W niedawnym Orędziu Mózgu Państwa, Mózg zwrócił się do Polek, Polaków, osób.... a także do... Płyt CD, mniej więcej tak: "w związku z waszym wymieraniem, do zobaczenia za 15 lat, kiedy będziecie robić wielką karierę, jako płyty oldskulowe". Może nie będzie trzeba czekać 15 lat.
Analog, gramofon, winyl, "czarna płyta"... Czarna, bo taka jest ich absolutna większość, chociaż w każdej kolekcji znajdzie się pewnie jakiś "kolorowy” rarytas. Płyta gramofonowa to rzecz tak zmysłowa, że warto podkreślać jej walory, a winyl to materiał na tyle wdzięczny technologicznie, że pozwala na różne modyfi kacje (nie bez wpływu na brzmienie). Sam gramofon, chociaż i w najprostszej formie jest czymś o wyjątkowych walorach estetycznych, też nie musi być klasyczny, poważny, regularny.
Kupując i użytkując jakikolwiek sprzęt, bierzemy pod uwagę jego wygląd, ale emocje z tym związane są szczególnie silne w przypadku gramofonu – jest on ozdobą całego systemu, wisienką na torcie. Audiofile zarzekają się, że interesuje ich tylko brzmienie; nowicjusze też często wierzą, że gramofon natychmiast przeniesie ich w świat zupełnie innych dźwięków...
Ale gdy przychodzi co do czego, gramofon musi się dobrze prezentować. Wiedzą o tym producenci i potrafi ą dzisiaj przygotować bardzo atrakcyjne propozycje za umiarkowane ceny. Wiedzą coś jeszcze. Gramofon funkcjonuje w zupełnie innych systemach, niż kilkadziesiąt lat temu. Nie każdy użytkownik ma już preamp phono, nie każdy nawet wie, co to jest...
Aby uniknąć nieporozumień i rozczarowania (które w czasach sprzedaży internetowej może skończyć się odstąpieniem od zakupu nawet w ciągu 14 dni...), coraz więcej niedrogich gramofonów jest wyposażonych w korekcję phono. To nie wszystko: skąd Kowalski ma wiedzieć, że gramofonu nie da się podłączyć do komputera, tak jak wszystkiego wokół?
Więc ma się dać - i gramofony są wyposażane w przetworniki A/C, wyjścia USB, a nawet Bluetooth... Z analogu wziętego w cyfrowe obroty nie zostaje nic poza szumami i trzaskami. I o to właśnie chodzi, bo szumy i trzaski dobrze słychać, nie trzeba złotym uchem wsłuchiwać się w praktyczne skutki audiofilskich teorii o nieskończonej rozdzielczości nawet najbardziej podłego analogu i jego przewadze nad najlepszym sygnałem cyfrowym.
Analog "żywy" to szumy i trzaski, a może nawet przeskakiwanie – wszystko to usłyszymy również przez USB. Kto się czuje zniesmaczony, niech nie będzie do końca zniechęcony - wszystkie te dodatki można wyłączyć, puścić sygnał prosto z wkładki do naszego wyrafinowanego phono- -stage`a, a ile usłyszymy szumów i trzasków, będzie uzależnione przede wszystkim od stanu naszych płyt.
Nasz sentyment do różnych dawnych form i treści, do minionych technik i urządzeń – wzmacniaczy lampowych, głośników szerokopasmowych, a przede wszystkim do gramofonu – łatwo znajduje alibi w relacjach o wysokiej jakości dźwięku, płynącego z takich właśnie, niesłusznie "minionych" sprzętów. Ostatecznie można pod ten trend poszukiwania raju utraconego podciągnąć też działanie magnetofonu szpulowego. Ale jak zinterpretować nasilający się renesans kasety magnetofonowej?
Andrzej Kisiel