Na rynku audio miesza się tak wiele koncepcji, nurtów, epok, technik, stylów, form i treści, że wszystko wydaje się możliwe... do sprzedania, chociaż ostatecznie sprzeda się z tej całej menażerii tylko część.
W loterii pomysłów szczęście sprzyja lepszym, ale co to oznacza? Niekoniecznie lepszy produkt, często lepszy marketing. Aplauz zdobędą też magicy. Zależy, na jakiego trafi ą klienta, a ten może mieć w głowie tak samo namieszane, jak niejeden konstruktor namieszał w swoim projekcie.
Wtajemniczeni znają odpowiedź na wszystkie pytania, potrafi ą nawet ocenić procentowo, jaki wpływ na brzmienie całego systemu mają jego poszczególne komponenty, z wtyczką sieciową na czele. Z kolegami-weteranami audiofi lskiej prasy stwierdziliśmy, że wobec takich ekspertyz jesteśmy malutcy... albo naprawdę wielcy innym rodzajem pewności siebie: że możemy czegoś nie wiedzieć, a i tak nikt nam nie podskoczy.
Audiofi lizm prowadzi swoich bohaterów, sprawców i ofi ary przez etapy fascynacji, perfekcjonizmu, determinizmu, subiektywizmu, racjonalizmu, psycho(akustycznej) analizy, aż do wypalenia i nihilizmu. Nie każdy musi przejść wszystkie, ani dokładnie w takiej kolejności, ale prawdziwego audiofi la nie poznaje się ani po tym, jak zaczął, ani po tym, jak skończył, lecz po tym, że sprzęt jest dla niego najważniejszy. I chociaż nic w tym złego, to też nic w tym trudnego, aby temu zaprzeczać, co dotyczy 90 procent naszej grupy.
Na monachijskim high-endzie zdeklarowanych audiofi lów też trudno było spotkać, każdy przybył tam ponoć z jakiegoś innego ważnego powodu. A byli tam prawie wszyscy, których znam od czasów, gdy zamiast robić w życiu parę innych pożytecznych lub nierozsądnych rzeczy, pogrążyłem się w studiowaniu techniki głośnikowej, a przecież tylko chciałem sobie kiedyś zrobić lepsze kolumny.
Każdy od czegoś zaczął i na czymś skończy, każdy czegoś chciał, a czasami "przy okazji" osiągnął coś innego. Najprzyjemniej cieszyć się tym, co się ma, a jednocześnie wciąż chcieć lepiej, więcej albo chociaż inaczej. Sprzęt audio daje ku temu wyjątkowe możliwości i wielką panoramę opcji, trafi ających do różnych wrażliwości, gustów i wymagań, do różnych portfeli, pomieszczeń i okoliczności. I dzięki temu, a zarazem w tym celu, odbywają się takie imprezy, chociaż podobno wszyscy audiofi le omijają je z daleka.
Andrzej Kisiel