściągnie trochę zwiedzających siłą rozpoznawalności "telewizorowej" marki, ale będzie to tylko słomiany ogień – to się nie chce kręcić. Mam telewizor, jak się popsuje, kupię nowy, obiecuję.
Andrzej Kisiel