ednym z urządzeń testowanych w tym numerze AUDIO, wcale nie najdroższym, ani nawet nie najbardziej przełomowym, jest LSX - bezprzewodowy "monitorek" firmy KEF, produkt "naszych czasów", łączący nowoczesną technikę KEF-a z ogólnymi trendami bezprzewodowości i strumieniowania. Jednak audiofi le-weterani, a może i niektórzy młodzi pasjonaci dźwięku wysokiej jakości, znający jego historię, wciąż wspominają LS3/5 sprzed pół wieku. Żadnych BT, strumieni, plików, aplikacji, ale jaka średnica...
Porównywanie LSX-ów z LS3/5 może wydawać się nadużyciem, niestosownością czy choćby nieporozumieniem, zwłaszcza że współcześni odbiorcy jednych i drugich byliby sobie całkowicie obcy, wywodzący się ze zupełnie różnych środowisk, przedstawiający zasadniczo inne potrzeby. Łączyłaby ich jedynie ochota posiadania i słuchania małych monitorów.
LS3/5 to obiekt kultu dla audiofi lów nie tylko starszej daty, pamięć o nim jest przekazywana kolejnym generacjom, które słyszą lub wierzą, że dźwięk, jaki udało się "stworzyć" pół wieku temu, jest tak niepowtarzalny, iż wart dzisiaj pieniędzy, jakich wtedy jego producenci wcale się nie spodziewali...
I żadne nowoczesne projekty, tym bardziej skażone kompromisem transmisji bezprzewodowej, nie są w stanie osiągnąć tamtego poziomu, roztoczyć tamtej magii. Jednak z innej perspektywy LS3/5 i LSX są do siebie bardzo podobne – każdy z nich, w swoim czasie, był lub jest produktem nowoczesnym, racjonalnym, stworzonym dla określonych celów, wcale nie bezkompromisowym ani "pomnikowym".
Niezwykły sukces i kariera LS3/5 były czymś zaskakującym i nie sądzę, aby taka historia powtórzyła się z LSX-ami, bo taki los na loterii, taki zbieg okoliczności, który kreuje produkt "nieśmiertelny", zdarza się bardzo rzadko i nie sposób go zaplanować. Mimo to LSX jest w kontekście swojego "środowiska", aktualnej techniki, trendów i wymagań dużej grupy klientów nowym wcieleniem ubóstwianych maleństw. A że Bluetooth ogranicza jakość?
Projektanci LS3/5 też wiedzieli, że LS3/5 nie będzie ideałem, a jego ograniczenie w zakresie niskich częstotliwości było (i jest) tak ewidentne, że nikt mu nie zaprzecza, jednak... wystarczy wyrazić pogląd, że bas jest nieważny, że piękna średnica rekompensuje też śladową dynamikę – i można być szczęśliwym... Tak jak podczas słuchania LSX-ów, nawet przez Bluetooth.
Audiofilskie szczęście nie zależy od poziomu kompromisów, ale od naszego do nich nastawienia, osobistych emocji i motywacji, których źródła są podobnie skomplikowane, jak sama muzyka...
Andrzej Kisiel