oważne testy poważnych urządzeń powinny spełniać poważne rygory. Gdybyśmy jednak chcieli dotrzymać wszystkich warunków, jakie w sumie zagwarantowałyby metodologiczną poprawność i zapewniały uzyskiwanie dokładnych wyników prowadzonych "obserwacji", okazałoby się to zadanie dalece przekraczające czyjekolwiek możliwości, nawet najlepiej wyposażonych redakcji i najbardziej doświadczonych ekspertów.
Dochodzilibyśmy wręcz do absurdów, teoretycznie uzasadnione przesłanki okazywałyby się praktycznie nierealną abstrakcją. Na przykład przećwiczyć każdą kolumnę z kilkoma systemami, natychmiast porównując ją z kilkoma innymi kolumnami, ale cały czas w tych samych warunkach akustycznych, a potem powtórzyć to w kilku innych ustawieniach i pomieszczeniach (przenosząc tam systemy i inne kolumny...).
Nietrudno byłoby jeszcze rozbudować i zaostrzyć procedurę... I pryncypialnie zakończyć działalność. Z drugiej strony, nie powinniśmy porzucać wszystkich wykonalnych założeń. lecz konsekwentnie dążyć do uzyskiwania wyników jak najbardziej "odpowiedzialnych". Dlatego, gdy tylko to możliwe, prowadzimy testy grupowe w określonych zakresach cenowych, zbierając wszystkich uczestników w jednym miejscu i w jednym czasie.
Testowane indywidualnie urządzenia czasami również "nieofi cjalnie spotykają się" z innymi modelami w podobnej cenie, akurat będącymi "na miejscu", a kiedy nie ma z czym porównywać, jesteśmy przynajmniej w znanych sobie warunkach i ze znanym sprzętem towarzyszącym – jakim dokładnie, nie piszemy, żeby nie wywoływać niezdrowych emocji. Ale bywa jeszcze inaczej.
Paradoks jest taki, że najdroższe, największe, potencjalnie najlepsze kolumny czasami w ogóle nie są dostarczane do redakcji, lecz redakcja musi pofatygować się do miejsca ich "stacjonowania", stałego lub czasowego. Bywał to fi rmowy salon dystrybutora, a kilka razy sala Audio Show, gdzie sprzęt będący przedmiotem zainteresowania pojawiał się tylko w ramach krótkich "gościnnych występów". Tak też było w przypadku systemu MBL 101 X-treme.
To pierwszy test 101 X-treme w polskiej prasie specjalistycznej; na pewno nie słuchaliśmy ich jako pierwsi, ale mieliśmy przywilej podejścia do tematu z całym naszym warsztatem. Test odbył się podczas Audio Video Show, w sali TV1, gdzie poza godzinami otwarcia samej wystawy, pracowaliśmy rano i wieczorem, robiąc zdjęcia, pomiary i prowadząc odsłuchy.
W części z nich uczestniczył sam Jurgen Reis, czym oczywiście byłem zaszczycony, nawet wstrząśnięty, ale niezmieszany. Dzięki jego obecności, a także interwencjom w działanie systemu, test odsłuchowy miał niezwykły przebieg. Dlatego wspominam o nim w tym miejscu, wcale nie ekscytując się samym faktem, że testowaliśmy system kosztujący blisko milion złotych
Andrzej Kisiel