Na ostatniej stronie Audio zamieściłem krótki fotoreportaż z rozdania nagród EISA. Tutaj przenoszę jeden skromny wątek. Ponieważ wszystko zostało już wcześniej ustalone i ogłoszone, na wspomnianej ceremonii nie ma miejsca na niespodzianki. Aby to uroczyste spotkanie nabrało chociaż lekkich rumieńców i było mniej "sztywne", angażujemy iluzjonistów (naprawdę pierwszorzędnych), zabawiających gości. To, co oni potrafi ą, robi jeszcze większe wrażenie, niż niektóre nasze nagrody... Ale po co komu lewitujący wzmacniacz? W takich sytuacjach pozostaje bezradnie obserwować. Są też sztuczki bardziej pospolite (zwłaszcza w naszej części Europy), które jednak na Zachodzie robią wrażenie. Z pewną satysfakcją, ale też niepokojem obserwowałem, w jaki sposób iluzjoniści ogrywali gości (przedstawicieli firm i członków EISA również) w "trzy kubki" (oczywiście nie na pieniądze...).
Ponieważ była to tylko zabawa, więc sugerowałem, aby każdy z nas obstawiał inny kubek (czyli w sumie wszystkie), w ten sposób iluzjonista "przegra" przynajmniej z jednym z nas. Jednak wiara we własne zmysły i chęć indywidualnej wygranej była tak silna, że nikt nie mógł się przemóc, sądząc, że to ja nie nadążam za ruchami magika... I raz za razem wszyscy przegrywali, zgodnie obstawiając ten kubek, w którym kulka "powinna" być.
Ta pewna doza naiwności może jednak uspokajać, że nagrody EISA przyznawane są przez ludzi na wskroś uczciwych, nieskażonych szulerką, z którą wcześniej nawet się nie zetknęli, którzy ani w trzy kubki, ani nawet w żadne karciochy, nigdy w życiu nie grali. Z pojedynczymi wyjątkami, które w demokratycznym głosowaniu nad nagrodami, i tak nie mogą przechylić szali. No chyba, że i na taką okazję mają jakieś zagrywki.
W naszej branży, choćby dlatego, że opiera się ona (co zabrzmi trochę ordynarnie) na handlu, też częste są sytuacje, w których dużą rolę odgrywa zręczność i psychologia, zwłaszcza w kontakcie sprzedawcy z klientem. Dodatkowo zgadzamy się, że jakość brzmienia (a to dla nas składnik jakości najważniejszy), jest niewymierna i subiektywna.
W ten sposób powiększamy pole manipulacji, nie możemy zaprzeczyć stanowczo żadnemu stwierdzeniu, dotyczącemu tej jakości, a to, jak słyszymy, czyli nie tylko to, jak odbieramy, ale też jak analizujemy i oceniamy dźwięk, który do nas dociera, silnie zależy od sugestii, podsuwanych nam świadomie lub nawet nieświadomie, jawnie lub między wierszami. Nasza uwaga może zostać skupiona na faktach, które są jednak tylko pozorami jakości, a nasza percepcja może zostać ustawiona tak, jak tego sobie życzy "autorytet", któremu jesteśmy skłonni się podporządkować.
Wtedy są już prawdziwe czary - nawet gdy odgadujemy, pod którym kubkiem jest kulka, to prowadzący grę hipnotyzuje nas i mówi, że tylko nam się zdawało, że widzieliśmy tam kulkę, bo przecież ona jest (już) gdzie indziej... Takie smutne (chociaż potrzebne) refleksje można rozszerzyć na sprawy znacznie poważniejsze, niż audio, co tym razem wszystkim daruję.
Andrzej Kisiel